23.3 C
Chicago
niedziela, 19 maja, 2024
Strona główna Blog Strona 2154

Instamodel Patryk Jaki podbija Europę. Poseł do PE wygląda świetnie. Elegancki Patryk Jaki godnie reprezentuje nasz kraj?

0

Patryk Jaki, znany poseł PiS-u z Opola, w ubiegłym roku przeszedł niesamowitą metamorfozę. Z zahukanego, nieśmiałego młodzieńca przeobraził się w prawdziwego mężczyznę. Schudł i poprawił postawę, zadbał też o stylistę. Dziś Patryk Jaki to wręcz instamodel – polityk świetnie się ubiera, jest elegancki i szarmancki. Latem dba też o opaleniznę.

 

Patryka Jakiego albo się kocha, albo się nienawidzi. To kontrowersyjny polityk, którego poglądy rozpalały umysły do czerwoności. Teraz, po jego fizycznej metamorfozie, Patryk może rozpalać także zmysły.

 

Patryk Jaki w maju 2019 r. zdobył mandat europosła. Wiceminister sprawiedliwości i przewodniczący komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w pewnym sensie pożegnał się z polską polityką. Patryk dobrze sobie radzi w Parlamencie Europejskim.

 

Został wybrany na sprawozdawcę ds. prawodawstwa dotyczącego treści terrorystycznych w Parlamencie Europejskim. Warto też dodać, że Patryk Jaki obronił doktorat.

 

aip

Miasteczko Śląskie zamontuje panele fotowoltaiczne na 149 domach! Ile wytworzą energii?

1

149 domów w Miasteczku Śląskim zyska w 2020 roku instalacje fotowoltaiczne. W niektórych przypadkach pokryją one całkowite zapotrzebowanie rodzin na energię elektryczną. 85 procent projektu jest dofinansowane z Unii Europejskiej.

W 2020 roku 149 rodzin z Miasteczka Śląskiego zyska instalacje fotowoltaiczne. Dzięki wykorzystaniu wsparcia z Unii Europejskiej mieszkańcy pokryją jedynie 85 proc. kosztów. Całość dofinansowania wyniosła 2,33 miliona złotych brutto. Ile mocy będą miały zamontowane panele?

 

 

    • 32 instalacje o mocy 2,32 kWp (8 modułów)

 

    • 28 instalacji o mocy 2,90 kWp (10 modułów)

 

    • 89 instalacji o mocy 3,48 kWp (12 modułów)

 

 

Ich łączna moc wyniesie 465,16 kWp, a jeden kWp to około 900 kWh. – Szacuje się, że jedno gospodarstwo domowe w Polsce zużywa w ciągu roku około dwóch do dwóch i pół tysiąca kilowatogodzin energii elektrycznej. Instalacja o mocy trzech kilowatopików może więc w całości pokryć zapotrzebowanie energetyczne trzy lub czteroosobowej rodziny – informuje Małgorzata Szweda z Eco-Team. Eco-Team to firma, która zamontuje panele fotowoltaiczne w Miasteczku Śląskim. Będą one montowane na dachach budynków, a jeśli nie będzie takiej możliwości, to panele znajdą się na działkach. Prace powinny zakończyć się w pierwszej połowie 2020 roku. 149 budynków to ponad dziesięć procent całości domów jednorodzinnych znajdujących się w miasteczku śląskim.

 

Montaż paneli fotowoltaicznych to nie pierwsze proekologiczne działanie prowadzone przez Gminę Miasteczko Śląskie. – Jeśli chodzi o działania przeciwko niskiej emisji, to w 2020 roku Gmina Miasteczko Śląskie powinna wymienić sto tzw. „kopciuchów”. Otrzymaliśmy ponad dwieście zgłoszeń, które zostały przeanalizowane, a do udziału w projekcie wybrano te najbardziej spełniające kryteria – Michał Skrzydło, burmistrz Miasteczka Śląskiego. Przypomnijmy, że firma Veolia prowadzi w mieście program podłączania domów do sieci grzewczej, co realnie poprawi jakość powietrza w mieście. Zgodnie z zapowiedziami ma podłączyć do sieci kilkaset budynków. Aktualnie z tego rozwiązania korzysta kilkadziesiąt rodzin.

 

aip

KE zajmie się kwestią praworządności w Polsce i na Węgrzech, przemoc wobec prawników we Francji ignoruje

0

Poseł PiS Krzysztof Sobolewski zarzuca hipokryzję Unii Europejskiej. Chodzi o to, że Komisja Europejska zajmie się kwestią praworządności w Polsce i na Węgrzech, a jednocześnie Parlament Europejski odrzucił wniosek prawicy o podobną debatę w sprawie Francji w związku z tłumieniem protestów w miniony weekend. Polityk mówił w radiowej Jedynce o nierównowadze, która – w jego opinii – źle świadczy o europarlamencie.

Dziś na wyjazdowym posiedzeniu Komisji Europejskiej w Strasburgu możliwa jest dyskusja o stanie praworządności w Polsce. Wprawdzie nie ma tego punktu w oficjalnym w programie spotkania, ale o tym, że dyskusja jest możliwa, mówił na posiedzeniu szefów gabinetów komisarzy przedstawiciel przewodniczącej Komisji Ursuli von der Leyen. Ostateczna decyzja należy do szefowej Komisji. Polski rząd wielokrotnie odrzucał wszystkie zastrzeżenia Komisji Europejskiej. Zapewniał o gwarancjach niezależności sędziowskiej i o prawidłowo funkcjonującym systemie odpowiedzialności dyscyplinarnej.

 

W sieciach społecznościowych pojawiło się dużo filmów i zdjęć dokumentujących protest we Francji:

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Jedynka/to/sk

Agenci CBA zatrzymali byłego senatora PiS Stanisława K. i jego syna

0

Agenci CBA zatrzymali byłego senatora PiS Stanisława K. i jego syna, a także dyrektor małopolskiego oddziału Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Sprawa dotyczy wielomilionowych łapówek – poinformowała na antenie Polskiego Radia 24 dziennikarka Dorota Kania.

 

Funkcjonariusze CBA zatrzymali byłego senatora, jego syna oraz dyrektor małopolskiego oddziały Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Sprawa dotyczy wielomilionowych łapówek.

W komunikacie opublikowanym na stronie internetowej CBA podaje, że zatrzymani zostaną przewiezieni do Prokuratury Rejonowej w Katowicach, gdzie usłyszą zarzuty korupcyjne. Były senator i jego syn usłyszą między innymi zarzut przyjęcia wielomilionowych łapówek, a dyrektor PFRON wręczenia korzyści majątkowej w formie kontraktów zawartych z Fundacją Pomocy Osobom Niepełnosprawnym w Stróżach – napisano w komunikacie.

Funkcjonariusze CBA z Krakowa prowadzą postępowanie „w sprawie podejmowania się pośrednictwa w załatwieniu spraw w zamian za korzyści majątkowe, a także powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych oraz samorządowych województwa małopolskiego oraz udzielania korzyści majątkowych osobom pełniącym funkcje publiczne, w związku z pełnieniem tych funkcji” – można przeczytać w komunikacie .

Zarzuty usłyszało do tej pory 24 podejrzanych.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/komunikat CBA/Katarzyna Ingram/sk

Zmiany personalne w Konsulacie Generalnym na Manhattanie

0

Maciej Golubiewski,Konsul Generalny RP w Nowym Jorku żegna się z Polonia w Nowym Jorku. Po trzech latach pracy w USA, Konsul Golubiewski przyjął propozycję objęcia funkcji Szefa Gabinetu komisarza unijnego ds. rolnictwa, Janusza Wojciechowskiego w Brukseli. Obecnie konsulatem Generalnym RP w Nowym Jorku kieruje konsul RP Kamil Henne.

Woda sparaliżowała Upper West Side i nowojorskie metro na Manhattanie

0

W poniedziałek nowojorczycy którzy pracują na Manhattanie, musieli uzbroić się w cierpliwość aby dojechać do pracy. A wszystko przez awarie wodociągów, która w rezultacie spowodowała niebezpieczne zalania ulic i tuneli metra na Upper West Side. Według miejskich urzędników dopiero w poniedziałek wieczorem uporano się z usuwaniem wody z ulic i tuneli metra. Według służb ratunkowych około 3 stóp wody było na Broadwayu w pobliżu Lincoln Center między ulicami West 61th i West 65th. Całe szczęście podczas tej wodnej awarii nikt nie odniósł obrażeń ciała. Według urzędników z MTA na ulice i do tuneli metra wpłynęło ponad 500 000 galonów wody, najwięcej zalań odnotowano przy 66th Street. Całkowite usunięcie awarii zajmie służbom miejskim kilka dni.

Cudem uniknęła śmierci. Szokujący wyrok sądu

Pani Marta została bestialsko napadnięta przez męża i jego znajomego. Cudem uratowali ją policjanci, których zdążyła wezwać. Mimo iż kobieta cudem uniknęła śmierci, przed sądem z ust męża usłyszała, że to ona jest sprawcą przemocy w ich małżeństwie.

