22.5 C
Chicago
wtorek, 30 kwietnia, 2024
Strona główna Blog Strona 1522

Niedzielski: Jest lepiej, mniejsza liczba nowych zakażeń

Piątkowa liczba nowych zakażeń jest mniejsza o 13 proc. od zanotowanej tydzień temu. To kolejny sygnał – po malejącej liczbie zleceń POZ na testy – wskazujący na odwrócenie tendencji w trzeciej fali – wskazał na Twitterze minister zdrowia Adam Niedzielski.

 

W Polsce zdiagnozowano ostatniej doby 30 546 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarło 497 osób. W ubiegły piątek (26 marca) resort zdrowia informował o 35 143 nowych przypadkach i o śmierci 443 chorych.

 

Na spadek dziennych zachorowań w porównaniu z zachorowaniami w ubiegłym tygodniu zwrócił uwagę minister zdrowia.

 

„Dzisiejsza liczba nowych zakażeń jest mniejsza o 13 proc. od odnotowanej tydzień temu. Ten spadek ma miejsce przy 100 tys. wykonanych testów. To kolejny sygnał – po malejącej liczbie zleceń POZ na testy – wskazujący na odwrócenie tendencji w III fali. Bądźmy odpowiedzialni w te święta!” – napisał na Twitterze Niedzielski.

 

Łączna liczba zakażonych koronawirusem od początku wykrycia pierwszego przypadku w Polsce wzrosła do 2 387 511, z czego 54 165 chorych zmarło.

 

Najwięcej dziennych zakażeń do tej pory zanotowano w czwartek, 1 kwietnia – 35 251 przypadków. Najwięcej zgonów w epidemii przyniósł 25 listopada ub.r. Tego dnia MZ przekazało informację o 674 zmarłych z powodu COVID-19.(PAP)

 

Autorka: Karolina Kropiwiec

 

kkr/ joz/

Powiat DuPage najzdrowszym w Illinois

0

Powiat DuPage został uznany za najzdrowszy powiat w Illinois. Ranking opublikowano na portalu CountyHealthRankings.org.

 

Na drugim miejscu zestawienia jest powiat Kendall, na trzecim Monroe, na czwartym McHenry a na piątym Lake. Powiat Cook na którego terenie znajduje się Chicago uplasowano dopiero na 44. miejscu.

Przy opracowaniu listy najzdrowszych powiatów w Illinois brano pod uwagę między innymi czynniki społeczne, ekonomiczne i kliniczne, wpływające na zdrowie i długość życia mieszkańców. Analizie poddano dane do 2019 roku. Nie uwzględniono więc liczby zachorowań i zgonów   spowodowanych koronawirusem.

Dodajmy, że Illinois podzielone jest na 102 powiaty.

 

BK

Dziś Wielki Piątek. Kościół przypomina o męce i śmierci Chrystusa na krzyżu

0

Dziś Wielki Piątek – drugi dzień Triduum Paschalnego, w którym Kościół przypomina o męce i śmierci Chrystusa na krzyżu.

Biskup diecezji warszawsko-praskiej Romuald Kamiński podkreśla, że krzyż i cierpienie Jezusa jest w centrum tego dnia paschalnego. „Krzyż jest w centrum naszych rozważań, przez ten krzyż Chrystus odkupił całą ludzkość, cały wszechświat, i przybliżył człowieka, przybliżył do Ojca” – mówi biskup Kamiński.

Ksiądz Krzysztof Pawlina, rektor Akademii Katolickiej w Warszawie zwraca uwagę, że atmosferę przemijalności i śmierci uświadamia nasza rzeczywistość „Kondukty żałobne zniknęły z naszych ulic i dopiero pandemia nam pokazuje, że jest śmierć, że wszystko przemija, i warto w Wielki Piątek wejść w klimat cierpienia, śmierci, warto poszukać takich osób, za które warto się pomodlić” – mówi kapłan.

Wielki Piątek to jedyny dzień w roku, kiedy Kościół nie sprawuje mszy świętych. Wieczorem w świątyniach sprawowana jest Liturgia Męki Pańskiej.

Tego dnia obowiązuje post ścisły. Odprawiane jest nabożeństwo Drogi Krzyżowej.
Przewodniczący Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki apeluje, by ci, którzy ze względu na obostrzenia nie mogą osobiście uczestniczyć w celebracjach, łączyli się duchowo ze wspólnotą Kościoła poprzez modlitwę domową i transmisje.

IAR

NBA. Świetna forma Denver Nuggets

0

W świetnej formie są ostatnio koszykarze Denver Nuggets, którzy wygrali 13 z minionych 16 spotkań w lidze NBA. Tym razem nadspodziewanie łatwo pokonali na wyjeździe Los Angeles Clippers 101:94.

 

Nuggets nawet przez moment nie przegrywali w tym spotkaniu. Po pierwszej kwarcie prowadzili 31:20, a później ich przewaga sięgnęła 18 punktów. Co prawda w ostatniej części gry Clippers w dużej mierze zniwelowali stratę, ale przyjezdni z Denver na więcej im nie pozwolili.

 

Nuggets do wygranej poprowadził Jamal Murray, który uzyskał 23 punkty i osiem zbiórek. Nieco słabiej niż zwykle zagrał natomiast Nikola Jokic. Serb miał 14 punktów oraz po siedem zbiórek i asyst.

 

„Nikola nie zagrał słabo, ale nie był to poziom, do którego przyzwyczaił nas w ostatnich kilkunastu spotkaniach” – ocenił trener Nuggets Mike Malone.

 

Wśród pokonanych najlepszy był Kawhi Leonard – 24 pkt i 12 zbiórek.

 

Nuggets mają bilans 30 zwycięstw oraz 18 porażek i zajmują piąte miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Taki sam dorobek mają znajdujący się na czwartej pozycji broniący tytułu Los Angeles Lakers, a Clippers (32-18) są na trzecim miejscu. Prowadzi Utah Jazz (36-11), przed Phoenix Suns (33-14).

 

Na Wschodzie natomiast liderem jest ekipa Brooklyn Nets (34-15). Nowojorczycy minionej nocy rozbili we własnej hali Charlotte Hornets 111:89. Nets już po pierwszej kwarcie mieli 21 punktów przewagi, a potem kontrolowali wydarzenia na parkiecie.

 

Nets mają w składzie tak wiele gwiazd, że nawet absencja Kevina Duranta i Jamesa Hardena nie jest problemem. Kyrie Irving zapisał na swoim koncie 15 pkt i 11 zbiórek, a 21 pkt dołożył Jeff Green.

 

W ekipie Hornets nikt nie zdobył więcej niż 13 punktów. „Szerszenie” miały niespełna 35-procentową skuteczność rzutów z gry.

 

„W ofensywie nie potrafiliśmy nawet na moment załapać rytmu, a w obronie też grało nam się bardzo ciężko” – przyznał trener James Borrego.

 

Wyniki czwartkowych meczów koszykarskiej ligi NBA:

Brooklyn Nets – Charlotte Hornets 111:89
Cleveland Cavaliers – Philadelphia 76ers 94:114
Detroit Pistons – Washington Wizards 120:91
Los Angeles Clippers – Denver Nuggets 94:101
Miami Heat – Golden State Warriors 116:109
New Orleans Pelicans – Orlando Magic 110:115 (po dogr.)
San Antonio Spurs – Atlanta Hawks 129:134 (po dwóch dogr.)

Tabele:

Eastern Conference

Atlantic Division
M Z Proc.
1. Brooklyn Nets 34 15 .694
2. Philadelphia 76ers 33 15 .688
3. New York Knicks 24 24 .500
4. Boston Celtics 23 25 .479
5. Toronto Raptors 18 30 .375

Central Division

1. Milwaukee Bucks 30 17 .638
2. Indiana Pacers 21 25 .457
3. Chicago Bulls 19 27 .413
4. Cleveland Cavaliers 17 31 .354
5. Detroit Pistons 14 34 .292

Southeast Division

1. Charlotte Hornets 24 23 .511
2. Miami Heat 25 24 .510
3. Atlanta Hawks 24 24 .500
4. Washington Wizards 17 30 .362
5. Orlando Magic 17 31 .354

Western Conference

Pacific Division

1. Phoenix Suns 33 14 .702
2. Los Angeles Clippers 32 18 .640
3. Los Angeles Lakers 30 18 .625
4. Golden State Warriors 23 25 .479
5. Sacramento Kings 22 26 .458

Southwest Division

1. Dallas Mavericks 25 21 .543
2. San Antonio Spurs 24 22 .522
3. Memphis Grizzlies 22 23 .489
4. New Orleans Pelicans 21 26 .447
5. Houston Rockets 13 34 .277

Northwest Division

1. Utah Jazz 36 11 .766
2. Denver Nuggets 30 18 .625
3. Portland Trail Blazers 29 18 .617
4. Oklahoma City Thunder 20 27 .426
5. Minnesota Timberwolves 12 36 .250
(PAP)

wkp/ sab/

wkp/ sab/

NHL. Grad bramek w meczu Islanders z Capitals

0

Hokeiści New York Islanders wygrali u siebie z Washington Capitals 8:4 w najciekawszym czwartkowym meczu ligi NHL. Mimo porażki stołeczny zespół zachował prowadzenie w tabeli East Division, ale nowojorczycy mają już tyle samo punktów.

 

Już w 61. sekundzie prowadzenie Capitals dał John Carlson. Później jednak znacznie więcej powodów do zadowolenia mieli Islanders. Szybko wyrównał Jordan Eberle, a następnie trafili Mathew Barzal i Brock Nelson. Jeszcze przed końcem pierwszej tercji bramki zdobyli Daniel Sprong dla gości oraz ponownie Barzal.

 

Druga część gry zaczęła się od gola Casey’a Cizikasa dla Islanders. W niej z bramek cieszyli się jeszcze T.J. Oshie dla Capitals oraz ponownie Eberle i Carlson.

 

W trzeciej tercji wygraną „Wyspiarzy” przypieczętowali Josh Bailey i Barzal, który skompletował hat-tricka. Jego dorobek uzupełniają dwie asysty.

