13.4 C
Chicago
niedziela, 25 maja, 2025
Strona główna Blog Strona 1010

Czwarte miejsce Piotra Żyły na mamucie. Kubacki stracił prowadzenie w Pucharze Świata

0

Piotr Żyła zajął czwarte miejscie w konkursie Pucharu Świata w lotach narciarskich na mamuciej skoczni w austriackim Bad Mitterndorf. Wygrał Norweg Halvor Egner Granerud. Na podium stanęli też Austriak Stefan Kraft i Słoweniec Domen Prevc.

 

Granerud wygrał szósty konkurs w sezonie i został liderem Pucharu Świata, wyprzedzając Dawida Kubackiego.

 

Kubacki w sobotę był 10., Kamil Stoch 17., natomiast Aleksander Zniszczoł zajął 19. miejsce.

 

W niedzielę w Bad Mitterndorf odbędzie się drugi konkurs indywidualny.(PAP)

 

mg/ krys/

Chicago przeszło na nisko poziom transmisji koronawirusa

0

Chicago i powiat Cook po raz pierwszy od ubiegłego roku przeszły na niski poziom transmisji COVID-19 – podały Krajowe Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC). Liczba przyjęć do szpitali osób zarażonych koronawirusem spadła poniżej progu 10 na 100 tysięcy.

 

Po raz ostatni taki wskaźnik notowano w połowie listopada 2022. CDC potwierdziło, że na 102 powiaty Illinois 82 jest na niskim poziomie a 20 na średnim. „To dobra wiadomość, nawet jeśli nadal obserwujemy, wysoce zakaźny wariant XBB 1.5 Omicronu, który dalej rozprzestrzenia się na Środkowym Zachodzie” – powiedziała dyrektor departamentu zdrowia publicznego Chicago, doktor Allison Arwady.

Podziękowała też mieszkańcom Wietrznego Miasta za zachowywanie dodatkowych środków ostrożności w tym noszenie maseczek w miejscach publicznych czy szczepieniu się przeciw COVID-19 dzięki czemu7 udało się uniknąć kolejnej fali zakażeń, która mogłaby doprowadzić do wysokiej liczby zachorowań.

 

BK

Pula w Powerball wzrosła do 572 milionów dolarów

0

Dziś kolejna szansa na wygranie milionów w amerykańskiej loterii. Kumulacja w Powerball wzrosła do 572 milionów dolarów.

 

Gdyby tylko jedna osoba trafiła podczas wieczornego losowania „szóstkę” to decydując się na jednorazową wypłatę może otrzymać czek na 308.9 mln dolarów. Od tej kwoty będzie musiała jeszcze zapłacić podatek federalny i stanowy.

Pula w Powerball rośnie od listopada ubiegłego roku. Z kolei w piątek nikomu nie udało się skreślić sześciu liczb w Mega Millions i we worek do wygrania będzie już 31 milionów dolarów.

 

BK

Pomimo dużych strat Putin ma przygotowywać się do nowej ofensywy

0

Pomimo dużych strat Rosji na Ukrainie Władimir Putin przygotowuje się do nowej ofensywy, która może się zacząć już w lutym lub marcu – informuje Bloomberg, powołując się na źródła w rosyjskich władzach. Dodaje, że w dłuższej perspektywie Rosja przygotowuje się na długotrwały konflikt.

„Kreml chce pokazać, że jego wojska mogą odzyskać inicjatywę po tym, jak przez miesiące tracił przewagę, by skłonić Kijów i jego sojuszników do zgody na jakiś rodzaj rozejmu, dającego Rosji kontrolę nad już okupowanymi terytoriami Ukrainy” – pisze Bloomberg na podstawie zaznajomionych ze sprawą źródeł, w tym urzędników i doradców.

 

Agencja zaznacza, że niemal rok po rozpoczęciu prowadzonej na pełną skalę wojny, którą „miała trwać tygodnie”, Putin szykuje się do nowego uderzenia, jednocześnie przygotowując Rosję do długotrwałego konfliktu z USA i ich sojusznikami.

 

„Po tym jak jego wojska utraciły już ponad połowę swoich początkowych zdobyczy na Ukrainie, nawet Putin nie może zaprzeczyć słabości rosyjskiej armii, którą przez lata umacniał” – pisze Bloomberg. Dodaje, że te porażki wymusiły na Kremlu bardziej realistyczną postawę, a rządzący Rosją zdają sobie sprawę, że w tych okolicznościach nawet „utrzymanie obecnej linii frontu już będzie osiągnięciem”.

 

„Jednak Putin jest przekonany, że z liczniejszą armią i przy gotowości do akceptowania strat – które już osiągnęły dziesiątki tysięcy i są większe niż w jakimkolwiek konflikcie od czasów II wojny światowej – pozwolą Rosji zwyciężyć pomimo dotychczasowych porażek” – przekonują rozmówcy agencji.

 

Według „osób zbliżonych do Kremla” nowa ofensywa może rozpocząć się w lutym lub marcu. „To potwierdza ostrzeżenia Ukrainy i sojuszników, że nowy rosyjski atak może nastąpić, zanim na Ukrainę trafią nowe dostawy czołgów od USA i UE” – zaznaczono.

 

Putin postrzega wojnę w Ukrainie jako „egzystencjalny” konflikt z USA i Zachodem i nie widzi innej możliwości, niż w niej zwyciężyć – pisze Bloomberg na podstawie rozmów ze swoimi źródłami.

 

Nowa fala mobilizacji w Rosji może mieć miejsce wiosną; gospodarka i społeczeństwo kraju są w coraz większym stopniu podporządkowywane potrzebom wojska, Putin ma też długoterminowe plany wzmocnienia armii – dodaje agencja.

 

Bloomberg podkreśla, że również Zachód obawia się o przeciągnięcie wojny na kolejne lata. Zachodnie wywiady kwestionują, czy Rosja ma wystarczające siły, by przeprowadzić poważną ofensywę; politycy i eksperci obawiają się, że konflikt może przerodzić się w długotrwałą wojnę pozycyjną na wyniszczenie, przypominającą I wojnę światową. Taki scenariusz byłby po myśli Rosji, która ma większa populację i przemysł zbrojeniowy – ocenia Bloomberg.

 

(PAP)

Kanada/ Grupy przestępcze sprzedają nieruchomości bez wiedzy właścicieli; mieszkańcy zastają obce osoby w domach

0

Na terenie kanadyjskiej metropolii Toronto działają grupy przestępców sprzedających domy bez wiedzy właścicieli. Gangi wykorzystują podrobioną tożsamość.

Zaledwie trzy tygodnie temu policja w Toronto informowała o dwóch osobach poszukiwanych w związku ze sprzedażą domu bez wiedzy właścicieli. Media opisywały podobne pojedyncze przypadki, w tym osób, którym w ostatniej chwili udało się uniknąć utraty domu należącego do rodziny. Jednak śledztwo prywatnych firm detektywistycznych doprowadziło do ustalenia, że domów sprzedanych metodą „na słupa” jest przynajmniej kilkadziesiąt w ostatnim czasie, a w procederze specjalizuje się kilka grup przestępców.

 

King International Advisory Group, prywatna firma dochodzeniowa z Ontario ustaliła, że przynajmniej cztery lub pięć grup przestępczych sprzedaje nieruchomości bez zgody właścicieli i zaciąga kredyty pod zastaw cudzych nieruchomości – podał publiczny nadawca CBC. Według dziennikarskiego śledztwa, takich przypadków na terenie metropolii Toronto (GTA – Greater Toronto Area) było przynajmniej 30. Podobne przypadki znane są także w Vancouver i okolicach. To właśnie te dwa miasta są najchętniej wybierane przez kupujących nieruchomości w Kanadzie.