 

Do tragicznych wydarzeń doszło w nocy z 11 na 12 marca 2016 r. Marta Diener była bita, kopana, obcięto jej włosy i zadawano ciosy nożem.

Napad i brutalny atak męża był apogeum przemocy, której doświadczyła w domu pani Marta. – Ciężko było zobaczyć to, co dzieje się u nas w domu, bo oboje zrobiliśmy z tego teatr. Ja udawałam, że nie jestem bita, a mąż udawał, że nie jest przemocowcem. Był albo eleganckim, pachnącym biznesmenem, albo leżał pijany na wycieraczce po tygodniowym wypadzie – opowiada Marta Diener i dodaje: Najbardziej przeżywałam bicie w ciąży. Potrafił rozbić mi głowę tak, że cala byłam zalana krwią.

Nikt z rodziny nie chciał pomóc pani Marcie, więc kobieta złożyła zawiadomienie na policję. Założono niebieską kartę, a mąż pani Marty wyprowadził się z domu. Wkrótce potem złożył również pozew o rozwód. – Kiedy byłam w zaawansowanej drugiej ciąży, wyrzucił mnie z domu z małym dzieckiem. Zwróciłam się wówczas do teściowej. Usłyszałam, że razem z mężem zastanawiają się, co zrobiłam ich synowi, że tak mnie traktuje – wspomina.

Tragicznej nocy, kilka godzin przed atakiem na swoją żonę, Paweł W. spotkał się z bratem pani Marty. Na miejsce spotkania Paweł W. przyszedł z Mariuszem K.

– Rozmawialiśmy o Marcie. Próbowałem mu tłumaczyć, że skoro jest dwójka małych dzieci, to dobrze by było się porozumieć. Wyglądało, że docierają do niego moje argumenty. Po kilku minutach wyszedł po drinka, a przy mnie pojawił się mężczyzna, którego widziałem po raz pierwszy. Ten mężczyzna rzucił się na mnie, wywiązała się szarpanina, po czym uciekłem z tego klubu – opowiada Łukasz Diener, brat ofiary.

– Mąż dzwonił do mnie na początku tej nocy. Powiedział mi, że jedzie do mnie, żeby mnie za…ć. Szybko zadzwoniłam na 112 – wspomina pani Marta.

Od telefonu na policję do przyjazdu patrolu minęło zaledwie siedem minut. W tym czasie mężczyźni zdążyli, tak skatować ofiarę, że zdaniem lekarzy, pani Marta zmarłaby gdyby nie to, że trafiła szybko do specjalistycznego szpitala.

– Pamiętam straszny ból kopnięć po całym ciele. Kopnięcie za kopnięciem. Głowa, nogi, ręce, twarz, wszędzie. Padały słowa: „Ty k…, ty dzi…o, doigrałaś się”. Pamiętam też, że mój mąż krzyczał do tego drugiego: „Tnij jej mordę”.

Pierwszy zespół ratujący panią Martę był zszokowany stanem kobiety. Pielęgniarka w dokumentacji medycznej zamieściła dodatkową adnotację. „Widok zmasakrowanej twarzy kobiety był straszny. Jest nie do opisania”.

Pani Marta spędziła w szpitalu prawie trzy miesiące. – Operacja, OIOM, potem oddział przejściowy i rehabilitacyjny, gdzie po raz pierwszy stanęłam na nogi. Wróciłam do domu chodząc, ale z niedowładami. Nie mogłam wziąć dziecka na ręce, czy utrzymać w ręce szklanki. Od nowa uczyłam się jeść, mówić, bo miałam pozrywane mięśnie przeponowe – wylicza pani Marta.

Mimo że pani Marta cudem przeżyła atak, to przed sądem z ust męża usłyszała, że to ona jest sprawcą przemocy w ich małżeństwie. Obrońca oskarżonego kwestionował jej stan zdrowia, traumę i wiarygodność.

– Mecenas Pawła stwierdził, że Magda stała się celebrytką, która bryluje w mediach dzięki Pawłowi. Dla sądu i obrony ona nie ma prawa dobrze wyglądać. Tak jakbyśmy zapominali, o czym sąd ma decydować, czego w istocie dotyczy ta sprawa – mówi Łukasz Diener.

– Wielokrotnie kwestionowane było moje prawo do bycia ofiarą, bo nie wyglądam jak ofiara, nie jeżdżę na wózku inwalidzkim czy nie mam podłączonego cewnika, jak w szpitalu – dodaje Marta Diener.

Chcieliśmy poznać wersję sprawców. Na rozmowę w więzieniu zgodził się tylko Mariusz K. Mąż pani Marty odmówił. Mariusz K. przeprosił ofiarę podczas procesu, ale wciąż uważa, że nie zasługuje na taki wyrok i żąda zmniejszenia swojej kary. – Nie jechaliśmy tam z zamiarem zabójstwa. Tak się nie jedzie zabijać. W momencie, gdy ja oddalałem się z tego miejsca, były obrażenia, ale nie były dotkliwe. Jej stan był dobry. Mówiła, ruszała się – twierdzi Mariusz K.

Prokurator żądał 12 lat więzienia dla oskarżonych, pełnomocnik pani Marty 15 lat. Na ostatniej rozprawie, sąd zmienił kwalifikację prawną czynu z usiłowania zabójstwa na pobicie i wymierzył niższy wyrok. Paweł W. został skazany za atak na panią Martę na 7 lat więzienia. Łącznie mąż pani Marty dostał 8,5 roku za przemoc domowa i za grożenie szwagrowi. Drugi oprawca Mariusz K. został skazany za pobicie na 5 lat 6 miesięcy więzienia, a łącznie na 7,5 roku.

– Ten wyrok, który zapadł w pierwszej instancji przede wszystkim upokorzył mnie. Mam ogromne poczucie niesprawiedliwości – podkreśla Marta Diener.

– Mimo iż główny sprawca przez cały proces był butny, pewny siebie, nie przeprosił ani razu, sąd był dla niego litościwy. To nie ma być tak, że skoro ktoś zabił to jest zabójcą, a jeśli do śmierci nie doszło to nie chciał zabić, to absurd – komentuje prof. Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik Marty Diener i dodaje: Dla mnie to jeden z najbardziej bulwersujących wypadków, jakie znam. Mojemu zdziwieniu i oburzeniu nie ma końca.

Kolejnym szokiem dla pani Marty była postawa prokuratora, który nagle się wycofał. Zaakceptował kary i decyzję sądu, że nie było usiłowania zabójstwa, a pobicie. Apelację od tego wyroku wniósł pełnomocnik ofiary oraz oskarżeni. – Nie jest prawdą, że usiłowali zabić, bowiem zgromadzone dowody o tym nie świadczą. Zdaniem prokuratury celem sprawców było dotkliwe pobicie tej kobiety – mówi Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Kolejna rozprawa, na której sąd apelacyjny zapozna się z materiałem dowodowym odbędzie się przyszłym tygodniu. Niewykluczone, że wyda wyrok. – Nie walczę o to, żeby go spalono na stosie, ale o to, co przewiduje kodeks karny. Dlaczego sąd daje wiarę oskarżonym, że nie chcieli zabić, a nie daję wiary mi, kiedy mówię, że chcieli mnie zabić? – kończy pani Marta.

Red. AIP/ Foto Joanna Urbaniec / Polska Press

Awaria bazy danych systemu Real ID

0

Ogólnokrajowa awaria systemu łączności była powodem wstrzymania przyjmowania aplikacji na tzw. Real  ID w Illinois. Problemy wystąpiły we wszystkich 50 stanach.  Informację potwierdziło amerykańskie stowarzyszenie administracji ds. pojazdów (American Association of Motor Vehicle Administrators).

 

W biurach  sekretarza stanu  Illinois (Secretary of State) ustawiły się długie kolejki. Jak podała rzeczniczka prasowa AAMVA przez awarię nie można było przyjmować aplikacji i sprawdzać informacji niezbędnych do wydania Real ID. Problemy wystąpiły bowiem w bazie danych dotyczących paszportów i numerów Social Security. Dodała, że agencja rządowa pracuje nad przywróceniem systemu do pełnej działalności. Większość biur  Secretaty of State w naszym stanie przedłużyło godziny otwarcia ponieważ do 1 października  tego roku rząd federalny dał czas stanom na wydanie nowych dowodów tożsamości odpowiadających nowym wymogom. Po tym terminie osoby, które nie będą posiadały Real ID podróżując samolotami na trasach krajowych będą musiały posiadać paszport, utrudniony będą miały także wstęp do budynków federalnych.

 

BK

Energia plus. Panele fotowoltaiczne pojawią się także na dachach bloków?

0

Z energii wytwarzanej przez panele fotowoltaiczne powinni też korzystać mieszkańcy bloków – podkreślają przedstawiciele Porozumienia. Mają to umożliwić przepisy, które zamierza wprowadzić ministerstwo rozwoju.

