12.8 C
Chicago
czwartek, 16 maja, 2024
Strona główna Blog Strona 2231

Rekordowe opady śniegu pod koniec października

0

Wczoraj w Chicago zanotowano rekordowe opady śniegu. Na stacji pomiarowej na O’Hare spadło 0.9 cala śniegu. Tym samym pobity został rekord opadów dla 30 października z 1923 roku, kiedy to spadło 0.7 cala śniegu.

 

Zarazem tak wczesnych opadów śniegu w październiku nie notowano w naszym mieście od 1989 roku. Zimowa już aura przyczyniła się do utrudnień na drogach. Doszło do kilku na szczęście niegroźnych wypadków między innymi na autostradzie I-55 oraz I-294. Blisko 15 tysięcy ludzi w Chicago było bez prądu, w pozostałych rejonach powiatu Cook nie miało go ponad 8 tysięcy a w powiecie DuPage blisko 7 tysięcy – poinformował ComEd. Doszło do awarii obciążonych mokrym śniegiem przewodów elektrycznych. Opady początkowo deszczu ze śniegiem a potem śniegu synoptycy zapowiadają także na dziś.

 

BK

„Cwele jeb…ne. Zaje…ię was. Zapamiętam wasze twarze” – usłyszeli ratownicy w Grudziądzu od agresywnego pacjenta

Jechali, by ratować jego zdrowie, a sami musieli drżeć o swoje życie. Agresywny pacjent usłyszał już zarzuty: znieważenia i naruszenia nietykalności zespołu ratownictwa medycznego z Grudziądza.

Ekipa grudziądzkiego pogotowia została wezwana do mężczyzny przy jednej z dyskotek w Grudziądzu. Miał mieć „drgawki”. Na miejscu – jak relacjonują ratownicy okazało się, że pacjent był w stanie upojenia alkoholowego i pobity. Podjęto decyzję o jego przewiezieniu do szpitala. Jednak mężczyźnie nie spodobało się to i zażyczył sobie, aby karetka zawiozła go do domu. Gdy ratownicy odmówili, wpadł w szał. Zaczął się szarpać. Pchał i uderzał pielęgniarkę i ratownika medycznego. Zatrzymano karetkę. 30-latek wymusił na personelu opuszczenie pojazdu, po czym sam się oddalił. Miał używać wulgaryzmów: „Cwele jeb…ne! Zapamiętałem wasze twarze. Z…jebię was!” 30-latek z Grudziądza został zatrzymany przez patrol policji. Jak się okazało miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Teraz za swoje zachowanie będzie odpowiadał przed sądem.

 

W tym tygodniu w Strzelcach Opolskich zapadł wyrok – bezwzględnego pozbawienia wolności na 5 miesięcy – wobec agresywnego pacjenta, który zaatakował tamtejszą załogę karetki. To precedensowy wyrok. Zwykle agresorzy dostawiali wyroki w tzw.”zawieszeniu”, grzywny. – Wreszcie. To krok do przodu – komentuje Mirosław Bałka, prezes Grudziądzkiego Stowarzyszenia Ratowników Medycznych. – Nie może być przyzwolenia na takie zachowania. Nie może być tak, że jadąc ratować ludzkie życie bądź zdrowie, drżymy o swoje. Kara bezwzględnego więzienia powinna być stosowana przez sądu zdecydowanie częściej. Jak zauważa szef GSRM, w Grudziądzu coraz częściej dochodzi do napaści na załogi karetek, a wyzwiska stają się niestety wręcz codziennością.

 

PAS AIP

Pożar pociągu w Pakistanie. Co najmniej 64 osoby zginęły. Przyczyną pożaru był wybuch butli z gazem

0

Co najmniej 64 osoby zginęły po tym, jak w pociągu jadącym w pobliżu miejscowośi Rahim Yar Khan wybuchł pożar. Według doniesień prasowych, przyczyną pożaru był wybuch butli w kuchence gazowej, na której podróżni podgrzewali śniadanie.

Wagony wyglądające jak płonące olbrzymie pochodnie – takie straszne zdjęcia z katastrofy można obejrzeć w mediach. W pociągu jadącym niedaleko Rahim Yar Khan na południu prowincji Pendżab w czwartek wybuchł ogień – informuje agencja Reuters. Według agencji, która powołuje się na wypowiedź dla telewizji Geo ministra kolejnictwa Szejka Raszida Ahmeda, ludzie w pociągu podgrzewali sobie śniadanie i wówczas eksplodowały prawdopodobnie dwie butle z gazem. Podgrzewany na kuchenkach był olej, który się zapalił i spowodował, że ogień tym szybciej rozprzestrzenił się po wagonie.

 

Minister miał dodać, że ludzie przemycają na pokład pociągów kuchenki gazowe, co jest powszechnym problemem na długich trasach kolejowych w Pakistanie. Ogień rozprzestrzenił się na trzy wagony. Liczbę ofiar śmiertelnych szacuje się na 64 osoby, jednak było też wielu rannych i ta liczba może wzrosnąć. Według ministra większość ofiar to osoby, które wyskakiwały z płonących wagonów. Reuters pisze, że pamiętająca czasy koloniajne kolej w Pakistanie popadła w bankructwo w ostatnich dekadach z powodu chronicznego niedoinwestowania i braków środków na utrzymanie.

 

 

AIP

Piotr Zaremba: „Kto z opozycji powalczy z Andrzejem Dudą w kampanii prezydenckiej”

0

Rewia opozycyjnych kandydatów na kandydatów na prezydenta stała się bardziej widowiskowa niż żmudne układanie rządu Morawieckiego gdzieś za kulisami. Sprzyja temu sama natura prezydenckich wyborów, ale i przekonanie, że w maju 2020 roku dostaniemy dogrywkę niedawnego spektaklu. Co więcej, to dopiero ona zdecyduje o reszcie kadencji. Czy zwycięska prawica będzie miała realną władzę, czy straci ją w praktyce po pół roku, nie mogąc przełamać prezydenckiego weta, a mając do czynienia z kimś, kto chętnie go użyje?

Niektórzy politycy PiS zaczęli przestrzegać Andrzeja Dudę, aby nie usypiała go sondażowa superata osobistej popularności, bo może się powtórzyć scenariusz z Bronisławem Komorowskim, który pod wpływem kampanii stracił pozycję murowanego faworyta. Jako człowiek sumienny, prezydent zwiększył jeszcze aktywność, polegającą na politycznych podróżach po kraju. I wprawdzie jak razie nie wymyślił nic nowego ponad powtarzanie formułek z agendy PiS. Ale jest nieustannie obecny w świadomości Polaków. Opozycyjne środowiska pomagają mu jak mogą. Wyklinając na przykład popularnego pisarza Marka Krajewskiego za to, że nie dość, że przyjął odznaczenie od głowy państwa, to jeszcze się tym pochwalił.