 

Kupując nieruchomość w Kanadzie można również kupić tzw. title insurance, czyli ubezpieczenie tytułu prawnego do nieruchomości. W przypadkach spornych, np. nierozliczenia się poprzedniego właściciela ze zobowiązań czy właśnie przestępczej sprzedaży nieruchomości bez wiedzy właścicieli, ubezpieczenie pozwala sfinansować straty. Według ustaleń dziennikarzy, czterech działających w Kanadzie ubezpieczycieli oferujących „title insurance” zauważyło podobne do siebie przypadki sprzedaży domów bez wiedzy ich właścicieli, a w ostatnim czasie liczba wniosków o wypłaty odszkodowań szybko rośnie, w ciągu ostatnich ponad dwóch lat jest to kwota przynajmniej 200 mln CAD.

 

Przestępcy poszukują domów z już spłaconym kredytem hipotecznym, takich, których właściciele przebywają poza miejscem stałego zamieszkania, wynajmują za kilka tysięcy dolarów „słupy”, osoby, które posługując się sfałszowanym dowodem tożsamości udają najemców, by móc wejść do domu. Inne osoby z podrobionym dowodem tożsamości udają właścicieli, by zaciągnąć kredyt lub sprzedać dom. Organizatorzy nie ujawniają się, ale szybko przenoszą pieniądze na inny rachunek, a następnie inwestują w kryptowaluty, złoto lub transferują środki poza Kanadę. Właściciele domu, którzy wracają po nieobecności, zastają obce osoby, które mają umowę kupną domu od prawowitych właścicieli.

 

Tytuły własności są w rejestrach prowadzonych przez rządy prowincji, ale każdy może te rejestry przeglądać. Rejestrować zmiany tytułu własności mogą tylko wybrane zawody, jak prawnicy obsługujący transakcje kupna i sprzedaży nieruchomości. To właśnie prawnicy mają obowiązek sprawdzać dokumenty tożsamości właścicieli, ale nie wszyscy robią to wystarczająco starannie.

 

Telewizja Global News cytowała Ronalda Alphonso, prezesa firmy brokerskiej specjalizującej się w kredytach hipotecznych Mortgage Broker Store, który ostrzegał, że przestępcza działalność może być powszechniejsza niż się wydaje. Zwracał uwagę, że ktoś nielegalnie musi zmieniać zapisy w rejestrze właścicieli nieruchomości, posługując się skopiowanymi kodami dostępu do systemu. W dodatku np. coraz popularniejsze, także z powodu pandemii, podpisywanie umów w formie elektronicznej sprawia, że trudno jest zweryfikować tak autentyczność dokumentów jak prawdziwość podpisu.

 

Z Toronto Anna Lach (PAP)

 

lach/ jar/

Do Ziemi zbliża się wyjątkowa kometa. Ekspert: Układ Słoneczny odwiedziła ostatnio 50 tys. lat temu

0

Do Ziemi zbliża się kometa C/2022 E3 (ZTF), która ostatnio odwiedziła Układ Słoneczny 50 tysięcy lat temu. Na polskim niebie najlepiej widoczna będzie 2 lutego. „Jeśli planujemy obserwację, dobrym rozwiązaniem będzie zaopatrzenie się w lornetkę na statywie, a w idealnej sytuacji, w mały teleskop”– radzi Przemysław Rudź z Polskiej Agencji Komicznej.

Kometa została odkryta w marcu ubiegłego roku dzięki przeglądowi nieba Zwicky Transient Facility w Obserwatorium Palomarskim w USA. Po obliczeniu jej orbity okazało się, że nie jest obiektem jednopojawieniowym. Co to znaczy? Komety jednopojawieniowe to te, które przylatują w pobliże Słońca, mijają je i odlatują na zawsze w przestrzeń kosmiczną. Jednym słowem ich orbity są parabolami lub hiperbolami. Natomiast komety okresowe pojawiają się w pobliżu Słońca cyklicznie. Tak właśnie jest w przypadku C/2022 E3, która porusza się po bardzo wydłużonej elipsie. „Wyróżnia ją fakt, że zbliża się do Słońca tylko raz na 50 tys. lat” – wyjaśnia Rudź. Dla porównania, okres obiegu legendarnej komety Halleya to 76 lat. Za rekordzistkę, uważa się kometę Enckego, która pojawia się w okolicach Słońca co 3,3 roku.

 

„C/2022 E3 budzi duże zainteresowanie, ponieważ ostatnio odwiedziła okolice Ziemi w epoce kamienia łupanego, kiedy na Ziemi żyli jeszcze neandertalczyczy czy denisowianie” – mówi Rudź.

 

Ekspert wyjaśnia, że 12 stycznia br. kometa przeszła przez punkt przysłoneczny (tzw. peryhelium) i obecnie oddala się od Słońca, zmierzając w kierunku Ziemi. „Największe zbliżenie ma nastąpić w 2 lutego – kometa minie Ziemię w odległości ok. 42 mln km. Z naszej perspektywy to olbrzymi dystans, ale faktycznie stanowi on zaledwie 1/3 odległości Ziemi od Słońca” – tłumaczy.

 

Badacze spodziewają się, że jasność komety będzie rosła. Czy będzie widoczna gołym okiem? Tego, jak wyjaśnia Rudź, na razie nie wiadomo, choć raczej nie należy się spodziewać, że obiekt stanie się dostrzegalny nieuzbrojonym okiem, jak wcześniej informowano.

 

„Do zbliżenia zostało jeszcze kilka dni, a komety są wyjątkowo nieprzewidywalne i często nas zaskakują. Jeśli planujemy obserwację najlepszym rozwiązaniem będzie zaopatrzenie się w lornetkę na statywie, a w idealnej sytuacji, w mały teleskop” – radzi. Jednocześnie podkreśla, że o ile pozwoli na to pogoda, warunki obserwacji komety z terytorium Polski będą bardzo sprzyjające.

 

„Chodzi o jej położenie nad horyzontem, a z terenów naszego kraju będzie można ją podziwiać prawie przez całą noc. Obecnie znajduje się w gwiazdozbiorze Małej Niedźwiedzicy i zmierza w kierunku konstelacji Żyrafy. Tam właśnie należy jej szukać 2 lutego, kiedy osiągnie największą jasność” – wyjaśnia rozmówca PAP.PL.

 

Kometę wyróżnia też oryginalny, zielono-niebieski odcień. „To efekt znajdujących się w jej jądrze substancji chemicznych. Za zielonkawy efekt odpowiedzialne są np. związki węgla” – wyjaśnia Rudź. Jednak kolor i detale obiektu widoczne są wyłącznie na zdjęciach długoczasowych, wykonywanych przez teleskopy i sprzężone z nimi kamery astronomiczne, które wykonywać mogą nawet kilkunasto- czy kilkudziesięciominutowe ekspozycje. „W lornetce kometa będzie przypominała raczej świetlistą mgiełkę” – tłumaczy ekspert.

 

Czym są komety? „Często opisuje się je jako ogromne, brudne, kosmiczne śnieżki. Składają się m.in. z lodu wodnego, lodu suchego – zestalonego dwutlenku węgla, domieszek skał i pyłu. Powstały najprawdopodobniej podczas formowania się Układu Słonecznego i stanowią jego najbardziej pierwotne elementy. Uważa się, że rezerwuarem komet jest tzw. Obłok Oorta, który ogromną sferą otacza Układ Słoneczny w odległości do około 100 tys. jednostek astronomicznych (1 jednostka astronomiczna to średnia odległość Ziemi od Słońca). Obiekty, które zawiera poruszają się po niestabilnych orbitach, a każde zawirowanie grawitacyjne może je strącić ku centralnym rejonom Układu Słonecznego. Taka kometa podróżuje w kierunku Słońca przez setki tysięcy lat. Kiedy w końcu się do niego zbliża, materia zawarta w jej jądrze rozgrzewa się i sublimuje; powstaje głowa i warkocz kometarny” – mówi badacz.

 

Uważa się, że komety miały ogromny wpływ na wygląd naszej planety. Jedna z teorii zakłada, że większość wody w oceanach pochodzi właśnie z jąder kometarnych. „Kiedy miliardy lat temu miliony komet ustawicznie bombardowały Ziemię, zawarty w nich lód ulegał roztopieniu zasilając środowisko w wodę” – wyjaśnia Rudź, zaznaczając jednocześnie, że teoria ta nie została potwierdzona.