– Możemy pochwalić się sukcesem. Polska dołączyła do tych krajów, które rozwijają się najszybciej, jeżeli chodzi o ekologiczne źródła energii. Fotowoltaika, po zmianach zaproponowanych przez panią minister Jadwigę Emilewicz, jest dzisiaj jednym z najchętniej instalowanych źródeł – podkreśla podlaski poseł Porozumienia Jacek Żalek. [przycisk_galeria] Dodaje, że w ubiegłym roku pojawiło się więcej instalacji fotowoltaicznych w naszym kraju niż przez wszystkie lata obecności tej technologii. Z programu Mój Prąd, który ruszył we wrześniu ubiegłego roku wypłacono już ponad 95 mln zł dotacji na 19 tysięcy instalacji.

 

– Mamy nadzieję, że nowe rozstrzygnięcia prawne, które pani minister zamierza wprowadzić, ułatwią korzystanie z fotowoltaiki także mieszkańcom spółdzielni mieszkaniowych – podkreśla poseł Jacek Żalek. Panele miałyby się bowiem pojawić także na dachach bloków. – Te dachy są w zasadzie niewykorzystane. Poza ptakami i insektami nic się tam nie dzieje. Dzięki nowelizacji przepisów, będziemy mogli zrobić kolejny milowy krok, by ekologiczna energia rozwijała się prężnie – dodaje poseł Żalek.

 

Panele fotowoltaiczne przekształcają światło w energię elektryczną. W dodatku nie emitują szkodliwych substancji do środowiska. Pozwalają wytworzyć mniej więcej tyle energii, ile potrzebuje budynek, na którym pojawiła się instalacja. Po panele fotowoltaiczne postanowił też sięgnąć urząd miejski. W pierwszej kolejności chce je zainstalować na budynkach przy ul. Słonimska 1, Branickiego 3/5 oraz Bitwy Białostockiej 2/2.

 

– Bardzo się cieszę, że miasto idzie w tym kierunku. To najwyższy czas, tym bardziej, że przepisy budowlane i prawo unijne mówią o tym, ze budynki powinny być zeroenergetyczne. To znaczy, że powinny wytworzyć tyle energii, ile jej konsumują. Fotowoltaika jest chyba najlepszym rozwiązaniem w przestrzeni miejskiej – mówił niedawno w „Porannym” prof. Maciej Zajkowski, z Wydziału Elektrycznego Politechniki Białostockiej, który zajmuje się fotowoltaiką.

 

mg aip

Kujawy. Gwałt na 14-latce w Chełmży: Gdzie jest Sebastian W.?

Oskarżony o gwałt na 14-latce Sebastian W. z Chełmży skutecznie unika odpowiedzialności. Dziś (13.01) drugi raz uniemożliwił sądowi rozpoczęcie procesu. Dopiero teraz prokuratura wniosła o jego tymczasowe aresztowanie.

Czy oskarżony o zgwałcenie dziecka Sebastian W. z Chełmży odpowie za swoje czyny? Nie wiadomo. Do zbrodni miało dojść w sierpniu 2018 roku. Na razie wymiar sprawiedliwości jest wobec tego 23-latka bezradny. Jego proces o zgwałcenie czternastoletniej dziewczynki miał ruszyć przed Sądem Okręgowym w Toruniu już w październiku ub.r. Nie ruszył, bo Sebastian W. nie stawił się w sądzie, a procesu osoby oskarżonej o zbrodnię nie można rozpocząć bez odczytania jej aktu oskarżenia. Dziś (13.01) proces znów nie ruszył – mężczyzna znów się nie stawił i nikt nie wie, co się z nim dzieje.

 

Adwokat Amalia Marczewska, jego obrońca z urzędu, przyznała, że dotąd ze swoim klientem nie miała żadnego kontaktu. Dlaczego oskarżony o tak poważne przestępstwo mieszkaniec Chełmży ma odpowiadać przed sądem z wolnej stopy? Dlaczego nie został tymczasowo aresztowany? Prokurator Izabela Oliver, reprezentująca Prokuraturę Rejonową Toruń Wschód, wniosła o to do sądu dopiero dziś. – Na etapie postępowania przygotowawczego nie było takiej potrzeby. Mężczyzna nie był dotąd karany i nie utrudniał śledztwa – tłumaczyła dziennikarzom w korytarzu sądowym pani prokurator. – Dziś wniosłam o jego tymczasowe aresztowanie z uwagi na realną groźbę ukrywania się i utrudnianie postępowania.

 

Skład sędziowski pod przewodnictwem sędziego Zbigniewa Lewczyka wniosek o areszt jednak oddalił. Wyznaczył na 3 marca kolejny – trzeci już! – termin rozpoczęcia procesu oraz zarządził policyjne zatrzymanie Sebastiana W. na 48 godzin i doprowadzenie go do sądu w Toruniu. Oczywiście, owo zatrzymanie ma mieć miejsce dwie doby przed marcowym terminem. Na dzisiejsze oddalenie wniosku o tymczasowe aresztowanie Prokuraturze Rejonowej Toruń Wschód przysługuje zażalenie. – Rozważymy, czy z tego rozwiązania skorzystamy – przekazała mediom prokurator Izabela Oliver.

 

Przypomnijmy, że gwałt na dziecku to zbrodnia, zagrożony karą nie mniejszą niż 3 lata więzienia. Jak każda zbrodnia, sądzony jest przed sądem okręgowym. Co ustaliła w śledztwie prokuratura w sprawie Sebastiana W.? 14-letnia dziewczynka i 23-letni Sebastian W. z Chełmży poznali się przez znajomych. Potem rozmawiali ze sobą przez Facebooka. Kilkakrotnie się widywali. „Ale to nie były randki” – zaznaczyła przesłuchiwana później nastolatka. Możliwe, że młody mężczyzna wyobrażał sobie relację zdecydowanie inaczej. Tym bardziej, że podobno miał kłopoty ze zdrowiem psychicznym.

 

W sierpniu 2018 roku, w pewnym domu w Chełmży, doszło do dramatu. – Sebastian W. użył przemocy wobec czternastolatki i zgwałcił ją. W śledztwie wyjaśniał, że wcześniej spotykał się z nastolatką. Do samego czynu z sierpniowego dnia odnieść się nie chciał. Nie przyznał się do winy – mówi prokurator Izabela Oliver. Śledczy są przekonani, że do gwałtu doszło. Dziewczynka została przesłuchana w specjalnych warunkach: w sądzie, w obecności psychologa i prokuratora. Jej zeznania nie wzbudziły zastrzeżeń co do wiarygodności. Ważnym świadkiem dla prokuratury jest również wspomniana szkolna koleżanka ofiary. Poza tym, materiał dowodowy stanowią też opinie: z dokumentacji medycznej, psychologiczna oraz sądowo-psychiatryczna. Kolejnym świadkiem w procesie sądowym ma być mama 14-latki.

 

Sebastian W. z Chełmży ma 23 lata i podstawowe wykształcenie. Nie ma rodziny na utrzymaniu. Utrzymuje się z prac dorywczych w firmie budowlanej. W ubiegłym roku objęty został dozorem policji. „Nowości” nie mają jednak wiedzy o tym, czy realizuje obowiązek stawiania się regularnego na komisariacie.

 

aip

Benedykt XVI broni celibatu. Nie da się dobrze realizować jednocześnie dwóch powołań

0

Emerytowany papież Benedykt XVI w swojej najnowszej książce zdecydowanie opowiedział się za zachowaniem celibatu księży. „Nie wydaje się możliwe realizować jednocześnie powołania (do kapłaństwa i małżeństwa)” – pisze duchowny w publikacji, której fragmenty opublikował już francuski dziennik „Le Figaro”.

W najbliższą środę, 15 stycznia, nakładem francuskiego wydawnictwa Fayard ukazać się ma najnowsza książka papieża Josepha Ratzingera, którą napisał z prefektem Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, kard. Robertem Sarahem.

 

Benedykt XVI broni celibatu. Nie da się dobrze realizować jednocześnie dwóch powołań

 

Emerytowany papież podkreśla w niej rolę celibatu w życiu duchowym księży. Pisze: „z codziennego odprawiania Eucharystii, które zakłada stałą służbę Bogu, zrodziła się spontanicznie niemożliwość związku małżeńskiego”. Podkreśla, że jego zdaniem „nie jest możliwa jednoczesna realizacja dwóch powołań” i należałoby „zrezygnować ze wszystkich kompromisów”. To reakcja papieża Ratzingera na wniosek płynący z synodu biskupów, aby można było wyświęcać żonatych mężczyzn na księży w Amazonii.

 

Duchowni z Ameryki Południowej oponujący za takim rozwiązaniem widzą w tym receptę na zbyt małą liczbę kapłanów w regionie. Historyk i teolog, Massimo Faggioli, w odpowiedzi na nową książkę emerytowanego papieża zaznacza na Twitterze, że jest to „poważny wyłom”, gdyż Benedykt XVI z reguły nie wypowiada się w sprawach bieżących Kościoła. A już szczególnie – decyzji podejmowanych przez swojego następcę. Watykan nie odniósł się jeszcze do przytoczonych fragmentów treści książki.

