21.2 C
Chicago
wtorek, 7 maja, 2024
Strona główna Blog Strona 1981

Zwalniaja skazańców z powodu koronawirusa a oni na wolności znów mordują

0

Amerykanie są podzielni w sprawie zwalniania więźniów, aby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się koronawirusa, a ci na wolności znów dokonują przestępstw.

 

Amerykanie są podzieleni w sprawie polityki wypuszczania z więzień nawet najbardziej niebezpiecznych przestępców w obawie przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa za kratami.

Okazuje się bowiem, że niektórzy z bandziorów, morderców i włamywaczy po wyjściu z więzienia dokonało przestępstw, w tym najgroźniejszych, jak morderstwa.

Demokraci tymczasem wzywają do uwolnienia jeszcze większej liczby więźniów z powodu COVID-19. Przeciwne są temu władze niektórych stanów, mając na uwadze zachowanie zwolnionych na wolności.

Ogólna skala przestępstw dokonanych przez zwolnionych nie jest znana, ale niemal każdego dnia media donoszą o kolejnym mordzie lub innym przestępstwie dokonanym przez zwolnionego.

Wszystko w założeniu miało być humanitarne i logiczne, gubernatorzy i lokalni urzędnicy zwalniali więźniów, aby spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa w więzieniach. Tyle że niektórzy skazańcy po wyjściu na wolność zostali ponownie aresztowani, w niektórych przypadkach w związku z brutalnymi przestępstwami.

Przykładem jest skazaniec zwolniony w Kolorado w marcu, a już niecały miesiąc później został aresztowany pod zarzutem morderstwa.

Podobny przypadek był na Hawajach, też zwolnienie i mord po opuszczeniu zakładu karnego. I kolejna, niemal identyczna sprawa, tym razem na Florydzie.

Jak podały władze penitencjarne w Nowym Jorku 50 uwolnionych więźniów popełniło później przestępstwa. W nieco mniejszym stopniu problem ten dotyczy uwolnionych w Kalifornii.

Przewodniczący senackiej Komisji Sądownictwa Jerry Nadler, Demokrata z Nowego Jorku ponowił jednak wezwanie do zwalniania jeszcze większej liczby więźniów, aby spowolnić rozprzestrzenianie się COVID-19.

Nadler broni ustawy regulującej ten problem. Jego zdaniem zwalnianie więźniów w tych trudnych czasach wydaje się był najlepszym wyjściem, jeśli chce się ograniczyć lub powstrzymać rozprzestrzeniania się koronawirusa.

Dlatego stanowe władze dostają dotacje na ten cel, zachęcając do zwalniania kolejnych skazańców. Płyną również do nich środki na zapobieganie i leczenie tych, którzy zostali zakażeni COVID-19 w więzieniach.

Zdaniem Nadlera, dziennikarze powinni swoje publikacje skierować na tych, którzy nie stwarzają ryzyka wyrządzenia krzywdy innym, a nie na przypadkach fatalnego finału wypuszczania skazańców.

Republikańscy senatorowie mówią, że są za kolejną transz a pieniędzy na walkę z zagrożeniami koronawirusem w więzieniach, ale nie palą się do pomysłu zwalniania skazańców.

Na to Demokrata Hakeem Jeffries mówi, że „żaden wyrok nie powinien być wyrokiem śmierci” dla więźniów.

Red. Kazimierz Sikorski PolskaPress AIP

Archidiecezja Miami zezwala kościołom na wznowienie odprawiania mszy

0

Archidiecezja Miami zezwala kościołom na wznowienie odprawiania mszy publicznych od wtorku 26 maja.

Podczas odprawiania mszy, w kościołach należy przestrzegać ścisłych społecznych wytycznych dotyczących dystansowania. Zgromadzeni muszą nosić maski na twarz i mogą je zdjąć tylko na Komunię Świętą.
Ponadto nikt nie może trzymać się za ręce podczas modlitwy.
Inne zmiany obejmują:

▪ Mszały i woda święcona zostaną usunięte z kościołów

▪ Ławki i inne wspólne obszary kościelne zostaną zdezynfekowane między nabożeństwami

▪ Środki do dezynfekcji rąk zostaną umieszczone przy wejściach do kościoła

▪ Parafianie proszeni są o niegromadzenie się po nabożeństwach

▪ Trzymanie się za ręce podczas modlitwy jest niedozwolone

▪ Będą niższe poziomy obłożenia w kościołach z powodu obowiązujących zasad dystansu społecznego.

JK

Uczelnie przygotowują się do wznowienia zajęć

0

Chicagowskie uczelnie przygotowują się do wznowienia jesienią zajęć. Z powodu pandemii koronawirusa od końca marca studenci korzystali z zajęć online.

 

Kampusy zamknięto by ograniczyć rozprzestrzenianie się COVID-19. Uniwersytet Northwestern opublikował sześciopunktowy plan wznowienia zajęć. Przesłano go studentom i wykładowcom oraz pracownikom uczelni. Obecnie wprowadzono pierwszy etap, zgodnie z którym na terenie uniwersytetu mogą znajdować się wyłącznie osoby wykonujące niezbędną pracę. Druga faza przewiduje powrót do pracy naukowej w laboratoriach, trzecia powrót niektórych wykładowców, którzy będą mogli prowadzić nie tylko zdalne zajęcia ale także spotykać się pojedynczo ze studentami. Czwarty i piąty etap przewiduje wznowienie letnich zajęć w mniejszych grupach na terenie kampusu. Uczelnia nie podała daty wprowadzenia szóstego etapu zgodnie z którym wznowione mają być wszystkie zajęcia.

Uniwersytet DePaul poinformował, że zamierza rozpocząc zajęcia w semestrze jesiennym. Wprowadzi jednak ograniczenia liczby osób przebywających na kampusie. Do 17 lipca osoby zatrudnione przez tą uczelnię mają pracować z domu. W przyszłym tygodniu swój plan opublikuje   University of Illinois.

 

BK

Zabił 85-letnią matkę dwoma kuchennymi nożami. Sąd aresztował zabójcę z Drawska

Na trzy miesiące Sąd Rejonowy w Trzciance aresztował 50-letniego mieszkańca Drawska podejrzanego o zabicie swojej 85-letniej matki. Zadał jej dziewięć ciosów dwoma kuchennymi nożami. Był pijany. Twierdzi, że nic nie pamięta.

Nic nie zapowiadało tej tragedii. Był piątkowy późny wieczór. 50-letni mieszkaniec Drawska wypił trochę alkoholu i położył się spać. Żona oglądała telewizję, 13-letnia córka i 85-letnia babcia, matka mężczyzny, prawdopodobnie już spały. W pewnym momencie 50-late obudził się i wszczął awanturę. Zaczął ubliżać żonie. Krzyki obudziły córkę i babcię. Awantura w pewnym momencie przeniosła się do pokoju 13-latki.