 

„Mathew niczego nie robił na siłę, niczego nie robił samolubnie. Ufał swoim kolegom i dał całej drużynie naprawdę wiele” – komplementował podopiecznego trener Barry Trotz.

 

Rywalizacja w East Division jest niezwykle wyrównana. Po 50 punktów mają Capitals, Islanders oraz Pittsburgh Penguins. Zespół z Waszyngtonu rozegrał jednak o jeden mecz mniej.

 

„Pingwiny” minionej nocy pokonały na wyjeździe Boston Bruins 4:1. Bramki dla zwycięzców zdobyli: Zach Aston-Reese, Mike Matheson, Jason Zucker i Jake Guentzel. Dla „Niedźwiadków” trafił Brad Marchand.

Wyniki czwartkowych meczów hokejowej ligi NHL:

Boston Bruins – Pittsburgh Penguins 1:4
Buffalo Sabres – New York Rangers 2:3 (po dogr.)
New York Islanders – Washington Capitals 8:4
Tampa Bay Lightning – Columbus Blue Jackets 3:2
Ottawa Senators – Montreal Canadiens 1:4
Chicago Bulls – Carolina Hurricanes 3:4
Nashville Predators – Dallas Stars 1:4
Florida Panthers – Detroit Red Wings 3:2 (po dogr.)
Vegas Golden Knights – Minnesota Wild 2:3 (po karnych)

Tabele:

East Division

1. Washington Capitals 23 9 4 125 112 50
2. New York Islanders 23 10 4 114 88 50
3. Pittsburgh Penguins 24 11 2 121 95 50
4. Boston Bruins 18 10 5 89 81 41
5. Philadelphia Flyers 17 14 4 107 129 38
6. New York Rangers 17 15 4 115 96 38
7. New Jersey Devils 13 16 5 83 106 31
8. Buffalo Sabres 7 23 6 79 126 20

West Division

1. Colorado Avalanche 23 8 4 127 80 50
2. Vegas Golden Knights 24 9 2 112 82 50
3. Minnesota Wild 22 11 2 102 88 46
4. St. Louis Blues 16 13 6 100 113 38
5. Arizona Coyotes 16 15 5 95 112 37
6. Los Angeles Kings 14 14 6 96 96 34
7. San Jose Sharks 15 16 4 99 120 34
8. Anaheim Ducks 11 20 6 83 123 28

North Division

1. Toronto Maple Leafs 23 10 3 119 92 49
2. Winnipeg Jets 22 13 2 120 102 46
3. Edmonton Oilers 22 14 1 122 107 45
4. Montreal Canadiens 16 8 9 108 88 41
5. Calgary Flames 16 18 3 96 112 35
6. Vancouver Canucks 16 18 3 100 120 35
7. Ottawa Senators 12 21 4 95 139 28

Central Division

1. Tampa Bay Lightning 25 9 2 127 87 52
2. Florida Panthers 24 9 4 122 101 52
3. Carolina Hurricanes 24 8 3 117 89 51
4. Nashville Predators 19 18 1 96 113 39
5. Chicago Blackhawks 17 16 5 109 119 39
6. Columbus Blue Jackets 14 16 8 96 121 36
7. Dallas Stars 12 12 10 95 92 34
8. Detroit Red Wings 12 21 5 82 122 29
W tabelach kolejno: zwycięstwa, porażki, porażki po dogrywce lub karnych (za jeden punkt), bramki zdobyte i stracone, punkty.(PAP)

wkp/ sab/

 

wkp/ sab/

Zarobki na Florydzie?

0

Mamy dla Was zestawienie dobrze płatnych zawodów w Tampa Bay (Tampa, St.Petersburg, Clearwater)

Papież Franciszek nie przewodniczył mszy inaugurującej Triduum Paschalne, nie wykonano obrzędu obmycia nóg

0

„Doświadczyliśmy tego, że mały wirus może rzucić na kolana cały świat” – powiedział dziekan Kolegium Kardynalskiego kardynał Giovanni Battista Re podczas mszy Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek w bazylice Św. Piotra. Wezwał do modlitw o ustanie pandemii.

Po raz pierwszy od początku pontyfikatu papieża Franciszka to nie on przewodniczył mszy inaugurującej Triduum Paschalne.

 

Nieznane są powody tej zapowiedzianej już wcześniej zmiany i nieobecności Franciszka.

 

W poprzednich latach, z wyjątkiem pierwszego roku pandemii, papież odprawiał tę mszę zawsze poza Watykanem, a nawet poza Rzymem – w więzieniach, zakładzie karnym dla nieletnich, klinice dla osób niepełnosprawnych, obozie dla uchodźców.

 

Z powodu reżimu sanitarnego inny był też przebieg mszy, w trakcie której zrezygnowano z obrzędu obmycia nóg.

 

Do wpływu sytuacji pandemicznej na obchody Wielkiego Tygodnia nawiązał w homilii kardynał Re, mówiąc: „W Wielki Czwartek w minionych latach zakorzeniła się tradycja, by po tej mszy Wieczerzy Pańskiej przedłużyć adorację do nocy dzięki różnym inicjatywom modlitwy adoracyjnej i momentów o wielkiej intensywności religijnej”.

 

„Dramatyczna sytuacja wywołana przez Covid-19 i ryzyko zakażeń, niestety nie pozwala na to, jak miało to już miejsce w zeszłym roku” – dodał.

 

Kardynał Re podkreślił: „od Jezusa, który doświadczył na swoim ciele i duszy cierpienia fizycznego i samotności, chcemy zaczerpnąć siłę, której potrzebujemy teraz bardziej niż kiedykolwiek, by stawić czoła wielkim wyzwaniom tej pandemii codziennie pochłaniającej tysiące ofiar na całej planecie”.

 

„Powszechnie doświadczyliśmy tego, że mały wirus może rzucić na kolana cały świat. Aby położyć kres temu dramatowi musimy uciec się do wszystkich ludzkich środków, jakie nauka oddaje do naszej dyspozycji, ale jest też potrzeba niezbędnego kroku więcej: musimy wznieść wielką zgodną modlitwę o to, by ręka Boża przyszła nam z pomocą i położyła kres tej tragicznej sytuacji, która pociąga za sobą niepokojące skutki dla zdrowia, pracy, gospodarki, edukacji i bezpośrednich relacji z osobami” – oświadczył dziekan Kolegium Kardynalskiego.

 

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP

Egipt może się domagać miliarda dolarów odszkodowania za blokadę Kanału Sueskiego

0

Władze Egiptu zapowiedziały, że kraj może domagać się około 1 miliarda dolarów odszkodowania po tym, jak gigantyczny kontenerowiec zablokował Kanał Sueski na prawie tydzień i wstrząsnął rynkami żeglugowymi.

Suma ta jest wynikiem oszacowania strat związanych z opłatami tranzytowymi, szkodami poniesionymi podczas prac mających na celu odblokowanie szlaku, kosztami sprzętu i robocizny – powiedział szef Zarządu Kanału Sueskiego Osama Rabie w lokalnej stacji telewizyjnej Sada Elbalad.

 

Nie wymienił on jednak od kogo władze Kanału mogą domagać się odszkodowania.

 

„To jest prawo kraju” – oznajmił Rabie. Podkreślił, że incydent ten zaszkodził reputacji Egiptu. „Ten kraj powinien otrzymać rekompensatę” – dodał.

 

W poniedziałek, po prawie tygodniu Kanał Sueski został odblokowany wskutek sprowadzenia z mielizny na tor wodny kontenerowca Ever Given. Na tym morskim szlaku zablokowane zostały 422 statki, w tym kontenerowce.

 

Jak podaje Reuters, przez Kanał Sueski przepływa około 15 proc. światowego handlu, dla Egiptu szlak jest ważnym źródłem dochodów, z powodu jego zamknięcia kraj tracił 15 mln dolarów dziennie. (PAP)

 

jo/ tebe/

Tusk: Morawiecki organizuje z Orbanem i Salvinim proputinowski blok polityczny

0

Mateusz Morawiecki w Budapeszcie organizuje z Viktorem Orbanem i Matteo Salvinim proputinowski blok polityczny – ocenił szef EPL Donald Tusk.Tusk nie krytykuje polityków CDU, którzy dążą do realizacji Nord Stream 2, co jest w interesie Putina – odpowiedział wiceszef SZ Paweł Jabłoński.

W czwartek premier Mateusz Morawiecki odbył wizytę w Budapeszcie, gdzie spotykał się z premierem Węgier Viktorem Orbanem oraz liderem włoskiej Ligi Matteo Salvinim. Spotkanie dotyczyło m.in. współpracy w PE. 

Do tego spotkania odniósł się na Twitterze były premier, szef Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk. „Rosja mobilizuje siły wokół Ukrainy. USA ogłaszają stan zagrożenia w Europie. Morawiecki w Budapeszcie organizuje z Orbanem i Salvinim proputinowski blok polityczny. To nie jest prima aprilis” – napisał.

 

Na ten wpis odpowiedział wiceszef polskiej dyplomacji Paweł Jabłoński. „Donald Tusk miał wiele okazji by przeciwdziałać proputinowskim tendencjom w Unii Europejskiej. Ostatnio na kongresie CDU chwalił działania niemieckich polityków, którzy na co dzień robią wszystko by dokończyć Nord Stream2. Nie skrytykował ich ani słowem. Ze strachu? Celowo? Na pewno w interesie Putina” – napisał na Twitterze Jabłoński.

 

Premier Węgier Viktor Orban poinformował na konferencji po spotkaniu w Budapeszcie, że z premierem Mateuszem Morawieckim i liderem włoskiej Ligi Matteo Salvinim zgodzili się, że chcą „renesansu Europy” i będą współpracować, aby ten cel zrealizować w przyszłości. „Nie ma między nami sprzeczności; chcemy reprezentować chrześcijańskich demokratów w UE” – mówił.