 

Księża zrzucają sutannę przez celibat i z… zagubienia poczucia wartości

 

Dyskusja o zniesieniu celibatu w Kościele wraca co jakiś czas. Szacuje się, że każdego roku kilkadziesiąt osób decyduje się porzucić stan kapłański. Niejednokrotnie dla miłości do kobiety. Rok temu szerokim echem odbiła się w mediach historia Michała Macherzyńskiego, do niedawna proboszcza Matki Bożej Królowej Aniołów w Wilkowyjach, dzielnicy Tychów. [polecane]16666585[/polecane] W Boże Ciało ogłosił na Facebooku, że odchodzi z kapłaństwa.

 

Pisał: Rozpoczynam nowy etap życia przy boku Justyny. Dziękujemy za tak liczne słowa wsparcia i serdeczności, które spływają w naszą stronę. Dziś nie chce komentować swojej decyzji, ani ostatnich słów papieża sprawy, ani Ratzingera. Na prośbę o rozmowę, odpowiada krótko: – Postanowiłem nie udzielać wywiadów i swojego zdania nie zmieniłem – mówi nam. W tym samym roku z posługą kapłańską pożegnał się także ks. Michał Misiak z Łodzi. Z tym, że on został wcześniej ekskomunikowany, bo przyjął chrzest od protestanta.

 

W wywiadach mówił, że powiedział też biskupowi, że „chciałby mieć żonę”, bo od „długiego czasu miał problem z respektowaniem zasady celibatu”. Sześć lat temu odszedł proboszcz parafii św. Wawrzyńca w Zabrzu-Mikulczycach. Oficjalnie złożył urząd przed biskupem. Podany powód to miłość do kobiety. „Nie chcę dłużej żyć w systemie kościelnej zależności, w którym gubi się poczucie wartości własnego życia” – mówił w jednym z wywiadów prof. Tadeusz Bartoś, były dominikanin, filozof i teolog, znany publicysta. Odtąd nie szczędzi krytyki Kościołowi.

 

 

MCH aip

Elżbieta II wspiera Harry’ego i Meghan w ich pragnieniu zbudowania sobie nowego życia

0

Elżbieta II wspiera Harry’ego i Meghan w ich pragnieniu zbudowania sobie nowego życia i zdystansowania się od brytyjskiego dworu. Tak wynika z oświadczenia wydanego przez Buckingham Palace po zakończeniu rodzinnej narady na temat przyszłoścu funkcjonowania brytyjskiej monarchii. To efekt wcześniejszej deklaracji wnuka monarchini oraz jego żony, że chcą oni uzyskać finansową niezależność i zrezygnować z części funkcji pełnionych na dworze.

„Moja rodzina i ja całkowicie wspieramy Harry’ego i Meghan w ich pragnieniu, by stworzyć sobie nowe życie jako młoda rodzina” – czytamy w oświadczeniu monarchini. Ale potem zaznacza, że wolałaby, aby wszystko pozostało po staremu, a para nie rezygnowała z części obowiązków. „Harry i Meghan jasno podkreślili, że w swoim nowym życiu nie chcą być zależni od pieniędzy publicznych – dodaje Elżbieta II.

Rozmowy na temat wypracowania nowego modelu działania brytyjskiej monarchii trwają. Od czasów śmierci księżnej Diany to najpoważniejszy kryzys brytyjskiej monarchii; arcybrytyjskiej instytucji, łączącej ponad podziałami większość mieszkańców Wysp.

Dziś w posiadłościmonarchini w Sandringham odbyła się narada rodziny królewskiej. Nie ma żadnych konkretnych ustaleń, królowa zaznaczyła, że chciałaby, aby sprawa została rozwiązana w „nadchodzących dniach”.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Adam Dąbrowski, Londyn/mcm/mt

NATO odpowiednio zareaguje na rozmieszczenie rosyjskich rakiet w Europie

0

Sekretarz Generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg zapowiedział, że NATO odpowiednio zareaguje na rozmieszczenie przez Rosjan w Europie rakiet SSC-8. Stoltenberg w rozmowie z niemiecką agencją prasową DPA podkreślił, że rozmieszczając tego typu rakiety Rosja łamie traktat INF – czyli układ o likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu.

Jens Stoltenberg powiedział, że NATO zamierza odpowiednio mocno zareagować na rosyjskie rakiety. „Jeśli chodzi o rosyjskie rakiety SSC-8, to będziemy pracować nad obroną powietrzną i obroną przeciwrakietową, bronią konwencjonalną, zwiększymy naszą gotowość do walki i wydłużymy czas ostrzegania” – powiedział Stoltenberg agencji DPA. Sekretarz Generalny dodał, że obecnie NATO nie zamierza rozmieszczać nowych rakiet nuklearnych w Europie. „Ministrowie obrony krajów natowskich uzgodnili już ogólny plan działań” – zapewnił Stoltenberg.

Niemieckie media twierdzą, że stacjonujące w obwodzie kaliningradzkim rosyjskie rakiety mogą w kilka minut dotrzeć do wielu miast w Unii Europejskiej. Niemcy po tym, gdy traktat INF praktycznie przestał obowiązywać, obawiają się ponownego wyścigu zbrojeń.

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)Waldemar Maszewski, Berlin/mcm/mt

Za mało podpisów pod wnioskiem o Trybunał Stanu dla prezesa NIK

0

Lewica nie uzyskała w Sejmie wsparcia niezbędnego do złożenia wniosku o pociągnięcie prezesa NIK Mariana Banasia do odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu. Potrzeba co najmniej 115 podpisów, a Lewica ma tylko 49 posłów.

Według szefa Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewica (Razem, SLD, Wiosna Roberta Biedronia), Krzysztofa Gawkowskiego, Marian Banaś nie spełnia moralnych standardów wymaganych na stanowisku prezesa Najwyższej Izby Kontroli.

Krzysztof Gawkowski przypomniał, że wstępny wniosek przedstawił innym klubom w grudniu. Poparcie zadeklarowali tylko posłowie PSL.

Krzysztof Gawkowski powiedział, że argumenty legislacyjne i dokumenty przedstawił także szefom klubów PiS i KO Ryszardowi Terleckiemu i Borysowi Budce. Posłowie z tych klubów nie złożyli jednak pospisów pod wnioskiem.

„Jeżeli mamy robić awantury polityczne w Sejmie, tylko po to, żeby je robić, to Lewica się do takiej gry nie będzie zapisywała” – stwierdził Krzysztof Gawkowski.

Trybunał Stanu jest organem władzy sądowniczej, który egzekwuje odpowiedzialność najwyższych urzędników państwowych za naruszenie Konstytucji lub ustawy w związku z zajmowanym stanowiskiem. Trybunał może orzekać kary utraty praw wyborczych, orderów, tytułów honorowwych, zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk państwowych oraz kary przewidziane w ustawach za przestępstwa i przestępstwa skarbowe.

Przewodniczącym Trybunału Stanu jest Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego.

IAR/I.Szczęsna/dw

Eksperci: Wirus ptasiej grypy nie jest groźny dla człowieka, dopóki nie dojdzie do…

0

Eksperci twierdzą, że wirus ptasiej grypy nie jest groźny dla człowieka, dopóki nie dojdzie do jego zmutowania się i przejścia na człowieka.

W całym kraju na fermach drobiu odnotowano około 10 ognisk ptasiej grypy wywołanej wirusem H5N8. Jeden przypadek ptasiej grypy dotyczył także ptactwa dzikiego.

Mutacja wirusa i jego przejście na człowieka to bardzo skomplikowany proces – mówi profesor Iwona Paradowska-Stankiewicz, krajowy konsultant do spraw epidemiologii. Jak podkreśliła, wirus posiada pewne możliwości, aby zmutować się, ale to nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Według ekspertki na tym etapie najważniejsza jest utylizacja chorego drobiu, aby nie doszło do mutacji wirusa i wymiany materiału genetycznego między ptakami i ludźmi. Ważne jest zabezpieczenie osób, które pracują przy drobiu oraz zachowanie wszystkich zasad higieny.

Profesor Lidia Brydak – kierownik krajowego Ośrodka do spraw Grypy podkreśla, że wirus ptasiej grypy charakteryzuje się niską zdolnością wywołania choroby u człowieka. „Wirus musi się zmutować, aby mógł zakazić człowieka, ale jest to wirus o niskiej patogenności dla człowieka” – powiedziała profesor. Ekspertka również podkreśliła, że w tej sytuacji osoby pracujące na fermach drobiu powinny być bezwzględnie zaszczepione przeciwko grypie ludzkiej i powinny przestrzegać wszelkich zasad higieny. Dotychczas nie odnotowano zakażenia się człowieka wirusem ptasiej grypy H5N8.