 

Kobiety próbowały uspokoić coraz bardziej agresywnego mężczyznę, który zaczął bić je na oślep. Żonie udało się uciec z mieszkania. Nie zamierzała jednak zostawić córki i teściowej na pastwę agresora. Przez otwarte okno próbowała odciągnąć jego uwagę, żeby umożliwić im ucieczkę. 13-latce udało się uciec i wezwać pomoc. Niestety, staruszka po jednym z ciosów upadła i nie była w stanie wstać. Nie wiadomo w którym momencie w ręku mężczyzny pojawiły się dwa kuchenne noże. Zadał łącznie dziewięć ciosów w głowę i w klatkę piersiową.

 

Jego żona, która pobiegła po córkę, nie widziała tego momentu, w którym wyszedł z pokoju i wrócił z nożami. Kiedy wróciła pod okno widziała tylko jego sylwetkę pochyloną nad matką. Wyglądało to tak jakby próbował ją podnieść. Tymczasem on zadawał jej w tym czasie śmiertelne ciosy. Decyzją Sądu Rejonowego w Trzciance najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Trzciance. Za zabójstwo grozi mu nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.

 

 

Agnieszka Świderska aip

1000 złotych na wakacje. Rząd zmienia zasady. Czy zdąży przed wakacjami?

0

1000 złotych na wakacje od rządu – jeszcze nie ogłoszono wszystkich szczegółów bonu wakacyjnego, a rząd już zmienia jego zasady. Kilka dni temu w radiowym wywiadzie w TOK FM wiceminister rozwoju Andrzej Gut – Mostowy zapowiedział, że 1000 złotych na wakacje ma być rodzajem przedpłaconej karty, którą będzie można zapłacić za usługi turystyczne. Z 1000 złotych 900 miałby fundować rząd, a 100 zł – dopłacić pracodawca. Ale dzisiaj Magdalena Lidak – Bieńkowska z Ministerstwa Rozwoju sugerowała nam, że to, co mówił wiceminister może być już nieaktualne, przynajmniej częściowo. – Prace i wyliczenia cały czas trwają – powiedziała.

Tymczasem nieoficjalnie usłyszeliśmy w resorcie, że projekt jest już gotowy tylko czeka na „polityczną” decyzję. „Bon” ma być bowiem elementem prezydenckiej kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. – Jeszcze kilka dni cierpliwości – mówiła nam w ubiegłym tygodniu minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Emilewicz wspomniała, że pomysł na bon wakacyjny powstał niezależnie od epidemii koronawirusa. Miał być sposobem na promowanie turystyki krajowej. Epidemia spowodowała, że może się stać formą wsparcia zarówno dla ludzi, jak i branży turystycznej.

 

W radiowym wywiadzie wiceminister Gut – Mostowy wspominał, że „bon” miałby dostać każdy zatrudniony na umowę o pracę, który zarabia mniej niż średnia krajowa. Bon mógł by być wykorzystany w ramach jednej rodziny, ale nie można byłoby go przekazywać innym osobom albo sprzedawać. – Rząd zrobi wszystko, żeby bon zaczął funkcjonować już w najbliższe wakacje – powiedziała portalowi GazetaWroclawska.pl wicepremier Jadwiga Emilewicz.

 

1000 złotych na wakacje – główne zasady:

 

Oto wstępne zasady programu 1000 złotych na wakacje – już wiadomo, że część z nich rząd zmieni.

 

 

    • 1000 złotych zostanie wypłacone w formie bonu lub przedpłaconej karty (nie w gotówce)

 

    • Wsparcie trafi do osób zarabiających mniej niż 5489,21 zł brutto

 

    • Pieniądze będzie można wydać na usługi turystyczne

 

    • Pieniądze można wydać tylko na wypoczynek w Polsce

 

    • 1000 złotych na wakacje będzie przysługiwało tylko osobom zatrudnionym na podstawie umowy o pracę

 

    • Jeśli w rodzinie kilka osób spełnia powyższe kryteria, wszystkie te osoby otrzymają po 1000 złotych.

 

 

1000 złotych na wakacje – kto nie dostanie?

 

 

    • osoby pracujące na umowach zlecenie i umowach o dzieło

 

    • właściciele firm

 

    • bezrobotni

 

    • pracownicy na umowach o pracę zarabiający więcej niż 5489,21 zł brutto

 

  • emeryci i renciści.

 

 

 

 

Marcin Rybak aip

Premier Mateusz Morawiecki pod ostrzałem internautów. Udowadnia, że są równi i równiejsi?

0

Premier Mateusz Morawiecki znowu podpadł internautom. Tym razem wraz ze swoimi współpracownikami wybrał się do restauracji, w której, nie zważając na obostrzenia delektował się kawką i ciepłym posiłkiem.

„Nie przestrzega zasad, które sam uchwalił!” – uważa wielu. Zdjęcia zamieszczone przez premiera na Twitterze wywołały prawdziwą burzę. Od tego momentu już niewiele było potrzeba, aby internauci zabrali się za robienie memów. Zebraliśmy dla was te najlepsze!

 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu

aip

Łukasz Orbitowski odchodzi z TVP Kultura. „Była to fantastyczna dziennikarska przygoda”

0

Związany z Krakowem pisarz Łukasz Orbitowski prowadzący programy TVP Kultura „One. Kobiety Kultury” oraz emitowanego w latach wcześniejszych „Dezerterzy” i najnowszego „Lekkość bytu” pożegnał się ze stacją. O swojej decyzji poinformował w mediach społecznościowych.

– Wierzę, że w telewizji spotkamy się w lepszych czasach, w których szanowana będzie pełna swoboda myśli i wypowiedzi – napisał Łukasz Orbitowski dodając, że nie chce komentować decyzji związanej z odejściem ze stacji. Bohaterkami cyklu prowadzonego przez pisarza i dziennikarza Łukasza Orbitowskiego „One. Kobiety Kultury” były znane aktorki i piosenkarki wyznaczające trendy w kulturze. W cyklu wystąpiły m.in. Anna Dymna, Iwona Bielska, Elżbieta Towarnicka czy Patrycja Volny.

 

Orbitowski na antenie TVP Kultura od 2016 roku prowadzi także program „Dezerterzy”, w którym rozmawiał z artystami wymykającymi się stereotypom. „Chcę się upominać o tych, którzy nie mieli jeszcze szansy w publicznej telewizji lub rzadko ją miewają. Trzeba ruszyć się z Warszawy” – zapowiadał cykl „Dezerterzy” Łukasz Orbitowski.

 

Do programu zapraszał nie tylko artystów znanych szerokiej publiczności, ale przede wszystkim tych, którzy nie mieli okazji na szeroką promocję. W maju 2020 roku na kulturalnej antenie telewizji publicznej pojawił się trzeci program prowadzony przez Orbitowskiego „Lekkość bytu”. Gośćmi tego ostatniego byli Czesław Mozil, Natalia Przybysz i Urszula Dudziak. Portal Wirtualnemedia.pl sugeruje, że to ten ostatni program był bezpośrednią przyczyną odejścia Orbitowskiego ze stacji.