 

„Wierzymy w przyszłość Europy, wierzymy w przyszłość Unii Europejskiej, wierzymy w to, że możemy budować wspólną drogę przed Europą” – mówił z kolei premier Mateusz Morawiecki. Zapewnił, że integracja Europejska „może dalej się rozwijać”. „Ale, żeby jej owoce były zdrowe, nie możemy zaniedbać korzeni, z których integracja europejska” – podkreślił szef polskiego rządu.(PAP)

 

autorka: Aleksandra Rebelińska

 

reb/ tgo/

Roboty przy pomocy światła UV będą dezynfekować samoloty

0

Szwajcarski start-up UVeya oraz dubajska firma Dnata dostarczająca usługi lotniskom testują roboty, które przy pomocy światła UV zabijają wirusy na pokładach samolotów. Ma to przywrócić zaufanie pasażerów i ograniczyć straty branży turystycznej spowodowane pandemią koronawirusa.

Jak pisze wychodzący w Zjednoczonych Emiratach Arabskich dziennik „The National News”, testy odbywają się w samolotach Embraer czarterowych linii Helvetic Airways należących do szwajcarskiego miliardera Martina Ebnera.

 

„To sprawdzona technologia. Jest używana od ponad 50 lat w szpitalach i laboratoriach. Jest bardzo wydajna. Nie pozostawia żadnych śladów” – powiedział współzałożyciel UVeya Jodoc Elmiger.

 

Zespół Elmigera zbudował trzy prototypy, z których jeden był demonstrowany w odrzutowcu należącym do Helvetic Ariways na lotnisku w Zurychu, na którym w 2020 r. ruch spadł o 75 proc. Jeden robot może zdezynfekować całkowicie samolot w 13 minut, chociaż ten czas może się wydłużyć przy większych maszynach.

 

Elmiger szacuje, że roboty będą sprzedawane za ok. 15 tys. franków szwajcarskich (prawie 16 tys. dolarów). Dnata liczy na to, że konstruktorzy samolotów będą podpisywali umowy na wykorzystanie technologii w związku z tym, że rządy poszukują sposobów na podróżowanie drogą powietrzną bez ryzyka zachorowań. (PAP)

 

skib/ akl/

Francja: AstraZeneca zalega w lodówkach

50 659 nowych zakażeń koronawirusem zarejestrowano we Francji w ciągu ostatniej doby – podała w czwartek Agencja Zdrowia Publicznego (SPF). Dziennik „Le Monde” poinformował, że jedna czwarta dostarczonych do kraju dawek szczepionki firmy AstraZeneca zalega w lodówkach; resztę wykorzystano.

W ciągu ostatnich 24 godzin w szpitalach zmarło 313 chorych na Covid-19. Od początku epidemii liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa we Francji wzrosła do 95 975 – wynika z danych SPF.

 

Do szpitala trafiło 2035 kolejnych chorych z Covid-19, 480 na oddziały intensywnej terapii. Liczba hospitalizowanych chorych wzrosła 118 i wynosi 28 581. Na oddziałach intensywnej terapii leczonych jest 5109 chorych z Covid-19.

 

Opóźnienia w dostawach szczepionek przeciw Covid-19, uprzednie zawieszenie szczepień, brak zaufania publicznego do szczepionki koncernu AstraZeneca w ostatnich tygodniach sprawiają, że jedna czwarta otrzymanych przez Francję dawek tego preparatu zalega obecnie w lodówkach – pisze w czwartek „Le Monde”.

 

W ciągu dwóch miesięcy firma AstraZeneca dostarczyła do Francji prawie trzy miliony dawek w fiolkach po dziesięć dawek. Według ministerstwa zdrowia 800 tys. dawek jest „w transporcie lub u farmaceutów i lekarzy”. Według informacji aptek ze Związku Związków Farmaceutów Społecznych (USPO), w aptecznych lodówkach trzymanych jest 400 tys. „uśpionych dawek”, po które nie zgłosili się lekarze.

 

Według lekarzy aż 30 proc. pacjentów odwołało wizyty w gabinecie w celu zaszczepienia się z powodu obaw odnośnie do skutków ubocznych szczepionki.

 

„Pacjenci mówią nam, że chcą wszystkiego oprócz (szczepionki) AstraZeneki” – mówi prezes organizacji liberalnych lekarzy URPS w regionie Grand-Est, Guilaine Kieffer-Desgrippes, cytowana przez „Le Monde”.

 

Dyrektor europejskiego oddziału Światowej Organizacji Zdrowia Hans Kluge potępił w czwartek „niedopuszczalną powolność” rozpowszechniania szczepionek w UE.

 

Od początku kampanii szczepień we Francji zaszczepiono 11 762 313 osób. Pierwszą dawkę otrzymało 8 806 108 osób (czyli 13,1 proc. populacji i 16,8 proc. dorosłych), a 2 956 205 również drugą (4,4 proc. populacji i 5,6 proc. dorosłych). Minionej doby wykonano łącznie 375 691 szczepień, z czego 289 318 pierwszą dawką, a 86 373 drugą.

 

Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)

 

ksta/ akl/

Morawiecki po spotkaniu z Orbanem i Salvinim: Potrzebny jest renesans Europy

Potrzebny jest renesans Europy i jej wartości – powiedział w Budapeszcie premier Mateusz Morawiecki po spotkaniu z premierem Wiktorem Orbanem i Mateo Salvinim.

 

Polski premier na wspólnej konferencji prasowej zaznaczył, że dzisiaj widzimy, iż Europa jest rozchwiana, że targają nią różne sprzeczności i elity europejskie próbują „przedstawiać Unię Europejską, jako projekt tych elitarnych brukselskich salonów”.

 

„My chcemy reprezentować szerokie spektrum poglądów i chcemy reprezentować ludzi. Dlatego, kiedy dzisiaj jest mowa o konferencji przyszłość Europy, z której wiele poglądów – a szczególnie tradycyjne, chrześcijańskie poglądy, prorodzinne poglądy są wykluczane – to rozmawialiśmy tutaj właśnie o tym, żeby myśleć o pewnym intelektualnym podglebiu, które będzie tworzyło przyszłość Europy, renesans Europy” – powiedział premier Morawiecki.

 

„Potrzeba dzisiaj takiego programu odbudowy, ale też renesansu Europy, jej wartości, o które możemy się oprzeć” – dodał.

 

Według szefa polskiego rządu pod takimi wartościami podpisać mogłoby się wiele zwykłych rodzin – włoskich, węgierskich, polskich, ale też rodzin z innych krajów.

 

„Mogłoby uznać je jako swoje. Normalność, spokój, nie żadne rewolucje światopoglądowe, tylko praca, praca dla dobra rodziny, dla dobra państw narodowych, obrona kultury Europy, obrona tradycyjnych europejskich wartości” – mówił polski premier w Budapeszcie.

 

Przypomniał, że mitologicznym obrazem jest uprowadzenie księżniczki Europy przez Zeusa, pod postacią byka. „Dzisiaj widzimy, że Europa jest na takim rozdrożu, że ona utraciła w pewnym stopniu swoje korzenie i właśnie chcemy pomóc jej w odbudowie tych korzeni, bo są siły na kontynencie, które próbują uwieść Europę i ją porwać w nieznane, które obawiamy się jest czymś obcym rzeczywistej, prawdziwej, chrześcijańskiej kulturze europejskiej” – ocenił premier Morawiecki.(PAP)

 

ago/ godl/

60-latkowie sceptyczni wobec szczepień, stąd młodsi mogą się już zapisywać na konkretny termin

0

Z powodu usterki systemu osoby między 40 a 59 rokiem życia rejestrowały się na kwietniowe terminy szczepień, na kilka godzin wstrzymujemy więc rejestrację, potem do każdej takiej osoby zadzwoni konsultant lub automat proponując termin w drugiej połowie maja – zapowiedział szef KPRM Michał Dworczyk.

Dworczyk odnosił się podczas czwartkowej konferencji do możliwości rejestracji osób powyżej 40. roku życia w związku z wolnymi terminami w wyniku niezapisania się osób powyżej 60. roku życia.

 

„W ostatnich dwóch dniach spadła nieco dynamika zapisów osób powyżej 60 roku życia na szczepienia, dlatego zdecydowaliśmy się uruchomić ten system, dzięki któremu osoby między 40. a 59. rokiem życia, które wcześniej zarejestrowały się przez formularz, będą mogły zapisać się na konkretny termin” – powiedział Dworczyk na briefingu prasowym. Jak dodał, „te terminy miały być wyznaczane w drugiej połowie maja”.

 

„Niestety przez to, że nastąpiła jakaś usterka w systemie, którą w tej chwili weryfikujemy i będziemy ją naprawiać, część z tych osób w wieku lat czterdziestu kilku, pięćdziesięciu kilku zapisała się na terminy jeszcze kwietniowie, więc na kilka godzin wstrzymujemy rejestrację tej grupy między 40. a 59. rokiem życia, które wcześniej były zapisane za pośrednictwem formularza, i po usunięciu tej usterki odblokujemy i do każdej takiej osoby będzie dzwonił automat bądź konsultant proponując konkretny termin szczepienia w drugiej połowie maja” – poinformował. (PAP)

 

autor: Grzegorz Bruszewski

Holandia: Konkurs Piosenki Eurowizji odbędzie się z udziałem publiczności

0

Holenderski rząd wyraził zgodę, aby w tegorocznej edycji Konkursu Piosenki Eurowizji, która odbędzie się w Rotterdamie, wzięła udział publiczność – poinformował w czwartek dziennik „De Telegraaf”.

Gabinet zgodził się, aby w półfinałach oraz finale konkursu wzięło udział do 3,5 tys. widzów. Jest to element programu „laboratorium terenowe”, podczas którego pod ścisłą kontrolą organizowane są imprezy masowe.

 

Dotychczas w ramach testów odbyły się koncerty i imprezy taneczne w Amsterdamie. Niedawno 5 tys. fanów piłki nożnej oglądało mecz między Holandią a Łotwą.

 

Pierwotnie 65. Konkurs Piosenki Eurowizji miał się odbyć w ubiegłym roku jednak ze względu na pandemię Covid-19 został odwołany.

