Iran w piątek wieczorem dokonał odwetowego ataku na Izrael. Irańska armia wystrzeliła trzy serie rakiet w kierunku izraelskiego terytorium, eksplozje słychać było w Jerozolimie i Tel Awiwie. Według izraelskiego dziennika „Jerusalem Post” blisko 60 osób zostało rannych.
„Iran przeprowadza zdecydowaną i precyzyjną odpowiedź przeciwko dziesiątkom celów, baz i (obiektów) infrastruktury wojskowej reżimu syjonistycznego” – napisała wcześniej irańska Gwardia Rewolucyjna w komunikacie. Z kolei duchowo-polityczny przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei oświadczył, że Izrael rozpoczął wojnę, w związku z tym nie można pozwolić, aby przeprowadzał ataki na zasadzie „uderz i uciekaj” bez poważnych konsekwencji.
Izraela armia potwierdziła, że niewielka liczba budynków została uszkodzona, a niektóre szkody powstały w wyniku przechwytywania irańskich rakiet przez izraelską obronę powietrzną. Według armii Iran wystrzelił mniej niż 100 rakiet, a zdaniem premiera Izraela Benjamina Netanjahu duża część irańskich pocisków została zestrzelona.
Przeprowadzone w piątek nad ranem izraelskie ataki były wymierzone w dziesiątki celów wojskowych w Iranie, w tym obiekty jądrowe. Według irańskich mediów i urzędników uszkodzono kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części kraju oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową.
Szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Rafael Grossi poinformował, że w wyniku ataku Izraela na Iran naziemna fabryka wzbogacania uranu w Natanz została zniszczona. Argentyńczyk przemawiał podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) w Nowym Jorku. Przekazał, że wewnątrz obiektów wystąpiło skażenie radioaktywne, głównie cząstkami alfa, które można opanować za pomocą „odpowiednich środków ochronnych”.
MAEA podała wcześniej, że nie odnotowała wzrostu promieniowania w rejonie instalacji Natanz. Przekazała również, że władze w Teheranie powiadomiły ją, iż atak nie objął elektrowni jądrowej Buszehr.
Portal dziennika „Jerusalem Times” poinformował, że w piątek przed południem izraelska armia zaatakowała również obiekty w miastach Sziraz i Tebriz. W pierwszym cel stanowiła fabryka pocisków, a w drugim – lotnisko wojskowe lub jego okolice.
Z kolei irańska agencja Fars przekazała po południu, że słychać było eksplozje w pobliżu zakładów wzbogacania uranu w Fordo, kluczowego ośrodka irańskiego programu nuklearnego, zlokalizowanego w pobliżu świętego dla szyitów miasta Kom. Obiekty zbudowano głęboko pod ziemią na górzystym terenie, co ma chronić je przed atakami z powietrza. Ośrodek budowany był potajemnie, jego istnienie ujawniono w 2009 roku.
W wyniku ataku zginęło co najmniej kilku wysokich rangą wojskowych irańskich, w tym dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej generał Hosejn Salami oraz szef sztabu generalnego Mohammad Bageri. Ponadto zabito co najmniej sześciu naukowców zajmujących się energetyką jądrową.
Jak podała irańska agencja Nour, w piątkowych atakach w samym Teheranie zginęło co najmniej 78 osób, a 329 zostało rannych.
Choć libańska organizacja terrorystyczna Hezbollah potępiła izraelskie ataki i wyraziła pełną solidarność z Iranem, to w rozmowie z Reutersem odrzuciła możliwość przeprowadzenia ataku na Izrael.
Przedstawiciel Sił Obronnych Izraela, cytowany przez agencję Reutera, powiedział w piątek, że kraj jest gotowy na wielodniową konfrontację, ale zależy to także od sposobu odpowiedzi Iranu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił w orędziu do narodu, że Iran w ostatnich miesiącach rozpoczął prace nad wykorzystaniem wzbogaconego uranu do celów militarnych i posiada wystarczającą ilość tego surowca, by zbudować dziewięć bomb atomowych. Podkreślił, że stanowi to zagrożenie dla istnienia państwa izraelskiego.
Jak zauważył dziennik „Jerusalem Post”, Netanjahu umieścił w czwartek kartkę w Ścianie Płaczu z tekstem „lud powstanie jak lew”, co było zapowiedzią ataku na Iran; operacja izraelskich wojsk nosi nazwę „Powstający Lew”.
Przed piątkowym atakiem na Iran w centralnej części tego kraju operowała izraelska służba specjalna Mosad – poinformowała agencja Reutera, opierając się na źródłach w izraelskich służbach bezpieczeństwa. Według amerykańskiej telewizji Fox News bezpośrednio przed atakiem Izrael zwabił czołowych dowódców irańskich sił powietrznych na spotkanie.
W czwartek prezydent USA Donald Trump oświadczył, że jego kraj chce „dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu nuklearnego”, a „cała administracja została skierowana do negocjacji” z Teheranem.
Jednak, jak podał w piątek portal Axios, izraelscy urzędnicy mówili mediom po rozpoczęciu ataku na Iran, że wbrew publicznym wypowiedziom amerykańskiego prezydenta Donald Trump dał im zielone światło, a operacja była skoordynowana z Waszyngtonem. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień.
