17.6 C
Chicago
piątek, 17 maja, 2024

Marta Lipińska: Krzysieńku kochany, nie umiem Cię pożegnać. Mówię do zobaczenia

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Łączyła nas niebanalna przyjaźń. Nie mogę się z Tobą pożegnać, jeszcze długo mi będziesz towarzyszył w tym wszystkim, co nas łączyło – powiedziała w piątek podczas uroczystości pogrzebowych Krzysztofa Kowalewskiego Marta Lipińska, aktorka, jego wieloletnia partnerka sceniczna, radiowa i filmowa.

 

Uroczyste pożegnanie Krzysztofa Kowalewskiego, jednego z najpopularniejszych polskich aktorów, odbyło się w Kościele Środowisk Twórczych przy Pl. Teatralnym w Warszawie.

 

„Krzysieńku, tak zawsze zwracałam się do Ciebie. Przez ponad 40 lat spotykaliśmy się przy pracy na wszystkich możliwych polach naszego zawodu, przede wszystkim w teatrze, w radio, w filmie, w telewizji i przy nagraniach. Oczywiście teatr był najważniejszy. Ten nasz nie za duży Teatr Współczesny na Mokotowskiej 13 był kuźnią Twoich wspaniałych ról. Właściwie nie ról a kreacji, ponieważ w tym teatrze miałeś możliwość przebywania w najlepszym towarzystwie, najwspanialszych autorów. Począwszy od Szekspira, a skończywszy na naszym uwielbianym przez nas Mrożku” – mówiła Lipińska.

 

Podkreśliła, że praca z Kowalewskim była „czymś wyjątkowym, czymś niepowtarzalnym”. „Wiem, że to się już nigdy nie zdarzy” – przyznała. „Po prostu Twoja lojalność w stosunku do autora, w stosunku do kolegów, budowanie przedstawienia na najbardziej uczciwym poziomie po prostu jest czymś wyjątkowym” – oceniła aktorka.

 

Nawiązując do roli Sułka, w którą Kowalewski wcielał się w słuchowisku radiowym „Kocham pana, panie Sułku” autorstwa Jacka Janczarskiego, powiedziała, że „stworzenie roli takiej jak Sułek, przy pomocy tylko głosu, to było coś nadzwyczajnego”. „To była kreacja stworzona przy pomocy głosu taka, że ludzie wiedzieli, jak Sułek wygląda, gdzie jest w danej chwili, czy kocha czy nie kocha, co porabia, jakie ma myśli, jakie ma poglądy” – powiedziała Lipińska.

 

Wzruszona dodała, że powinna się pożegnać, ale „nie potrafi”. „Paradoksalnie ta pandemia cholerna przychodzi mi z pomocą, ponieważ nie chodzimy do teatru, teatr jest zamknięty, a tam bym chciała Go spotykać i spotykałabym Go co chwilę. Widziałabym Go, jak idzie przez parking, zawsze lekko spóźniony, ale pewnym krokiem, z rozbrajającym uśmiechem na twarzy, z błyskiem w cudownych, niebieskich oczach, które masz po nim Gabrysiu (córka Kowalewskiego – przyp. PAP), i mówi: +sorry, korki+. Nie mogę się z Tobą pożegnać, jeszcze długo mi będziesz towarzyszył właściwie codziennie w tym wszystkim, co nas łączyło” – mówiła Lipińska.

 

Oceniła, że „to była niebanalna przyjaźń”. „To była przyjaźń, która nie potrzebowała naszych kontaktów co chwilę, co tydzień, dziesiątki telefonów. Nic takiego nie było między nami, ale jak już był telefon, to był na pewno niekonwencjonalny i niezdawkowy – nie takie zwykłe +co słychać+, albo +jak się czujesz+” – zdradziła Lipińska.

 

Dodała, że łączyły ich „poglądy”. „Nasze poglądy na otaczający nas świat, na naszą Polskę kochaną, gdzie wkurzały nas podobne rzeczy. On wtedy potrafił puścić soczystą wiązankę, ja troszkę się podciągnęłam ostatnio, ale nie jestem w stanie Mu sprostać. W każdym razie bardziej wolę to, niż rzucać kapciem w telewizor. Tak tego robić, jak Krzyś, nikt nie potrafi i nie będzie potrafił. Krzysieńku kochany, nie umiem Cię pożegnać. Mówię do zobaczenia” – powiedziała. (PAP)

 

autor: Katarzyna Krzykowska, Olga Łozińska

 

ksi/ oloz/ wj/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520