 

Ton pogardy wobec kogoś, kto zyskał sobie uznanie w oczach wielu Polaków jako normalny prezydent, tylko dlatego, że oni go uznają za eksces, to pierwszy krok do klęski. Andrzeja Dudę czeka dopiero znalezienie formuły kampanii, na razie wystarczy mu bycie prezydentem. Po opozycyjnej stronie mamy za to gorączkową podwójność. Z jednej strony przekonanie, utwierdzone faktem wzięcia przez opozycję Senatu, że wszystko jest jeszcze do odkręcenia, że wystarczy kilka zręcznych ruchów, aby banda przestępców przypadkowo rządząca Polską, została powstrzymana. Że Duda to prezydent z przypadku, łatwy do pokonania, skoro odwołuje się do pisowskiej filozofii, a ona nie ma wśród Polaków bezwzględnej większości. Takie tony pobrzmiewają raz za razem. I z drugiej strony ataki paniki. Mija czas, a my nic pewnego nie mamy, niczym nie dysponujemy. Duda został namaszczony przez Jarosława Kaczyńskiego 11 listopada 2014 roku. Donald Tusk każe czekać na swoje decyzje do początku grudnia, a nie wiemy przecież, czy nie odegra dłuższego jeszcze spektaklu. Choćby dla sprawniejszego promowania swojej książki, na której musi zarobić. Mnożą się kolejne, sprzeczne ze sobą sygnały. Zgoda Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, aby kandydować z ramienia Koalicji Obywatelskiej (ale o ile nie wystartuje Tusk). Idea platformerskich prawyborów, które dopiero takiego kandydata wskażą. Wędrujące gdzieś na obrzeżach pomysły na jednego kandydata opozycji już u startu.

 

Media opozycyjne tym żyją i oddają te paroksyzmy sprzecznych emocji bezbłędnie. Choćby ostatni artykuł „Wyborczej” pod groteskowym tytułem, informującym nas, że Duda już gra na prezydenta. Z dwoma mitami warto się raczej rozstać już na wstępie. Marek Migalski, niedoszły senator, w coraz gorszej formie także jako analityk sceny, ogłasza, że wygrać z Dudą może tylko kandydat spoza polityki. Wymienia dwóch mało znanych Polakom prawników (Marcina Matczaka i Krystiana Markiewicza) oraz prezydent Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz. To oczywiście przykładowe nazwiska, ale pokazujące mielizny takiego rozumowania. Duda został wylansowany, to prawda, z pozycji kandydata wychodzącego z cienia. Ale Kaczyński znał jego polityczne walory, choćby piekielną zręczność w posługiwaniu się słowem. Znał, bo go obserwował. Żadne z wymienionych nie zostało w tej mierze przetestowane, nawet lokalna polityk Dulkiewicz. Była tylko samorządowym urzędnikiem, a jedyna jej kampania na prezydenta Gdańska po śmierci Pawła Adamowicza to po tym zdarzeniu czysta formalność. Rzecz w tym, że każdy kandydat „spoza polityki” byłby w takiej sytuacji kimś dopiero próbowanym.

 

A co więcej, pytanie, czy Polacy w ogóle przyjęliby taką formułę. Nie te 30 procent, które stanie za każdym niepisowskim pretendentem, ale ta reszta, o którą trzeba dopiero zabiegać. Polski wyborca to dziwne stworzenie. Czasem potrafi być niespójny w reakcjach, ale bywa też morderczo logiczny. Wydaje się, że etap Zeleńskich jako potencjalnych prezydentów jest nie dla nas, nie tak wygląda polska polityka, przy całej jej tabloidyzacji. Nawet fenomenalnie popularny Jacek Kuroń został w 1995 roku odrzucony, bo jawił się jako brat łata, ale niekoniecznie poważnie wyglądający w prezydenckim kostiumie. A on jednak był zawodowym politykiem. Jeśli coś się od tamtych czasów zmieniło, to raczej w kierunku większej, a nie mniejsza profesjonalizacji procesu wyborczego. A nie mamy powszechnych prawyborów, jak w USA, które umożliwiałyby utalentowanym nowicjuszom, takim jak Donald Trumpo, dokonywać skutecznej inwazji na pozycje zajęte przez partie i potem jeszcze wygrywać. To byłby eksperyment, może do spełnienia kiedyś, ale chyba nie w 2020 roku. I zbyt ryzykowny, jak na wybory „ostatniej szansy”. Na pytanie o skuteczność wspólnej kandydatury od początku, odpowiedź nie jest już tak jednoznaczna. Możliwe, że start wielu kandydatów opozycji osłabi pozycję Dudy, bo spluralizuje przekaz obozu opozycji. Możliwe jednak, że ułatwi mu odgrywanie roli jedynego naturalnego kandydata z pałacu wobec chmary „uzurpatorów”.

 

Ale najważniejsze jest to, że na sukces takich negocjacji w łonie opozycji małe są szanse. Ludowcy gotowi są pójść za ciosem. Wystawiali swoich prezydenckich kandydatów w poprzednich wyborach i nie miało to wielkiego znaczenia. Teraz mogą odnosić wrażenie, że ambitny, choć miękki, lekarz Władysław Kosiniak-Kamysz jest kluczem do ich marki. Jeszcze większe nadzieje związane z popularyzowaniem własnej wyrazistości ma lewica. Jeśli mówi się, że Włodzimierz Czarzasty myśli poważnie o Adrianie Zandbergu, to przecież nie dlatego, ze ten ma wygrać prezydenturę. To są wieloletnie inwestycje. Nawet za cenę Dudy w pałacu prezydenckim, a więc nadania pisowskim rządom pewniejszych fundamentów niż dziś. W efekcie będziemy mieli pojedynek kilku polityków z Dudą, i pewnie kandydata Platformy Obywatelskiej walczącego w finale, czyli w drugiej turze.