 

To jednak nie jedyna teoria, którą wysunęli badacze. „Według niektórych naukowców, potwierdzona zawartość związków organicznych znajdujących się na powierzchni komet sugeruje, że mogły one dostarczyć na Ziemię pierwotne cegiełki życia, które w wyniku ewolucji dały początek życia komórkowego” – mówi ekspert.

 

Rudź podkreśla, że komety mogą stanowić też śmiertelne niebezpieczeństwo. „Zderzenie Ziemi z rozpędzoną do ogromnych prędkości kometą równałoby się zagładzie naszej cywilizacji” – stwierdza. Przypomina, że do podobnego zdarzenia doszło w 1994 roku, kiedy kometa Shoemaker-Levy 9 uderzyła w Jowisza. „Rozmiary śladów kosmicznej kolizji w atmosferze planety uświadomiła nam, że w analogicznej sytuacji ziemska biosfera zostałaby prawdopodobnie całkowicie unicestwiona” – mówi.

 

Dlatego, jak podkreśla Rudź, tak ważne są projekty automatycznych przeglądów nieba. „Dzięki nim rejestrujemy i katalogujemy obiekty potencjalne zagrażające Ziemi. Zdajemy sobie sprawę z tego, że kwestią nie jest czy, ale kiedy coś w nas uderzy i chcemy być na to przygotowani” – dodaje.

 

Pierwszym poważnym krokiem w kierunku rozwoju obrony planetarnej była, zakończona spektakularnym sukcesem, misja DART. Zderzenie pojazdu kosmicznego z niewielką planetoidą Dimorphos zmieniło jej trajektorię, a efekt, jak poinformowała NASA, był większy od oczekiwanego. Był to pierwszy w historii eksperyment mający zademonstrować zdolności obrony Ziemi przed niebezpiecznymi ciałami niebieskimi. „Rozwiązania wykorzystane w sondzie DART mogą być skalowalne. Jeżeli z odpowiednim wyprzedzeniem wykryjemy obiekt nam zagrażający, będziemy mogli wysłać w jego kierunku dużo większą sondę, która zawczasu zmieni jego orbitę. Innym pomysłem jest użycie ładunków jądrowych, czy systemów aktywnej zmiany orbity instalowanych na powierzchni planetoidy” – tłumaczy Rudź.

 

„Komety są fascynujące i badamy je od zarania astronomii. Wiedza, którą na ich temat mamy, ma realne przełożenie na nasz byt. Komety mogą nieść życie, ale w skrajnych sytuacjach mogą je też niszczyć. Musimy być na to przygotowani” – podsumowuje ekspert.

 

Materiał dostępny również na PAP.PL: https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1527470%2Cdo-ziemi-zbliza-sie-wyjatkowa-kometa-ekspert-uklad-sloneczny-odwiedzila

 

Autorka: Daria Al Shehabi

 

dsk/ agt/

Prezydenci miast mówią o kryzysie i braku pieniędzy, ale… hojnie nagradzają swoich pupili zajmujących eksponowane stanowiska

0

Prezydenci miast często mówią o kryzysie i braku pieniędzy w budżetach. Jednocześnie hojnie nagradzają swoich pupili zajmujących eksponowane stanowiska – informuje dziennik „Fakt”, który ujawnia „bizantyjskie” nagrody w samorządach.

Jak donosi gazeta, „na czele listy rozrzutności” znalazł się prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, który w zeszłym roku przeznaczył 715 tys. zł. na nagrody dla swoich zastępców i dyrektorów. „Trzej jego zastępcy dostali po 10 tys. zł. Dlaczego? Bo jest ich mało!” – podkreśla „Fakt”.

 

„Nagrody zostały przyznane w związku ze zwiększeniem obowiązków spowodowanym przejęciem przez nich zadań czwartego zastępcy, którego stanowisko od maja 2020 r. pozostaje nieobsadzone” – zaznacza, cytowany w dzienniku dyrektor Wydziału Organizacyjnego Urzędu Miasta Poznania Wojciech Kasprzak.

 

Na drugim miejscu – według gazety – uplasowała się prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która na roczne nagrody dla „ratuszowej śmietanki” wydała 641 tys. zł. „Czterech wiceprezydentów dostało po 22 250 zł, a 27 dyrektorów po 17 138 zł.” – zaznacza „Fakt”.

 

Dziennik podkreśla, że prezydent Krakowa Jacek Majchrowski „tylko na nagrody i premie dla swoich czterech zastępców przeznaczył prawie pół miliona złotych (422 500 zł)”. „Nie wiadomo jak ozłocił dyrektorów, bo magistrat o tym nie informuje” – czytamy w „Fakcie”.

 

Gazeta zauważa, że przy „hojności tej trójki skromnie wyglądają bonusy dla wiceprezydentów i dyrektorów w Szczecinie (363 800 zł), Bydgoszczy (250 712 zł) i Lublinie (240 tys. zł.).

 

„Prezydenci Wrocławia, Łodzi, Katowic i Białegostoku nie chcieli zdradzić +Faktowi+ ile wydali na nagrody” – czytamy.

 

„Fakt” zaznacza, że z „manii nagradzania wyłamał się tylko prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który swoim współpracownikom nie przyznał żadnej premii”. (PAP)

 

ero/ agz/

Wymieramy. Duży spadek liczby urodzeń

0

Kryzysy społeczne wpływają negatywnie na decyzje prokreacyjne – widzimy to już w spadku urodzeń, jaki nastąpił w Polsce podczas pandemii, a wkrótce przekonamy się, czy podobny wpływ miała wojna w Ukrainie – powiedział PAP demograf prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego.

„W sytuacji kryzysów społecznych ludzie wykazują dwie tendencje – unikają podejmowania długookresowych zobowiązań – jak zawarcie małżeństwa czy posiadanie potomstwa – albo przekładają je na czas późniejszy. Wskutek ograniczeń covidowych nagle drastycznie zmniejszyła się liczba nowo zawieranych małżeństw, a więc spodziewaliśmy się, że gdy zostaną one zniesione, to po roku, dwóch, zobaczymy zwiększoną liczbę małżeństw. Tymczasem owszem, patrząc na dane miesięczne z ubiegłego roku, liczby bliskie są tym z 2019 r., ale nie widać, aby nastąpiło odrobienie strat z pandemii” – powiedział PAP prof. Szukalski.

 

Demograf przeanalizował, jak pandemia COVID-19 wpłynęła na decyzje prokreacyjne Polek i Polaków. Przede wszystkim zwrócił uwagę na duży spadek liczby urodzeń i współczynnika dzietności. Liczba urodzeń żywych spadła z 375 tys. w roku 2019 do 355,3 tys. w roku następnym i 331,5 tys. w 2021 r. Sytuacji nie uratował nawet wzrost urodzeń wydawanych w Polsce przez matki z niepolskim obywatelstwem.

 

„Już od kilku lat zwiększa się liczba rodzących w Polsce obywatelek Ukrainy. W 2021 r. prawie 3 proc. urodzonych w Polsce dzieci miało matkę mającą niepolskie obywatelstwo, a jeszcze w 2014 r. takich dzieci było 0,5 proc. Chciałbym jednak zaznaczyć, że chociaż w tym roku przyjechało bardzo dużo uchodźczyń w ciąży i wiele takich dzieci się urodziło, to one nie będą włączane do naszych statystyk, gdzie figurują wyłącznie stali mieszkańcy kraju – w przypadku obcokrajowców są to osoby mające prawo stałego pobytu” – dodał.

 

Z kolei współczynnik dzietności – mówiący o średniej liczbie dzieci, jaką wydałaby na świat kobieta w sytuacji długotrwałego utrzymywania się płodności na poziomie obserwowanym w danym roku – obniżył się z 1,419 w 2019 r. do wartości 1,320 w 2021 r. (1,378 w 2020 r.).

