Pięciu policjantów nie żyje, siedem kolejnych jest rannych – to bilans strzelaniny, do jakiej doszło w Dallas w Teksasie. Krwawe wydarzenia rozegrały się podczas czwartkowego protestu zorganizowanego po tym, jak policja zastrzeliła w akcji dwóch czarnoskórych mężczyzn w Luizjanie i Minnesocie. Zatrzymano trzech napastników, czwarty z nich popełnił samobójstwo – podaje CBC NEWS.
– Co najmniej dwóch snajperów strzelało do policjantów z wysoko położonych stanowisk podczas wiecu protestacyjnego – pisała w oficjalnym oświadczeniu rzecznika szefa policji w Dallas, Davida Browna. Podane przez nią informacje szybko potwierdziły lokalne służby. Snajperzy zastrzelili pięciu policjantów podczas ulicznych demonstracji.
Trzech sprawców zostało zatrzymanych – Jedna z poszukiwanych osób sama oddała się w ręce policji. Drugi z podejrzanych został zatrzymany przez oddział SWAT. Niedaleko jego miejsca zamieszkania znaleźliśmy podejrzany pakunek. Został zabezpieczony przez policyjnych pirotechników – podała wcześniej policja.
Czwarty napastnik długo nie chciał współpracować ze służbami. Wymiana ognia z napastnikiem trwała kilka godzin. Strzelając do funkcjonariuszy jak mantrę powtarzał on, że zamierza zranić kolejnych policjantów. Mężczyzna twierdził też, że w centrum Dallas podłożono bomby, ale póki co nie udało się potwierdzić tych informacji. Popełnił samobójstwo.
– Usłyszeliśmy strzały, ale na początku zupełnie nie uświadamialiśmy sobie skąd one pochodzą. To było przerażające przeżycie nie wiedzieć skąd nadejdzie atak – mówił jeden z uczestników demonstracji.
To najtragiczniejszy dzień dla amerykańskich funkcjonariuszy od czasów ataku na World Trade Center z 11 września 2011 roku. Tamtego dnia zginęło 72 policjantów.
TS/Sylwia Arlak (aip)