 

Jeśli kampania ma polegać na wykazaniu obecnemu prezydentowi, że jest nowym Komorowskim , żyrującym mechanicznie decyzje swojej partii, pewnie bardziej zdolnym do tego byłby Tusk. Uchodzi za polityka podmiotowego i jego obietnica „prezydentury aktywnej” brzmiałaby bardziej przekonująco. Z drugiej strony każdy prezydent opozycyjny byłby po instalacji w pałacu skazany na aktywność w grze z pisowskim rządem. Kidawa-Błońska nie jest zaś obciążona negatywnymi skojarzeniami z ośmioletnimi rządami PiS. Trudniej ją przedstawiać jako primadonnę, która porzuciła Polską dla Europy. Ten wybór wcale nie jest więc wyborem oczywistym. Sondaże muszą tu zaś być mylące, bo przewaga urzędującego prezydenta w naturalny sposób topnieje w obliczu kampanii. Problem w tym, że politycy PO nie wierzą w start Tuska. Jego wygibasy uważają za naturalną chęć przypominania o sobie, ale bez gotowości gryzienia trawy. A wiosną 2020 roku trzeba by ją gryźć. Jest pytanie, czy umiałaby to robić Kidawa-Błońska. Ale ona nie ma nic do stracenia. I jest poniekąd produktem platformerskiego aparatu.

 

Gdybym miał dziś obstawiać, czym się skończy, wskazałbym ją w drugiej turze. Nie bez szans na zwycięstwo, choć wciąż z Andrzejem Dudą jako lekkim faworytem. Na koniec uwaga na marginesie. Gdyby brać pod uwagę wyłącznie ludzkie typy, najbardziej groźnym konkurentem Dudy wydaje się Kosiniak-Kamysz. Głosząc w wielu kwestiach inne poglądy, jest do niego podobny. To kandydat pasujący do tak zwanych zwykłych Polaków jak ulał. Obciąża go jednak niszowość jego ugrupowania. Wątpliwe aby był w stanie tę barierę przekroczyć. Barierę w umysłach ludzi z partyjnych central, którzy musieliby się wokół niego skupić. Ale i barierę w umysłach wielu wyborców.

 

Piotr Zaremba

 

AIP

NBA: Stephen Curry złamał rękę

0

Rozgrywający Golden State Warriors – Stephen Curry złamał rękę podczas rozgrywanego w nocy ze środy na czwartek meczu koszykarskiej ligi NBA. Po jednej z akcji Curry upadł na parkiet i został przygnieciony przez przewracającego się australijskiego skrzydłowego Phoenix Suns Arona Baynesa.

31-letni Curry to trzykrotny mistrz NBA i dwukrotny zdobywca tytułu najbardziej wartościowego zawodnika ligi (MVP).

Warriors przegrali z Suns 110:121.

Redakcja Sportowa PR / gn

W dniu amerykańskiej premiery polski film „Miłość i miłosierdzie” znalazł się na drugim miejscu Box Office’u

0

We wtorek, czyli w dniu amerykańskiej premiery, polski film „Miłość i miłosierdzie” znalazł się na drugim miejscu Box Office’u, czyli pośród najpopularniejszych filmów w tamtejszych kinach. Produkcja, przybliżająca historię siostry Faustyny, zarobiła na siebie ponad milion 400 tysięcy dolarów. Film o świętej Faustynie został wyświetlony prawie w 800 kinach.

„Miłość i Miłosierdzie” pokazuje nieznane do tej pory fakty i historie osób, które miały wpływ na rozprzestrzenienie się kultu Bożego Miłosierdzia. Pozwala poznać historię polskiej zakonnicy, mistyczki i wizjonerki uznanej za świętą przez papieża Jana Pawła II.

W Nowym Jorku film grano przy pełnej widowni. Większość widzów stanowili Amerykanie. Także w innych amerykańskich miastach i regionach wyprzedane zostały bilety, m.in. w Chicago, na Florydzie i w Teksasie.
Kolejną serię pokazów „Miłości i Miłosierdzia” zaplanowano na 2 grudnia. Film będzie wyświetlany w ponad ośmiuset amerykańskich kinach. Producent zapowiada, że projekcje mają być organizowane również w 30 innych krajach.

Film „Miłość i Miłosierdzie” miał premierę w styczniu, podczas Światowych Dni Młodzieży w Panamie. Impulsem do jego nakręcenia było odnalezienie nowych dokumentów dotyczących świętej Faustyny i kultu Bożego Miłosierdzia.
„Miłość i Miłosierdzie” we wtorkowym ujęciu Box Office ustąpiło jedynie „Jokerowi” wytwórni Warner Bros. Ten we wtorek zarobił ponad 300 tysięcy dolarów więcej.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/boxofficemojo.com, wczesn./Wj/to/

W Smoleńsku już czwarty dzień pracują polscy prokuratorzy

0

W Smoleńsku polscy prokuratorzy prowadzą oględziny wraku Tu-154M. Czynności procesowe mają związek ze śledztwem, dotyczącym ustalenia przyczyn tragicznego zdarzenia, do którego doszło 10 kwietnia 2010 roku. W katastrofie lotniczej zginął prezydent Lech Kaczyński i 95 osób lecących wraz z nim do Katynia, gdzie miały się rozpocząć uroczyste obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej.

Z komunikatu Prokuratury Krajowej wynika, że nasi eksperci prowadzą czynności procesowe wspólnie z funkcjonariuszami rosyjskiego Komitetu Śledczego. Wcześniej media podawały, że chodzi o badania, o które poprosili amerykańscy specjaliści współpracujący z polską prokuraturą.

Strona rosyjska od początku utrudnia ustalanie przyczyn katastrofy, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku. Do dziś Rosja nie zwróciła Polsce wraku maszyny tłumacząc, że jest to dowód rzeczowy dla rosyjskich organów ścigania. Polsce nie zwrócono również rejestratorów lotu, czyli tak zwanych czarnych skrzynek. Moskwa nieregularnie odpowiada na wnioski polskiej prokuratury o pomoc prawną, a także zablokowała możliwość ponownego przesłuchania świadków, w tym kontrolerów lotu z lotniska w Smoleńsku.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/to/

Tusk jednak zdecyduje się na start w wyborach prezydenckich?

0

Poseł-elekt Koalicji Obywatelskiej Paweł Poncyljusz powiedział, że Donald Tusk może być kandydatem tego obozu w wyborach prezydenckich. W Sygnałach Dnia podkreślił, że nie wiadomo, czy przewodniczący Rady Europejskiej zdecyduje się na start w wyborach.

„Wydaje się, że Donald Tusk ma najpoważniejsze szanse, ale może nie jedyne. Mogą też decyzje Koalicji Obywatelskiej na rzecz innego kandydata wynikać z tego, że po prostu Donald Tusk nie będzie się decydował” – wyjaśnił.