 

Ostatecznie uczestnicy z 39 krajów będą konkurować w dniach 18-22 maja w Rotterdamie. Konkurs rozpocznie zwycięzca poprzedniej edycji, Holender Duncan Laurence.

 

Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)

 

apa/ kib/

Brytyjska prasa o meczu z Polską: Zwycięstwo, które nie przyszło łatwo

0

Zwycięstwo, które nie przyszło łatwo i po którym jest więcej pytań niż odpowiedzi – tak brytyjska prasa ocenia wygraną reprezentacji Anglii z Polską w eliminacjach piłkarskich mistrzostw świata. Zwraca też uwagę na zupełnie inną grę Polaków w drugiej połowie meczu.

„The Times” pisze, że jest to idealny wynik dla reprezentacji Anglii, bo z jednej strony trzecie zwycięstwo z rzędu utrzymuje ją na pewnym kursie w kierunku mistrzostw świata, a z drugiej – ostatni mecz o punkty przed Euro 2020 dał bardzo potrzebną perspektywę w kontekście tego turnieju.

 

Dziennik podkreśla, że obie części meczu miały zupełnie inny przebieg – w pierwszej połowie Anglia była opanowana, pewna siebie, kontrolowała przebieg gry i zasługiwała na więcej niż karnego Harry’ego Kane’a. Karnego, który jak ocenia, był najbardziej „miękki” z możliwych, a jego sprawca, Michał Helik wyglądał na skrzywdzonego. Ale obraz gry zmienił się po przerwie.

 

„Polska, nawet bez Roberta Lewandowskiego, niepokoiła Anglię przez całą drugą połowę, zwłaszcza gdy zmienili ustawienie na 4-4-2. Anglia wyglądała na wytrąconą z równowagi, nerwową, oddawała piłkę, a na Euro czają się dużo lepsze drużyny niż Polska” – pisze „The Times”. „Polska poprawiła się po przerwie, szczególnie po wejściu Arkadiusza Milika, który wniósł kilka pomysłów do ataku. Następnie pojawił się Kamil Jóźwiak, który testował Bena Chilwella, a Paulo Sousa zmienił ustawienie na czwórkę z tyłu. Polska wyglądała na inną siłę, naciskając wyżej i wykorzystując słaby punkt obrony Southgate’a – czasowe rozluźnienie koncentracji” – wskazuje.

 

Gazeta pisze, że jeśli Anglia chciała prawdziwego sprawdzianu przed Euro 2020, to Polska ostatecznie go jej dostarczyła, a końcowy gwizdek przyniósł ostrzeżenie. Spośród Polaków najwyższe noty – 7 – „The Times” przyznał Wojciechowi Szczęsnemu i Jakubowi Moderowi, najniższe – 5 – otrzymali Bartosz Bereszyński, Michał Helik i Karol Świderski.

 

„Gole dwóch Harrych – Kane’a i Maguire’a – zapewniły im cenne zwycięstwo nad Polską, a tym samym kontrolę w grupie eliminacyjnej do mistrzostw świata, ale jeśli to miało być porywające, finałowe przesłuchanie przed Euro, to nie do końca poszło zgodnie ze scenariuszem” – komentuje „Daily Telegraph”, podkreślając, że po ekscytującym początku meczu ze strony Anglii ostatecznie musiała ona ciężko zapracować na zwycięstwo, a takie braki koncentracji, jakim wykazał się John Stones przy bramce Modera, mogą być latem bardzo kosztowne.

 

Jak podkreśla, dzięki wygranej Anglia ma pięć punktów przewagi nad Polską w grupie i już na tak wczesnym etapie wydaje się być pewniakiem na drodze do Kataru. Ale to Euro najbardziej zajmuje teraz Garetha Southgate’a i „jeśli chciał on wyjść z tego najtrudniejszego z trzech meczów kwalifikacyjnych w minionym tygodniu z większą ilością odpowiedzi niż pytań, to będzie rozczarowany” – ocenia „Daily Telegraph”, dodając, że całościowo występ był daleki od ideału.

 

Również „The Guardian” pisze, że mecz miał dwa inne oblicza i pozostawia selekcjonera Anglików z wieloma pytaniami. „(Gol Maguire’a) zakończył nierówny wieczór dla Anglii, gdzie były aspekty, z których Southgate mógł być zadowolony, ale tak samo pozostawiające wątpliwości. Kiedy na początku drugiej połowy fala się odwróciła, Anglia wyglądała na obnażoną i niespokojną, a po golu Modera to Polska przez pewien czas wyglądała na bardziej prawdopodobnego zwycięzcę” – wskazuje gazeta.

 

„Trener Polski, Paulo Sousa, rozpoczął mecz w ustawieniu z trójką z tyłu i z Karolem Świderskim, którego, co zaskakujące, wolał od Milika z przodu. Jego drużyna, bez kontuzjowanego talizmanu, Roberta Lewandowskiego, nie stwarzała przed przerwą żadnego zagrożenia w ataku. Wszystko zmieniło się po przerwie – Milik wszedł za Świderskiego, a wkrótce potem Sousa zamienił środkowego obrońcę Helika na skrzydłowego Kamila Jóźwiaka i przeszedł na ustawienie 4-4-2” – pisze o Polakach „The Guardian”.

 

„Tak, to było zwycięstwo, którego można się było spodziewać i które było zasłużone, jeśli chodzi o przebieg gry. Jednak perfekcyjny początek kampanii eliminacyjnej do mistrzostw świata został wystawiony na niebezpieczeństwo przez słabą obroną w meczu u siebie z pozbawioną Roberta Lewandowskiego Polską” – pisze „Daily Mail”, dodając, że niewykorzystanie nieobecności najlepszego napastnika w Europie byłoby wielkim rozczarowaniem.

 

Wskazuje, że postrzeganie Polski jako zmory reprezentacji Anglii jest pewnego rodzaju mitem, gdyż było to 12. zwycięstwo nad Polską w 20 meczach, przy siedmiu remisach. „Ale następnym razem, kiedy te drużyny spotkają się, Lewandowski może być już sprawny, a kto wie, jak potoczy się spotkanie, biorąc pod uwagę kłopoty, jakie Jakub Moder z Brighton sprawiał Stonesowi” – zastrzega.

 

„To był dobry wieczór, jeśli chodzi o wynik, a trzem zwycięstwom w trzech meczach na początku kwalifikacji do mistrzostw świata nie można niczego zarzucić, ale pytania pozostają – nie tylko o sposób, w jaki Anglia nadal ustawia się przeciwko każdej drużynie, która stwarza choćby odrobinę zagrożenia” – pisze „Daily Mail”.

 

„Brak Lewandowskiego powinien być odczytywany jako brak problemu. I tak rzeczywiście było, przez większą część tego meczu” – komentuje gazeta, oceniając, że do momentu zdobycia bramki Polska rozczarowywała. „Bez swojego czołowego napastnika mieli jeden naprawdę fatalny rzut wolny i całe mnóstwo niczego. Trzeba było dopiero defensywnej słabości Anglii, by wrócili do gry. I to jest powód do zmartwienia, gdyż tego lata czekają znacznie lepsze drużyny” – dodaje.

 

Spośród Polaków najwyższe oceny za mecz dostali od „Daily Mail” Jan Bednarek, Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak i Jakub Moder – po 7, najniższą Karol Świderski – 6.

 

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

bjn/ sab/

„DGP”: Młodzież też będzie kłuta. A wkrótce być może i dzieci

0

Od wakacji być może zaczną się szczepienia dzieci przeciw COVID-19; od lipca jest szansa na dołączenie 16- i 17-latków do harmonogramu – informuje czwartkowy „Dziennik Gazeta Prawna”.

„DGP” przypomina, że obecnie preparaty uodparniające na koronawirusa podawane są osobom od 18. roku życia wzwyż. „To w większości pokrywa się z wytycznymi firm, które w pierwszym rzucie skupiły się w badaniach skuteczności i bezpieczeństwa swojego preparatu na dorosłych” – dodaje gazeta.

 

Zwraca jednak uwagę, że dostępny w Polsce Pfizer testował również 16- i 17-latków. „W Charakterystyce Produktu Leczniczego jest zapisana granica wiekowa: 16. rok życia (w USA preparat podawany jest od tego wieku). To zamierza wykorzystać polski rząd. Jak mówią nasi rozmówcy: kluczowe jest teraz nawet nie kto, tylko ilu będzie zaszczepionych. Zgodnie z zasadą, że im więcej i im szybciej, tym lepiej” – czytamy w „DGP”.

 

Dlatego – według dziennika – władze chcą – być może już od wakacji, kiedy zwiększy się liczba dostarczanych dawek – włączyć do programu uodparniania nastolatków. „To jest istotne także dlatego, że lekarze coraz częściej obserwują u nich cięższy przebieg choroby – do tej pory przechodziły one COVID-19 najczęściej bezobjawowo” – „Dziennik Gazeta Prawna”. (PAP)

 

mkr/ pko/

Następna pandemia? Trwają już przygotowania…

0

Naukowcy muszą lepiej przygotować się na następną pandemię, ostrzega międzynarodowy zespół naukowców pod kierownictwem prof. Władka Minora z University of Virginia School of Medicine (UVA). Plan zakładający opracowanie m.in. „zaawansowanego systemu informacyjnego” zaprezentowali w piśmie “IUCrJ”.

Oprócz zajmującego się fizjologią molekularną i biofizyką prof. Minora (absolwent wydziału fizyki Uniwersytetu Warszawskiego) w skład zespołu badawczego wchodzą naukowcy z USA, Polski i Austrii.

 

Mając na względzie „lawinę” danych naukowych wygenerowanych w odpowiedzi na pandemię COVID-19, prof. Minor i jego współpracownicy wzywają do stworzenia „zaawansowanego systemu informacyjnego” (AIS), aby pomóc integrować, monitorować i oceniać ogromne ilości danych, które zostaną opracowane, gdy naukowcy ujawnią budowę molekularną kolejnego patogenu stanowiącego duże zagrożenie biologiczne. Informacje na temat kształtu, struktury i funkcji patogenu są niezbędne do opracowywania nowych leków, szczepionek i metod leczenia. Na przykład dostępne obecnie szczepionki COVID-19 są skierowane przeciwko białku „kolca” na powierzchni wirusa SARS-CoV-2.

