Występujący na trzecim poziomie rozgrywkowym KKS Kalisz zmierzy się u siebie z Legią Warszawa, a pierwszoligowy Górnik Łęczna podejmie broniący trofeum Raków Częstochowa w zaplanowanych na wtorek i środę półfinałach piłkarskiego Pucharu Polski.
W rywalizacji „Pucharu Tysiąca Drużyn”, jak nazywane są rozgrywki PP, pozostały cztery, które wywodzą się z różnych biegunów piłkarskiej piramidy. W stawce pozostały jeden drugoligowiec, jeden pierwszoligowiec oraz dwaj przedstawiciele ekstraklasy, którzy mają patent na pucharowe rozgrywki, a w dodatku w tym sezonie walczący o mistrzostwo kraju.
I los okazał się przychylny faworytom, nie kojarząc ich w półfinałach.
We wtorek w Kaliszu Legia, z 19 triumfami najbardziej utytułowany zespół w historii Pucharu Polski, zagra z miejscowym KKS.
Podopieczni trenera Bartosza Tarachulskiego są rewelacją obecnej edycji PP. Wyeliminowali już trzech utytułowanych przedstawicieli ekstraklasy: Widzew Łódź, Górnika Zabrze (w obu przypadkach po rzutach karnych), a w ćwierćfinale Śląsk Wrocław, zwyciężając sensacyjnie aż 3:0 w meczu, po którym trener pokonanych Ivan Djurdjevic ocenił, że to „wstyd roku”.
W półfinale KKS czeka jeszcze trudniejsze zadanie. Legia pozostaje niepokonana od 14 października, a w sobotę w meczu na szczycie pokonała Raków 3:1 i zmniejszając stratę do lidera do sześciu punktów sprawiła, że walka o tytuł nabrała rumieńców.
„Liga ligą, a we wtorek czeka nas bardzo ważny mecz. Rozegramy go w innych warunkach i innej atmosferze niż spotkaniem z Rakowem, choć w Kaliszu też to będzie święto. Szanujemy każdego przeciwnika. Drużyna, która awansowała do półfinału Pucharu Polski z drugiej ligi zasługuje na respekt. Jeśli jednak znów zagramy na takim poziomie, jak w sobotę, to nie będzie problemów” – podkreślił serbski wahadłowy Legii Filip Mladenovic.
Drugą, oprócz KKS Kalisz, rewelacją pucharowych zmagań jest w tym sezonie Górnik Łęczna. W pierwszej lidze drużyna, która jeszcze w poprzednim sezonie występowała w ekstraklasie, przez moment była nawet blisko strefy spadkowej, a odżyła po zmianie trenera. Pod wodzą Ireneusza Mamrota zdążyła już awansować do półfinału PP, co jest historycznym wydarzenia dla całej Lubelszczyzny, a w lidze w czterech występach wywalczyła osiem punktów i widmo drugiego z rzędu spadku mocno od siebie oddaliła.
We wcześniejszych fazach obecnej edycji zespół z Łęcznej wyeliminował m.in. grające w ekstraklasie Koronę Kielce i Piasta Gliwice.
Tym razem poprzeczka zawiśnie wyjątkowo wysoko. Rywalem Górnika będzie Raków, czyli rywal teoretycznie najmocniejszy z możliwych. Zespół z Częstochowy jest liderem ekstraklasy i zmierza po pierwsze w historii mistrzostwo kraju. A Puchar Polski stał się w ostatnich latach specjalnością piłkarzy Marka Papszuna – sięgnęli po to trofeum w 2021 i 2022 roku. W tych rozgrywkach ostatniej porażki doznali 5 grudnia 2019 roku, ulegając w 1/8 finału edycji 2019/20 w serii rzutów karnych Cracovii.
Sobotnia porażka w stolicy nie powinna wpłynąć na dyspozycję częstochowian. „Chcemy wygrać Górnikiem Łęczna i znowu zagrać w finale. To teraz najważniejszy cel” – przyznał pomocnik Patryk Kun.
Znak zapytania widnieje przy miejscu finału PP, który tradycyjnie ma się odbyć 2 maja na PGE Narodowym w Warszawie. 20 marca władze Warszawy, wydając zgodę na rozgranie na reprezentacyjnym obiekcie spotkania z Albanią w eliminacjach mistrzostw Europy, odmówiły pozwolenia na zorganizowanie tam finału PP, ale jak zapewnił rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski związek w stosownym terminie złoży odpowiednie dokumenty dotyczące organizacji finału, a także planowanego na czerwiec towarzyskiego meczu drużyny narodowej.
W puli nagród obecnej edycji PP jest 10 milionów złotych, z czego połowę otrzyma triumfator rozgrywek.
Program półfinałów Fortuna Pucharu Polski: 4 kwietnia, wtorek KKS 1925 Kalisz - Legia Warszawa (godz. 20.30; sędzia: Jarosław Przybył - (Kluczbork) 5 kwietnia, środa Górnik Łęczna - Raków Częstochowa (20.30; Krzysztof Jakubik - Siedlce)
(PAP)