Paweł Poncyljusz dodał, że dobrym pomysłem może być przeprowadzenie prawyborów prezydenckich wewnątrz Koalicji Obywatelskiej, uwzględniając w nich Donalda Tuska. Wczoraj podobne rozwiązanie zapowiedziała Konfederacja. Seria prawyborów w każdym województwie wyłoni kandydata na prezydenta z tego ugrupowania.
PiS zapowiada, że jego kandydatem w wyborach prezydenckich będzie obecny prezydent – Andrzej Duda.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/PR1, wczesn./Wj/to/

„Polacy przyzwyczaili się do niehandlowych niedziel”

0

W najbliższy piątek 1 listopada w związku z dniem Wszystkich Świętych większość sklepów będzie nieczynna. Zakaz handlu będzie dotyczył także najbliższej niedzieli, ponieważ w tym roku sklepy mogą być otwarte tylko w ostatnią niedzielę miesiąca. Zdaniem minister przedsiębiorczości i technologii Jadwigi Emilewicz, Polacy przyzwyczaili się już do wolnych od handlu niedziel. Dodała, że nie sprawdziły się czarne prognozy wielkich sieci handlowych o zapaści w handlu detalicznym. Z rządowych analiz wynika, że nic takiego nie ma miejsca i Polacy robią większe zakupy w piątki, soboty i poniedziałki.

Minister Emilewicz przypomina, że nie tylko w Polsce handel w niedziele został ograniczony. W Niemczech, krajach Beneluksu, czy we Francji niehandlowe niedziele są od wielu dekad. Jak podkreśla, nie wynikają one z pobudek religijnych, a są wywalczone przez pracowników. Od przyszłego roku zakaz handlu będzie dotyczył prawie wszystkich niedziel oprócz ostatniej niedzieli stycznia, kwietnia, czerwca, sierpnia a także w dwóch kolejnych niedziel poprzedzających Boże Narodzenie i niedzieli przed Wielkanocą.

Zmian w ustawie domaga się handlowa Solidarność. Według Alfreda Bujary – przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność” sklepy sieci Żabka obchodzą niedzielny zakaz handlu statusem placówki pocztowej. Handlują przez siedem dni w tygodniu, bo wykorzystują zapis w ustawie, który dopuszcza taką możliwość w przypadku placówek , w których można nadawać i odbierać przesyłki. Według Alfreda Bujary takie sklepy jak Żabka wykorzystują lukę prawną, bo nie są placówkami pocztowymi.

Ustawa mająca stopniowo ograniczać handel w niedziele została przyjęta w 2017 roku. Wyłączono z niej 32 rodzaje działalności. Otwarte mogą być między innymi piekarnie, kwiaciarnie, sklepy na dworcach kolejowych i autobusowych czy punkty, w których za ladą stanie właściciel sklepu.

Informacyjna Agencja Radiowa(IAR) Elżbieta Łukowska/to/

„Bezobjawowy i niezauważalny”. Minister o strajku włoskim nauczycieli

0

Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski powiedział, że protest włoski prowadzony przez Związek Nauczycielstwa Polskiego jest „bezobjawowy i niezauważalny”. „Kuratorzy nie widzą akcji protestacyjnych” – dodał. Strajk włoski ZNP rozpoczął się w ubiegłą środę.

Dariusz Piontkowski w Sygnałach Dnia przekonywał, że uliczne protesty, które zapowiadają nauczyciele, są ich prawem. Dodał, że MEN chce rozmawiać z nauczycielami o przyszłorocznych podwyżkach.

„Każda grupa zawodowa, jeżeli uznaje, że ma jakieś powody do protestu, powinna, czy może, wyrażać swoje niezadowolenie w różny sposób, natomiast na razie nie widzę, powiem szczerze, jakiś specjalnych powodów do protestów. Przypomnę, że nauczyciele w tym roku, m.in. spełniając postulaty związków zawodowych, otrzymali ogromne podwyżki – łącznie 15 procent. Nigdy ta grupa zawodowa w ciągu jednego roku nie otrzymała tak znaczącej podwyżki, rozumiem, że związki zawodowe chcą rozmawiać także o sytuacji finansowej, o płacach nauczycieli w przyszłym roku i na takie rozmowy jesteśmy otwarci” – podkreślił minister Piontkowski.

Nauczyciele z ZNP zapowiedzieli, że w listopadzie wyjdą na ulice w niektórych dużych miastach.

Protest włoski polega na wykonywaniu przez nauczycieli tylko tych czynności, które są opisane w przepisach prawa oświatowego. Jest efektem ankiety przeprowadzonej przez ZNP we wrześniu, w której za taką formą protestu opowiedziało się 55 procent respondentów. Podobny protest prowadzi też Forum Związków Zawodowych. Kuratoria poinformowały, że nie napływają do nich sygnały o zakłóceniu pracy szkół w wyniku protestów.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/PR1, wczesn./Wj/to/

Zamknięto placówki dyplomatyczne Izraela na całym świecie

0

Ambasada Izraela w Warszawie została w środę zamknięta, podobnie jak inne ambasady tego państwa na świecie. To efekt sporu o wypłaty pieniędzy z izraelskiego Ministerstwa Finansów na działalność dyplomatów. Resort finansów chce znacznego ograniczenia kosztów dyplomacji, z kolei związek zawodowy dyplomatów skarży się na złe warunki pracy.

Ambasada Izraela w Warszawie przekazała w środę oświadczenie za pośrednictwem portali społecznościowych. Pisze w nim o zawieszeniu pracy placówki. – Zmuszeni zostaliśmy do zawieszenia funkcjonowania naszej placówki, podobnie jak zamknięte zostały dziś izraelskie placówki dyplomatyczne na całym świecie. Wynika to z decyzji Ministerstwa Finansów Izraela, która naruszyła porozumienie podpisane pomiędzy dyplomatami, a Dyrektorem Generalnym Ministerstwa Finansów 21 lipca 2019. Decyzja ta wprowadziła jednostronną zmianę w istniejące od kilkudziesięciu lat procedury. W związku z tym Ambasada pozostanie zamknięta, usługi konsularne nie będą świadczone, a wejście na teren placówki zostanie ograniczone – napisała Ambasada Izraela.

Cięcia wydatków

Zamknięcie ambasad i placówek dyplomatycznych, a także attachatów wojskowych Izraela na świecie jest efektem sporu o pieniądze pomiędzy służbą dyplomatyczną Izraela oraz Ministerstwem Obrony a tamtejszym Ministerstwem Finansów. Jak się dowiedzieliśmy, to ostatnie chce ograniczenia wydatków dyplomacji. Obcinane mają być wydatki na przejazdy, ale też reprezentacyjne, np. na przyjęcia gości, na kawę czy herbatę. Dyplomaci skarżą się, że utrudni im to działalność na rzecz państwa, a już teraz mają złe warunki pracy. Skarżą się też na niskie zarobki.