Tymczasem od początku roku mamy dziesięć ognisk ptasiej grypy w trzech województwach: lubelskim, wielkopolskim i ostatnio w zachodniopomorskim na fermie drobiu w Rościnie. Zarządzono tam utylizację ponad 22 tysięcy sztuk drobiu.

Główny Lekarz Weterynarii Bogdan Konopka zapewnił, że służby w każdym przypadku wdrażają procedury, aby wirus nie rozprzestrzeniał się.

Informacyjna Agencja Radiowa/ IAR/ Góra/jj

Nagrody za zgłoszenie pijanego kierowcy

0

W Illinois za zgłoszenie pijanego kierowcy można otrzymać 100 dolarów nagrody. Program pod hasłem „Drunk Busters” prowadzi organizacja: „Sojusz Przeciwko Nietrzeźwym Kierowcom”.

 

Do tej pory dzięki niej zatrzymano już tysiąc osób, które wsiadły za kierownicę pod wpływem alkoholu. Pijanych kierowców mogą zgłaszać pod numerem 911 mieszkańcy  powiatów Boone, DuPage, Grundy, Kane, Lake, McHenry oraz Will. Inicjatorem tej akcji jest Rita Kreslin, której 19-letni syn zginął w wypadku, spowodowanym przez pijanego kierowcę. Program prowadzony jest już od dłuższego czasu. W ciągu ostatnich 30 lat w jego ramach zapłacono blisko 700 tysięcy dolarów osobom, które zgłosiły pijanych kierowców. Pieniądze pochodzą z opłat uiszczanych przez skazanych przez sąd za różnego rodzaju przestępstwa.

 

BK

Akcja: Jazda bez spodni w środkach komunikacji miejskiej

0

W niedzielę odbyła się kolejna akcja pod hasłem „Jazda bez spodni”. W pociągach Red Line pojawili się pasażerowie bez tej części odzieży.

 

„Celem akcji jest rozbawienie innych osób korzystających z komunikacji miejskiej. Nie ma tu żadnej ideologii tylko uśmiech” – powiedział pomysłodawca akcji, Charlie Todd. Zapoczątkowano ją w 2002 roku w Nowym Jorku. Od tego czasu „Jazda bez spodni” stała się popularna nie tylko w Stanach Zjednoczonych ale i w innych miastach na świecie. W tym roku uczestniczyło w niej 20 miast.

 

BK

Żołnierz z Illinois ofiarą ataku w Afganistanie

0

Dwóch amerykańskich żołnierzy zginęło w Afganistanie w wybuchu bomby pułapki. Znajdowała się ona na drodze, którą jechał wojskowy samochód.

 

Pentagon potwierdził, że zginął 21-letni Miguel A. Villalon z Joliet i 29-letni Ian P. McLaughlin z Newport News w Wirginii. Obaj żołnierze służyli w 307. Batalionie Brygady Inżynieryjnej, której baza znajduje się w Karolinie Północnej. Do sobotniego ataku przyznali się talibowie. W sumie podczas misji w Afganistanie zginęło już 2400 żołnierzy. W ubiegłym roku aż 23 najwięcej od 2014. Obecnie w tym kraju stacjonuje ponad 13 tysięcy żołnierzy USA.

 

BK

„Boże Ciało” nominowane do Oscara!

0

Film Jana Komasy „Boże Ciało” został nominowany do Oscara w kategorii „film międzynarodowy”.

 

Filmy „Pewnego Razu w Hollywood”, „Irlandczyk”, „1917” oraz „Joker” otrzymały najwięcej nominacji do tegorocznych Oscarów. Wśród nominowanych jest także polski obraz „Boże Ciało”. Nominacje do tegorocznych nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej ogłoszono w Los Angeles.

Filmy „Pewnego razu w Hollywood”, „1917”, „Joker” oraz „Irlandczyk” otrzymały nominacje we wszystkich głównych kategoriach – w tym za najlepszy film, scenariusz, zdjęcia, oraz w kategoriach aktorskich. Najwięcej, bo 11 nominacji, zdobył „Joker” Todda Phillipsa. Drugie miejsce zajęły filmy: „1917′”, „Pewnego razu… w Hollywood” i „Irlandczyk”. Każdy z nich dostał po 10 nominacji.

Reżyserzy tych obrazów Martina Scorsese. Quentin Tarantino, Todd Phillips i Sam Mendes stoczą walkę o miano najlepszego reżysera.

Nominacje w kategoriach aktorskich otrzymali między innymi Scarlett Johansson, Charlize Theron, Tom Hanks, Brad Pitt, Al Pacino, Leonardo di Caprio i Joaquin Phoenix.

Obraz Jana Komasy „Boże Ciało” został nominowany w kategorii „najlepszy film międzynarodowy”.

Film opowiada o Danielu – gra go Bartosz Bielenia – chłopaku z poprawczaka, który chciałby zostać księdzem, ale ponieważ ciąży na nim wyrok, w prawie kanonicznym nie ma takiej możliwości. W wyniku przypadku, bardzo dobrze zresztą filmowo wymyślonego, wchodzi w skórę księdza. I na prowincji (zdjęcia były kręcone w bieszczadzkiej wsi Jaśliska) w mgnieniu oka staje się charyzmatycznym kapłanem.

Film Komasy już teraz może pochwalić się wielkim sukcesem w polskich kinach – film widziało już ponad milion 300 tys. widzów i dwa miesiące po premierze wciąż nie schodzi z afisza. Polski kandydat do Oscara plasuje się obecnie na 4. miejscu w zestawieniu największych polskich sukcesów tegorocznego box office.

Osiągnięcia „Bożego Ciała” już przeniosły się na arenę międzynarodową, bowiem prawa do dystrybucji filmu zostały sprzedane na terytoria obejmujące niemalże wszystkie kontynenty. Działo Komasy jest także obiektem zainteresowania wielu imprez filmowych – na chwilę obecną film otrzymał zaproszenia na ponad 60 festiwali. W planach jest również amerykański serial na podstawie filmu i scenariusza Mateusza Pacewicza.

W główną rolę wcielił się uznawany za jedno z największych odkryć aktorskich ostatnich lat – Bartosz Bielenia. Pozostałą część obsady dopełniają utalentowani aktorzy młodego pokolenia – Tomasz Ziętek i Eliza Rycembel, zdobywcy prestiżowych wyróżnień dla najlepszych aktorów festiwalu w Gdyni – Aleksandra Konieczna i Łukasz Simlat, a także Barbara Kurzaj, Zdzisław Wardejn oraz Leszek Lichota.

O statuetkę Oskara polski film powalczy z filmami „Parasite” z Korei Południowej, „Ból i Blask” z Hiszpanii, „Nędznicy” z Francji oraz „Kraina Miodu” z Macedonii.

92. ceremonia wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej odbędzie się 9 lutego w Hollywood.

Red. AIP/IAR / Marek Wałkuski / Waszyngton/jf/

Illinois: Wysokie kary za łamanie Scott’s Law

3

Policja stanowa Illinois wyśle na autostrady dodatkowe patrole, które będą dokładniej sprawdzały czy kierowcy przestrzegają tzw. Scott’s Law. Zgodnie z tymi przepisami należy zmienić pas lub ograniczyć prędkość w rejonie stojących na poboczu samochodów służb bezpieczeństwa a także prywatnych.

 

Dotyczy to pojazdów głównie policji, straży pożarnej czy karetek. W ubiegłym roku 27 radiowozów policji stanowej zostało uderzonych przez  samochody, które zignorowały te przepisy. Już w weekend zauważyć można było na naszych autostradach więcej patroli. W przypadku pierwszego zatrzymania grozi mandat w wysokości 250 dolarów a w kolejnych może wzrosnąć do 10 tysięcy dolarów.

 

BK

Zima powodem odwołania ponad 1200 lotów z Chicago

0

Ponad 1200 lotów zostało odwołanych w miniony weekend z chicagowskich lotnisk. Powodem były w sobotę intensywne opady deszczu i to marznącego a następnie śniegu oraz porywisty wiatr.

 

Do 10 wieczorem z O’Hare nie wystartowało 1135 samolotów a z Midway 87. Pozostałe były opóźnione średnio o 20 minut. Wysokie fale na jeziorze Michigan przyczyniły się do podtopień. Woda pojawiła się na Lake Shore Drive. Ścieżki spacerowe i rowerowe nad jeziorem zostały zamknięte. Poważne szkody odnotowano też w Rogers Park. Woda z jeziora Michigan podtopiła tam ulice. Fale na jeziorze osiągały wysokość nawet 20 stóp. Poziom wody w jeziorze Michigan rośnie od 2013 roku. Silny wiatr uszkodził też linie energetyczne. Bez prądu w sobotę było prawie 3 tysiące odbiorców w 1600 w Rockford i w Chicago.