 

 

AIP

Co z Bożym Ciałem w tym roku? Łukasz Szumowski kontra abp wrocławski

0

To może być zupełnie inne Boże Ciało niż zwykle. Co roku wierni w całej Polsce obchodzą Święto Bożego Ciała, wędrując w procesjach ulicami swoich miejscowości. W tym roku pandemia koronawirusa może pokrzyżować im plany. Minister zdrowia Łukasz Szumowski zdradził, że Boże Ciało to zagadnienie, które jest szeroko analizowane przez stronę rządzącą. Na oficjalne wytyczne trzeba jeszcze poczekać. Zareagowały niektóre diecezje. Jak będzie wyglądać Boże Ciało 2020?

 

Procesje organizowane z okazji Święta Bożego Ciała w Kościele Katolickim to wieloletnia polska tradycja. Wierni maszerują ulicami swoich miejscowości, odbywając w ten sposób kult religijny. Okna ozdobione są akcentami kościelnymi, na ulice sypane są kwiaty, uczestnikom towarzyszą dzwonki i śpiewy. – Zdaję sobie sprawę, że procesja jest dla wielu Polaków na pewno ważna – powiedział w rozmowie z telewizją WP Łukasz Szumowski. – Analizujemy tę sytuację, bo to szerszy kontekst niż sama procesja.

 

Minister zdrowia tłumaczył, że zagadnienie ma kilka aspektów. Z jednej strony jest to długoletnia tradycja polskiego społeczeństwa, z drugiej sposób sprawowania kultu religijnego. Jednak inny punkt widzenia nakazuje spojrzeć na temat pod kątem licznej grupy ludzi, którzy przemieszczają się w zbiorowisku ulicami, a więc w przestrzeni publicznej. – Trwają bardzo intensywne prace, dotyczące tego tematu – powiedział prof. Szumowski. – To nie tylko to wydarzenie, ale też wszystkie podobnego typu. Kiedy tylko będziemy mieli wypracowane stanowisko, poinformujemy państwa jak najszybciej – przekonywał szef resortu zdrowia.

 

Niektóre archidiecezje postanowiły nie czekać na wytyczne rządu i wydały swoje zalecenia, mówiące o sposobach świętowania Bożego Ciała. Należą do nich:

 

 

    • archidiecezja katowicka

 

    • archidiecezja częstochowska

 

 

Według Dziennika Zachodniego, metropolici polecili proboszczom parafii organizację procesji Bożego Ciało tylko i wyłącznie w obrębie placu przykościelnego. Uczestniczyć w niej będą mogli jedynie osoby obecne na mszy świętej, podczas której obowiązują ograniczenia liczby osób mogących przebywać w kościele. Te uzależnione są od powierzchni budynków. Kurier Lubelski opisał sugestie, które zostały przesłane od kościelnych władz do parafii w województwie lubelskim. Jeden z pomysłów dotyczył usypania z kwiatów „dywanu” w kościele i ograniczenie tegorocznej procesji do powierzchni świątyni.

 

Metropolita wrocławski, abp Józef Kupny, na antenie Radia Rodzina wyraził chęć organizacji procesji na ulicach parafii. Dopuszczał rezygnację z obchodów centralnych. – Pewne jest jedno: chcę, żeby procesje Bożego Ciała się odbyły – mówił metropolita wrocławski. Wysłaliśmy do kurii zapytania dotyczące aktualnego stanowiska arcybiskupa. Czekamy na odpowiedź.

 

Niewyjaśniona pozostaje wciąż kwestia pielgrzymek. Zaplanowana na maj pielgrzymka mężczyzn i młodzieńców do Piekar Śląskich odbędzie się bez udziału wiernych. Abp Wiktor Skworc zdecydował jedynie o udziale osób zaproszonych, a wszystkich wiernych poprosił o dołączenie do wydarzenia za pośrednictwem mediów. Łukasz Szumowski ocenił, że na dziś to zbyt daleka perspektywa, by ferować wyroki dotyczące sierpniowych pielgrzymek na Jasną Górę. Więcej wyjaśni się za ok. dwa tygodnie. Wtedy też resort będzie mógł więcej powiedzieć o samych wakacjach. Minister jest świadomy, że trzeba przygotować takie rozwiązania prawne, które umożliwią bezpieczne pielgrzymowanie. Prof. Szumowski dopuszcza możliwość wprowadzenia:

 

 

    • ograniczonej liczby uczestników pielgrzymki

 

    • obowiązkowej odległości między pielgrzymami

 

 

Minister zdrowia zapewnił, że zachowawczość rządu nie wynika z obawy przed drugą falą epidemii. Tej władza spodziewa się jesienią. – To dopiero będzie wrzesień, październik, listopad – oznajmił Szumowski. – Wtedy nastąpi zapewne wzrost zachorowań na grypę. Chcemy też zobaczyć, jak będzie wyglądała sytuacja Śląska i Wielkopolski. 

 

dd aip

Ekstraklasa: W piątek powrót na boiska

0
We wtorek piłkarze wracają na krajowe boiska. Na początek mecz ćwierćfinału Pucharu Polski między Miedzią Legnica a Legią Warszawa.
W piątek rozgrywki wznowi ekstraklasa. Do końca zasadniczej części sezonu, zaplanowanego na 14 czerwca, pozostały cztery kolejki, a później – po podziale na dwie grupy – odbędzie się jeszcze siedem serii spotkań. Mistrz kraju będzie znany najpóźniej 19 lipca.
Mecze 27. kolejki spotkań:
29 maja, piątek
Śląsk Wrocław – Raków Częstochowa (godz. 18.00)
Pogoń Szczecin – KGHM Zagłębie Lubin (20.30)
30 maja, sobota
ŁKS Łódź – Górnik Zabrze (15.00)
Piast Gliwice – Wisła Kraków (17.30)
Lech Poznań – Legia Warszawa (20.00)
niedziela, 31 maja
Wisła Płock – Korona Kielce (12.30)
Cracovia – Jagiellonia Białystok (15.00)
Lechia Gdańsk – Arka Gdynia (17.30)
Po 26 kolejkach liderem jest Legia Warszawa z dorobkiem 51 punktów, wyprzedzając o 8 punktów broniący tytułu Piast Gliwice.

Redakcja Sportowa PR / dm

21 listopada w Wiśle odbędą się pierwsze zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich

0

21 listopada w Wiśle odbędą się pierwsze zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich – konkurs drużynowy.

Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) zatwierdziła kalendarz Pucharu Świata na najbliższy sezon.

W sumie zaplanowano 35 konkursów, w tym siedem drużynowych. Ostatnim konkursem sezonu będą zawody w Planicy – 28 marca.

Ustalono też, że przełożone z powodu pandemii koronawirusa, mistrzostw świata w lotach odbędą się w Planicy 11-13 grudnia.

Redakcja Sportowa PR / dm

Wielka Brytania: Twarz doradcy Borisa Johnsona na pierwszych stronach prawie wszystkich gazet. „Brak przeprosin, brak wyrzutów sumienia”

0

Dymisja w brytyjskim gabinecie w proteście przeciwko zachowaniu głównego doradcy premiera. Dominic Cummings miał w zeszłym miesiącu złamać zasady kwarantanny i przejechać 400 kilometrów do rodziny. W samochodzie było jego dziecko oraz żona, która miała już objawy zakażenia koronawirusem. U doradcy symptomy pojawiły się dzień później. Cummings tłumaczył, że nie chciał, by dziecko pozostało bez opieki, w razie gdyby stan jego i jego żony się pogorszył.