Abasady Izraela zamknięte. Spór o pieniądze

Jak wyjaśnia dziennik „The Times of Israel”, Ministerstwo Finansów chce zmienić sposób rozliczania wydatków, m.in. poprzez nałożenie podatków na pensje pracowników dyplomacji i attache wojskowych. Przepisy miałyby działać wstecz, co oznaczałoby konieczność zwrócenia przez pracowników dyplomacji tysięcy dolarów.

To wywołało oburzenie związku zawodowego dyplomatów, a w sukurs poszły im MSZ i Ministerstwo Obrony.

– Dyplomaci izraelscy zawsze działają na rzecz dobra swojego kraju. Niestety wspomniana decyzja Ministerstwa Finansów nie pozostawia nam wyboru, ponieważ narusza podstawowe interesy Państwa Izrael. Mamy nadzieję na rychłe rozwiązanie tego kryzysu – głosi oświadczenie dyplomatów.

Nie wiadomo jednak, jak długo potrwa strajk dyplomatów. Polacy nie potrzebują wiz do Izraela, zatem poza przypadkami pomocy konsularnej zamknięcie placówek izraelskich nie powinno spowodować wielkich utrudnień.

To nie pierwszy strajk

Placówki dyplomatyczne Izraela już w 2014 roku przeprowadziły strajk na całym świecie. Wówczas odbywała się m.in. wizyta premiera Binjamina Netaniahu do Polski. Ambasada w Warszawie w związku ze strajkiem nie obsługiwała wizyty, mimo to udało się ją zorganizować i przeprowadzić.

W Warszawie nowym ambasadorem Izraela jest od kilku tygodni Alexander Ben Zvi. Zastąpił na tym stanowisku Annę Azari, która była ambasadorem Izraela w Polsce od września 2014 r. do sierpnia 2019.

Red. Wojciech Rogacin/PolskaPress AIP

Amerykańska gospodarka lekko spowalnia

0

Amerykańska gospodarka lekko spowalnia. Według najnowszych danych w trzecim kwartale tego roku wzrost PKB Stanów Zjednoczonych nie przekroczył 2 procent. Powodem spowolnienia są przede wszystkim mniejsze wydatki inwestycyjne amerykańskich firm.

Według danych Departamentu Handlu w trzecim kwartale wzrost gospodarczy USA wyniósł 1,9 procent, czyli o 0,1 procent mniej niż w drugim kwartale. Ostatnie miesiące przyniosły spadek inwestycji przedsiębiorstw o 3%. Eksperci tłumaczą to poczuciem niepewności w świecie biznesu co do dalszego kierunku amerykańskiej gospodarki. Nastroje konsumentów są jednak nadal niezłe co wynika z rekordowo niskiego bezrobocia i zauważalnego wzrostu płac. To dzięki wzrostowi wydatków konsumpcyjnych (o 2,9%), które stanowią około 70% amerykańskiego Produktu Krajowego Brutto, gospodarka nie wyhamowała jeszcze bardziej. Z raportu Departamentu Handlu wynika, że wskaźnik wzrostu cen konsumpcyjnych wyniósł 1,5% co oznacza, że presja inflacyjna w USA jest stosunkowo niewielka. Jest to sygnał dla Zarządu rezerwy Federalnej, że na dzisiejszym posiedzeniu może podjąć decyzje o dalszym obniżaniu stóp procentowych.

Informacyjna Agencja Radiowa / Marek Wałkuski / Waszyngton/sk

Wyłoniono 10 uczelni badawczych, które otrzymają o 10 procent zwiększoną państwową dotację

0

Wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa Jarosław Gowin ogłosił listę 10 uczelni badawczych. Uczelnie wyłoniono w konkursie „Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza”. Wygrani otrzymają o 10 procent zwiększoną dotację na poprawę badań naukowych i dydaktyki. Ma to im pomóc w konkurowaniu z renomowanymi ośrodkami w Europie i na świecie.

Jarosław Gowin powiedział, że wyłonienie uczelni badawczych to zwieńczenie wieloletnich starań jego poprzedników oraz przedstawicieli środowiska akademickiego.

Wygrani to w kolejności: Uniwersytet Warszawski, Politechnika Gdańska, Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie, Politechnika Warszawska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytet Jagielloński, Gdański Uniwersytet Medyczny, Politechnika Śląska, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu i Uniwersytet Wrocławski.

Wicepremier zaznacza, że wyłonienie uczelni badawczych, to dopiero początek drogi do budowania doskonałości naukowej.
„To jest długa droga budowania czegoś, co nazwałbym wolą zerwania ze status quo, wolą wybicia się czy wypłynięcia na szerokie fale nauki już nie tylko polskiej, ale i światowej. To jest także długa droga do tego, by usprawnić także od strony organizacyjnej polskie uczelnie” – mówi Jarosław Gowin.

Wyłonienie uczelni badawczych jest przewidziane w prawie o szkolnictwie wyższym. Wygranych wyłoniono spośród 20 uczelni uprawnionych do startu w konkursie.

Dziesięć zwycięskich uczelni w latach 2020-2026 będzie otrzymywało zwiększoną o 10 proc. subwencję. Pozostałe dziesięć, które wzięły udział w konkursie otrzyma wsparcie powiększonej o 2 procent subwencji z 2019 roku.
Zwycięskie uczelnie będą ocenianie z wykonania planu podniesienia jakości kształcenia i badań, którzy przedstawiły w konkursie.

Laureatów konkursu wybrał piętnastoosobowy zespół międzynarodowych ekspertów.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Katarzyna Ingram/jf/jj

Przedszkole w Sejmie: Posłowie kłócą się o to, kto gdzie będzie siedział

0

Przed pierwszym posiedzeniem Sejmu nowej kadencji toczą się rozmowy na temat przydzielenia miejsc na sali plenarnej poszczególnym klubom parlamentarnym. Podczas ostatniego spotkania w tej sprawie, Kancelaria Sejmu zaproponowała, by począwszy od prawej strony sali usadzić kolejno: Prawo i Sprawiedliwość, PSL, Koalicję Obywatelską i Lewicę. Posłom koła Konfederacja zaoferowano miejsca z prawej strony od PiS, ale w tylnych rzędach.

Poseł tego ugrupowania Jakub Kulesza powiedział, że Konfederacja nie zgadza się na propozycje kancelarii Sejmu. Dodaje, że jego koło „nie chce siedzieć w oślej ławce, ale chce mieć blisko do sejmowej mównicy”.