 

BK

Tragedia w parku w Miliczu. Zabił jednym ciosem Ukraińca. „Nie chciałem jego śmierci”

0

Poznali się kilka godzin wcześniej na przystanku autobusowym. Kupili alkohol i pili razem. Rozmawiali o swojej więziennej przeszłości. Gdy Ukrainiec Andrii chciał pokazać Jackowi „kilka ciosów nożem”, Polak uderzył go. Ukrainiec upadł, niedługo później już nie żył.

 

Mężczyzna, oskarżony o pobicie ze skutkiem śmiertelnym Ukraińca, rozpłakał się dzisiaj w sądzie. Przekonuje, że nie bił tylko odepchnął mężczyznę, bo przestraszył się kiedy tamten chciał mu pokazywać „triki z nożem”. – Byłem karany za różne przestępstwa, ale nigdy nie zgodziłbym się na śmierć człowieka – mówił ze łzami w oczach. Zdaniem prokuratury, zadał jeden cios w brzuch. Ale cios spowodował takie obrażenia, że Andrii S. zmarł.

 

Ciało ofiary znaleziono 9 października 2018 roku w parku przy Zespole Szkół przy ul. Trzebnickiej w Miliczu. Początkowo podejrzewano, że to był tylko wypadek, że Andrii S. zmarł z powodu wychłodzenia organizmu. Sekcja zwłok ujawniła jednak poważne obrażenia, które mogły powstać od silnego uderzenia w brzuch. Oskarżony to Jacek O. Dziś rozpoczął się jego proces. Przyznał się do nieumyślnego spowodowania śmierci. Bo – po uderzeniu – mógł zadzwonić po pogotowie. Ale uderzony mężczyzna tego nie chciał. Według Jacka O., śmiał się nawet, że tak słabo dostał w brzuch.

 

Poznali się kilka godzin wcześniej na przystanku autobusowym w Miliczu. Kupili alkohol i pili razem. Trafili do parku przy Trzebnickiej. Tu miało dojść do wymiany zdań. Według oskarżonego Andrii S. przechwalał się, że siedział w więzieniu, był na wojnie, ma nóż i zabijał nim. Jacek O. miał mu odpowiedzieć, że też siedział, ale nie ma się czym chwalić. Andrii sięgnął ręką do kieszeni mówią o „kilku trikach” z nożem. Wtedy – według Jacka O. – miał zostać popchnięty przez niego. Wywrócił się i zaczął się śmiać. Oskarżony odebrał to jako śmiech ze zbyt słabego ciosu. W śledztwie – na początku – przyznawał się do zadania ciosu.

 

Dziś tłumaczy, że policjanci mu podpowiedzieli, by tak mówił, bo tak będzie lepiej i szybko wyjdzie na wolność. Rzekomo obiecali mu zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. A to przestępstwo zagrożone karą pięciu lat więzienia. Tymczasem za „spowodowanie rozstroju zdrowia, ze skutkiem śmiertelnym

 

aip

Myśliwi zabiją ponad 2 tysiące dzików w lubuskich lasach. Pierwsze odstrzały już w środę, 15 stycznia

0

Ponad dwa tysiące dzików ma zginąć w wyniku odstrzału zarządzonego przez lubuskiego wojewodę. Myśliwi będą strzelać 15 i 31 stycznia.

Rozporządzenie ukazało się 23 grudnia 2019 r. Wojewoda zarządził odstrzał dzików na wniosek wojewódzkiego wekarza weterynarii, który w ten sposób chce zwalczać afrykański pomór świń. Pierwszy przypadek ASF w województwie lubuskim stwierdzono u martwego dzika znalezionego w Tarnowie Jeziernym w gminie Sława. Oficjalnie został potwierdzony 14 listopada 2019 r.

 

Od tamtej pory w naszym regionie znaleziono ponad 60 dzikich zwierząt zarażonych afrykańskim pomorem świń. Ostatni przypadek ASF w naszym regionie odnotowano miesiąc temu, 13 grudnia, w miejscowości Jeziorna w gminie Sława.

 

Gdzie myśliwi będą strzelać

 

Do rozporządzenia wojewody dołączono szczegółowy plan odstrzału. Wynika z niego, że w poszczególnych powiatach zostanie od kilkudziesięciu do kilkuset dzików – najwięcej w powiecie międzyrzeckim. Oto szczegóły:

 

 

    • powiat krośnieński – 191 dzików

 

    • powiat międzyrzecki – 310 dzików

 

    • powiat słubicki – 213 dzików

 

    • powiat strzelecko-drezdenecki – 274 dziki

 

    • powiat sulęciński – 145 dzików

 

    • powiat świebodziński – 180 dzików

 

    • powiat wschowski – 62 dziki

 

    • powiat zielonogórski – 120 dzików

 

    • powiat żagański – 280 dzików

 

    • powiat żarski – 202 dziki.

 

 

 

Próbki zabitych dzików zostaną przebadane pod kątem ASF. Szczegółowy plan znajduje się w załączniku PDF.

 

 

Można strzelać bez zgody lekarza weterynarii

 

8 stycznia 2020 r. ukazało się kolejnego rozporządzenie wojewody w sprawie zwalczania ASF. Wynika z niego, że dopuszczone jest organizowanie polowań zbiorowych z udziałem psów oraz że można organizować odstrzały bez udziału psów bez zgody powiatowego lekarza weterynarii. [sonda]3363[/sonda]

 

ASF w Lubuskiem

 

 

    • Tarnów Jezierny, gmina Sława, 14 listopada 2019, dzik padły (2019/1956)

 

    • Mesze, gmina Kolsko, 16 listopada 2019, dzik padły (2019/1960)

 

    • Jeziorna, gmina Nowa Sól, 19 listopada 2019, 6 padłych dzików (2019/1973)

 

    • Okopiec, gmina Nowa Sól, 19 listopada 2019, dzik padły (2019/1974)

 

    • Radzyń, gmina Sława, 19 listopada 2019, dzik padły (2019/1975)

 

    • Dąbrowno, gmina Nowa Sól, 19 listopada, dzik padły (2019/1976)

 

    • Lubięcin, gina Nowa Sól, 19 listopada, 6 dzików padłych (2019/1977)

 

    • Konotop, gmina Kolsko, 19 listopada, 2 padłe dziki (2019/1978)

 

    • Konotop, gmina Kolsko, 19 listopada, padły dzik (2019/1979)

 

    • Konotop, gmina Kolsko, 20 listopada, padły dzik (2019/2003)

 

    • Okopiec, gmina Nowa Sól, 20 listopada, padły dzik (2019/2004)

 

    • Stawy, gmina Nowa Sól, 29 listopada 2019, dzik padły (2019/2092)

 

    • trasa kolejowa Nowa Sól – Bytom Odrzański, 30 listopada 2019, dzik padły (2019/2093)

 

    • Wilkanowo, gmina Świdnica, 29 listopada 2019, dzik padły (2019/2094)

 

    • Dobroszów Wielki, gmina Nowogród Bobrzański, 29 listopada 2019, dzik padły (2019/2095)

 

    • Kotowice, gmina Nowogród Bobrzański, 29 listopada 2019, dzik padły (2019/2096)

 

    • Zielona Góra, 29 listopada 2019, 2 padłe dziki (2019/2097)

 

    • Zielona Góra, 29 listopada 2019, dzik padły (2019/2098)

 

    • Okunin, gmina Sulechów, 29 listopada 2019, dzik padły (2019/2099)

 

    • Zielona Góra Zatonie, 29 listopada 2019, dzik padły, (2019/2100)

 

    • Pyrnik, gmina Bojadła, 4 grudnia 2019, 4 padłe dziki (2019/2142)

 

    • Buczków, gmina Nowa Sól, 4 grudnia 2019, 2 padłe dziki (2019/2143)

 

    • Jodłów, gmina Sława, 4 grudnia 2019, dzik padły (2019/2144)

 

    • Pyrnik, gmina Bojadła, 6 grudnia 2019, dzik padły (2019/2166)

 

    • Borowina, gmina Szprotawa, 10 grudnia 2019, dzik padły (2019/2213)

 

    • Konotop, gmina Kolsko, 10 grudnia 2019, 2 padłe dziki (2019/2222)

 

    • Konotop, gmina Kolsko, 10 gtrudnia 2019, dzik padły (2019/2223)

 

    • Konotop, gmina Kolsko, 10 grudnia 2019, dzik padły (2019/2224)

 

    • Józefów, gmina Nowa Sól, 10 grudnia 2019, 2 padłe dziki (2019/2225)

 

    • Święte, gmina Kolsko, 10 grudnia 2019, dzik padły (2019/2226)

 

    • Konotop, gmina Kolsko, 10 grudnia 2019, dzik padły (2019/2227)

 

    • Konotop, gmina Kolsko, 10 grudnia 2019, dzik padły (2019/2228)

 

    • Pyrnik, gmina Bojadła, 10 grudnia 2019, 2 padłe dziki (2019/2229)

 

    • Pyrnik, gmina Bojadła, 10 grudnia 2019, padły dzik (2019/2230)