 

„Modele strukturalne i inne wyniki eksperymentalne produkowane przez różne laboratoria muszą być zgodne ze standardową procedurą oceny, aby zapewnić ich dokładność i zgodność z przyjętymi standardami naukowymi – powiedział prof. Minor. – Standaryzowana walidacja jest ważna dla wszystkich dziedzin nauk biomedycznych, zwłaszcza dla modeli strukturalnych, które są często wykorzystywane jako punkt wyjścia w późniejszych badaniach, takich jak sterowane komputerowo badania dokowania leków i eksploracja danych. Nawet pozornie nieistotne błędy mogą sprowadzić takie badania na manowce”.

 

Ważną rolą „zaawansowanego systemu informacyjnego” byłaby identyfikacja danych, które należałoby udoskonalić i ulepszyć. Kluczowe znaczenie ma to, aby dane strukturalne i inne dane dotyczące patogenów były jak najbardziej dokładne, a naukowcy z różnych dziedzin mówili tym samym językiem. Proponowany AIS pomógłby zapewnić zgodność w różnych dyscyplinach.

 

„Opublikowano prawie 100 tys. artykułów związanych z COVID-19, a ponad tysiąc modeli makrocząsteczek kodowanych przez SARS-CoV-2 zostało ustalonych eksperymentalnie w ciągu około roku. Żaden człowiek nie jest w stanie +przetrawić+ tej ilości informacji – powiedział Minor. – Uważamy, że najbardziej obiecującym rozwiązaniem problemu przeciążenia informacją i braku skutecznego ich wyszukiwania jest stworzenie zaawansowanego systemu informacyjnego, który jest w stanie zbierać wyniki ze wszystkich odpowiednich zasobów i prezentować informacje w pouczający sposób, promujący zrozumienie i wiedzę”.

 

Naukowcy przyznają, że realizacja ich propozycji byłaby dużym przedsięwzięciem. Inne inicjatywy, które starały się zaoferować podobne korzyści na mniejszą skalę, pojawiały się i już zniknęły. “Tworzenie AIS niewątpliwie będzie wymagało współpracy wielu naukowców, którzy są ekspertami w swoich dziedzinach, ale wydaje się, że jest to jedyny sposób na przygotowanie nauki biomedycznej na następną pandemię” – piszą naukowcy w nowym artykule naukowym, w którym przedstawiają swoją propozycję.

 

„W historii ludzkości pandemia COVID-19 jest stosunkowo łagodna w porównaniu z dżumą dymieniczą (czarną śmiercią), która zabiła sto razy więcej ludzi – podsumowują autorzy. – Następnym razem możemy nie mieć tyle szczęścia”.

 

Wśród autorów publikacji znaleźli się: David R. Cooper, Marcin Cymborowski, Marek Grabowski, Ivan G. Shabalin (University of Virginia), Joanna M. Macnar (Uniwersytet Warszawski), Mirosław Gilski (Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu), Dariusz Brzeziński, Marcin Kowiel, Mariusz Jaskóski (Zakład Krystalografii – Centrum Badań Biokrystalograficznych PAN w Poznaniu), Zbigniew Dauter, Alexander Wlodawer (Center for Structural Biology, National Cancer Institute, Frederick, Maryland, USA), Bernhard Rupp (Institute of Genetic Epidemiology, Medical University Innsbruck, Austria). (PAP)

 

Autor: Paweł Wernicki

 

pmw/ ekr

Zakupy na Wielkanoc raczej skromne. Wszystko przez mocno rosnące ceny

0

Rosnące ceny i niepewność co do dalszego rozwoju pandemii nie zachęcają do wydawania pieniędzy. Tylko 8 proc. gospodarstw chce na Wielkanoc przeznaczyć więcej niż przed rokiem – informuje czwartkowa „Rzeczpospolita”.

„Ceny żywności idą w górę, a inflacja w maju wyniosła 3,2 proc., co jest ponownie jednym z najwyższych wyników w UE. Mimo iż pewne kategorie staniały, choćby jajka, po drugiej stronie mamy wysoki wzrost cen napojów, co jest efektem podatku cukrowego. Jednak na konsumentów największy wpływ mają niepewność i zmęczenie pandemią oraz niepokój co do dalszego rozwoju sytuacji” – czytamy w „Rz”.

 

Badanie Barometr Providenta, którego wyniki przywołuje dziennik, pokazuje, że „większość z nas ogranicza spotkania rodzinne z okazji Wielkanocy, tylko nieco ponad co trzecie gospodarstwo chce je zorganizować podobnie jak kiedyś”.

 

„W tym roku do najważniejszych czynników wpływających na podwyżki cen żywności należą wzrost cen energii elektrycznej czy wynagrodzeń, a także wprowadzenie podatku od sprzedaży detalicznej oraz tzw. podatku cukrowego” – mówi „Rzeczpospolitej” Adam Śmietanka, analityk CASE.

 

„Choć w dobrych latach w okresie Świąt Wielkanocnych Polacy wydawali ok. 10 mld zł, w tym roku wynik będzie dużo skromniejszy. To także efekt utrudnień w robieniu zakupów, nowych limitów liczby klientów, z czym sklepy walczą, wydłużając godziny pracy nawet do rytmu całodobowego” – czytamy w dzienniku. (PAP)

 

mkr/ pko/

Rząd chce wprowadzić kolejną opłatę przy zakupie mieszkania. Nawet 2 proc. jego wartości!

0

Składka na nowy fundusz wyniesie 1 mld zł, choć potrzebne jest siedem razy mniej – czy rząd chce przejąć te pieniądze? – zastanawia się czwartkowa „Rzeczpospolita”.

Jak czytamy w „Rz”, w myśl projektu przygotowanego w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma powstać Deweloperski Fundusz Gwarancyjny (DFG), na który będą wpływać składki w wysokości do 2 proc. ceny zakupu każdego nowego mieszkania. Fundusz – jak tłumaczy dziennik – ma zapewnić poduszkę finansową na wypadek m.in. upadłości dewelopera.

 

„Deweloperzy apelują jednak, by składki zostały określone na racjonalnym poziomie (maksymalnie 1 proc. wartości mieszkania). Przy obecnie zakładanej stawce rocznie do DFG może wpływać nawet około 1 mld zł. Tymczasem UOKiK w uzasadnieniu do projektu mówi, że potrzebne jest 140 mln, bo na tyle szacuje koszt pokrycia zobowiązań w razie upadku jednego dużego i dwóch małych deweloperów” – pisze „Rzeczpospolita”.

 

„Pytanie, co się stanie z tymi środkami po dwóch, trzech czy dziesięciu latach, jeżeli nie będzie tych upadłości. Obawiamy się – i mówię to wprost – że rządzący w jakiejś trudnej sytuacji gospodarczej powiedzą: może trzeba wprowadzić ustawę i środki z DFG przenieść na zabezpieczenie innych potrzeb społecznych” – zaznacza w rozmowie z dziennikiem Grzegorz Kiełpsz, członek zarządu Dom Development.

 

Według „Rz” branża deweloperska ostrzega ponadto, że projektowane regulacje prawne spowodują wzrost cen mieszkań. (PAP)

 

mkr/ robs/

Śmierć Izabelli Sierakowskiej. Gawkowski: Złożyłem pismo do marszałek Sejmu

0

Złożyłem pismo do marszałek Sejmu, aby pogrzeb byłej posłanki SLD Izabelli Sierakowskiej miał charakter państwowy – poinformował PAP szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Polityk zwrócił się także do prezydenta Andrzeja Dudy o nadanie Sierakowskiej odznaczenia państwowego.

O śmierci byłej posłanki poinformował w środę PAP jej syn Michał Sierakowski: „Dziś w nocy po długiej ciężkiej chorobie i nierównej walce odeszła Poseł na Sejm X, I, II, III, IV i VI kadencji Izabella Sierakowska”.

 

Gawkowski w imieniu klubu Lewicy przekazał marszałek Sejmu Elżbiecie Witek pismo ws. nadania charakteru państwowego pogrzebowi zmarłej posłanki. „Złożyłem też pismo do prezydenta Andrzeja Dudy, aby uhonorować Izabellę Sierakowską odznaczeniem państwowym” – przekazał PAP.

 

„Izabella Sierakowska to tak naprawdę pierwsza polska prawdziwa feministka. Osoba, która mimo tego, że w Polsce nikt nie dopuszczał myśli, że można walczyć o prawa kobiet, o bezpieczeństwo kobiet, o sprawy dotyczące wykluczenia społecznego kobiet, równe płace czy aborcję, ona stawała na mównicy sejmowej i bez względu na to, kto rządził, zawsze stała po tej stronie” – powiedział PAP polityk Lewicy.

 

Jak dodał, „dzisiaj, kiedy mamy do czynienia z olbrzymimi protestami kobiet, wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji, to właśnie Izabella Sierakowska powinna być upamiętniona i powinien zostać jej nadany specjalny status kobiety, o której wszyscy będziemy pamiętali”.

 

Izabella Sierakowska od 1989 r. do 2005 r. z ramienia PZPR oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej sprawowała mandat posłanki X, I, II, III i IV kadencji. Była współprzewodniczącą SdRP, a w Sojuszu zasiadała w zarządzie krajowym. W 2004 r. odeszła do Socjaldemokracji Polskiej. W VI kadencji Sejmu (lata 2007-2011) była członkiem koła SDPL. (PAP)

 

autor: Grzegorz Bruszewski

 

gb/ par/

Eliminacje MŚ 2022: Sensacyjna porażka Niemców

0

Niemcy przegrały w Duisburgu z Macedonią Północną 1:2 (0:1) w meczu grupy J eliminacji piłkarskich mistrzostw świata. To ich pierwsza strata punktów w kwalifikacjach do mundialu od października 2012, kiedy zremisowały ze Szwecją 4:4.