Ze stanowiska zrezygnował Douglas Ross, podsekretarz stanu w ministerstwie ds. Szkocji, a część posłów partii rządzącej chce dymisji wpływowego doradcy. „Większość ludzi nie podziela interpretacji przepisów, jakiej dokonał Dominic Cummings” – pisze w oświadczeniu były już członek gabinetu, dotychczas znany jako lojalny stronnik premiera Johnsona.
Sir Roger Gayle, konserwatywny poseł, zaapelował w BBC o dymisję doradcy. „Wysłał bardzo niebezpieczną wiadomość. W weekend do mojej miejscowości zjechał tłum ludzi. Wielu mówiło: skoro jedna osoba może podróżować, to możemy to robić wszyscy” – ostrzegał Roger Gayle, dodając, że „wszyscy chcemy uniknąć kolejnego szczytu zachorowań”. Nie jest to odosobniony głos w partii rządzącej. BBC, „Times” i „Guardian” piszą, że narasta bunt konserwatywnych posłów. Opozycja domaga się dochodzenia.

Dziś twarz doradcy znajduje się na pierwszych stronach prawie wszystkich gazet. „Brak przeprosin, brak wyrzutów sumienia” – to tytuł wpływowego konserwatywnego „Daily Mail”. „Brak wyrzutów sumienia, brak przeprosin” – to z kolei nagłówek lewicowego „Daily Mirror”. Sprawa nie cichnie od soboty, gdy doniosły o niej „Mirror” i „Guardian”.
Podczas wczorajszej konferencji prasowej Dominic Cummings odpierał zarzuty. Tłumaczył, że nie złamał zasad i chciał tylko dobra swego dziecka. „Nie żałuję więc tego, co zrobiłem. Rozumiem, że można się z tym nie zgadzać, ale ciągle myślę, że to było rozsądne” – podkreślał doradca. Wcześniej premier Boris Johnson mówił, że żałuje, że do sytuacji doszło. Dodał jednak, że jego doradca zachował się tak, jak w tej wyjątkowej sytuacji zachowałby się każdy ojciec.

Dominic Cummings to jeden z architektów brexitu. Przygotował opartą na nowoczesnych technologiach strategię dotarcia do wyborców, którzy ostatecznie opowiedzieli się za wyjściem Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej. W filmie „Brexit” wcielił się w niego Benedict Cumberbatch. Część mediów oraz niektórzy posłowie partii rządzącej zarzucają mu, że jest „szarą eminencją” gabinetu Borisa Johnsona.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Adam Dąbrowski, Londyn/i mg/w hm

Lekarze ostrzegają przed wzrostem utonięć dzieci

0

Lekarze ostrzegają przed możliwym wzrostem utonięć dzieci. Specjalną kampanię rozpoczęła Amerykańska Akademia Pediatrii.

 

Z powodu pandemii koronawirusa większość basenów i kąpielisk prawdopodobnie będzie zamknięta. Dużym zainteresowaniem cieszą się jednak przenośne baseny, kupowane przez rodziców. „Najważniejsze byśmy zwracali uwagę co robią nasze dzieci i nie zostawiali zwłaszcza tych małych bez opieki” – powiedziała doktor Alison Tothy, pediatra z University of Chicago Medical Center. Zaznaczyła, że w Stanach Zjednoczonych co roku topi się ponad 3500 dzieci, najwięcej w wieku od roku do 4 lat.

Wielu rodziców, pracujących przez pandemię z domu próbuje zapewnić swoim dzieciom dodatkowe atrakcje. Sklepy internetowe odnotowały duże zainteresowanie ogrodowymi basenami. Lekarze apelują, by mimo zajęć i zdalnej pracy nie zostawiać najmłodszych samych w wodzie. Dzieci należy zaopatrzyć w kamizelki ratunkowe i jak najwcześniej nauczyć je pływać.

 

BK

Chiny: Aplikacje monitorujące stan zdrowia

0
Aplikacje na telefon, które m.in. na podstawie danych o lokalizacji użytkownika pozwalają na określenie zagrożenia ewentualnym zakażeniem, odegrały istotną rolę w ograniczaniu epidemii koronawirusa w Chinach. Agencja Reutera zauważa, że technologie mające zastosowanie w trakcie walki z patogenem mogą być wykorzystywane przez władze także po zakończeniu pandemii.
Dwie najpopularniejsze w Chinach aplikacje na telefon służące do komunikacji i bezgotówkowych płatności – WeChat i Alipay stworzyły programy, które automatycznie zbierają informacje o lokalizacji i historii podróży właściciela telefonu. To na ich podstawie automatycznie przydzielane są tzw. kody QR. Zielony upoważnia do wejścia do parków, restauracji i innego typu instytucji publicznych. Czerwony – praktycznie zobowiązuje do przebywania w domu po powrocie z miejsca, w którym wykryto rozprzestrzenienie się patogenu.
O wiele dalej chcą pójść władze miasta Hangzhou, które w ubiegły piątek przedstawiły projekt przyznawania mieszkańcom miasta kodów zdrowia na stałe. Ich kolor – a co za tym idzie, ocenia stanu zdrowia – uzależniony miałaby być od wyników badań medycznych, a także od ilości ćwiczeń w ciągu doby, a nawet długości snu. Chińscy internauci uznają to za zbyt dużą ingerencję w życie prywatne. Pojawiają się też dyskusje dotyczące tego, co stanie się z danymi pobieranymi przez aplikacje monitorujące zdrowie po zakończeniu pandemii. Rządowa agencja Xinhua poinformowała w ubiegłym tygodniu, że w przyszłości aplikacje monitorujące zdrowie mogą mieć w Chinach szersze zastosowanie.

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR) Tomasz Sajewicz / Pekin /i mg/w hm

Bezrobocie w kwietniu.”Nieprzekroczenie 1 miliona bezrobotnych w czasie pandemii koronawirusa świadczy o…”