„Sądzę, że było to znakomite. Daliśmy im (Irańczykom) szansę i nie wykorzystali jej. Zostali mocno trafieni, bardzo mocno. Tak mocno, jak to możliwe. I nadchodzi więcej (ataków). Dużo więcej” – oświadczył Trump w rozmowie z ABC News.
We wpisie na swej platformie Truth Social prezydent dodał później: „Dwa miesiące temu dałem Iranowi 60 dni na +zrobienie dealu+. Powinni byli to zrobić! Dziś jest dzień 61. (…) Teraz być może mają drugą szansę!”
USA i Iran od kwietnia przeprowadziły pięć rund rozmów o porozumieniu, które ma ograniczyć irański program nuklearny w zamian za zniesienie części sankcji przeciwko Teheranowi. Szósta runda tych negocjacji miała się odbyć niedzielę w Omanie, ale po izraelskich atakach ich przeprowadzenie stoi pod znakiem zapytania.
Trump oświadczył w piątek, że Iran musi zawrzeć porozumienie, zanim nic nie pozostanie z tego kraju, i musi uratować to, co było znane jako irańskie (perskie) imperium.
Piątkowy atak wywołał reakcję rynków, podbijając ceny ropy i wywołując spadki na giełdach; wzrosły obawy, że kolejny konflikt w regionie zakłóci globalne dostawy surowców energetycznych. Cena ropy Brent wzrosła ponad 8 proc., do około 75 dol. za baryłkę.
Swoje zaniepokojenie sytuacją w regionie i działaniami Tel Awiwu wyraziło szereg państw, w tym Chiny, Turcja, Japonia, Indonezja, Malezja, a także Arabia Saudyjska i inne arabskie kraje Bliskiego Wschodu. Premier Kataru Mohammed bin Abdulrahman as-Sani stwierdził, że Izrael działa nierozważnie i niweczy możliwość zaprowadzenia pokoju w regionie.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także brytyjski premier Keir Starmer czy szef włoskiego MSZ Antonio Tajani zaapelowali o deeskalację sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Przebywający w Pradze na międzynarodowej konferencji o bezpieczeństwie GLOBSEC minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha przypomniał, że Iran jest krajem dostarczającym broń Rosji.
Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział w piątek, że Iran „ponosi poważną odpowiedzialność” za destabilizację w regionie. Ocenił, że Izrael ma prawo do tego, by się bronić i zapewniać sobie bezpieczeństwo. Podobne oświadczenie wydał niemiecki urząd kanclerski.
Ambasador Izraela w Paryżu Joshua Zarka podkreślił jednak, że Francja nie jest tak bliskim sojusznikiem, jakim była wcześniej, dlatego – w przeciwieństwie do USA – nie została uprzedzona o ataku.
MSZ w Jerozolimie poinformowało w piątek o bezterminowym zamknięciu wszystkich izraelskich placówek dyplomatycznych na świecie. Przebywających za granicą obywateli kraju wezwano do zachowania szczególnej ostrożności, w tym nieeksponowania żydowskich symboli i unikania zgromadzeń związanych z judaizmem i Izraelem.
Przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster oświadczył, że niemiecki rząd musi w obecnej sytuacji „zdecydowanie stanąć po stronie Izraela”. Jego zdaniem Iran jest odpowiedzialny za terror i stanowi zagrożenie dla państwa żydowskiego.
W Rzymie wzmocniona została w piątek ochrona terenu historycznego getta i innych wrażliwych obiektów. Obszar ten jest szczególnie chroniony od czasu ataku Hamasu na Izrael w 2023 r.
W wyniku ataku Izrael i Iran, a także Irak i Jordania zamknęły swoją przestrzeń powietrzną. Przewoźnicy z całego świata odwołali lub zmienili trasy lotów na Bliski Wschód. Polskie Linie Lotnicze LOT poinformowały w piątek, że nie korzystają z irańskiej przestrzeni powietrznej w rejsach tranzytowych do Azji.
Grecja i W. Brytania wezwały do unikania żeglugi w południowym regionie Morza Czerwonego i informowania o wszystkich rejsach przez Cieśninę Ormuz w odpowiedzi na izraelskie ataki na terytorium Iranu.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie opóźniła wylot prezydenta Andrzeja Dudy z Singapuru, skąd głowa państwa wracała do Polski po złożeniu oficjalnej wizyty w tym kraju.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński zaapelował w piątek do Polaków o powstrzymanie się od podróży na Bliski Wschód. Powiadomił, że obecnie nie ma przesłanek do ewakuacji Polaków.
Jak poinformowała wiceminister spraw zagranicznych Henryka Mościcka-Dendys, żaden z Polaków przebywających w Izraelu i Iranie nie doznał uszczerbku na zdrowiu; według danych z systemu Odyseusz w Izraelu przebywa 64 polskich obywateli, a w Iranie – 4, choć MSZ zakłada, że może ich być tam kilkunastu.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył w piątek, że wojsko jest gotowe wesprzeć ewakuację Polaków z Bliskiego Wschodu, jeśli będzie taka potrzeba. (PAP)
mrf/ mms/ sp/