Tadeusz Cymański z Prawa i Sprawiedliwości zwraca uwagę, że najbliżej środka sali sejmowej, gdzie znajduje się między innymi mównica, od lat siedzą szefowie klubów parlamentarnych, a nie kół. „W pierwszym szeregu przy tak zwanym oczku, historycznie siedzą grube ryby, (…) a więc kluby” – powiedział.

Spór jest też o środek sali sejmowej. To miejsce chcą zająć zarówno posłowie Koalicji Obywatelskiej, jak i PSL-u. Poseł Ludowców Marek Sawicki wyjaśnia, że PSL jest partią centrową, a w KO jest dużo środowisk lewicowych – Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej czy Nowoczesna.

W 2015 roku, gdy do Sejmu nie dostał się zasiadający zwykle po lewej stronie SLD, urzędnicy zaproponowali, aby na sali plenarnej kluby zajęły miejsca od największego do najmniejszego, począwszy od prawej strony.

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Naukowicz/ap/jj

Amerykańscy naukowcy twierdzą, że ciemna czekolada zapobiega depresji

Czekolada zmniejsza ryzyko pojawienia się depresji – do takiego wniosku doszli naukowcy z kliniki w Cleveland. Badaniu poddano ponad 13 tysięcy dorosłych ludzi.

 

U osób, które regularnie spożywały ciemną czekoladę stwierdzono mniejsze skłonności do depresji. „Nie występowały u nich symptomy charakterystyczne dla tego stanu. Nie mieli dużych wahań nastrojów za co naszym zdaniem odpowiadają składniki znajdujące się w czekoladzie” – stwierdził doktor Scott Bea. Dodał, że w przypadku tych osób ryzyko depresji spadło nawet o 70 procent. Wyniki badań opublikowano w najnowszym wydaniu magazynu „Depression & Anxiety”. Ciemna czekolada bogata jest między innymi w żelazo i magnez. Już wcześniej naukowcy potwierdzili, że korzystnie wpływa na nasze serce i pracę jelit, zawiera dużo przeciwutleniaczy a nawet łagodzi kaszel i poprawia humor. Warto więc ją jeść oczywiście w umiarkowanych ilościach.

 

BK

Sąd uniewinnił oskarżonych o próbę wyłudzenia kamienicy w Krakowie

0

 Prokuratura nie znalazła dowodów, żeby przypisać winę oskarżonym – mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Barbara Pankiewicz. Wyrok nie jest prawomocny.

Sprawa dotyczy czterech osób oskarżonych o próbę wyłudzenia kamienicy o wartości 2,8 mln zł., która znajduje się przy ul. Krowoderskiej 47 w Krakowie. Na ławie oskarżonych zasiadali: dozorca kamienicy Mirosław C., zarządca nieruchomości Stanisław P., jego żona – Zofia G.-P. oraz ich córka – Monika P. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Prokurator chciał dla nich kary roku więzienia z warunkowym zawieszeniem na 3 lata oraz grzywny. Prokuratura zarzuciła oskarżonym, że działając wspólnie i w porozumieniu oraz w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, usiłowali doprowadzić Gminę Miejską Kraków do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości w postaci kamienicy przy ul. Krowoderskiej 47 o wartości prawie 2 mln 800 tys. zł oraz ruchomości w postaci obrazów, mebli i książek o wartości ponad 83 tys. zł. Grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności.

Stanisław P. oraz Mirosław C. odpowiadają również za składanie fałszywych zeznań w toku postępowania spadkowego prowadzonego w II instancji przez Sąd Okręgowy w Krakowie. W toku śledztwa ustalono, że właścicielka kamienicy Krystyna M. zmarła 6 czerwca 2007 r. jako panna. Po jej śmierci nie odnaleziono żadnego testamentu. W tej sytuacji jedna z lokatorek kamienicy złożyła do sądu wniosek o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłej na rzecz Gminy Miejskiej Kraków. W toku tego postępowania cywilnego oskarżony Stanisław P. zawiadomił sąd, że zmarła jednak sporządziła testament ustny w obecności jego oraz żony i córki. Zgodnie z treścią testamentu do spadku miał zostać powołany wyłącznie oskarżony Mirosław C. Sąd Okręgowy w Krakowie ustalił w sprawie cywilnej, że nie doszło do sporządzenia żadnego testamentu wobec braku woli właścicielki uczynienia kogokolwiek spadkobiercą testamentowym. Majątek ten przejęła Gmina Kraków. Sąd najwyższy odmówił przyjęcia skargi kasacyjnej Mirosława C. w tej sprawie.

 

Oskarżony Stanisław P. twierdzi, że sąd w postępowaniu spadkowym niesłusznie nie dał wiary jego zeznaniom. W wyjaśnieniach na sprawie karnej podał m.in. okoliczności, w jakich chora właścicielka kamienicy przekazała mu ustny testament. Poinformował, że zapisał go w notesie, ale samo oświadczenie testamentowe spisał i przedłożył do sądu kilka miesięcy później, ponieważ przez ten czas był zajęty swoimi sprawami. W ocenie prokuratury materiał dowodowy wskazuje, że oskarżeni celowo i fałszywie przedstawili przed sądami okoliczności dotyczące rzekomego sporządzenia testamentu ustnego przez zmarłą. Stanisław P. uważał, że jest dysponentem ostatniej woli kobiety, a wcześniej na jej prośbę faktycznie zajmował się sprawą uregulowania miejsca jej spoczynku w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Rakowickim. Miał sądowe upoważnienia, by zadbać o grób Krystyny M. i jej ojca.

 

aip

Min. Emilewicz zapowiada opłatę kongestywną dla sklepów wielkopowierzchniowych, a potem się z niej… wycofuje

0

We wtorek przed południem na antenie Radia Zet, minister przedsiębiorczości i technologii, Jadwiga Emilewicz zapowiedziała wprowadzenie opłaty tzw. congestion tax (kongestywnej) od sklepów wielkopowierzchniowych od uciążliwości środowiskowych, które te wytwarzają. Jednak tego samego dnia po południu z propozycji się… wycofała. „To wstępna analiza” – napisała minister.

Nowy podatek tzw. congestion tax to opłata kongestywna, którą miałyby płacić sklepy wielkopowierzchniowe w zależności nie od obrotów, a od trudności, jakie tworzą w tkance miejskiej. Chodzi dokładnie o płacenie podatku na podstawie powierzchni jaką zajmują i jak w ten sposób utrudniają funkcjonowanie w przestrzeni miejskiej, zanieczyszczanie środowiska. Taki podatek obowiązuje już w niektórych krajach europejskich: Hiszpanii i Portugalii.

