22.8 C
Chicago
niedziela, 19 maja, 2024

Gorąco na Stade de France podczas finału Pucharu Francji

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Próba generalna przed Euro 2016 wypadła nieźle. Ale i tak nasz mecz z Niemcami jest określany mianem podwyższonego ryzyka.

Chwila była najpewniej historyczna. Jeszcze nigdy przed meczem piłkarskim nie przygotowano tak dużych środków bezpieczeństwa, aby na stadion nie przedostał się nikt niepożądany. Jeszcze przed żadną imprezą tak wielu ochroniarzy nie sprawdzało tak dokładnie tak licznej widowni. Sobotni finał Pucharu Francji miał być próbą generalną przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy. I był.  Zresztą, lepiej wypaść nie mogło. O kibicach PSG i Marsylii można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to, że darzą się miłością albo nawet jakimkolwiek szacunkiem. Dla organizatorów Euro – UEFA już dawno przejęła we władanie największą arenę mistrzostw w podparyskim St Denis, choć sobotnie spotkanie leżało formalnie w gestii lokalnej federacji – był to więc idealny sprawdzian, aby zobaczyć, jak funkcjonuje plan zapewnienia bezpieczeństwa.
Jak się zakończył? Żadnych poważniejszych wpadek nie stwierdzono, choć bojowo nastawieni kibice z Marsylii – zdegustowani i porażką (2:4) i generalnie fatalnym sezonem – dali nieraz popalić. Dosłownie. Na trybunach zajmowanych przez gości z Prowansji rozgorzało przynajmniej jedno… ognisko (!), a potrójny kordon ochroniarzy w pewnym momencie musiał robić wszystko, żeby najbardziej zdeterminowani ultrasi nie przedostali się do piłkarzy, którzy po ostatnim gwizdku przyszli podziękować swoim sympatykom za wsparcie. Zapędy ostudziła dopiero brygada żandarmów z tarczami, choć wcześniej jeden z ultrasów przełamał zasieki i został złapany dopiero po kilkunastu sekundach.
Trudno wyobrazić sobie taki scenariusz na Euro? Być może, ale myśląc o bezpieczeństwie, organizatorzy mają podwójne wyzwanie. – Zagrożenie zamachem oczywiście najbardziej spędza sen z oczu. Wydaje się, że w miejscach, gdzie będą największe skupiska ludzi, czyli na stadionach i w strefach kibica, wszystko jest pod kontrolą, choć władze powtarzają, że trzeba być czujnym, bo zerowego ryzyka nie ma. Ale jest jeszcze inny problem, też ważny. Potencjalne konfrontacje między kibicami różnych drużyn. Na mundialu w 1998 roku, właśnie w Marsylii przy okazji meczu Anglików z Tunezją chuligani zamienili miasto w pole bitwy – mówi nam Vincent Garcia, dziennikarz „L’Equipe”, który podczas Euro uważniej będzie też śledził poczynania zawodników trenera Nawałki.

– Polska będzie tu grała na Euro z Niemcami? Oh, la la, może być gorąco. Jean-Etienne i Simon-Pierre, na co dzień kibice PSG, chwilę się zastanawiają, zanim na drodze prowadzącej do Stade de France zwracają nam uwagę, że kilka spotkań będzie z pewnością interesujących nie tylko ze sportowego punktu widzenia. Konfrontacja Polaków z Niemcami została zaliczona do meczów tzw. podwyższonego ryzyka, podobnie jak np. rywalizacja Anglii z Rosjanami już drugiego dnia mistrzostw. Tak się akurat złożyło, że te dwa pojedynki zostaną rozegrane na dwóch największych i najbardziej „medialnych” stadionach we Francji. Wzbudzą więc ogromne zainteresowanie, a służby podchodzą do nich w sposób szczególny.

– Podejście do kwestii bezpieczeństwa stało się absolutnym priorytetem po ubiegłorocznych zamachach w Paryżu – mówi nam Kevin, stojący na końcu całego łańcuszka kontroli, już przy bezpośrednim wejściu na Stade de France. Jak twierdzi, ma polskie korzenie, choć języka nie zna. Mógłby ewentualnie powiedzieć kilka słów, ale tylko takich, które nie nadają się do cytowania…

– Od dawna tu pracuję, szczególnie na meczach reprezentacji i mogę potwierdzić, że ochroniarzy oraz żandarmów jest dzisiaj dwa razy tyle niż było jeszcze niedawno. I taka konfiguracja jest przewidziana na Euro – przekonuje.

Jak to będzie wyglądało w praktyce? Polscy kibice, którzy przyjadą na mecz z Niemcami muszą liczyć się z tym, że przejdą przez kilka kontroli, mniej lub bardziej szczegółowych, tak jak wszyscy widzowie sobotniego meczu pucharowego. Bez biletu nikt nie zostanie wpuszczony choćby w pobliże obiektu, bo pierwszy kordon ochroniarzy został zaplanowany już kilkaset metrów od stadionu. Za chwilę drugi, a potem trzeci. Najważniejsza jest jednak kolejna kontrola, z wąskim przejściem i kilkudziesięcioma stanowiskami, gdzie każdy będzie dokładnie sprawdzony – co ma w torbie i czy nie wnosi na sobie niebezpiecznych materiałów. Akurat na tym punkcie Francuzi są przewrażliwieni, bo z tzw. pasami szahida zamachowcy próbowali bezskutecznie zmylić ochronę na Stade de France w listopadzie, a gdy to się nie udało, sami wysadzili się w powietrze tuż koło obiektu.

Dlatego dzisiaj, aby wszystko przebiegało sprawnie, oprócz tysiąca uzbrojonych żandarmów, w pełnej gotowości jest tyle samo ochroniarzy z prywatnych firm, odpowiednio przeszkolonych.

– Chciałbym, żeby to były radosne mistrzostwa – z drużynami, które bardziej chcą atakować niż się bronić. Z zawodnikami, którzy akurat w czasie imprezy pokazują swoje największe umiejętności. Mam nadzieję, że na tym będziemy skupiać naszą uwagę – mówi nam Alain Giresse, legendarny francuski pomocnik, mistrz Europy z 1984 roku.

Nie on jeden tak myśli.

TS/Remigiusz Półtorak z Paryża (AIP), foto Twitter

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520