0
Stopa bezrobocia w kwietniu wyniosła 5,8 procent wobec 5,4 procent w marcu – poinformował Główny Urząd Statystyczny. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła 965,8 tysięcy osób wobec 909,4 tysięcy w marcu.
Resort rodziny, pracy i polityki społecznej szacował wcześniej, że stopa bezrobocia w kwietniu wyniosła 5,7 procent. Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Marlena Maląg podkreśliła w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, iż nieprzekroczenie 1 miliona bezrobotnych w czasie pandemii koronawirusa świadczy o skutecznym działaniu instrumentów tarczy antykryzysowej, które służą ochronie miejsc pracy. Wyjaśniła, że do tej pory do przedsiębiorców na tę ochronę trafiło ponad 46 miliardów złotych. Dzięki wsparciu z tarczy ochronionych zostało ponad 5 milionów miejsc pracy. O wpływie pomocy państwa dla ratowania miejsc pracy mówili też komentatorzy. Według głównego ekonomisty Federacji Przedsiębiorców Polskich Łukasza Kozłowskiego, przyrost bezrobotnych w kwietniu o 0,4 punktu procentowego wobec marca jest stosunkowo niewielki zważywszy na pandemię koronawirusa. Rozmówca IAR dodał, że efekty pandemii są trochę odłożone w czasie. Nie wszystkie jeszcze osoby, które straciły pracę zarejestrowały się w urzędzie pracy. Wielu pracowników ma też okresy wypowiedzenia i nie są jeszcze zarejestrowani jako bezrobotni – zwraca uwagę Łukasz Kozłowski. Inny ekspert rynku pracy Mateusz Żydek zauważa, iż przedsiębiorcy w kwietniu jeszcze nie wiedzieli kiedy mogą się odmrażać poszczególne sektory gospodarki i jaki będzie efekt wsparcia z tarczy antykryzysowej. To często zmuszało pracodawców do podejmowania trudnych decyzji i część miejsc pracy już została zlikwidowana o czym świadczą dane GUS. Mateusz Żydek wyraził nadzieję, że tempo zwolnień będzie malało dzięki, rozwiązaniom wprowadzanym przez rząd. Dodał, że jest to solidny pakiet pozwalający myśleć o tym, że tempo wzrostu bezrobocia nie będzie tak dynamiczne jak w przypadku dzisiejszych danych GUS.

IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/ #Łukowska/w kj

Prezydent powołał prof. Manowską na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. „Na podstawie prerogatywy, przynależnej zgodnie z konstytucją”

0

Prezydent Andrzej Duda wręczył Małgorzacie Manowskiej powołanie na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Wręczył też Michałowi Laskowskiemu powołanie na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Karnej.

Podczas ceremonii w Pałacu Prezydenckim prezydent powiedział, że dokonał powołań na podstawie wskazania Zgromadzenia sędziów Sądu Najwyższego, ale też na podstawie prerogatywy, przynależnej mu zgodnie z konstytucją. Dodał, że to ważny moment dla państwa, gdyż Sąd Najwyższy jest jednym z najważniejszych elementów władzy sądowniczej, obok Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Prezydent powiedział, że cieszy się z dokonanego wyboru, gdyż Małgorzata Manowska i Michał Laskowski przeszli przez wszystkie szczeble sądów powszechnych. Andrzej Duda wyraził przekonanie, że Michał Laskowski będzie bardzo dobrze kierował Izbą Karną Sądu Najwyższego, która jest szczególnie ważna. Wyraził także nadzieję, że Małgorzata Manowska wykorzysta w Sądzie Najwyższym swoje doświadczenie z pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości i Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury.

Prezydent przyznał, że zmianom w Sądzie Najwyższym towarzyszyły emocje. Zwrócił się do nowo powołanych prezesów, aby starali się tonować nastroje wśród sędziów. Andrzej Duda powiedział, że można się ze sobą nie zgadzać, ale powinno się respektować konstytucję, a nie wypaczać jej postanowienia. Prezydent podkreślił, że sędziowie nie powinni ujawniać swoich poglądów w mediach, gdyż nie służy to spokojowi ani w Sądzie Najwyższym, ani w całym wymiarze sprawiedliwości.

Po przybyciu do gmachu Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska powiedziała, że dołoży wszelkich starań, aby był on ostoją niezależności wymiaru sprawiedliwości. „Mogę obiecać, że dołożę wszelkich starań, aby Sąd Najwyższy jak dotychczas, niezmiennie, był i jest symbolem i ostoją niezależności wymiaru sprawiedliwości i niezawisłości sędziowskiej” – oświadczyła Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego. „Jestem przekonana, że dzięki mojej pracowitości, zaangażowaniu i zaangażowaniu całej załogi ten cel na pewno będzie bez problemu realizowany” – dodała Małgorzata Manowska. Pierwsza Prezes powiedziała, że wymiar sprawiedliwości nie może być ręcznie sterowany, a wszystkie decyzje, które ważą na autorytecie Sądu Najwyższego, muszą być uzgadniane i wypracowywane w ramach demokratycznej dyskusji.

IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/d Siekaj/w kj

Chicagowska policja stanowczo egzekwuje nakaz „stay-at-Home”

0

Od połowy marca chicagowska policja   aresztowała 24 osoby za złamanie nakazu „stay-at-Home”. Wypisano ponadto 44 upomnienia.

 

Funkcjonariusze interweniowali w przypadku 10 541 nieprzepisowych zgromadzeń. Wprawdzie nakaz izolacji w Illinois obowiązuje do 30 maja a w najbliższy piątek rozpoczyna się trzeci etap otwierania stanu, jednak policja stanowczo egzekwuje rozporządzenia wydane w związku z pandemią koronawirusa.

W poniedziałek przerwała protest przeciwników „stay-at-Home” w parku Granta. Z kolei w niedzielę w dzielnicy Englewood funkcjonariusze interweniowali z powodu dużego zgromadzenia. Aresztowano dwóch mężczyzn. Postawiono im zarzuty związane z posiadaniem broni.

 

BK

Policja rozproszyła protest w parku Granta

0

Grupa osób protestowała w poniedziałek w parku Granta przeciw nakazowi „stay-at-Home”. Interweniowała policja.

 

Protestujący zebrali się w pobliżu fontanny Buckingham. Apelowali do gubernatora J.B. Pritzkera o zakończenie restrykcji. Podkreślili, że nakaz izolacji wprowadzony z powodu pandemii koronawirusa szkodzi małym biznesom i powoduje straty w całym stanie. „Stay-at-Home” w Illinois obowiązuje do 30 maja. W najbliższy piątek wprowadzony zostanie trzeci etap, pięciostopniowego planu otwierania Illinois.

Policja nakazała manifestującym rozejść się ponieważ nie zachowywali dystansu społecznego. Funkcjonariusze podkreślili, ze zgodnie z wytycznymi tego typu zgromadzenia w czasie pandemii stanowią zagrożenie dla zdrowia mieszkańców.

Burmistrz Lori Lightfoot we wpisie na Twitterze zaznaczyła, że policjanci zmuszeni byli do podjęcia akcji mimo konstytucyjnego prawa mieszkańców Illinois do wyrażania swojej opinii. Jednak z powodu zagrożenia jakie niesie ze sobą COVID-19 tego typu protesty stanowią poważne zagrożenie.

 

BK

Krwawy weekend Memorial Day

0

10 osób zginęło a co najmniej 36 zostało rannych w strzelaninach podczas świątecznego weekendu Memorial Day w Chicago. Wśród ofiar śmiertelnych jest 16-letni chłopak.

 

Tak dużej liczby strzelanin i poszkodowanych nie notowano od 2015 roku, kiedy to zginęło 12 osób. Podczas ubiegłorocznego długiego, majowego weekendu zastrzelonych zostało 7 osób a 34 odniosły obrażenia. Mimo obowiązującego wciąż nakazu „stay-at-Home” chicagowska policja odnotowała dużą aktywność zwłaszcza w dzielnicach, uznawanych za niebezpieczne. Nadkomisarz David Brown wysłał w te rejony dodatkowe patrole policji. Niestety mobilizacja funkcjonariuszy nie przyniosła oczekiwanego efektu w ramach uruchomionego Summer Operations Center.