 

Nowy podatek handlowy

 

Minister Jadwiga Emilewicz zapowiedziała jego wprowadzenie na antenie Radia Zet we wtorek przed południem. – Ten podatek będziemy chcieli wprowadzić. Jeśli rząd powstanie szybko, być może będziemy w stanie dopracować go jeszcze do końca tego roku. Mógłby zostać wprowadzony od początku przyszłego roku – mówiła na antenie Gość Radia Zet.

 

Na jakiej podstawie byłby wyliczany? – Zwiększone korki, większe inwestycje drogowe, które muszą przy nich powstać – wymienia Jadwiga Emilewicz. – Jest przelicznik, algorytm, który się wylicza, i który można nałożyć na te sklepy wielkopowierzchniowe – dodaje. Zdaniem minister Emilewicz nowy podatek nie miałby konkurować z zapowiadanym wcześniej przez premiera Mateusza Morawieckiego podatkiem handlowym, ale jego wprowadzenie byłoby pewniejsze i bez problemów akceptowane przez Komisję Europejską.

 

Pochopna decyzja Jadwigi Emilewicz?

 

Zapowiedź minister wywołała burzę. Posłowie PiS pytani przez media o propozycję Jadwigi Emilewicz nie potrafili się odnieść mówiąc „nie wiemy co autor miał na myśli”. Paweł Jurek, rzecznik ministerstwa finansów co więcej stwierdził w rozmowie z PAP, że congestion tax nie jest przedmiotem pracy ministrów. O nowym podatku negatywnie wypowiedzieli się także przedstawiciele Business Centre Club. Ich obawy związane były z naliczaniem wysokości tego podatku, a także zbyt szybkimi zmianami legislacyjnymi, niepoprzedzonymi konsultacjami. W pierwotnej wersji Emilewicz sugerowała, że opłata kongestywna może być wprowadzona już w przyszłym roku.

 

– Nie trzeba być prawnikiem, aby stwierdzić, iż takie przesłanki naliczania podatku będą powodować olbrzymie trudności interpretacyjne i kolejne spory podatników z organami skarbowymi – mówi Radosław Płonka, ekspert BCC ds. prawa gospodarczego. – Każde miasto jest inne, każde centrum jest inne i nie sposób zunifikować tego rodzaju kryteriów tak, aby naliczenie podatku było przejrzyste oraz nie powodowało dyskryminacji niektórych podatników wobec pozostałych. Nie trudno wyobrazić sobie sytuację, gdy na podstawie czynników ustalonych przez urzędników naliczony zostanie wysoki podatek, wobec przedsiębiorcy o niskich dochodach – wyjaśnia.

 

Nowego podatku jednak nie będzie?

 

Po południu minister Jadwiga Emilewicz sprostowała własną wypowiedź. – Wyjaśniając: Sprawa tzw. podatku handlowego nie jest rozstrzygnięta przez TSUE. Dlatego wiosną analizowaliśmy kwestie opłaty kongestywnej od uciążliwości środowiskowych wytwarzanych przez duże sklepy. Nie mamy jeszcze konkretnych propozycji. To zadanie na najbliższe miesiące – napisała na Twitterze.

 

MRT AIP

Warszawa: Zarząd Platformy Obywatelskiej wykluczył z partii burmistrza dzielnicy Włochy

0

Zarząd Platformy Obywatelskiej wykluczył z partii burmistrza dzielnicy Włochy Artura W. Poinformował o tym rzecznik PO Jan Grabiec. Dodał, że decyzja była w tej sprawie jednomyślna, na wniosek rzecznika dyscypliny partyjnej.

Burmistrz dzielnicy Włochy Artur W. został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne i usłyszał zarzut przyjęcia korzyści majątkowej. Do zatrzymania doszło wczoraj, na gorącym uczynku, tuż po przyjęciu 200 tysięcy złotych łapówki od dewelopera Sabriego B.

Rzecznik prasowy miasta stołecznego Warszawy Kamil Dąbrowa informował wczoraj, że prezydent Rafał Trzaskowski odwołał wszelkie pełnomocnictwa i upoważnienia udzielone burmistrzowi dzielnicy Włochy. Wniósł też o odwołanie Artura W. z zajmowanej dotychczas funkcji.

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Naukowicz/ap/jj

Nie będzie ponownego liczenia głosów w senackich okręgach 12 i 92

0

Nie będzie ponownego liczenia głosów w senackich okręgach 12 i 92. Sąd Najwyższy pozostawił bez dalszego biegu kolejne protesty wyborczego pełnomocnika wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. Rzecznik prasowy Sądu Najwyższego Michał Laskowski powiedział, że uzasadnienie sądu w tej sprawie jest takie samo jak przy wczorajszej decyzji dotyczącej protestu PiS. Wyjaśnił, że zdaniem sądu w żaden sposób nie uprawdopodobniono, żeby doszło do nieprawidłowości przy liczeniu głosów, także tych nieważnych. Sąd uznał, że nie można opierać protestu na podstawie hipotezy, która nie jest niczym poparta. Rzecznik podkreślił, że zarzut, który znajduje się w proteście, musi być w jakiś sposób uprawdopodobniony, czego zabrakło w przypadku protestów PiS-u.

W okręgu 12 (Okręgowa Komisja Wyborcza w Toruniu), obejmującym Grudziądz i okoliczne powiaty mandat zdobył przedstawiciel PSL-Koalicji Polskiej Ryszard Bober, a w okręgu 92 (OKW w Koninie), obejmującym m.in. powiaty gnieźnieński, słupecki i wrzesiński, Paweł Arndt z Koalicji Obywatelskiej. PiS wnioskował o ponowne przeliczenie głosów w tych okręgach, argumentując, że liczba głosów uznanych za nieważne jest większa niż różnica głosów między pierwszym, a drugim kandydatem.

Michał Laskowski poinformował, że sukcesywnie wyznaczane są terminy dotyczące rozpatrzenia kolejnych protestów. 5 listopada Sąd Najwyższy pochyli się nad protestem złożonym przez komitet wyborczy Polskiego Stronnictwa-Ludowego Koalicji Polskiej, a 6 listopada nad protestem złożonym przez Prawo i Sprawiedliwość. Michał Laskowski poinformował, że oba protesty są do siebie zbliżone i dotyczą okręgów, których doszło do niewielkiej różnicy głosów między kandydatami przy dużej liczbie głosów nieważnych.

Do Sądu Najwyższego wpłynęło łącznie 245 protestów wyborczych. Do tej pory rozpatrzono 14. Wszystkie pozostawiono bez dalszego biegu. Rozpatrywaniem protestów wyborczych zajmuje się izba kontroli nadzwyczajnej i spraw publicznych.