 

„Tak naprawdę nie wiemy jeszcze, jak wojna w Ukrainie wpłynęła na liczbę urodzeń w Polsce, bo skutki jej wpływu – ze względu na 9-miesięczny okres ciąży – możemy obserwować dopiero w ostatnich tygodniach. Jeszcze nie dysponujemy pełnymi danymi za grudzień ubiegłego roku, a dzięki nim będziemy mogli już wstępnie powiedzieć, czy nagle po 24 lutego nastąpiło jakieś tąpnięcie w decyzjach prokreacyjnych” – uważa prof. Szukalski.

 

Według demografa w okresie PRL tylko 4-6 proc. stanowiły dzieci urodzone w związkach pozamałżeńskich, a od końca lat 80. XX wieku jesteśmy świadkami stałego podwyższania się tego udziału. Również w czasie covidu nieznacznie, ale jednak się on podniósł i to mimo tego, że z macierzyństwa rezygnowały głównie kobiety młode, a to one najczęściej decydują się na wydanie potomstwa bez uprzedniego zawarcia małżeństwa z ojcem dziecka. I tak urodzeń pozamałżeńskich w latach 2019-2021 było odpowiednio: 25,4 proc., 26,4 proc. i 26,7 proc.

 

Szukalski zauważył, że – z uwagi na niższą aktywność zawodową kobiet mieszkających na wsi oraz większe poczucie bezpieczeństwa, jakie daje życie poza dużymi ośrodkami w warunkach pandemii – mogło by się wydawać, że kryzys demograficzny w mniejszym stopniu dotknie takich środowisk. Tymczasem jest odwrotnie – w przypadku zdecydowanej większości jednorocznych grup wieku mieszkanki wsi charakteryzuje większy spadek płodności niż ich miejskie rówieśniczki, co widać również przy porównaniu zmian współczynnika dzietności. W 2019 r. wyniósł on 1,407 w miastach i 1,427 na wsi, a w 2021 odpowiednio 1,331 i 1,301.

 

Jak można się zatem spodziewać, z porównania dzietności w poszczególnych powiatach wynika, że w okresie pandemicznym najmniejsze spadki zanotowano w dużych i wielkich miastach, a największe na wiejskich obszarach Polski Wschodniej. Z danych wynika, że bardzo niską gotowość do posiadania potomstwa wykazują mieszkańcy licznych obszarów woj. podlaskiego, świętokrzyskiego i podkarpackiego.

 

Niezależnie od sytuacji kryzysowych statystyczna Polka rodzi swoje pierwsze dziecko dość późno, bo około 29. roku życia, a największą płodność osiąga w okolicach trzydziestki. W opinii prof. Szukalskiego ten trend się nie zmieni.

 

„Pamiętajmy, że w porównaniu z pokoleniem matek współczesnych młodych kobiet dokonała się olbrzymia zmiana – średnio o trzy lata wydłużył się czas edukacji. Nie wszyscy idą na studia, dlatego nie mówię o pięciu latach. To zaś oznacza późniejsze wejście na rynek pracy, na którym i tak pierwsze lata związane są często z niepewnością i zmianami pracodawcy. Dojście do momentu, gdy młoda kobieta uznaje, że jest już wystarczająco samodzielna, odracza się o kilka lat” – wyjaśnił.

 

W opinii badacza nie należy oczekiwać, że uda się zatrzymać proces odraczania decyzji prokreacyjnych Polek, biorąc pod uwagę, że w wielu krajach zachodniej i północnej Europy wiek pierwszej ciąży jest nadal średnio o dwa lata wyższy niż u nas.(PAP)

 

Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska

 

agm/ joz/

120 lat temu urodził się Aleksander Kamiński, autor „Kamieni na szaniec”

0

120 lat temu, 28 stycznia 1903 r., urodził się Aleksander Kamiński, harcmistrz, pedagog, żołnierz Armii Krajowej i jeden z dowódców Szarych Szeregów. Autor książki „Kamienie na szaniec”, opisującej dzieje 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej i jej członków – „Alka”, „Zośki” i „Rudego”.

Aleksander Kamiński ps. Kamyk urodził się 28 stycznia 1903 r. w Warszawie. Dwa lata później jego rodzina przeniosła się do Kijowa. Tam też Kamiński kształcił się w rosyjskiej szkole powszechnej. W 1911 r. zmarł jego ojciec, co postawiło matkę w trudnej sytuacji materialnej. Aby pomóc matce, Aleksander przerwał edukację i zdobył posadę bankowego gońca. Z czasem otrzymał awans i jako urzędnik przepisywał bankową korespondencję na maszynie.

 

W 1916 r. udał się z matką w podróż do Humania, gdzie mieszkał jej brat, w nadziei na poprawę bytu. Podczas drogi z nieznanych przyczyn rozłączył się z matką, która trafiła na Kaukaz i w związku z zawieruchą wojenną i rewolucyjną na kilka lat straciła kontakt z synem. Aleksander przybył do Humania, zamieszkał u wuja i podjął przerwaną edukację w utworzonej po rewolucji polskiej szkole. Ponownie znalazł także posadę w banku, by wspomóc rodzinny budżet.

 

Od 1918 r. należał do humańskiej 1. Męskiej Drużyny Skautowej im. Tadeusza Kościuszki, gdzie pełnił różne funkcje. W 1920 r. po śmierci wuja, trafił najpierw pod opiekę sąsiadów, potem na pewien czas do ochronki dla sierot polskich, by ostatecznie znaleźć schronienie u harcerskiego przełożonego Oskara Żawrockiego. Rok później, wobec represyjnych działań bolszewików w stosunku do polskiego harcerstwa, młody Kamiński zdecydował się na powrót do kraju.

 

Podjął naukę w stołecznym gimnazjum i zamieszkał w bursie dla wojennych sierot w Pruszkowie. Odnowił też znajomość z Żawrockim, który włączył go w miejscowe życie harcerskie. Kamiński niebawem został zastępcą komendanta hufca w Pruszkowie. Po zdaniu matury studiował historię na Uniwersytecie Warszawskim, pracując równocześnie jako wychowawca w pruszkowskiej bursie dla bezdomnych i porzuconych dzieci oraz pisząc teksty do „Harcmistrza”, „Płomyka” i „Iskier”.

 

W 1924 r. został podharcmistrzem, a rok później objął funkcję komendanta Hufca Pruszkowskiego, zaś po zakończeniu studiów w 1928 r. – komendanta Chorągwi Mazowieckiej. Otrzymał wówczas również powołanie do wojska, gdzie podczas ćwiczeń nabawił się zapalenia płuc i w wyniku komplikacji zdrowotnych został zwolniony ze służby, jako trwale do niej niezdolny. Po leczeniu powrócił do harcerstwa, prowadząc referat drużyn mniejszości narodowych oraz współorganizując dla najmłodszych wydział zuchowy i zbierając pierwsze doświadczenia, które posłużyły mu później do sformułowania zasad „wychowania metodą harcerską”. Stały się też one podstawą jego książek poświęconych tej tematyce, m.in. „Antka Cwaniaka” czy „Książki wodza zuchów”.

 

W 1930 r. ożenił się z koleżanką z harcerstwa Janiną Sokołowską, a dwa lata później w związku z nawrotem choroby płuc przeniósł się do Zakopanego na leczenie. Przez kilka kolejnych lat kierował ośrodkami harcerskimi na południu kraju, prowadził różnego typu kursy, wchodził także w skład delegacji na międzynarodowe spotkania skautingu.