 

    • Pyrnik, gmina Bojadła, 10 grudnia 2019, padły dzik (2019/2231)

 

    • Pyrnik, gmina Bojadła, 10 grudnia 2019, padły dzik (2019/2232)

 

    • Młynkowo, gmina Bojadła, 10 grudnia 2019, padły dzik (2019/2243)

 

    • Zielona Góra Zawada, 10 grudnia 2019, padły dzik (2019/2244)

 

    • Proczki, gmina Zabór, 10 grudnia 2019, 3 padłe dziki (2019/2245)

 

    • Kartno, gmina Bojadła, 13 grudnia 2019, padły dzik (2019/2246)

 

    • Pyrnik, gmina Bojadła, 13 grudnia 2019, padły dzik (2019/2247)

 

    • Tarnów Jezierny, gmina Sława, 13 grudnia 2019, dzik padły (2019/2248)

 

    • przy drodze z Lubogoszczy do Lubatowa, gmina Sława, 13 grudnia 2019, padły dzik (2019/2249)

 

    • Chełmek, gmina Nowa Sól, 13 grudnia 2019, dzik padły (2019/2250)

 

    • Jeziorna, gmina Nowa Sól, 13 grudnia 2019, dzik padły (2019/2251)

 

 

Zakaz wstępu do lasu

 

 

    • W Lubuskiem zakaz wstępu do lasów obowiązuje m.in. w:

 

    • Zielonej Górze

 

    • Kożuchowie

 

    • Czerwieńsku

 

    • Żarach

 

    • Żaganiu

 

    • Szprotawie

 

    • Nowej Soli

 

    • Otyniu

 

    • Kargowej

 

    • Sulechowie

 

    • Babimoście

 

    • Czerwieńsku

 

    • Bytomiu Odrzańskim

 

 

Afrykański pomór świń – co to za choroba?

 

Afrykański pomór świń to wirusowa, posocznicowa choroba świń o przebiegu ostrym lub przewlekłym. Wirus ASF nie jest chorobotwórczy dla innych gatunków zwierząt, nie jest też groźny dla ludzi. Okres wylęgania się choroby trwa od 5 do 9 dni. Charakterystyczne objawy to:

 

 

    • gorączka

 

    • brak apetytu

 

    • sinica skóry uszu, boków brzucha

 

    • zapalenie spojówek

 

    • kaszel

 

    • pienisty wypływ z nosa

 

    • biegunka z domieszką krwi

 

    • wymioty

 

    • niedowład zadu

 

    • poronienia

 

    • mogą wystąpić drgawki

 

 

Choroba prawie w 100 proc. kończy się śmiercią. Na ASF nie ma szczepionki. Afrykański pomór świń wywodzi się z Afryki, gdzie występuje powszechnie w wielu krajach. Choroba po raz pierwszy była obserwowana w Kenii w 1910 roku u świń, które miały kontakt z dzikimi afrykańskimi świniami. W Europie pojawiła się po raz pierwszy w 1957 r. w Portugalii. Pierwszy przypadek ASF w Polsce wykryto w lutym 2014 r. u padłych dzików, które prawdopodobnie przywędrowały do naszego kraju z Białorusi. Do tej pory ogniska ASF były wykrywane na wschodzie Polski.

 

Jak zapobiegać chorobie?

 

Najskuteczniejszą metodą zapobiegania wystąpieniu ASF u trzody chlewnej jest stosowanie zasad bioasekuracji. Oznacza to m.in.:

 

 

    • ogrodzone chlewnie,

 

    • zabezpieczone okna,

 

    • domknięte drzwi,

 

    • maty dezynfekcyjne

 

    • zakaz skarmiania zlewek

 

    • zakaz wprowadzania do gospodarstw świń niewiadomego pochodzenia

 

 

Osoby mające jakikolwiek kontakt ze świniami nie powinny chodzić po lesie i terenach, na których żerują dziki. Mogą w ten sposób przypadkowo przenieść wirusa ASF na zwierzęta gospodarskie. Należy pamiętać, że wirus jest odporny na niskie temperatury, a więc można go przywlec o każdej porze roku. W przypadku pobytu w lesie minimalna długość karencji przed kontaktem ze świniami powinna wynosić 72 godziny. Ponadto, należy pamiętać o konieczności całkowitej wymiany odzieży i obuwia przed wykonywaniem czynności związanych z obsługą świń oraz o zastosowaniu środków przeznaczonych do higieny i dezynfekcji. Trzeba również pamiętać, że wirusa można przenieść np. na oponach auta, które wjechało na teren, gdzie mogą znajdować się dziki.

 

Niepokojące objawy i padnięcia zwierząt należy zgłaszać

 

W przypadku stwierdzenia w stadzie świń niepokojących objawów chorobowych lub padnięć świń, każdy hodowca powinien przekazać tę informację do powiatowego lekarza weterynarii bezpośrednio albo za pośrednictwem lekarza weterynarii opiekującego się gospodarstwem lub organu samorządu terytorialnego (wójta, burmistrza, prezydenta miasta). Objawy afrykańskiego pomoru świń mogą być niespecyficzne, podobne do innych chorób lub zatruć, mogą być różne w różnych stadach. Padłej trzody chlewnej bezwzględnie nie należy zakopywać – działanie takie jest surowo zakazane przepisami prawa. Ponadto, padnięcia świń mogą być pierwszym objawem wystąpienia ASF w gospodarstwie.

 

Jak się zachować w przypadku znalezienia martwego dzika?

 

W przypadku natrafienia na padłego dzika, nie należy do niego podchodzić oraz dotykać. Powiadomić trzeba powiatowy inspektorat weterynarii lub lekarza weterynarii, leśniczego, myśliwego, policję albo straż gminną.

 

 

aip

Sensacja. „Ojciec Mateusz” bez… Artura Żmijewskiego! Kto go zastąpi?

0

„Ojciec Mateusz” zapowiada się ciekawie w nowym sezonie… Od kilku dni to temat numer jeden, nie tylko plotkarskich portali. Pojawiła się informacja, że Artur Żmijewski nie będzie już grał tytułowego „Ojca Mateusza” i ma go zastąpić znany z „M jak miłość” Mikołaj Roznerski. Okazuje się, że zamiana jest tylko… chwilowa. Przy okazji na jaw wyszło wiele ciekawych spraw dotyczących wysokości kontraktów z gwiazdami serialu oraz kulis jego powstawania.

„Ojciec Mateusz” to dziś jeden z najpopularniejszych polskich seriali – w większości powstaje w Sandomierzu przyczyniając się do świetnej reklamy miasta. Kolejne odcinki ogląda po około 3 milionów widzów. Między innymi dzięki Arturowi Żmijewskiemu, który gra tytułowego księdza Mateusza, proboszcza sandomierskiej parafii, a także reżyseruje niektóre odcinki serialu. Wieść, że aktor żegna się postacią ojca Mateusza wstrząsnęła widzami… Wielu w nią uwierzyło, choć to nie pierwsze pożegnanie Artura Żmijewskiego z tym serialem.

W 2011 roku miłośnicy księdza Mateusza Żmigrodzkiego pierwszy raz wstrzymali oddech. Ich ulubiony bohater wyjechał do Rzymu. Na sandomierskiej plebanii zastąpił go ksiądz Jacek grany przez Piotra Kozłowskiego. Nie był on jednak ulubieńcem miłośników serialu, choć zastępując ojca Mateusza zaczął zmieniać się na lepsze. Wszyscy z ulgą przyjęli powrót z Rzymu księdza Żmigrodzkiego.

– Bez Artura Żmijewskiego to nie ten sam serial! – przekonywali fani „Ojca Mateusza”.

Kolejne plotki o odejściu z tej produkcji popularnego aktora pojawiły się wiosną tego roku. Mówiło się, że chce mieć większy wpływ na to co dzieje się serialu. Chciał też reżyserować więcej odcinków. Jak podawał „Super Express”, za jeden sezon serialu Żmijewski miał dostawać 475 tysięcy złotych. Producenci zgodzili się na żądania aktora, reżyserował więcej odcinków „Ojca Mateusza”, przez co wzrosła jego gaża.

Na ile mogą liczyć inni aktorzy grający w serialu?

W międzyczasie zmieniła się produkcja serialu. Odeszli z niej Katarzyna Anczarska i Krzysztof Grabowski, związani byli z „Ojcem Mateuszem” od pierwszego odcinka.

– Przy produkcji „Ojca Mateusza” spędziliśmy ostatnie 11 lat i była to dla nas wspaniała przygoda, ale oboje doszliśmy do wniosku, że wciąż gotowi jesteśmy na nowe , ciekawe wyzwania – mówił portalowi Wirtualnemedia.pl Krzysztof Grabowski.

Katarzyna Anczarska dodała, że w tym czasie wyprodukowali blisko 300 odcinków serialu, z których każdy miał wielomilionową widownię.