Dziś Dzień Matki

0

Polskie Radio Dzieciom zaprasza do wspólnego świętowania Dnia Matki. Najmłodsi słuchacze będą mogli wziąć udział w całodniowej akcji „Laurka dla Mamy” czy złożyć mamom życzenia na antenie. Dzieci pod specjalnie opublikowanym postem w mediach społecznościowych będą mogły dzielić się zdjęciami swoich prac. Dodatkowo dziennikarze w wybranych audycjach zaprezentują najpiękniejsze laurki.

W specjalnym wydaniu „Dziecięcego koncertu życzeń” (godz. 10.00-11.00) najmłodsi będą mogą zadzwonić, złożyć życzenia i zamówić piosenkę na antenie. Ponadto w dzisiejszych audycjach dziennikarze Polskiego Radia Dzieciom opowiedzą, między innymi, o mamach w świecie zwierząt, przypomną bajkowe postacie mam z ulubionych książek i filmów najmłodszych oraz przybliżą historię tego wyjątkowego święta.

Polskie Radio Dzieciom to jedyne radio w Polsce, które przez całą dobę – bez reklam – nadaje audycje skierowane do dzieci oraz ich rodziców, opiekunów i nauczycieli. Każdego tygodnia stacja emituje ponad sto premierowych audycji, w tym m. in. programy edukacyjne, podróżnicze, kulturalne i rozrywkowe oraz bajki, słuchowiska i podcasty.

 

*

Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg powiedziała, że polityka społeczna prowadzona przez rząd jest dużym wsparciem dla rodzin i mam. „Można powiedzieć, że ostatnie pięć lat to jest taki dobry czas dla polskich rodzin” – stwierdziła. Dziś obchodzony jest Dzień Matki.

Marlena Maląg antenie Programu 1 Polskiego Radia podkreśliła, że programy socjalne, które dedykowane są mamom, czy ojcom, to podziękowanie.

„A więc to jest ta nasza inwestycja w rodziny, ale też podniesienie godności rodziny, ponieważ rodzina jest fundamentem naszych działań. Inwestycja w rodzinę jest też takim wyznacznikiem prac naszego rządu” – powiedziała minister rodziny.

W ostatnich latach rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadził szereg programów socjalnych, które dedykowane były rodzinom i matkom. Są to m.in. „Mama 4+”, „Dobry Start”, „Maluch Plus” oraz dodatkowe emerytury. Marlena Maląg zapewniła, że programy będą realizowane. „Dzisiaj te programy to tak naprawdę pomoc w przeżyciu tego trudnego czasu związanego z sytuacją ekonomiczną, pandemią” – powiedziała minister.

IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/PR1, wczesn./d Wj/w sk

Czy będzie można w tym roku wyjechać na wakacje za granicę? Czy polski rząd poda konkrety?

0

Na dzisiejszym posiedzeniu rządowego zespołu kryzysowego mają zapaść decyzje, dotyczące dalszego odmrażania życia gospodarczego i społecznego. Poinformował o tym w Polskim Radiu 24 rzecznik rządu Piotr Mueller.

Powiedział on, że decyzje zespołu zostaną ogłoszone najpóźniej jutro. Przedstawiciele rządu mają podać konkretne daty, dotyczące odmrażania kolejnych obszarów życia gospodarczego i społecznego.

Piotr Mueller dodał, że obecnie nie wiadomo, czy będzie można w tym roku wyjechać na wakacje za granicę. Przypomniał, że po powrocie z zagranicy do Polski obowiązuje kwarantanna, gdyż sytuacja epidemiologiczna jest różna w różnych krajach. Zachęcamy do wypoczynku w Polsce – powiedział rzecznik rządu.

IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/d Siekaj/ w sk

Renault walczy o przeżycie. Czy zniknie francuska marka?

0

Koronawirus może stać się przysłowiowym gwoździem do trumny dla francuskiej marki Renault. Rząd Francji będący udziałowcem tego koncernu wstrzymuje się bowiem z finansową pomocą.

 

Renault przeżywa nie notowany dotychczas kryzys, który nie rozpoczął się wraz z nadejściem pandemii koronawirusa. Wkrótce może się okazać, że rynek motoryzacyjny przeżyje wiele bolesnych chwil, które odczują wszyscy.

 

 

Po koniec ubiegłego tygodnia Francuski minister finansów Bruno Le Maire z naciskiem powiedział, że nie podpisał jeszcze pożyczki dla Renault w wysokości 5 mld euro, która miałaby marce pomóc w przezwyciężeniu problemów związanych z pandemią a także, że producent samochodów ma „poważne trudności finansowe”. Oliwy do ognia dodał jeszcze bardziej udzielając wywiadu stacji radiowej Europe 1 mówiąc, że „Renault może zniknąć”. Bez wątpienia Renault jest w kryzysie nie notowanym od lat. W zeszłym roku firma osiągnęła najgorsze wyniki finansowe od dekady. To spowodowało, że agencja ratingowa Standard & Poor’s obniżyła wtedy ocenę Renault ze „stabilnej” do „negatywnej”. A jeszcze w 2017 r. grupa Renault-Nissan-Mitsubishi sprzedała najwięcej samochodów na świecie, a jej marża wynosiła 9-10%.

 

 

Cieniem na koncernie położył się w 2018 roku skandal związany z udziałem byłego prezesa aliansu Carlosa Ghosna, który w Japonii został oskarżony o nadużycia finansowe. Co ciekawe, Ghosn uciekł z Japonii do Libanu w grudniu ubiegłego roku czekając na proces. Interpol natychmiast wysłał za nim list gończy ale Liban nie ma podpisanych umów o ekstradycji z Japonią. W zeszłym tygodniu dwóch mężczyzn oskarżonych o pomoc w ucieczce zostało aresztowanych w Stanach Zjednoczonych. Wcześniej w Turcji aresztowano innych 7 osób w tym pilotów samolotów. Epidemia koronawirusa pogłębiła jeszcze problemy Renault, który został zmuszony do czasowego zamknięcia produkcji w swoich fabrykach w tym w fabryce w Wuhan. I jak się obecnie okazuje, bez ogromnego wsparcia kredytowego firma może stanąć na finansowej krawędzi.

 

 

Według wielu analityków, francuski rząd przed ewentualnym udzieleniem pożyczki chce wywrzeć na szefach koncernu nacisk, w celu osiągnięcia własnych celów, a te niekoniecznie mają przypaść prezesom Renault do gustu.  Spekuluje się bowiem, że Renault przygotowuje się do zamknięcia kilku zakładów produkcyjnych we Francji, w tym swojej kluczowej fabryki we Flins, położonej na północ od Paryża. Rząd francuski, który nie ma najlepszych notowań obawia się pogorszenia nastrojów społecznych związanych między innymi ze wzrostem bezrobocia. Stąd też premier Edouard Phillippe już w połowie zeszłego tygodnia zapowiedział, że jego rząd jest zdeterminowany do utrzymania miejsc pracy we francuskich zakładach motoryzacyjnych i tego samego oczekuje od ich władz. W obecnym tygodniu także prezydent Emmanuel Macron ma przedstawić publicznie plan wsparcia dla całego przemysłu motoryzacyjnego.