 

Po wybuchu wojny powrócił do Warszawy i zaczął działać w Komendzie Pogotowia Harcerzy oraz zaangażował się w pomoc uchodźcom i sierotom. Był inicjatorem powstania harcerstwa podziemnego – Szarych Szeregów, pomysłodawcą i redaktorem naczelnym organu prasowego Komendy Głównej AK – „Biuletynu Informacyjnego”. Później dowodził również Biurem Informacji i Propagandy stołecznego ZWZ oraz stworzył i prowadził Organizację Małego Sabotażu „Wawer”. W tym okresie powstała też jego najbardziej znana powieść „Kamienie na szaniec”, opisująca dzieje 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej i jej członków – „Alka”, „Zośki” i „Rudego”. Po Powstaniu Warszawskim udało mu się uniknąć obozu i przedostać do żony i córki do Skierniewic.

 

Po wojnie pracował jako asystent w katedrach pedagogiki na Uniwersytecie Łódzkim, gdzie obronił również pracę doktorską. Na krótko powrócił też do harcerstwa, w 1949 r. został jednak zwolniony za „reakcyjne podejście”. Przesłuchiwany przez UB, usunięty z uniwersytetu po likwidacji jego katedry, przeszedł na rentę i zajął się pracą naukową. Do harcerstwa wrócił po 1956 r., angażując się w działalność przywróconego ZHP jako przewodniczący Naczelnej Rady Harcerskiej. Zrezygnował jednak dość szybko w obliczu działań zmierzających do podporządkowania Związku PZPR.

 

W 1958 r. ponownie podjął współpracę z Uniwersytetem Łódzkim, najpierw w Zakładzie Socjologii, a następnie jako szef katedry pedagogiki społecznej. Angażował się aktywnie w działalność organizacji pedagogicznych, m.in. Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz Komitetu Nauk Pedagogicznych i Psychologicznych PAN. W 1969 r. otrzymał tytuł profesora. Trzy lata później przeszedł na emeryturę i przeniósł się do Warszawy. Zmarł 15 marca 1978 r., spoczął na Powązkach Wojskowych. Patronuje licznym drużynom harcerskim, szkołom i ulicom.

 

„Druh +Kamyk+, jak nazywali go serdecznie harcerze, odszedł 15 marca 1978 r. Od tego czasu runęły imperia i zmieniły się ustroje, a jego przesłanie uczące braterstwa i służby ciągle jest dla naszej młodzieży aktualne, promieniujące i urzekające. +Pisałem z potrzeby serca+ – wyznawał Kamyk – +Znałem cudowną młodzież – zapragnąłem pokazać ją światu, utrwalić o niej prawdę i przedłużyć jej życie poza śmierć+. Udało mu się to. Współczesna młodzież po lekturze jego książek odwołuje się do pamięci swoich poległych rówieśników i nawiązując do słów Kamyka, pisze: +My nie musimy pięknie umierać tak jak oni. Ale możemy pięknie żyć – za nich!+. I to jest najpiękniejsze zwycięstwo Aleksandra Kamińskiego” – tak jego postać podsumowała Barbara Wachowicz, autorka książki „+Kamyk+ na szańcu. Gawęda o druhu Aleksandrze Kamińskim w stulecie urodzin”. (PAP)

 

https://dzieje.pl/

 

(arch.)

 

akn/ abe/

Zakopane/ Zapowiada się wysoka frekwencja turystyczna na drugi turnus ferii

Hotelarze spod Giewontu mówią o bardzo dobrym obłożeniu na nadchodzące dwa tygodnie zimowego wypoczynku. Trend się odwrócił i feryjni goście z Wielkopolski, którzy poprzednio wybierali Szklarską Porębę, czy Karpacz, teraz wolą Zakopane. Wyjątkowo dużo jest też rezerwacji z Małopolski.

Zimowy wypoczynek rozpoczynają województwa: świętokrzyskie, kujawsko-pomorskie, małopolskie, wielkopolskie i lubuskie. Do szkół z kolei od poniedziałku wracają uczniowie z województw: lubelskiego, łódzkiego, podkarpackiego, pomorskiego i śląskiego.

 

„Zauważamy, że teraz trend się odwrócił i goście z Wielkopolski w te ferie licznie zawitają pod Tatrami. Również goście z samej Małopolski chętnie rezerwują pobyty w Zakopanem i najprawdopodobniej determinuje ten wybór bliska odległość i bardzo dobra, śnieżna pogoda. Obserwujemy dużo więcej rezerwacji z Wielkopolski, niż w latach ubiegłych. Alokacja ruchu turystycznego z tamtego kierunku ma również najprawdopodobniej związek ze śniegiem, którego u nas nie brakuje” – powiedział PAP Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej (TIG).

 

Dodał on, że rezerwacji na drugi turnus ferii nie ma ekstremalnie dużo, ale poziom jest satysfakcjonujący. Na razie hotelarze raportują, że obłożenie miejsc noclegowych pod Tatrami jest w granicach 70–80 proc. Z uwagi na zauważalny trend skrócenia okienka rezerwacyjnego, wielu turystów podejmie decyzje o przyjeździe w ostatniej chwili, mając na uwadze prognozy pogody.

 

Pierwszy turnus ferii zimowych pod względem frekwencji turystycznej był bardzo udany dla branży hotelarskiej spod Giewontu. Według danych TIG, zwłaszcza drugi tydzień ferii cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem gości.

 

„Ku zaskoczeniu wielu turystów przyjechało do Zakopanego z województwa łódzkiego, choć w ubiegłych latach goście z tego kierunku nie odwiedzali nas szczególnie licznie. Goście z Centralnej Polski głównie wypoczywali na spacerach tatrzańskimi dolinami, a mniej z nich korzystało ze stoków narciarskich” – powiedział PAP Wagner.

 

Restauratorzy z zakopiańskich Krupówek również nie narzekają na brak gości, jednak donoszą, że choć turystów na deptaku jest dużo, to zamówienia są raczej „oszczędne”. Oznacza to, że restauracje są pełne, ale średni rachunek od stolika jest niższy, niż choćby w okresie świąteczno-noworocznym.

 

„Obecnie restauratorzy obserwują raczej oszczędnych konsumentów, ale bywają też dni, kiedy przed popularnymi restauracjami ustawiały się kolejki chętnych do wejścia” – zaznaczył w rozmowie z PAP Karol Wagner z TIG.(PAP)

 

autor: Szymon Bafia

 

Karkonosze/ W górach kilkadziesiąt centymetrów śniegu; trudne warunki do uprawiania turystyki pieszej

Kilkadziesiąt centymetrów śniegu leży w sobotę w górnych partiach Karkonoszy. Szlaki są nieprzetarte, miejscami zalegają na nich zaspy. Duże zachmurzenie, mgła oraz wiatry wiejący z prędkości 50 km/h powodują, że warunki do uprawiania turystyki pieszej są trudne.

W sobotę rano temperatura w górnych partiach Karkonoszy spadła do minus 10 stopni Celsjusza, ale wiatr wiejący z kierunku północnego z prędkością około 50 km/h powoduje, że odczuwalna jest niższa. Zachmurzenie w górach jest duże, a mgła dodatkowo ograniczają widoczność do 30 metrów

 

Ratownicy Karkonoskiej Grupy GOPR przestrzegają, że powyżej 1000 m n.p.m. na szlakach miejscami zalegają lód i zaspy. Szlaki są nieprzetarte, a w górnych partiach gór leży od 40 do 75 cm śniegu.

 

W niższych partiach gór jest bezwietrznie; leży tam do 40 cm śniegu. „Wyruszając w góry, warto sprawdzić dostępność schronisk i szlaków w odwiedzanym rejonie” – apelują goprowcy.

 

W Karkonoszach obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego.(PAP)

 

autor: Piotr Doczekalski

 

pdo/ agz/

Puchar Świata w skokach narciarskich/ Na mamuciej skoczni w austriackim Bad Mitterndorf czterech Polaków

0

W zaplanowanym na godzinę 14.15 w sobotę konkursie Pucharu Świata skoczkowie po raz pierwszy w tym sezonie rywalizować będą na mamuciej skoczni. W austriackim Bad Mitterndorf o punkty do klasyfikacji lotów powalczy czterech Polaków.

