Niemiecka gospodarka nazywana jest chorym człowiekiem Europy. Ale indeks giełdowy DAX bije rekord za rekordem. W Polsce jest odwrotnie – gospodarka rośnie, ale WIG stanął w miejscu – donosi „Puls Biznesu” w czwartkowym wydaniu.
Gazeta przypomniała, że gospodarka naszego zachodniego sąsiada tkwi w stagnacji od kilku już lat. Od końca 2022 r. Niemcy balansują na granicy recesji technicznej (ujemny odczyt PKB dwa kwartały z rzędu), zaliczając naprzemiennie lekki wzrost bądź spadek PKB.
„Jednak słabość gospodarcza nie odnajduje odzwierciedlenia w indeksie DAX, grupującym największe spółki niemieckie, jak Siemens, Allianz, Adidas czy BASF, który nieustannie bije rekordy i na sesji 3 grudnia 2024 r. przekroczył barierę 20 000 pkt. Tymczasem rodzimy WIG w porównaniu do DAX-a stoi w miejscu, chociaż dynamika wzrostu polskiego PKB jest jedną z lepszych w Unii Europejskiej dzięki czemu zyskaliśmy przydomek +zielonej wyspy+” – czytamy w dzienniku.
Dodano, że w tym roku DAX zyskał już 21 proc., a WIG tylko 4 proc. Różnica jest też widoczna, gdy spojrzymy na długi okres. W ciągu dziesięciu lat DAX zyskał 105 proc., a WIG 50 proc.
Czym można wytłumaczyć to, że giełdowe spółki stagnacyjnej gospodarki wypadają znacznie lepiej niż giełdowe spółki dynamicznej gospodarki? Jak wskazano w „PB”, wszystko rozbija się o rolę tzw. blue chipów, czyli największych spółek. W Niemczech są one bardziej dynamiczne i reprezentują większe zróżnicowanie branżowe, w Polsce duże firmy wykazują wysoką zmienność zysków z powodu ekspozycji na zmiany regulacyjne i polityczne.(PAP)