– Co prawda serial jest włoskim formatem, ale już dawno wprowadziliśmy oryginalne polskie scenariusze – zauważała Katarzyna Anczarska. – Myślę, że sukces „Ojca Mateusza” polega na dobrych historiach kryminalnych, świetnie zbudowanej warstwie obyczajowej i humorze.

Tymczasem kilka dni temu pojawiła się wiadomość, że Artur Żmijewski chce się pożegnać z serialem. Miał poprosić producentów, by wygasili jego wątek. Tłumaczył, że ma już dość roli księdza Mateusza. Poza tym chciał mieć większy wpływ na produkcję serialu. Producenci mieli się na to nie zgodzić. Pojawiły się informacje, że ojca Mateusza zastąpi nowy ksiądz, którego zagra Mikołaj Roznerski, znany z roli Marcina Chodakowskiego w „M jak miłość”.

– Człowiek wyjeżdża na chwilę z kraju, a tu się okazuje w mediach, że wraca i zastępuje ojca Mateusza – mówił plejadzie.pl Mikołaj Roznerski. – Dementuję: nie zastępuję Artura Żmijewskiego w roli ojca Mateusza. Ojciec Mateusz jest tylko jeden. Ja gram w jednym odcinku. Pojawię się na chwilę w Sandomierzu i bardzo się z tego cieszę.

Menedżerka aktora sprostowała, że Mikołaj Roznerski zagra nie w jednym, a dwóch odcinkach serialu i nie ma dalszych planów związanych z tą produkcją.

Co zobaczymy w „Ojcu Mateuszu” wiosną 2020?

Poznaliśmy już więcej szczegółów scenariusza czekającego nas 23. sezonu serialu Ojciec Mateusz. Trwają właśnie zdjęcia do nowych odcinków, które na antenę Programu 1 Telewizji Polskiej trafią wiosną 2020 roku. Jak już informowaliśmy fani detektywa w sutannie powinni przygotować się na szok – księdza Mateusza Żmigrodzkiego którego gra Artur Żmijewski zastąpi bowiem w obowiązkach proboszcza nowy ksiądz Walery Opłatek – w tej roli Mikołaj Roznerski. Okaże się też, że ksiądz Opłatek to protegowany biskupa, którego gra Sławomir Orzechowski.

Wiosną na ekranach telewizorów będziemy oglądać jak ksiądz Mateusz wyjedzie na rekolekcje odbywające się w klasztorze kamedułów w Krakowie. Na czas jego nieobecności obowiązki proboszcza przejmie młody i świetnie wykształcony ksiądz Opłatek.

Ksiądz Opłatek szybko zdobędzie sympatię parafian i policjantów z sandomierskiej komendy, a zwłaszcza aspiranta Mieczysława Nocula grającego przez Michała Pielę, który od razu dostrzeże w nim godnego następcę swego przyjaciela – znanego z detektywistycznej pasji księdza Mateusza Żmigrodzkiego.

W jednym z odcinków będziemy oglądać jak w mieście pojawi się oszust do złudzenia przypominający… księdza Mateusza. Mężczyzna – podając się za proboszcza Żmigrodzkiego – zacznie wyłudzać od wiernych datki na kościół.

Po powrocie Mateusza z Krakowa Walery zostanie w Sandomierzu i pomoże detektywowi w sutannie w rozwiązaniu bardzo skomplikowanej zagadki kryminalnej.

Ojciec Mateusz od 2008 roku

Pierwszy odcinek „Ojca Mateusza” wyemitowano 11 listopada 2008. Choć jest serialem rozgrywanym w polskich realiach to jest realizowany w oparciu o włoski format. Jego pierwowzór to „Don Mateo”, pokazywany przez publiczną włoską telewizję RAI UNO. Każdy odcinek serialu opisuje inną historię, ale ma stałych bohaterów.

Przypomnijmy, że w pierwszym odcinku serialu ojciec Mateusz przyjeżdża z misji na Białorusi i obejmuje małą parafię w Sandomierzu. W tym mieście rozgrywa się bowiem akcja serialu i kręconych jest większość zdjęć. Dzięki serialowi Sandomierz zaczął przeżywać prawdziwy najazd turystów. Wielu przyjeżdżało do tego miasta tylko po to, by zobaczyć, gdzie mieszka ksiądz Mateusz. Przewodnicy opracowywali nawet specjalne trasy śladami bohaterów tego serialu.

Grający tytułowego ojca Mateusz Artur Żmijewski to jeden z najbardziej lubianych polskich aktorów. Popularność i sympatię zyskał dzięki roli doktora Jakuba Burskiego w „Na dobre i na złe”. Ze względu na „Ojca Mateusza” opuścił szpital w Leśnej Górze.

– Myślę, że widzowie lubią „Ojca Mateusza”, bo on jest niezwykle kolorowy i przy tych wszystkich ciekawych wątkach, które staramy się wyjaśniać, jest troszkę bajkowy – powiedział w jednym z wywiadów Artur Żmijewski . – Jest tam trochę takiej przypowieści, które niesie z sobą morał. Myślę, że niezależnie od tego, co by mówili nawet najbardziej zatwardziali realiści, każdy, nawet dorosły, lubi bajki pooglądać. Takie bajki, które mają bliską konotację w stosunku do ludzi. Te rzeczy, które opowiadamy, mogą się przydarzyć każdemu z nas. To są takie sytuacje dość prozaiczne, które prowadzą do niezwykłych zwrotów akcji, takiej kompletnej zmiany życie. W tym sensie więc jest to pewna rzeczywistość, ale ona się nie przydarza nam, ale naszym bohaterom, dlatego tę bajkę lubimy oglądać.

Ojciec Mateusz jest idealnym księdzem, zawsze znajdzie czas i zrozumienie dla swoich parafian. Wszystkim pomaga, a na dodatek rozwiązuje wszystkie zagadki kryminalne. Jednak pewnie serial ten nie wzbudzałby takiej sympatii, gdyby nie inni jego bohaterowie. Jak choćby Natalia Borowik, gospodyni księdza Mateusza, grana przez Kingę Preis. To kobieta pełna energii.

Innym budzącym sympatią jest aspirant Mietek Nocul grany przez Michała Pielę. Dzięki aktorowi aspirant Mietek ma aż 196 centymetrów wzrostu i słuszną wagę. Ale w pewnym momencie ta postać straciła na wadze, bo grający ją aktor przeszedł na dietę. Michał Piela zanim zagrał w „Ojcu Mateuszu” nie był zbyt znanym aktorem. Miał na swym koncie raczej epizodyczne role.

Aktor w grudniu skończył 41 lat i pochodzi z Katowic. Zanim zdecydował się zdawać do szkoły aktorskiej, skończył studium medyczne i został ratownikiem medycznym. Jak potem tłumaczył, tylko dlatego, by uchronić się przed pójściem do wojska. Michał Piela przyznaje, że polubił też bohatera, który w serialu pomaga rozwiązywać księdzu Mateuszowi kolejne zagadki kryminalne.

Inną ważną postacią „Ojca Mateusza” jest młodszy inspektor Orest Możejko grany przez Piotra Polka.

Wiadomo, że w kolejnej, 23 serii „Ojca Mateusza” znów zobaczymy Kingę Preis, Piotra Polka czy Michała Pielę. Pozostanie też , przynajmniej na razie Artur Żmijewski.

Red. Anna Gronczewska PolskaPress AIP

Lubelskie: Strugał drewno i wbił sobie nóż w brzuch. 48-latek zmarł

0

Do nieszczęśliwego wypadku doszło we wsi Sielec w gminie Leśniowice w powiecie chełmskim. Mimo udzielenia pomocy, 48-latek zmarł. Okoliczności śmierci bada policja pod nadzorem prokuratora.

Wieczorem, 4 stycznia 48-letni mieszkaniec Sielca strugał drewno na rozpałkę. W pewnym momencie ostrze noża zsunęło się ze szczypki i wbiło się w brzuch mężczyzny. Według ustaleń „Super Tygodnia Chełmskiego”, rana wyglądała przerażająco. Rozcięta została powłoka brzuszna i jelita wydostały się na zewnątrz. O nieszczęśliwym wypadku zostało zawiadomione pogotowie. Mężczyzna był przytomny i nie chciał jechać do szpitala. Dopiero ratownicy przekonali go, że potrzebna jest hospitalizacja. O własnych siłach próbował dojść do karetki. W trakcie pobytu w szpitalu mężczyzna dostał wewnętrznego krwotoku.

 

Zmarł 6 stycznia. Tego samego dnia o zgonie została zawiadomiona policja. – Zostało wszczęte postępowanie w kierunku nieudzielenia pomocy – informuje podkom. Ewa Czyż, oficer prasowy KMP w Chełmie. Dochodzenie nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Chełmie. Śledczy zlecili przeprowadzenie sekcja zwłok denata. Jej wyniki nie są jeszcze znane. Nikomu nie postawiono zarzutów. Za nieudzielenie pomocy osobie narażonej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia grozi do 3 lat pozbawienia wolności.

 

aip