W piątkowych kwalifikacjach zwyciężył reprezentant gospodarzy Stefan Kraft, a najlepszym z Polaków był Dawid Kubacki, który zajął czwarte miejsce. Brązowy medalista ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Chinach, który prowadzi w klasyfikacji generalnej PŚ, uplasował się jednak o jedną lokatę za Norwegiem Halvorem Egnerem Granerudem – najbliższym z rywali w boju o Kryształową Kulę. Obu zawodników dzieli 48 punktów.

 

W sobotę zaprezentują się także Piotr Żyła (ósme miejsce w kwalifikacjach), Kamil Stoch (14.) oraz Aleksander Zniszczoł (27.). Do konkursu nie awansował Jakub Wolny (41.).

 

W niedzielę odbędą się drugie zawody na tej samej skoczni, poprzedzone kwalifikacjami.

 

W tym sezonie zaplanowanych jest łącznie sześć konkursów indywidualnych i jeden drużynowy w lotach. Kolejne odbędą się w Vikersund (18-19 marca) oraz w Planicy (31 marca – 2 kwietnia), gdzie tradycyjnie nastąpi zakończenie sezonu.(PAP)

 

mm/ co/

Floryda. Wygrał milion dolarów, bo ktoś… wepchnął się przed niego w kolejce

0

Mieszkańca Florydy Stephena Munoza Espinozę spotkało wielkie szczęście w małym nieszczęściu. Ktoś wepchnął się przed niego w kolejkę w sklepie spożywczym, dzięki korzystny splot zdarzeń spowodował, iż wygrał na loterii 1 000 000 dolarów!

Munoz Espinoza wyczerpany po całym dniu pracy poszedł do automatu z kuponami loteryjnymi, aby nabyć los. Nieznajomy mężczyzna wepchnął się jednak przed niego w kolejkę.

„To był koniec długiego dnia, a ja byłem zmęczony” – relacjonował mężczyzna.

Nie szukając konfliktu Espinoza zdecydował, że kupi kupon gdzie indziej. Poszedł więc do sklepu spożywczego Publix Super Market w Delray Beach i tam nabył za 50 dolarów kupon gry „500X The Cash”. Głowna nagrodą jest w niej 25 000 000 dolarów.

Choć Espinoza banku nie rozbił, z pewnością może być zadowolony. Wygrał okrągły milion dolarów i wybrał opcję zryczałtowanej, jednorazowej wypłaty w wysokości 828 000 dolarów.

„Nie mogłem uwierzyć, że wygrałem milion dolarów!” – powiedział Espinoza, cytowany przez NY Post. Ale wsiadł do swojego samochodu i udał się do siedziby Loterii w Tallahassee, gdzie odebrał swoją nagrodę i zdał sobie sprawę, że to wszystko prawda.

Swoją wygraną chce zainwestować w dom dla swojej rodziny.

Red. JŁ

Teksas zalegalizuje kasyna? Lobbyści z dobrymi nastrojami przed sesją legislacyjną

0

Lobbyści zalegalizowania w Teksasie gry w kasynach optymistycznie patrzą na sesję legislacyjną w 2023 roku. Dwie silne grupy, lobbujące za liberalizacją prawa hazardowego odbudowały się po sromotnej porażce ich projektów ustaw w 2021 roku i po dwóch latach powracają w składzie z m.in. byłym gubernatorem stanu.

Istnieją dwa główne obozy naciskające na liberalizację prawa hazardowego w Teksasie. Pierwszym są kontynuatorzy inicjatywy zmarłego Sheldona Adelsona i jego imperium hazardowego Las Vegas Sands. Są oni zwolennikami zalegalizowania kasyn a w szczególności „destination resorts” w kluczowych miastach stanu. Tym razem zespół Sands chce złożyć swoje ustawy szybciej i z szerszym poparciem, zarówno w branży gier, jak i w Legislaturze.

Druga grupa to  Texas Sports Betting Alliance – koalicja stanowych, profesjonalnych drużyn sportowych i platform bukmacherskich, która skupia się głównie na staraniach o legalizację zakładów sportowych online. Sports Betting Alliance jeszcze przed obecną sesją legislacyjną powołał na swojego rzecznika byłego gubernatora Ricka Perry’ego.

„To się dzieje, będzie się działo dalej i stan Teksas musi to uregulować i upewnić się, że dane obywateli są chronione” – powiedział Perry, sugerując, iż Teksańczycy i tak korzystają z gier hazardowych oraz zakładów online poza stanem.

Hazard jest w dużej mierze nielegalny w Teksasie, z wyjątkami obejmującymi loterie, wyścigi koni i chartów oraz bingo. W Teksasie istnieją jedynie trzy kasyna plemienne, które są dopuszczone do działania na mocy prawa federalnego.

Red. JŁ

Kalifornia. Sędzia zablokował prawo, które karze lekarzy za „dezinformowanie” o COVID-19

Sędzia federalny tymczasowo zablokował nowe kalifornijskie prawo, które zakazuje lekarzom rozpowszechniania „dezinformacji” na temat COVID-19, stwierdzając, że jest ono „konstytucyjnie niejasne” – podaje The Hill.

Grupa pięciu lekarzy i dwie adwokackie organizacje nonprofit pozwały prawo w listopadzie 2022 roku – miesiąc od momentu, kiedy ustawa Assembly Bill 2098 została podpisana przez gubernatora Kalifornii Gavina Newsoma.

Ustawa stanowi, że rozpowszechnianie wśród pacjentów błędnych informacji lub dezinformacji związanych z COVID-19, w tym informacji o ryzyku związanym z wirusem, metodach zapobiegania i leczenia oraz szczepionkach, należy uznać za „nieprofesjonalne zachowanie”. W ustawie definiuje się dezinformację lub fałszywą informację, jako wiedzę niezgodną z „współczesnym konsensus naukowym” oraz „standardami opieki medycznej”.

To właśnie definicję dezinformacji, zawartą w ustawie, sędzia okręgowy William Shubb poddał w wątpliwość, blokując w środę Assembly Bill 2098. Argumentował, iż definicja ta narusza 14-stą poprawkę do Konstytucji USA.

Do powyższej definicji odwoływali się także powodowie, którzy stwierdzili, że „konsensus naukowy” jest terminem ogólnie słabo zdefiniowanym i ma małe znaczenie w społeczności medycznej. Zdaniem Shubba rodzi to wiele pytań, na których odpowiedzi brak: kto określa, czy istnieje konsensus, kto musi się zgodzić, aby konsensus istniał i jak niedawno konsensus musi powstać, aby być uznanym za współczesny.

Red. JŁ

Morski potwór? Niesamowite znalezisko w Teksasie

0

 Jace Tunnell z University of Texas Marine Institute przywykł już do wszystkiego, co wyławia z wody u wybrzeży Teksasu – włącznie z dużą ilością lalek oraz ich różnych części ciała, które morze wyrzuca na brzeg – jednak to zaskoczyło nawet jego. Na plaży znalazł morskie stworzenie, które wyglądem budzi przerażenie!

W tym tygodniu Jace Tunnell, dyrektor rezerwatu Mission-Aransas, znalazł wielkiego węgorza amerykańskiego na wyspie Mustang, po czym znaleziskiem podzielił się na Facebooku.

„To jest jak w zasadzie tak duże, jak tylko może być” – powiedział Tunnell w klipie z 23 stycznia, spoglądając w dół na różowo-rude, pozbawione życia morskie stworzenie. „Ale to jest wielkie. Musi mieć ze 4 stopy długości” – dodał.

Amerykańskie węgorze są zazwyczaj dużo mniejsze i powszechnie używane w połowach, jako przynęty. „Oczywiście ten jest na to za duży” – stwierdził Tunnel.

Ten konkretny węgorz jest również prawdopodobnie samicą, jak przypuszcza dyrektor rezerwatu w nagraniu. „Są one większe niż samce” – powiedział. „Samice mogą znieść do 4 milionów jaj”.

