Do obowiązujących epidemicznych restrykcji można było się przygotować, a o zakupie skarpetek czy koszulek trzeba było myśleć wcześniej – powiedział w poniedziałek ukraiński minister ochrony zdrowia Maksym Stepanow, komentując oburzenie wywołane zakazem handlu niektórymi artykułami.
Od 8 do 24 stycznia na Ukrainie w związku z epidemią Covid-19 obowiązują zaostrzone ograniczenia, zgodnie z którymi restauracje, bary, kawiarnie mogą obsługiwać klientów tylko na wynos, mają być zamknięte kina i teatry, siłownie oraz centra handlowo-rozrywkowe.
Dozwolony jest handel produktami spożywczymi, lekarstwami, kosmetykami, środkami czystości, karmami dla zwierząt itp.
Po wejściu w życie restrykcji niektórzy ukraińscy internauci wyrażali oburzenie, że mimo tego, iż dany sklep jest otwarty, nie można w nim kupić niektórych artykułów. W mediach społecznościowych zaczęto publikować zdjęcia, na których widać np. zaklejone taśmą sklepowe półki ze skarpetkami.
„Środki do czyszczenia obuwia, nowe skarpetki i rajstopy zwiększają ryzyko zakażenia koronawirusem. Albo jak można rozumieć ten kwarantannowy absurd?” – napisał na Twitterze deputowany z opozycyjnej frakcji Europejska Solidarność Ołeksij Honczarenko.
Do tych komentarzy odniósł się w poniedziałek minister Stepanow, podkreślając, że o planowanych ograniczeniach władze informowały miesiąc przed ich wprowadzeniem. Ocenił, że do restrykcji można było się przygotować. „Można było policzyć, ilu koszulek czy skarpetek potrzeba” – dodał. Ponadto towary te można kupić online – zaznaczył szef resortu zdrowia.
Według danych ministerstwa ochrony zdrowia w ubiegłym tygodniu, kiedy prawosławni i grekokatolicy obchodzili Boże Narodzenie, na Ukrainie wykryto ok. 41 tys. zakażeń SARS-CoV-2 – prawie 7 tys. mniej niż tydzień wcześniej. Minionego tygodnia przeprowadzono ok. 161 tys. testów PCR na obecność Covid-19. W związku z infekcją lub jej podejrzeniem hospitalizowanych jest według stanu z poniedziałku ok. 22 tys. ludzi.
Z Kijowa Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ ap/