Nowomianowany naczelnik sił Sojuszu Północnoatlantyckiego gen. Curtis Scaparrotti uważa, że NATO powinno mocniej wspierać Ukraińców w walce z prorosyjskimi rebeliantami. – Powinniśmy rozważyć, jaką broń możemy im dostarczyć, by mogli skuteczniej walczyć z wrogiem – powiedział Amerykanin.
– Powinniśmy wspierać ich w sposób, jaki tego potrzebują, by mogli bronić swojego terytorium i suwerenności z sukcesem – przekonywał Scaparrotti. Wojskowy, noszący na pagonach cztery gwiazdki – symbol najwyższej generalskiej rangi – zastąpił na czele europejskich sił NATO generała Phillipa Breedlove’a, który przez ostatnie trzy lata musiał zmagać się ze wzmożoną aktywnością wojskową Rosji oraz zagrożeniem ze strony islamskiego ekstremizmu. Jest on również odpowiedzialny za długofalową strategię Sojuszu i przebieg światowych operacji wojskowych Paktu, zrzeszającego 28 krajów.
Scaparrotti, absolwent najlepszej amerykańskiej szkoły wojskowej – West Pointu – w przeszłości był dowódcą oddziałów Sojuszu oraz armii Stanów Zjednoczonych stacjonujących w Korei. 60-latek nie łudzi się, że aktywność Rosji na granicach Sojuszu podczas jego służby będzie mniejsza niż ostatnio. – Kreml będzie wspierał militarnie rebeliantów we wschodniej Ukrainie, niezależnie od tego, jak mocno będzie zaprzeczał – przyznał Scaparrotti.
Głównodowodzącym europejskich sił NATO może zostać jedynie amerykański generał lub admirał – pierwszym, który sprawował to stanowisko był Dwight Eisenhower, późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych.
Maciej Deja AIP, Geert Vanden Wijngaert AP Photo