Red JŁ

Kolejne doniesienia w sprawie maila sztabu Lightfoot do CPS

0

Napięta sytuacja pomiędzy sztabem wyborczym Lori Lightfoot, a zarządem Chicago Public Schools. Na jaw wychodzą kolejne fakty związane z niesławnym mailem wysłanym przez kampanię do nauczycieli, w którym proszono o zachęcanie uczniów do włączenia się w działania polityczne.

Pierwszą reakcją po ujawnieniu maila była wypowiedź sztabu, która sugerowała, że podobne prośby są normalną praktyką stosowaną od wielu lat. Zdaniem piszących te słowa, zaangażowani w wybory starają się w ten sposób dać „niezliczonym uczniom szkół średnich i studentom możliwość nauczenia się procesu wyborczego”. Wkrótce po tym, jak pojawiły się głosy krytyki, kampania oświadczyła, że przestanie kontaktować się z nauczycielami.

Teraz okazuje się, że jeszcze przed wydaniem tego oświadczenia sztab Lightfoot dostał wyraźną odpowiedź od jednego ze starszych urzędników CPS, w której można przeczytać, że „Żadna rekrutacja na stażystów lub [wolontariuszy] nie może być prowadzona na terenie kampusu lub przez personel/nauczycieli. Nie możemy również zaliczać zajęć za udział w aktywności kampanijnej” – napisał w mailu do sztabu wyborczego Chuck Swirsky, starszy doradca prezesa CPS

Lightfoot, która od tego czasu przeprosiła i przyznała, że posunięcie to było „oczywistym błędem”, spotkała się z ostrą krytyką, a dodatkowo trafiła pod lupę inspektorów generalnych zarówno okręgu szkolnego, jak i miasta. Chicagowska Rada Etyki w tym tygodniu poprosiła o przeprowadzenie pełnego dochodzenia przez inspektorów przed wydaniem orzeczenia, czy kampania Lightfoot naruszyła lokalne przepisy etyczne.

Nastolatek porwał i kazał się wozić

0

Zarzuty porwania i napadu z bronią w ręku usłyszał nastolatek z Chicago. Jego ofiarą padł o 5 lat starszy mężczyzna.

Scenariusz napadu był iście filmowy. 15-latek miał zmusić swoją ofiarę, aby ta woziła go od jednego bankomatu do drugiego. Gdy wybrał odpowiednią ilość pieniędzy, grożąc bronią wygonił z samochodu jego właściciela, a sam odjechał w nieznanym kierunku.

Jak wynika z doniesień policji, nastolatek został aresztowany w czwartek. Porwanie i kradzież miały miejsce blisko miesiąc temu.

Obawy o bezpieczeństwo w czasie obchodów nowego roku księżycowego

0

Specjalne środki bezpieczeństwa zaplanowano na ten weekend w związku z chicagowskimi obchodami Księżycowego Nowego Roku. W trosce o ich spokojny przebieg odbyło się spotkanie organizatorów i służb porządkowych.

Główne obchody zaplanowano na sobotę. O 1-ej po południu Argyle Street i Winthrop Avenue przejdzie barwny, azjatycki korowód. Przez cały dzień organizatorzy planują przeróżne atrakcje.

Martwią się jednak o bezpieczeństwo uczestników świętowania. Ma to związek z niedzielnymi strzelaninami w Monterey Park w Kalifornii, gdzie podczas tamtych obchodów doszło do masowych strzelanin, w których zginęło łącznie 11 osób.

Jak zapewnił radny North Side Harry Osterman służby są przygotowane, aby chronić tych, którzy chcą wspólnie, spokojnie świętować. „Planujemy naprawdę bezpieczną paradę dla każdego, kto dołączy do nas jutro” – zapowiedział.

Twarde lądowanie na O’Hare

0

Twarde lądowanie zaliczył pilot małego samolotu, który w piątek rano pojawił się na lotnisku O’Hare. Jak wynika z pierwszych ustaleń, pojawiły się problemy natury technicznej.

Do awaryjnego lądowania doszło tuż po 8-mej rano. Pilot samolotu linii Cape Air zgłosił problem z podwoziem. Udało mu się wylądować, choć na pewno nie było to miękkie lądowanie. Lecący z Manistee w stanie Michigan samolot uderzył w pas startowy, ale wbrew wcześniejszym doniesieniom, nie uszkodził jego nawierzchni.

Na miejscu pojawił się ekipy ratunkowe. Pomocy nie potrzebował pilot samolotu, choć maszyna uległa uszkodzeniu.

Napad na jubilera w Arlington Heights

0

Tysiące dolarów miały paść łupem złodziei w Arlington Heights. Na tyle wyceniono wartość towarów skradzionych z jednego z tamtejszych sklepów jubilerskich.

Do zdarzenia doszło w Persin and Robbin Jewelers przy South Dunton Avenue w środę po południu. Jak twierdzi policja z Arlington Heights, podejrzana kobieta podeszła do drzwi wejściowych sklepu, zadzwoniła do drzwi, a kiedy pracownik je otworzył, za nią weszło dwóch podejrzanych mężczyzn. Użyli małych młotków do rozbicia lady z biżuterią, podczas gdy pracownicy ukryli się na zapleczu.

Podejrzani odjechali następnie czarną Hondą Accord z 2021 roku. Policja odnalazła później pusty samochód.

Matka i córka, które zginęły w wybuchu w Katowicach miały 69 i 41 lat

0

Śmiertelne ofiary piątkowego wybuchu gazu w budynku plebanii kościoła ewangelicko-augsburskiego w Katowicach-Szopienicach – matka i córka wydobyte przez strażaków z gruzowiska po kilku godzinach akcji ratowniczej – miały rocznikowo 69 i 41 lat – wynika z ustaleń policji.

„Dwie kobiety, które poniosły śmierć to matka i córka. Starsza z nich urodziła się w 1954 roku, a młodsza w 1982. To są wyłącznie nasze ustalenia, ciała zostały zabezpieczone do dyspozycji Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Dopiero później zostaną przeprowadzone ich oględziny i czynności identyfikacyjne” – zaznaczył w rozmowie z PAP podkomisarz Łukasz Kloc z Komedy Miejskiej Policji w Katowicach.

 

Odnosząc się do pojawiających się informacji, że ofiarami tragedii mogły być goszczące w parafii osoby z Ukrainy, policjant powiedział, że obie zmarłe w wyniku wybuchu kobiety to Polki, które na stałe mieszkały w budynku parafialnym. Według wciąż niepotwierdzonych informacji, obywatelka Ukrainy była jedną z osób lekko poszkodowanych – została zaopatrzona na miejscu przez służby medyczne, nie było konieczności jej hospitalizacji.

 

Do wybuchu – najprawdopodobniej gazu – doszło w piątek około 8.30 rano. Początkowo wydawało się, że wszystkie osoby przebywające w budynku w chwili eksplozji wyszły z katastrofy cało, niektóre z obrażeniami niezagrażającymi życiu. Potem ustalono, że na probostwie parafii ewangelicko-augsburskiej mieszkały jeszcze dwie osoby: matka i córka. Rozpoczęto poszukiwania. Na ciało pierwszej z kobiet ratownicy natrafili w gruzowisku około 12.30, ciało drugiej odnaleźli ponad dwie godziny później.

 

W szpitalach są obecnie cztery osoby: to mężczyzna w stabilnym stanie przebywający w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, dwie dziewczynki – siostry w wieku 3 i 5 lat leczone w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, a także ich mama. Dzieci mają obrażenia kończyn, głowy i lekkie poparzenia. Również obrażenia ich mamy nie są bardzo poważne.

 

Trzy inne osoby, które były w budynku w momencie eksplozji, nie wymagały hospitalizacji. Jedna z nich ma uraz ortopedyczny, ale opuściła szpital na własną prośbę. Proboszcza parafii nie było na plebanii w chwili wybuchu.