Prowadzenie gościom zapewnił tuż przed przerwą 37-letni napastnik Genoi Goran Pandev. W 63. minucie wyrównał z rzutu karnego Ilkay Guendogan, ale pięć minut przed końcem zwycięstwo Macedończykom zapewnił Elif Elmas.

 

„Blamaż” – oceniła występ mistrzów świata z 2014 roku niemiecka agencja prasowa dpa.

 

„W tej chwili nie przychodzą mi do głowy żadne słowa, którymi można by wytłumaczyć to, co się stało. Nie mieliśmy prawa przegrać” – podkreślił Guendogan, a selekcjoner Joachim Loew przyznał: „Jesteśmy ogromnie rozczarowani”.

 

Od meczu 4:4 ze Szwecją 16 października 2012 do środy ekipa Loewa, który zapowiedział już rozstanie z drużyną narodową po mistrzostwach Europy, wygrała kolejnych 17 spotkań kwalifikacji MŚ. Ostatniej porażki Niemcy doznali natomiast w 2001 roku, kiedy ulegli Anglikom 1:5.

 

Zupełnie inne nastroje po ostatnim gwizdku panowały w ekipy z Bałkanów.

 

„Moi zawodnicy zasłużyli na miano bohaterów” – powiedział trener Igor Angelovski, który zwycięstwo zadedykował swoim dzieciom.

 

W grupie J po trzech kolejkach meczów prowadzi nieoczekiwanie… Armenia, która ma komplet dziewięciu punktów, po wygranych z Lichtensteinem (1:0), Islandią (2:0) i Rumunią (3:2).(PAP)

 

pp/ sab/

Krytyka Macrona po wprowadzeniu lockdownu na terenie całego kraju. „Godne ubolewania”, „chcemy żyć!”

Francuska opozycja ostro skrytykowała w środę decyzję prezydenta Emmanuela Macrona o wprowadzeniu lockdownu na terenie całego kraju. Pojawiły się określenia „godne ubolewania” czy „chcemy żyć”, a szefowa skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen określiła sytuację we Francji jako „szczepionkowe Waterloo”.

Według rywalki Macrona w zbliżających się wyborach prezydenckich w 2022 r. „ogłoszone przez szefa państwa obostrzenia wynikają z powolnego tempa szczepień przeciwko koronawirusowi, za które nie bierze on odpowiedzialności”.

 

„Niestety to Francuzi ponoszą konsekwencje tych opóźnień, tych niekonsekwencji, które mają duży wpływ na ich codzienne życie” – napisała Le Pen na Twitterze.

 

Przewodniczący skrajnie lewicowej formacji Francja Nieujarzmiona Jean-Luc Melenchon ocenił politykę prezydenta Francji jako „niekonsekwentną”. „Uczniowie: niektórzy w szkole, inni w domu. Godzina policyjna bez dostosowania do godzin pracy” to „godne ubolewania” – napisał Melenchon, krytykując również brak bezpłatnych masek typu FFP2, uznanych za skutecznie chroniących przed koronawirusem oraz to, że państwu nie udało się uzyskać bezpłatnych licencji na produkcję szczepionek od międzynarodowych laboratoriów, które je produkują.

 

„Wszechwiedzący prezydent”, który „decyduje o wszystkim, przez cały czas i za wszystkich” – tak z kolei ocenił wystąpienie Macrona sekretarz Koalicji Zielonych Julien Bayou.

 

„Szczepmy dzień i noc, wszędzie, aby chronić i umożliwić powrót do życia. Chcemy żyć” – napisał na Twitterze przewodniczący Partii Republikanie w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże Renaud Muselier.

 

Cześć polityków socjalistycznych pozostała neutralna wobec głowy państwa, jak np. mer Marsylii Benoit Payan. „Kryzys Covid-19 wymaga od nas podjęcia nowych wspólnych wysiłków. Państwo zdecydowało o nowych środkach. Wiem, jak bardzo wpływa to na nasze życie, nasze dochody, naszą codzienność. Razem działajmy dalej dla naszego zdrowia, naszych bliskich i jak najszybciej odzyskamy naszą wolność” – stwierdził Payan.

 

Środowisko medyczne raczej pozytywnie przyjęło kolejne obostrzenia w kraju, które mają wejść w życie już od soboty. Kierowniczka oddziału chorób zakaźnych w szpitalu Saint-Antoine w Paryżu Karine Lacombe uważa, że „będzie pewne opóźnienie, zanim zobaczymy wpływ tych środków, mamy nadzieję, że będą one wystarczające”.

 

„Rozszerzenie ich na całą Francję, na szkoły, w szczególności gimnazja i licea (…) jest wskazane, mamy nadzieję, że są to działania, które pozwolą na spowolnienie przyrostu zakażeń i odciążenie oddziałów intensywnej terapii” – skomentowała Lacombe w stacji France 2 w środę wieczorem.

 

Obostrzenia do tej pory obowiązujące w 19 ze 101 departamentów Francji będą obowiązywały w całym kraju – poinformował prezydent Macron w orędziu do narodu wygłoszonym w środę wieczorem.

 

Zamknięte będą sklepy z wyjątkiem sprzedających produkty pierwszej potrzeby, praca zdalna będzie obowiązywała tam, gdzie jest to możliwe, wprowadzono zakaz przemieszczania się między departamentami oraz nakaz pozostawania w promieniu 10 km od miejsca zamieszkania.

 

Szkoły będą funkcjonować w trybie zdalnym w pierwszym tygodniu kwietnia, a następnie na terenie całego kraju wprowadzone będą dwutygodniowe ferie wiosenne.

 

Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)

 

ksta/ zm/

Choć władze PRL zwalczały pomysł kartek na mięso, on powracał

0

Choć władze PRL zwalczały pomysł kartek na mięso, on powracał. Zanim pojawił się wśród gdańskich 21 postulatów, zgłoszono go podczas strajków w lipcu 1980 r. na Lubelszczyźnie. W sierpniu 1980 r. żądanie kartek na mięso stało się niemal tak samo ważne jak żądanie samorządnych związków zawodowych, wolnych sobót czy podwyżek płac – mówi PAP dr hab. Andrzej Zawistowski, historyk z SGH oraz Instytutu Pileckiego. 40 lat temu, 1 kwietnia 1981 r., weszła w życie decyzja o sprzedaży mięsa na kartki.

Polska Agencja Prasowa: Ponad dwie dekady przed wprowadzeniem kartek na mięso w paryskiej „Kulturze” ukazała się następująca informacja: „Chodzą po kraju pogłoski, że kryzys mięsny był trochę kierowany. Słyszy się wypowiedzi, według których władze, trudniące się skupem żywca, były w posiadaniu specjalnej instrukcji rządowej, aby mięso zakupywane w miesiącach letnich nie było kierowane bezpośrednio na rynek, lecz gromadzone w chłodniach i przerabiane na konserwy”. Czy mięso w całym okresie PRL było sprawą polityczną oraz okazją do snucia spekulacji i plotek?

 

Dr hab. Andrzej Zawistowski: W PRL mięso miało znaczenie polityczne – było przedmiotem stałej troski władzy i wyznacznikiem sukcesu jej polityki gospodarczej. Dlaczego? Przez wieki mięso było miernikiem zasobności i poziomu życia. Najbogatsi jedli je na co dzień – oczywiście z wyjątkiem dni postnych. Najbiedniejsi – tylko w dni świąteczne. Gdy zasobność rodziny rosła, najszybciej widoczne było to na stole. W latach dwudziestych statystyczny mieszkaniec II RP zjadał ok. 20 kg mięsa rocznie. W 1950 r. było to 35 kg, a pod koniec dekady Gierka – 74 kg. Władze zdawały sobie sprawę ze znaczenia tego „miernika” i – gdy w końcu lat czterdziestych przejęły kontrolę nad handlem detalicznym – dążyły do zapełnienia półek w sklepach mięsnych. Jednak w całym okresie PRL zapotrzebowanie było większe niż oficjalna podaż. Władze bowiem wyznaczały ceny, sterowały dystrybucją, ale nie kontrolowały całej produkcji. Pamiętajmy, że w 1956 r. całkowicie załamały się plany kolektywizacji rolnictwa, które w większości pozostało prywatne.

 

Do końca istnienia „Polski Ludowej” (z niewielkimi przerwami) problem zaopatrzenia w mięso był więc stałym tematem narad na wszystkich poziomach władzy. Wciąż szukano recepty na to, co zrobić, aby w sklepach mięso było stale dostępne. Nie dopuszczano myśli, że przyczyna braków leżała w systemie polityczno-ekonomicznym. Szukano zatem spisków, nadużyć, szajek kradnących mięso. Aby zrozumieć, jak poważna była to akcja, wystarczy przypomnieć, że w 1965 r. w procesie dotyczącym tzw. afery mięsnej zapadł wyrok śmierci. Skazanym był dyrektor Miejskiego Handlu Mięsem Warszawa-Praga Stanisław Wawrzecki. Wyrok wykonano kilkadziesiąt dni po jego ogłoszeniu.

 

PAP: Jednym z okresów dobrego zaopatrzenia w ten produkt było pierwsze pięciolecie rządów Edwarda Gierka. Ówczesne „rozbudzenie konsumpcji” było bezprecedensowe w dziejach PRL, ale jego koszty były bardzo wysokie, a skutki gospodarcze długotrwałe.

 

Dr hab. Andrzej Zawistowski: Gierek rozumiał, że poparcie społeczne dla swoich rządów musi dosłownie kupić. Po ćwierćwieczu istnienia systemu było jasne, że społeczeństwa nie przekonają hasła ideologiczne i patriotyczne. Pomysłem nowego I sekretarza było zwiększenie konsumpcji kosztem zaciągania kredytów. Drugim elementem planu był ukłon wobec wsi. Gierek wiedział, że dostawy na rynek będą zależeć od tego, czy polscy rolnicy będą sprzedawali swoją produkcję państwu, czy raczej zdecydują się na handel nielegalny. Jeżeli chłopi postawią na pierwsze rozwiązanie, to zaopatrzenie sklepów będzie lepsze. Przywódca zdecydował się więc na rezygnację z tzw. dostaw obowiązkowych, zwiększenie nakładów na kredyty dla wsi, rozszerzenie możliwości powiększania gospodarstw i objęcie mieszkańców wsi bezpłatną opieką zdrowotną. Wszystko to miało służyć zwiększeniu produkcji i dostaw do punktów skupu. Sklepy miały zapełnić się towarami, zwłaszcza mięsem.