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/M.Fabisiak/ap/jj

Kwieciński dementuje doniesienia o congestion tax, który płaciłyby sklepy wielkopowierzchniowe

0

Minister finansów, inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński podkreśla, że nie są prowadzone prace dotyczące wprowadzenia tak zwanego congestion tax. Chodzi o podatek, który płaciłyby sklepy wielkopowierzchniowe w zależności od trudności, jakie ich istnienie powoduje w tkance miejskiej. O przygotowaniach do wprowadzenia nowej daniny mówiła we wtorek w Radiu Zet minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. Jerzy Kwieciński tym doniesieniom zaprzeczył i podkreślił, że za kwestie podatkowe w rządzie odpowiada Ministerstwo Finansów.

Minister Jadwiga Emilewicz mówiła o możliwości wprowadzenia nowego podatku od przyszłego roku. O sprawie napisała dzisiejsza Rzeczpospolita:

 

 

 

Minister finansów, inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński poinformował, że dochody podatkowe osiągnięte do 29 października są o 5,2 procent wyższe niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Minister wskazał, że wysokość ściągniętych podatków zbliża się do kwot zaplanowanych w ustawie budżetowej.

Jerzy Kwieciński powiedział, że dochody z CIT wyniosły blisko 34 miliardy złotych, czyli około 98 procent zaplanowanych w budżecie. Wpływy z PIT przekroczyły 53 i pół miliarda złotych, co daje 83 procent zaplanowanej kwoty. Natomiast dochody z VAT wyniosły 145 miliardów 754 miliony złotych, czyli 82 procent w stosunku do ustawy budżetowej.

 

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Arkadiusz Augustyniak/ap/jj

Na Florydzie przejęto narkotyki o wartości 400 milionów dolarów

0

Funkcjonariusze amerykańskiej straży przybrzeżnej zarekwirowali w porcie na Florydzie duże ładunki narkotyków. Wartość ich oszacowano na prawie 400 milionów dolarów.

 

Narkotyki pochodziły prawdopodobnie z Meksyku. Kontrabanda znajdowała się na łodziach. W sumie straż przybrzeżna podczas 18 akcji przejęła ponad 28 tysięcy funtów kokainy i 11 tysięcy funtów marihuany. Narkotyki znaleziono w porcie Everglades.

BK

Awionetka runęła na dom Polaków w New Jersey. Jedna osoba nie żyje

0

Cessna 414 rozbiła się i eksplodowała w miasteczku Colonia na przedmieściach New Jersey. Awionetka spadła na dom należący do polskiej rodziny. Pilot zginął na miejscu.

 

Według amerykańskich władz awionetka, na której pokładzie znajdował się jedynie pilot, wystartowała z Newport w stanie Wirginia i miała lądować  na lotnisku Linden w New Jersey, około 6,5 km od miejsca katastrofy.

We wtorek około godz. 11 rano czasu lokalnego  Cessna 414 uderzyła w dom należący do polskiej rodziny. – Z tego co mi powiedziano – samolot wbił się w piwnicę mojego dwupiętrowego domu. Cały dom stanął w płomieniach. Dzięki Bogu, nikogo nie było w środku. Córka była w szkole, żona w pracy, ja też w pracy. Nikomu nic się nie stało – powiedział radiu RMF FM Jerzy Kmiotek, mieszkaniec Colonii.

Polak zapewnił, że nieruchomość była ubezpieczona. – Poradzimy sobie jakoś. Teraz musimy kupić najpotrzebniejsze rzeczy. Nie mami nic poza tym, w czym stoimy – dodał.

Samolot pilotowany był przez znanego kardiologa dr. Michaela Schlossa. 74-latek zginął na miejscu. Jak przekazała jego żona, lekarz leciał do Nowego Jorku na wykład, który miał odbyć się w środę.

 

Red. KP

Barack i Michelle Obama w Chicago

0

Były prezydent Barack Obama i była Pierwsza Dama, Michelle Obama wygłosili przemówienia podczas szczytu zorganizowanego przez fundację Obamy. Było to już trzecie tego typu spotkanie w Chicago.

 

Na Obama Foundation Summit  pojawili się także znani aktorzy, reżyserzy i działacze społeczni. W Illinois Institute of Technology zebrali się także młodzi aktywiści z wielu stanów USA oraz z 41 krajów. Michelle Obama opowiedziała zgromadzonym o dorastaniu w południowej dzielnicy Chicago. Z kolei Barack Obama zapewnił, że prezydenckie centrum w Jackson Park umożliwi rozwój tego rejonu Wietrznego Miasta i stanie się ośrodkiem edukacyjnym dla młodych ludzi.   Koszt budowy prezydenckiego centrum i biblioteki oszacowano na 500 milionów dolarów.

 

BK

Komisja Edukacji Illinois zawiesiła licencje 45 nauczycielom

0

Komisja Edukacji Illinois zawiesiła licencje nauczycielom oskarżonym o przestępstwa seksualne, z użyciem przemocy lub narkotykowe. Proces rozpoczęto na początku tego miesiąca.

 

Zawieszenia licencji było możliwe na podstawie podpisanego w sierpniu rozporządzenia przez gubernatora J.B. Pritzkera. Ma ono zapewnić bezpieczeństwo uczniom. Do piątku zawieszono nauczycielom 45 licencji na wykonywanie zawodu. Połowa z nich pracowała w powiecie Cook. Wśród nich jest między innymi trener ze szkoły w Harvey, nauczyciel muzyki z Beecher i przedszkolanka z Aurora.

 

BK

Poznań: Trwa zbiórka na pomnik Bohdana Smolenia

0

Trwa zbiórka pieniędzy na pomnik Bohdana Smolenia u zbiegu ulic Rybaki i Strzałowej. Ma zostać odsłonięty 7 czerwca przyszłego roku.

Data nie jest przypadkowa, gdyż dwa dni później – 9 czerwca – Bohdan Smoleń obchodziłby kolejne urodziny. Aby pomnik z brązu, autorstwa Piotra Sochy, mógł stanąć potrzeba 200 tys. złotych. W zebraniu tej kwoty może pomóc każdy. Zarówno instytucje jak i sympatycy talentu tego niezapomnianego artysty.

 

Wystarczy wpłacić dowolną kwotę na konto Stowarzyszenia Zostań Gwiazdą Kabaretu: 85 1090 1346 0000 0001 0456 0212 z dopiskiem Pomnik Smolenia lub Smoleń wiecznie żywy. Pieniądze zbierane są też do puszek podczas imprez kulturalnych.