 

 

Koncernowi Renault wprawdzie podobno udało się uzyskać zapewnienia banków o otwarciu linii kredytowych, ale formalnie aprobatę musi wyrazić także ministerstwo finansów. Rząd francuski i japoński Nissan są bowiem największymi akcjonariuszami Renault, z których każdy posiada po 15% udziałów w spółce. W opinii wielu to wyrażenie zgody jest uzależnione od spełnienia rządowych oczekiwań, które nie dotyczą wyłącznie zachowania miejsc pracy. Minister Le Maire powiedział, że rząd podpisze się pod udzieleniem kredytu wtedy, kiedy dowie się jaka jest strategia firmy oraz, że oczekuje, że koncern skupi się na bardziej ekologicznych pojazdach. „Chcemy, aby Renault było bardziej wydajne i produkowało we Francji jeszcze więcej swoich pojazdów, szczególnie elektrycznych” – powiedział Le Maire. Potwierdziła to zresztą wczoraj w wywiadzie dla radia France Inter minister środowiska Francji Elisabeth Borne, mówiąc, że Air France KLM i Renault muszą spełnić pewne warunki, aby otrzymać pomoc państwa w związku z kryzysem wywołanym pandemią koronawirusa.

 

 

Jak powiedziała Borne, rząd chce, aby koncern przestał rozbudowywać swoje fabryki za granicą. Jednocześnie dodała, że rząd jest gotów aby zwiększyć subsydia na produkcję samochodów elektrycznych oraz wsparcie dla osób o niskich dochodach, które będą chciały nabyć nowe samochody mniej zanieczyszczające środowisko.

 

Szefowie koncernu zostali zatem postawieni przed przysłowiową „ścianą”. Jaki finał będzie miała cała sprawa dowiemy się zapewne w najbliższy piątek, wtedy to bowiem według zapowiedzi Renault ma podać szczegóły dotyczące planów rozwojowych i redukcji kosztów.
Stanisław Rochowicz aip

Praga: Czechy poradziły sobie z epidemią koronawirusa. Znoszą ostatnie ograniczenia

0

Sposobem na pokonanie koronawirusa były w Czechach testy, obowiązek noszenia maseczek i inteligentna kwarantanna.

Czechy są na ostatnie prostej w znoszeniu ograniczeń spowodowanych epidemią koronawirusa. Gastronomia, turystyka i firmy taksówkowe mogą już działać normalnie. Nadal jednak w niektórych sytuacjach, na przykład w lokalach gastronomicznych, trzeba nosić maseczki ochronne. Restauratorzy i hotelarze kuszą klientów zniżkami, ruch na razie jednak niewielki, brakuje bowiem zagranicznych turystów. Propozycja otwarcia granic z Polską na razie nie spotkała się z pozytywną odpowiedzią Warszawy. Za to obywatele Czech i Słowacji mogą już przekroczyć granice na dwie doby bez konieczności poddawania się testom na obecność koronawirusa i bez przechodzenia kwarantanny.

 

Zapowiedziano otworzenie we wtorek wszystkich przejść granicznych z Niemcami i Austrią. Można już korzystać z basenów, Warunkiem jest tylko zachowanie odpowiedniego dystansu między pływającymi. Jeśli chodzi o szkoły podstawowe, to wznowienie zajęć zależy od dyrektorów placówek. Jeśli się na to zdecydują, dzieci muszą utrzymywać odpowiedni dystans od siebie, w klasach może być tylko połowa uczniów. Ale na lekcjach nie trzeba nosić maseczek. Można już zwiedzać czeskie pałace i zamki.  Wielu stawia Czechy jako wzór postępowania w walce z epidemię. Jaka jest tajemnica naszych południowych sąsiadów? W skrócie polega na tym, że postawili oni na testy, obowiązek noszenia maseczek, potem dodano do tego inteligentną kwarantannę. Kiedy liczba zakażeń i ofiar zaczęła wyraźnie spadać, natychmiast zaczęto odmrażać gospodarkę. Najpierw otwierano małe sklepy, potem pozwolono wznowić naukę w szkołach wyższych, zezwolono na sport i rekreację w niewielkim wymiarze, by epidemia nie rozprzestrzeniała się.

 

Korzystając z doświadczeń Korei Południowej i Izraela, Czesi zaczęli stosować testy tzw. inteligentnej kwarantanny. Polega to na lokalizacji i izolacji zakażonych koronawirusem, a używano do tego celu informacje od operatorów telefonii komórkowych i banków. Podstawą systemu jest mapowanie przemieszczania się zakażonego człowieka z ostatnich pięciu dni, bazując na informacjach z jego telefonu komórkowego i karty płatniczej. Za zgodą zakażonego, informacje trafiały tylko do specjalnych służb sporządzających precyzyjną mapy ruchów pacjenta. Dzięki uzyskaniu tych informacji można było dokładnie ustalić, z kim zakażona osoba się kontaktowała w ostatnich dniach. Ludzie, z którymi zakażony się kontaktował byli obejmowani krótkotrwałą kwarantanną. Następnie popierano od nich próbki i od wyniku zależało, czy taką osobę poddawano długotrwałej kwarantannie, czy w przypadku wyniku negatywnego, mogli oni normalnie żyć i pracować bez przeszkód. Testami objęto najpierw województwo południowomorawskie, potem stopniowo rozszerzano je na kolejne regiony Czech.

 

Uniknięto przez to obejmowaniem kwarantanną całego kraju, co, jak pokazują przykłady innych krajów, paraliżowało życie i zamrażało gospodarkę. Szacuje się, że system inteligentnej kwarantanny ustala mniej więcej dwie trzecie kontaktów zakażonego koronawirusem. Z powodzeniem działa też instalowana dobrowolnie przez użytkowników komórek aplikacja „e Maseczka”, dostępna tylko dla telefonów z systemem Android. Działa dzięki bluetooth i odnotowuje telefony z tymi aplikacjami, które były blisko. Nie wiadomo, kiedy czeskie władze ogłoszą oficjalne zakończenie walki z epidemią. W Pradze mówi się, że nastąpi to niebawem. Tym samym nasi południowi sąsiedzi dołączą do nielicznej na razie grupy państw naszego kontynentu wolnych od zarazy.

aip

Małopolska: Monika R. przyznała się do zabójstwa córeczki. Trafiła do aresztu

0

41-letnia Monika R. z Zagórza (gm. Babice) przyznała się do zabójstwa swojej 5-letniej córki Juli. Został wobec niej zastosowany trzymiesięczny areszt tymczasowy. Kobieta została przewieziona do szpitala aresztu śledczego przy ulicy Montelupich w Krakowie.

