Były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Antoni Piechniczek zauważył, że konflikt między trenerem Michałem Probierzem a dotychczasowym kapitanem Robertem Lewandowskim nie służy atmosferze wokół kadry. „Przydałoby się trochę zimnej wody na te rozpalone głowy” – powiedział PAP.
Najbardziej doświadczony zawodnik biało-czerwonych najpierw ogłosił, że nie przyjedzie na mecze z Mołdawią (towarzyski) i Finlandią (el. MŚ), bo chce odpocząć po ciężkim sezonie ligowym w Barcelonie, a potem – po odebraniu mu opaski kapitana – poinformował, że nie zagra w kadrze, dopóki jej selekcjonerem będzie Michał Probierz.
„Dziwię się, że ludzie o takim doświadczeniu i stażu pracy w sporcie nie potrafią załatwić takiej drobnej – dla mnie – sprawy. Czy w związku z zaistniałą sytuacją osiągnięcia Lewandowskiego to jest nic, bo chciał raz pojechać na urlop i prosił, żeby go zwolnić? Wszyscy myśleli, że nie pożegna Kamila Grosickiego (w Chorzowie, podczas piątkowego spotkania z Mołdawią 2:0 – PAP), a on wynajął samolot i przyleciał. Ja się uśmiecham ze łzami w oczach. To szczyt głupoty, żeby nie umieć takiej kwestii rozwiązać” – dodał Piechniczek, który doprowadził Polaków do trzeciego miejsca na mundialu w Hiszpanii w 1982 roku.
Jego zdaniem, wyjściem byłoby zbagatelizowanie sytuacji i puszczenie wszystkiego w niepamięć.
„Lewandowski mówi, że będzie grał dla najlepszych kibiców świata. To swego rodzaju kokieteria. Na miły Bóg. Trochę zawaliłeś i teraz najbardziej ci zależy na kibicach? Mówienie, że nie zagra, dopóki Probierz będzie trenerem, też nie jest fajne. Jest kwestia, czy kolejny trener kadry, pomny na to wszystko, co się wydarzyło, nie podziękuje Lewandowskiemu i nie poinformuje, że da sobie doskonale radę bez 37-letniego piłkarza” – zauważył.
Dodał, że w tym sporze jedna nierozsądna rzecz goni drugą.
„Atmosfera wokół kadry nie jest przez to dobra. Wszyscy aktorzy tego widowiska mogą wszystko naprawić, aczkolwiek zaszli za daleko. Probierz się czuje niedowartościowany i się nie ugnie. Lewandowski już paru trenerów zwolnił. No, tylko siąść i płakać. A tu mecz za chwilę (wtorek w Helsinkach – PAP). I teraz niech reprezentacja tylko spróbuje go nie wygrać. To dopiero będą +jaja+. A przecież tak się może stać” – stwierdził.
Jego zdaniem każdy z uczestników sporu jakiś drobny błąd popełnił.
„Może ktoś Robertowi nie podpowiedział, że ma to trochę inaczej rozegrać. Z drugiej strony, on ma 37 lat, żonę, dzieci, nie czuje się zmęczony fizycznie, tylko psychicznie. Pytam każdego, czy wie, co to znaczy grać w Barcelonie? Tam, kiedy w trzech meczach nie strzeli gola, to zaraz się mówi, że jest za stary i trzeba go sprzedać” – ocenił.
Zaznaczył, że Lewandowski jest zawodnikiem potrafiącym w pojedynkę wygrać mecz, choć zdarza się to już coraz rzadziej.
„Ale gole strzela. Był królem strzelców w trzech ligach (polska, niemiecka i hiszpańska – PAP), rozegrał ponad 150 meczów w kadrze. Komu ta sytuacja jest potrzebna? Trochę zimnej wody by się przydało na te rozpalone głowy, bo to poziom stołówki studenckiej” – zakończył jedyny trener w historii piłkarskiej reprezentacji Polski, który prowadził ją w dwóch mundialach (1982 i 1986).
Piotr Girczys (PAP)