 

Ceglany budynek, w którym doszło do wybuchu, zbudowano na przełomie XIX i XX wieku. Był ogrzewany gazem z miejskiej sieci. Gazu używano także do gotowania. Najprawdopodobniej to wybuch gazu był przyczyną piątkowej katastrofy. Frontowa część trzypiętrowego domu została całkowicie zniszczona. Wiadomo już, że cały budynek trzeba będzie rozebrać.

 

Wybuch był tak silny, że w pobliskich domach wyleciały szyby, a nawet całe okna. Mocno ucierpiała specjalna szkoła podstawowa, gdzie uczy się ok. 30 dzieci, i technikum spożywcze, gdzie chodzi ok. 100 uczniów. Choć w poniedziałek kończą się ferie, do czasu zakończenia remontu dzieci mają uczyć się w innych placówkach lub zdalnie.

 

Śledztwo w sprawie wybuchu i zawalenia się budynku plebanii kościoła ewangelicko-augsburskiego wszczęła Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Jak po południu przekazali śledczy, przesłuchani zostali już pierwsi świadkowie. Zabezpieczono monitoring z miejsca katastrofy, przeprowadzono oględziny uszkodzonych samochodów.

 

Od godzin porannych prokurator był na miejscu zdarzenia; został tam skierowany także biegły z zakresu budownictwa – poinformowała PAP rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej, prok. Marta Zawada-Dybek. „Po zakończeniu akcji ratunkowej i pozytywnej decyzji inspektora nadzoru budowlanego odnośnie możliwości wykonania czynności na miejscu zdarzenia, zostaną tam przeprowadzone oględziny” – dodała rzeczniczka.(PAP)

 

autorzy: Krzysztof Konopka, Mateusz Babak, Marek Błoński

 

kon/ mtb/ mab/ jann/

Orban: Ukraina, podobnie jak Afganistan, jest ziemią niczyją

0

MSZ Ukrainy wezwało w piątek ambasadora Węgier w Kijowie Istvana Ijdjarto w związku z wypowiedziami węgierskiego premiera Viktora Orbana, który porównał Ukrainę do Afganistanu i nazwał ją „ziemią niczyją” – poinformował na Facebooku rzecznik ukraińskiej dyplomacji Ołeh Nikołenko.

„Kolejna dyskredytująca wypowiedź Viktora Orbana pod adresem Ukrainy. Takie stwierdzenia są kategorycznie niedopuszczalne. Budapeszt kontynuuje kurs celowego niszczenia relacji węgiersko-ukraińskich, znacząco podważając możliwość dalszego dialogu między dwoma sąsiednimi krajami” – napisał Nikołenko.

 

Dodał, że ambasador Węgier został wezwany do MSZ na szczerą rozmowę. „Zastrzegamy sobie prawo do podjęcia innych działań w ramach reagowania” – podkreślił.

 

Portal Ukrainska Prawda poinformował, że Orban w piątek spotkał się z 15 dziennikarzami, przed którymi przyznał, że nie wierzy w zwycięstwo Ukrainy. Miał też powiedzieć, że kraj ten stopniowo przemienia się w ruinę, którą nie da się rządzić i w związku z tym „Ukraina, podobnie jak Afganistan, jest ziemią niczyją”. (PAP)

 

zm/ ap/

Izrael/ Uzbrojony mężczyzna zabił 7 osób i ranił kilka kolejnych w Jerozolimie

0

Uzbrojony mężczyzna zabił w piątek pięć osób i postrzelił pięć kolejnych w Jerozolimie; napastnik został zastrzelony przez policję – poinformował portal Times of Israel.

Według wstępnych ustaleń atak, który miał miejsce w synagodze lub obok niej, był zamachem terrorystycznym.

 

Policja poinformowała, że na miejsce ataku wysłano kilkudziesięciu funkcjonariuszy.

 

Według służb medycznych ofiary ataku zginęły na miejscu; stan rannych jest nieznany. (PAP)

 

Izrael/ Liczba ofiar ataku terrorystycznego w Jerozolimie wzrosła do siedmiu (krótka2)

Liczba ofiar ataku terrorystycznego w północnej części Jerozolimy Wschodniej wzrosła do siedmiu. Portal Times of Israel podaje, że policja poszukuje ewentualnych wspólników zamachowca, który otworzył ogień do ludzi znajdujących się przy synagodze.

Na miejsce ataku jest komendant policji w Jerozolimie Doron Turgeman, który wraz z innymi funkcjonariuszami rozpoczął czynności śledcze.

 

Policja nie podała żadnych dodatkowych informacji. (PAP)

 

fit/ ap/

Rzecznik rządu Piotr Mueller: Na ten moment nie ma decyzji o przekazaniu Ukrainie myśliwców

0

Na ten moment nie ma decyzji o przekazaniu Ukrainie myśliwców – poinformował w piątek rzecznik rządu Piotr Müller. Jak dodał, nie ma też planów dostarczenia Ukrainie kolejnych czołgów. Będziemy wspierać Ukrainę w zakresie uzbrojenia, ale nie muszą to być kolejne dostawy czołgów – dodał.

Rzecznik rządu był pytany w piątek podczas konferencji prasowej, czy są plany kolejnego wsparcia Ukrainy poprzez dostarczenie czołgów.

 

„Na ten moment nasze deklaracje są jasne i ograniczają się do tych, jakie złożyliśmy i zobaczymy jakie będą decyzje w przyszłości. Będziemy wspierać Ukrainę w zakresie uzbrojenia, ale nie muszą to być kolejne dostawy czołgów” – podkreślił Müller.

 

Jedocześnie zauważył, że Polska jest w absolutnej czołówce jeśli chodzi o pomoc Ukrainie.

 

Dopytywany, czy polskie władze rozważają przekazanie Ukrainie myśliwców, rzecznik rządu odparł: „Na ten moment takiej decyzji nie ma”.

 

11 stycznia we Lwowie prezydent Andrzej Duda oświadczył, że Polska podjęła decyzję o przekazaniu Ukrainie kompanii czołgów Leopard 2 w ramach budowania międzynarodowej koalicji w tej sprawie.

 

25 stycznia, niemiecki rząd zapowiedział dostarczenie Ukrainie czołgów Leopard 2. W pierwszym etapie Niemcy chcą przekazać Ukrainie 14 czołgów Leopard typu 2A6 z zapasów Bundeswehry. Niemcy wydadzą też odpowiednie zezwolenia krajom partnerskim, które chcą szybko dostarczyć czołgi Leopard 2 ze swoich zapasów na Ukrainę. Również w środę prezydent USA Joe Biden ogłosił, że USA przekażą Ukrainie 31 czołgów M1 Abrams. Jak zapowiedział Biały Dom, czołgi zostaną zakupione dla Ukrainy, ich dostawa zajmie „miesiące”, ale szkolenia rozpoczną się już wkrótce.(PAP)

 

autorzy: Mateusz Mikowski, Grzegorz Bruszewski

 

mm/ gb/ par/

Rzecznik KE: Ostatnia fala ataków rakietowych na Ukrainę to „masowy terror bombowy”

0

Zmasowane ataki podkreślają ohydny i nieludzki charakter agresji Kremla – oświadczył w piątek rzecznik Komisji Europejskiej ds. zagranicznych Peter Stano.

„Ostatnia fala rosyjskich ataków rakiet i dronów po raz kolejny podkreśla ohydny, nieludzki charakter agresji Kremla wymierzonej w ukraińską ludność cywilną i infrastrukturę” – napisał Stano na Twitterze.

 

„Ten godny potępienia masowy terror bombowy musi się natychmiast skończyć. Zaangażowani w to zostaną pociągnięci do odpowiedzialności” – zapowiedział.

 

W ciągu minionej doby w wyniku rosyjskich ostrzałów zginęło sześcioro mieszkańców obwodu donieckiego na wschodzie Ukrainy, a także po dwie osoby na Charkowszczyźnie i Chersońszczyźnie, na południu i północnym wschodzie kraju – poinformowały w piątek na Telegramie władze tych trzech ukraińskich regionów.

 

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

 

asc/ mms/