Tragedia rozegrała się w niewielkiej wsi Zagórze (gm. Babice) koło Chrzanowa. W ubiegły czwartek podejrzana miała tam udusić swoją córkę, a następnie sama targnąć się na swoje życie. Ranna kobieta została przewieziona do szpitala w Chrzanowie. Miała rany cięte na rękach i nogach oraz ranę kłutą brzucha. Z uwagi na jej zły stan psychiczny przesłuchanie odbyło się dopiero w piątek po południu. – Prokurator przedstawił jej zarzut zabójstwa – mówi prokurator Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

 

Monika R. przyznała się do winy i szczegółowo opowiedziała w jaki sposób zabiła córkę. Za zabójstwo grozi kara pozbawienia wolności od lat 8 do 25 lat lub też kara dożywotniego pozbawienia wolności. W szczególnych okolicznościach działania pod wpływem silnego wzburzenia kara może być niższa od roku do lat 10. Kobieta na rozprawę czekać będzie za kratami. Sąd na wniosek prokuratury podjął w sobotę decyzję o jej tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące. Podejrzana została przewieziona do szpitala aresztu śledczego na Montelupich w Krakowie. Wciąż nie do końca jasne pozostają motywy działania kobiety. Podczas przesłuchania zdradziła, co mogło mieć wpływ na jej postępowanie.

 

– To kwestie związane z tym, że występowała w charakterze świadka w innej sprawie, w której występował także jej brat. Szczegółów nie mogę zdradzać – informuje Janusz Hnatko.

 

aip

Ogromna kara grozi Biedronce. Firma wprowadzała swoich klientów w błąd – zagraniczne owoce oznaczała jako polskie

0

Biedronce grozi kara w wysokości nawet 10 proc. obrotu za nieprawidłowe oznaczenia kraju pochodzenia części owoców sprzedawanych w sieci. To jednak nie jedyne postępowanie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wobec jej właściciela.

Wprowadzanie klientów w błąd, gdy chodzi o pochodzenie warzyw i owoców zarzucali Biedronce rolnicy z Agrounii. Twierdzili, że w sklepach sieci zagraniczne warzywa są oznaczane jako polskie. Kontrola Państwowej Inspekcji Handlowej przeprowadzona w zeszłym roku potwierdziła, że w przypadku jednej na pięć partii warzyw i owoców oznaczenie było błędne.

 

Owoce i warzywa źle oznaczone

 

Inspektorzy Państwowej Inspekcji Handlowej stwierdzili, że tak dzieje się nadal. Tylko od początku roku do czasu wstrzymania kontroli na czas ograniczeń spowodowanych koronawirusem w Biedronce na wywieszkach informujących o pochodzeniu warzyw i owoców nieprawdziwe informacje o krajach pochodzenia dotyczyły 24 partii spośród 168 skontrolowanych. To nieco mniej niż w 2019 roku (14,2 proc.), ale wciąż sporo. Do tego w przypadku 19 partii (11,3 proc.) pochodzenie owoców lub warzyw niezgodnie z prawdą zadeklarowano jako polskie. Przykładowo na wywieszce przy stoisku widniała „Polska”, a w rzeczywistości marchew pochodziła z Belgii i Holandii (sklepy w woj. śląskim), ogórki szklarniowe wyrosły na Ukrainie (sklep w woj. lubelskim), kapusta włoska przyjechała z Francji (sklep w woj. zachodniopomorskim).

 

Biedronce grozi kara

 

Prezes UOKiK zarzucił Jeronimo Martins, właścicielowi sieci Biedronka, naruszenie zbiorowych interesów konsumentów. Jeśli ta praktyka zostanie dowiedziona, sieci grozi kara wynosząca nawet 10 proc. rocznego obrotu. Zdaniem prezesa UOKiK, Tomasza Chróstnego, niewłaściwych oznaczeń nie można lekceważyć. – Dla wielu osób to kluczowa informacja, która mogła przesądzić o zakupie danego produktu – stwierdził Tomasz Chróstny.  – Konsumenci coraz częściej kierują się w swoich wyborach patriotyzmem gospodarczym i chętnie sięgają po produkty krajowe. Nieprawdziwe informacje w sklepach Biedronka mogły zniekształcić ich decyzje zakupowe – twierdzi prezes UOKiK. To niejedyne postępowanie, które toczy się wobec Biedronki. Pozostałe dwa dotyczą niewłaściwego informowania o cenach i nieuczciwych praktyk wobec dostawców produktów spożywczych.

 

Pierwsze z nich zostało wszczęte po potwierdzeniu sygnałów o tym, że ceny podane na półkach często są niższe niż te przy kasie. Kolejne dotyczyło wymuszania na dostawcach produktów spożywczych, zwłaszcza warzyw i owoców, dodatkowych rabatów. Za wprowadzanie w błąd odnośnie cen Biedronce grozi także kara wysokości do 10 proc. rocznego obrotu. Za wykorzystywanie przewagi wobec dostawców – do 3 proc. rocznego obrotu. Oba postępowania jeszcze są w toku.

 

aip

Łódzkie: Policja zatrzymała pielgrzymkę na Jasną Górę

0

Pielgrzymka z Łowicza w czasie pandemii. Mimo pandemii i obowiązujących obostrzeń – dziś (w poniedziałek 25 maja) z Łowicza po raz 365. wyruszyła Łowicka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę. Tym razem oprócz własnych intencji, pątnicy zamierzają prosić… o ustanie zarazy.

 

Pielgrzymi przeszli ponad 30 kilometrów i w miejscowości Słupia zostali zatrzymani przez policję. Wiele wskazuje na to, że dalej już nie pójdą. Sytuacja jest dynamiczna. Wcześniej wszystko przebiegało bez przeszkód. Pielgrzymi, część w maseczkach, ale jednak spora część bez, maszerowali od samego rana. Po drodze odwiedzili m.in. parafię w Lipcach Reymontowskich. Tam pielgrzymi mogli chwilę odpocząć, pomodlić się, napić się i coś zjeść. Sytuacja skomplikowała się dopiero w godzinach popołudniowych.

 

Do Lipiec Reymontowskich doszli bez problemów, a kłopoty zaczęły się na terenie gminy Słupia. Tu na pielgrzymów czekało kilkudziesięciu skierniewickich policjantów. Pątników wylegitymowano i poinformowano o obowiązującym zakazie gromadzenia się.

 

– Działania policji związane były z obowiązkiem przestrzegania przepisów epidemiologicznych – wyjaśnia Justyna Florczak-Mikina, rzecznik prasowy KMP Skierniewice. Wielu pielgrzymów postanowiło kontynuować marsz, nie zwracając uwagi na policyjne interwencje. Organizatorzy co prawda oficjalnie nie nawołują do łamania prawnych zakazów, ale również jasno dają do zrozumienia, że pielgrzymowanie będzie kontynuowane.

 

– Lekarze są od tego, aby leczyć, policja od tego aby pilnować porządku, a chrześcijanie od tego, aby się modlić – skwitował całe zamieszanie ks. Wiesław Frelka, przewodzący pielgrzymce. W kilka godzin po rozbiciu pielgrzymki na mniejsze grupki widać było, że dalej zmierzają one w stronę Częstochowy.

 

aip