 

Jednym z hitów eksportowych PRL była szynka konserwowa „Krakus”. W latach sześćdziesiątych bardzo rzadko można było ją kupić w Polsce. Z reguły pojawiała się w sklepach „Pekao”, czyli poprzednikach PEWEX-ów. Jeżeli trafiała na polskie stoły, to dzięki Polonusom, którzy przesyłali ją rodzinom w kraju. Zatem puszka z szynki z Krakowa na stół w Zakopanem trafiała via Chicago. W latach siedemdziesiątych szynka w puszkach pojawiła się też w polskich sklepach. To był symbol zmiany polityki. Gdy mięsa brakowało – kupowano ją za granicą.

 

Na kredyt był realizowany również import pasz. Konsekwencją było wpadnięcie Polski w „świńską pułapkę”. Kiedy pojawiał się rok nieurodzaju, władze musiały podjąć decyzję: obniżać dostawy na rynek, sprowadzać paszę z zagranicy czy wybijać stado podstawowe. Obniżenie dostaw groziło społecznymi niepokojami, a na import potrzebowano zachodnich walut. Wybijanie stada podstawowego oznaczało, że krótkoterminowo dostawy do sklepów uda się utrzymać, jednak w dłuższej perspektywie oznaczało to znaczny spadek produkcji i konieczność importu samego mięsa. Tu także potrzebne były zachodnie waluty lub wsparcie ZSRS.

 

Warto pamiętać, że cały system był jednak oparty na decyzjach politycznych, a nie na prawie popytu i podaży. O tym, ile będą kosztowały kiełbasa, chleb i mleko, decydowano na najwyższych szczeblach partyjnych, niekoniecznie uwzględniając koszty produkcji. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji. Towar w sklepie często był tańszy niż suma kosztów produkcji. W skrajnych wypadkach dochodziło do sytuacji, w których np. słoik dżemu kosztował 40 proc. kosztów poniesionych w produkcji. Taki system nie miał prawa długo funkcjonować.

 

PAP: Datą symboliczną, oddzielającą okres gierkowskiego dobrobytu od kryzysu, jest rok 1976. Jednak gdy spojrzy się na oceny władz, dotyczące m.in. dostępności mięsa, to problemy gospodarcze rozpoczęły się już w 1975 r. Może to ten rok powinien być traktowany jako kres rozbudzania konsumpcji?

 

Dr hab. Andrzej Zawistowski: Inne spojrzenie na stan gospodarki miały władze, a inne społeczeństwo. Rok 1976 stał się symbolem z powodu zamieszania, do którego doszło w wyniku ogłoszonej w czerwcu podwyżki cen, a następnie wycofania się z tej decyzji. Ludzie w obawie o to, że z podwyżki wycofano się tymczasowo, ruszyli do sklepów. Wykupowano wszystko, co w nich było. Latem 1976 r. w sklepach były kompletnie puste półki. Jednak o tym, że nadchodzi katastrofa, władze wiedziały już wcześniej. Bez wątpienia szczytem gierkowskiej prosperity był rok 1974. Pamiętajmy, że Gierek w 1971 r. nakazał zamrożenie cen na podstawowe produkty spożywcze. Płace jednak rosły. W gospodarce rynkowej zaowocowałoby to inflacją i powolnym wzrostem cen. W gospodarce centralnie sterowanej podwyżka cen była decyzją polityczną. Kiedy ją podejmowano – ceny rosły najczęściej o kilkadziesiąt, a czasami nawet o ponad 100 proc. Społeczeństwo, nauczone wcześniejszymi doświadczeniami, wiedziało, że w pewny sobotni wieczór pojawi się komunikat o „zmianie cen”. W poniedziałkowy ranek sklepy otworzą się już z nowymi cenami. Obawiając się takiej decyzji – pozbywano się gotówki w sklepach. Gdyby była to gospodarka rynkowa – sprzedawcy byliby szczęśliwi, że zarabiają. Dla gospodarki centralnie zarządzanej był to kłopot. Aby sprostać popytowi, trzeba było zmieniać plany, decyzje, zdobywać środki na dodatkową produkcję. To właśnie tej sytuacji miała zapobiec podwyżka cen w czerwcu 1976 r. Gdy operacja ta zakończyła się fiaskiem, kurtyna opadła i ukazały się puste półki.

 

PAP: Wśród słynnych 21 postulatów z sierpnia 1980 r. sformułowano postulat wprowadzenia kartek na mięso „do czasu opanowania sytuacji na rynku”. Dlaczego stoczniowcy domagali się wprowadzenia reglamentacji?

 

Dr hab. Andrzej Zawistowski: Należy zdawać sobie sprawę, że dla ówczesnych Polaków kartki na żywność nie były niczym nowym. Najstarsi wciąż pamiętali kartki żywnościowe z czasów I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej, znacznie młodsi z czasów okupacji niemieckiej i pierwszych lat rządów komunistycznych. Kartki na żywość, z krótką przerwą, obowiązywały bowiem do 1953 r. Podczas wspominanej paniki handlowej lata 1976 r. ponownie wprowadzono kartki – jednak tylko na cukier. Władze tłumaczyły, że dzięki tej decyzji uniemożliwiono handlarzom, „chomikarzom” i spekulantom wykup cukru. Co jednak istotne, system zadziałał i cukier pojawił się w stałej sprzedaży. Władze jednak wpadły we własną pułapkę, wszak opowieść o handlarzach, „chomikarzach” i spekulantach była używana także do tłumaczenia innych braków na rynku. Ludzie więc szybko zaczęli wnioskować, aby tak skuteczne rozwiązania zastosować na rynku mięsa. Choć władze zwalczały ten pomysł, on powracał. Zanim pojawił się wśród gdańskich 21 postulatów, takie żądanie zgłoszono już podczas strajków w lipcu 1980 r. na Lubelszczyźnie. W sierpniu żądanie kartek na mięso stało się niemal tak samo ważne, jak żądanie samorządnych związków zawodowych, wolnych sobót czy podwyżek płac.

 

PAP: Andrzej Żabiński, przewodniczący rządowej komisji zajmującej się wprowadzeniem kartek na mięso, wyliczał, jak wiele problemów wiąże się z wprowadzeniem systemu reglamentacji: „jak wyliczyć normę?”, „jak liczyć mięso z kością i bez kości?”, „jak potraktować zatrudnionych w mieście, ale mieszkających na wsi?”. Jak rozwiązano te problemy i czy dostępność mięsa uległa poprawie?

 

Dr hab. Andrzej Zawistowski: Przez lata władze nie chciały zgodzić się na kartki mięsne, gdyż żonglowały jego dostawami. Nie każdy mieszkaniec PRL miał do niego równy dostęp. Proporcjonalnie więcej mięsa dostarczano do Warszawy czy miast śląskich niż mniejszych miast otoczonych terenami wiejskimi. Różnica na korzyść metropolii bywała nawet dwukrotna. Zakładano, że strajk w Warszawie czy Katowicach byłby znacznie groźniejszy niż w Białej Podlaskiej. Władze mówiły też wprost, że mieszkańcy mniejszych miast mają większe możliwości samodzielnego zaopatrzenia się w mięso u rodziny na wsi. Ta strategia miała oczywiście też negatywne konsekwencje, takie jak turystyka zakupowa. Polegała ona na wyprawach do lepiej zaopatrzonych sklepów w wielkich miastach. Wprowadzenie kartek, czyli równego podziału masy mięsnej, kończyłoby praktykę lepszego traktowania metropolii.

 

Poważnym problemem był oczekiwany poziom przydziałów. Polacy liczyli, że będą one na dość wysokim poziomie, ale władze nie miały możliwości zrealizowania tych oczekiwań. Co więcej, trzeba było przydziały zróżnicować, uwzględniając wiek, zawód, a czasami nawet wyznanie uprawnionego. Przecież nielicznym żydom i muzułmanom przydział mięsa wieprzowego był zbędny. Wreszcie trzeba było uruchomić armię urzędników do obsługi systemu. Te wszystkie problemy, a przede wszystkim spór z „Solidarnością” o poziom przydziałów, opóźniały wprowadzenie kartek na mięso. Pierwotnie miały pojawić się one przed Bożym Narodzeniem w 1980 r., później 1 lutego 1981 r., aż wreszcie zaczęły funkcjonować od 1 kwietnia. Skutek reglamentowanej sprzedaży mięsa był jednak odwrotny od przewidzianego – wprowadzenie kartek pogorszyło sytuację. Po pierwsze, ludzie oczekiwali, że mając kartki bez problemu i bez kolejek, kupią swoje przydziały. Te oczekiwania nie sprawdziły się. Po drugie, ustalone przydziały były nierealne – tyle mięsa w Polsce wówczas nie było. Zamiast uspokojenia sytuacji pojawiły się zawód, niezadowolenie, irytacja.

 

Za to kartki na mięso „rozwiązały worek” z innymi kartkami. Do 1981 r. kartki na cukier były w zasadzie jedynymi. W kwietniu 1981 r. pojawiły się kartki na mięso, a od maja kolejne: na tłuszcze, makarony, płatki zbożowe, proszek do prania, mydło, alkohol, papierosy i inne. Szybko powstał nielegalny handel kartkami oraz próby wyłudzania przydziałów. Trudno było kontrolować, czy ktoś podjął kartki w miejscu zamieszkania, czy w zakładzie pracy, więc próbowano pobierać je dwukrotnie. Kartki były również fałszowane – na dziecięcych drukarenkach i kopiarkach, nielegalnie drukowane w państwowych drukarniach, a nawet zamawiane w drukarniach na Zachodzie. Jednym z najciekawszych przypadków była próba ręcznego ich rysowania. Kartki na mięso nie były jednak tymi, które fałszowano najchętniej. Proceder ten najczęściej dotyczył kartek na używki i benzynę.

