Egipt wysłał okręt podwodny na poszukiwanie wraku samolotu linii EgyptAir. W nocy ze środy na czwartek maszyna spadła do Morza Śródziemnego w pobliżu greckich wysp. Na jej pokładzie było 66 osób.
Egipska armia opublikowała wczoraj na Facebooku zdjęcia pierwszych odnalezionych szczątków samolotu. Nadal jednak nie wiadomo, gdzie jest najważniejsza część wraku a także czarne skrzynki. Teraz prezydent Abdel Fatah al-Sisi poinformował o wysłaniu na miejsce okrętu podwodnego. „Wysłaliśmy statek z ministerstwa ropy. Ich sprzęt może zejść na głębokość 3 tysięcy metrów. Dzisiaj wyruszył na miejsce katastrofy, aby odnaleźć czarne skrzynki, gdzie są zapisane wszystkie dane. Dzięki nim być może ustalimy przyczyny katastrofy” – mówił prezydent.
Francuscy śledczy, którzy pomagają w badaniu przyczyn tragedii informowali wczoraj, że tuż przed wypadkiem wykryto dym w toalecie w przedniej części Airbusa A320. Podkreślili jednak, że jest za wcześnie, by wyciągnąć z tego wnioski. Egipskie władze nie wykluczały zamachu, ale prezydent al-Sisi oświadczył, że nie ma jeszcze tylu informacji, by można było mówić o potencjalnych przyczynach katastrofy.
Pomoc w poszukiwaniach zaoferowały Egiptowi m.in. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, NATO i Francja.
Airbus A320 linii Egypt Air leciał z Paryża do Kairu. W nocy ze środy na czwartek w rejonie greckich wysp na Morzu Śródziemnym kontrolerzy ruchu stracili kontakt z maszyną.
TS/IAR/Wojciech Cegielski/RTR/BBC/Al-Ahram/mcm/zr