Napięta sytuacja pomiędzy sztabem wyborczym Lori Lightfoot, a zarządem Chicago Public Schools. Na jaw wychodzą kolejne fakty związane z niesławnym mailem wysłanym przez kampanię do nauczycieli, w którym proszono o zachęcanie uczniów do włączenia się w działania polityczne.
Pierwszą reakcją po ujawnieniu maila była wypowiedź sztabu, która sugerowała, że podobne prośby są normalną praktyką stosowaną od wielu lat. Zdaniem piszących te słowa, zaangażowani w wybory starają się w ten sposób dać „niezliczonym uczniom szkół średnich i studentom możliwość nauczenia się procesu wyborczego”. Wkrótce po tym, jak pojawiły się głosy krytyki, kampania oświadczyła, że przestanie kontaktować się z nauczycielami.
Teraz okazuje się, że jeszcze przed wydaniem tego oświadczenia sztab Lightfoot dostał wyraźną odpowiedź od jednego ze starszych urzędników CPS, w której można przeczytać, że „Żadna rekrutacja na stażystów lub [wolontariuszy] nie może być prowadzona na terenie kampusu lub przez personel/nauczycieli. Nie możemy również zaliczać zajęć za udział w aktywności kampanijnej” – napisał w mailu do sztabu wyborczego Chuck Swirsky, starszy doradca prezesa CPS
Lightfoot, która od tego czasu przeprosiła i przyznała, że posunięcie to było „oczywistym błędem”, spotkała się z ostrą krytyką, a dodatkowo trafiła pod lupę inspektorów generalnych zarówno okręgu szkolnego, jak i miasta. Chicagowska Rada Etyki w tym tygodniu poprosiła o przeprowadzenie pełnego dochodzenia przez inspektorów przed wydaniem orzeczenia, czy kampania Lightfoot naruszyła lokalne przepisy etyczne.