 

PAP: W 1981 r. ulicami miast przechodzą marsze głodowe. Na początku sierpnia tego roku wicepremier Janusz Obodowski powiedział, że celem rządu jest „walka z groźbą głodu, chłodu i ubóstwa. Podkreślam: groźbą głodu”. Podobne „ostrzeżenie” pojawiło się w przemówieniu Jaruzelskiego z 13 grudnia. Czy rzeczywiście w którymkolwiek momencie PRL istniała realna możliwość zaistnienia głodu lub masowego niedożywienia mieszkańców miast?

 

Dr hab. Andrzej Zawistowski: Rzeczywiście jesienią 1981 r. istniało poważne zagrożenie dla zaopatrzenia miast. Pojawiające się wówczas marsze głodowe miały jednak inne podłoże. Były protestem przeciwko obniżeniu norm kartkowych na mięso. Irytację budziły również trudności w realizacji przydziałów kartkowych. Jednak towarem bardziej newralgicznym od mięsa był chleb. Późnym latem i wczesną jesienią 1981 r. pojawiały się sygnały, że zaczyna go brakować – były nawet pomysły kartek na chleb. Ten kryzys udało się jednak opanować. Z punktu widzenia definicji powszechnego głodu należy stwierdzić, że nie było w PRL takiego zagrożenia. Większym problemem były czas, który codziennie trzeba było poświęcić na zdobycie żywności, oraz wydatki ponoszone na jej zakupy na czarnym rynku.

 

PAP: Od 1983 r. władze powoli znosiły kartki na różne towary. Jednak kartki na mięso zlikwidowano dopiero w lipcu 1989 r. Sprzeciwiała się temu legalna już opozycja skupiona w Obywatelskim Klubie Parlamentarnym. Jak argumentowano ten sprzeciw?

 

Dr hab. Andrzej Zawistowski: Politycy z OKP obawiali się nie tyle zniesienia kartek, ile urynkowienia cen. Oznaczało to szybki ich wzrost, co mogłoby doprowadzić do gwałtownego zubożenia –zwłaszcza emerytów i rencistów. Kartki mogły gwarantować możliwość zakupu niezbędnej żywności po specjalnych, niższych od rynkowych, cenach. Warto zauważyć, że możemy mieć do czynienia z dwoma typami reglamentacji. W systemie pełnej reglamentacji niemożliwe jest nabycie towaru poza przydziałem. W przypadku reglamentacji sprzedaży cukru po 1976 r. funkcjonował system mieszany, który pozwalał na zakupy kartkowe za niską cenę i dodatkowo – już bez ograniczeń – tego samego towaru po cenach „komercyjnych”. Pomysł zachowania kartek w 1989 r. miał na celu stworzenie właśnie takiego systemu.

 

https://dzieje.pl/

 

Rozmawiał Michał Szukała (PAP)

 

szuk / skp /

Sousa: Zeszliśmy z boiska smutni, bo mogliśmy uzyskać na Wembley więcej

0

Selekcjoner biało-czerwonych Paulo Sousa Polski, przyznał, że jest rozczarowany wynikiem meczu eliminacji mistrzostw świata z Anglią (1:2), bo polscy piłkarze zasłużyli na więcej. Uważa, że w drugiej połowie jego zespół był lepszy.

„Zarówno ja, jak i zawodnicy zeszliśmy z boiska smutni, bo mogliśmy uzyskać na Wembley więcej” – powiedział Paulo Sousa na konferencji prasowej po meczu.

 

Przyznał, że w pierwszej połowie Polakom zabrakło koncentracji i zwrócił uwagę, że obie bramki stracili po stałych fragmentach gry, więc jest to element, nad którym trzeba będzie pracować. Tego braku koncentracji zabrakło zwłaszcza przy interwencji Michała Helika, po której w pierwszej połowie odgwizdany został rzut karny.

 

Podkreślił, że selekcjoner reprezentacji Anglii Gareth Southgate pracuje z drużyną od 2016 roku, a dla niego jest to dopiero trzeci mecz, na dodatek rozegrany w ciągu zaledwie kilku dni.

 

„Nie jestem zadowolony z wyniku, ale myślę, że jesteśmy w dobrym miejscu startu” – ocenił.

 

Portugalczyk zapytany o różnicę w poziomie gry między pierwszą a drugą połową, tłumaczył, że drużyna jest dopiero na etapie budowy i elementy, które chciałby wprowadzić jeszcze nie funkcjonują tak, jak powinny.

 

„Jestem pewien, że gdybyśmy mieli wszystkich zawodników do dyspozycji, nasza gra byłaby bardziej przekonująca” – zauważył.

 

„Jestem zadowolony z tego, jak nasi zawodnicy zagrali, jak reagowali, jaką zaprezentowali mentalność. Musimy zapewnić, że będziemy dalej iść z tą mentalnością i jestem pewien, że przy wszystkich zawodnikach zdrowych możemy osiągnąć wspaniałe rzeczy” – podkreślił selekcjoner biało-czerwonych.

 

Z Londynu – Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

Southgate: zagraliśmy dobry mecz, nie załamał nas stracony gol

Selekcjoner reprezentacji Anglii Gareth Southgate wyraził zadowolenie ze zwycięstwa nad Polską 2:1, dzięki któremu jego zespół ma po trzech meczach eliminacji mistrzostw świata komplet punktów, ale też przyznał, że wciąż jest nad czym pracować.

„Myślałem, że grając bardzo dobrą pierwszą połowę, kontrolowaliśmy przebieg meczu. Utrata bramki, i sposób, w jaki do tego doszło, może uderzyć w zespół, ale zawodnicy wytrzymali, odzyskali równowagę i udało im się strzelić rozstrzygającego gola” – powiedział Southgate na konferencji prasowej po meczu w Londynie.

 

Southgate wsparł Johna Stonesa, który popełnił błąd przy wyrównującej bramce Jakuba Modera, ale później zrehabilitował się w akcji zakończonej celnym uderzeniem Harry’ego Maguire’a na 2:1.

 

„Zdołał się opanować w pozostałej części i miał udział w zwycięskiej bramce, co było ważne. Możesz spasować w takich momentach, a on tego nie zrobił. Ma za sobą naprawdę dobry sezon. Popełnił dziś błąd, wie o tym, ale odbił się w trakcie meczu i niech tak zostanie” – mówił Southgate.

 

Selekcjoner angielskiej reprezentacji wskazał, że jego zespół pokonał bardzo dobrą drużynę Polski i w ten sposób podsumował udany tydzień.

 

„Zrobiliśmy wiele dobrych rzeczy w tym tygodniu, ale widzimy, że wciąż jest krok do zrobienia. Brakowało nam wielu zawodników, którymi mogliśmy odświeżyć zespół po dwóch poprzednich meczach, a to lekkie zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać. Jednak zawodnicy wytrzymali i zasłużyli na zwycięstwo” – podsumował.

 

Kolejne spotkania eliminacji mundialu 2022 – we wrześniu.(PAP)

W stanie Waszyngton ponad 100 osób zaraziło się koronawirusem mimo zaszczepienia

W stanie Waszyngton ponad 100 osób w pełni zaszczepionych przeciwko Covid-19 uzyskało pozytywny wynik na jego obecność w organizmie. Tamtejsze władze argumentują, że jest to nikły procent poddanych szczepieniom.

 

Jak powiadomił Departament Zdrowia stanu Waszyngton spośród 1,2 miliona ludzi w pełni zaszczepionych przeciwko Covid-19 epidemiolodzy wykryli dowody na 102 przypadki obecności wirusa. Poczynając od 1 lutego odnotowali to w 18 hrabstwach. Jak obliczono stanowi to mniej niż 0,01 proc. w pełni zaszczepionych. U większość z tych osób objawy były łagodne lub nie było ich w ogóle.

 

Z informacji stanowych władz wynika jednak, że co najmniej osiem osób zostało hospitalizowanych. Badane są też dwa przypadki, w których szczepione osoby zmarły. Obydwie miały ponad 80 lat i doświadczały już wcześniej problemów zdrowotnych.

 

„Odkrycie takich przypadków dowodzi, że nawet jeśli zostałeś zaszczepiony, nadal musisz nosić maseczkę, zachowywać dystans społeczny i myć ręce, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa na inne osoby, które nie zostały zaszczepione” – podkreślił cytowany przez stację ABC dr Umair Shah, sekretarz ds. zdrowia stanu Waszyngton.

 

Badania kliniczne na dużą skalę potwierdzają, że preparaty przeciwko Covid-19 zmniejszają ryzyko zarażenia się u osób zaszczepionych nawet do 95 proc. w porównaniu z tymi, którzy tego nie zrobili. Ponieważ jednak szczepionki nie są w 100 proc. skuteczne w zapobieganiu infekcjom, można spodziewać się niewielkiego odsetka przypadków zakażeń.

 

„Należy pamiętać, że każda szczepionka dostępna obecnie na rynku w większości przypadków zapobiega ciężkiej chorobie i śmierci. (…) Jeśli tylko ludzie się kwalifikują, powinni poddać się szczepieniom i zachęcać przyjaciół, bliskich i współpracowników, aby robili to samo” – apelował Shah.

 

Stan Waszyngton zarejestrował co najmniej 363 235 potwierdzonych przypadków wirusa i 5237 zgonów. Zgodnie z danymi Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore ponad 16 proc. populacji jest w pełni zaszczepione przeciwko Covid-19.

 

Tymczasem firma Pfizer ogłosiła w środę, że jej preparat przeciwko Covid-19 jest w 100 proc. skuteczny w szczepieniu nastolatków w wieku od 12 do 15 lat. Zachęcała by poddawali się niemu uczniowie szkół średnich przed rozpoczęciem jesienią nauki.

 

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

 

ad/ zm/