Zdaniem publicysty Rafała Ziemkiewicza, nawet sami członkowie rządu nie wiedzą, jakie zapisy zostały zawarte w porozumieniu z Komisją Europejską w sprawie polskiego KPO.
– To jak z Traktatem Lizbońskim. Nikt go nie przeczytał, ale wszystko zostało podpisane i przyjęte. (…) W rządzie jest problem z określeniem podstawowych faktów. Co innego mówi pan Terlecki, co innego pan Puda, a co innego pan Buda. Nie wiadomo też, co jest potrzebne, aby do tych rzekomych, mitycznych pieniędzy się dostać – powiedział w programie „Polska Do Rzeczy” publicysta tygodnika „Do Rzeczy”. Zdaniem Ziemkiewicza, TSUE przyjął argumentację, że Izba Dyscyplinarna „nie gwarantuje bezstronności, bo na jej wybór mają wpływ politycy”. – To wynika przecież z naszej Konstytucji – skomentował.
– Nie będzie żadnych pieniędzy z Brukseli. W ogóle nie ma żadnych pieniędzy. Pani Ursula von der Leyen sprzedała interesy warchołów w togach, którzy się zwrócili o pomoc, ponieważ większość tzw. kamieni to zalecenia Komisji Europejskiej, które co roku są wysyłane do państw członkowskich i wyrzucane przez wszystkich do kosza. Ale Komisja ma teraz na nas bata, jeżeli chodzi o wypłacenie pieniędzy z KPO – mówił Ziemkiewicz.
Redaktor naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki zauważył z kolei, że Polska została „unijnym prymusem”, natomiast rząd stał się „rzecznikiem Brukseli w stosunku do polskiego społeczeństwa”.
dorzeczy.pl
KE: akceptacja polskiego KPO była właściwą decyzją
Komisja Europejska poparła polski Krajowy Plan Odbudowy, ponieważ spełnia on wszystkie 11 kryteriów wymienionych w rozporządzeniu ustanawiającym Fundusz Odbudowy i Odporności (RRF) – oświadczył w środę unijny komisarz ds. gospodarki Paolo Gentiloni podczas posiedzenia Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) Parlamentu Europejskiego.
„W naszej ocenie plan będzie wspierał Polaków na ich drodze do bardziej zrównoważonej, cyfrowej przyszłości. (…) Stanowi on kompleksową i zrównoważoną odpowiedź na sytuację gospodarczą i społeczną Polski” – oświadczył Gentiloni w trakcie dyskusji poświęconej akceptacji przez KE 1 czerwca polskiego KPO.
„To była właściwa decyzja, choć nie jest ostateczna” – zastrzegł komisarz, wyjaśniając, że wypłata środków z RRF jest uzależniona od spełnienia konkretnych warunków, tzw. kamieni milowych, związanych z praworządnością.
Przedstawicielka liberalnej frakcji Odnowić Europę (RE) w PE Sophie in 't Veld krytykowała decyzję KE.
„Podejście Komisji przypomina mi historię +nowych szat cesarza+. (…) Chce pan, żebyśmy uwierzyli, że te szaty faktycznie są. A tak naprawdę cesarz jest oczywiście nagi. Kamienie milowe to zupełnie niepotrzebny wymysł Komisji Europejskiej. Mamy Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE), mamy jego decyzje. Po co te kamienie milowe? Takie podejście podkopuje decyzje Trybunału” – oceniła europosłanka.
Przedstawicielka frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska powiedziała, że kolejna dyskusja na temat praworządności w Polsce nie jest motywowana względami merytorycznymi.
„Nie ma powodu, żeby debatować po raz kolejny o praworządności w Polsce. Praworządność bowiem jest wartością traktatową o takim samym znaczeniu dla Polski, jak i dla każdego innego państwa członkowskiego. Polska od zawsze popiera wszelkie inicjatywy w zakresie praworządności, pod warunkiem, że są one zgodne z traktatami. Polska pozostaje również otwarta na dialog w zakresie praworządności z instytucjami unijnymi” – podkreśliła.
„KPO było bezprawnie tak długo wstrzymywane. Skoro KE, która ma kompetencje do oceny planu, nie widzi zastrzeżeń, oznacza to, że parlamentarna większość w celach wyłącznie politycznych, a nie merytorycznych, próbuje sabotować ten proces” – powiedziała eurodeputowana PiS.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
asc/ akl/