Na posesji prof. Andrzeja Dubiela w Kocmyrzowie dochodzi do siebie bocian z Niezwojowic. Ptak ma złamaną nogę.
– Trafił do mnie kilka dni temu. Był w stanie nieomal agonalnym. Nie miał żadnego odruchu obronnego przed człowiekiem, co świadczy o tym, że było z nim naprawdę źle – opowiada prof. Dubiel, emerytowany pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, który kilka lat temu osiadł w Kocmyrzowie.
Ptak jest młody, o czym świadczy czarna końcówka dzioba. Został znaleziony na łące w Niezwojowicach (gmina Pałecznica). Do Kocmyrzowa zawiózł go Waldemar Bucki, przedsiębiorca i hodowca ptaków ozdobnych.
– Bociek leżał na łące trzy dni i nikt nie potrafił mu pomóc – opowiada.
Ptak miał pecha – bo doznał urazu przed odlotem do Afryki – ale też szczęście, że przez trzy doby nie padł ofiarą psów lub innych drapieżników. Prof. Dubiel podał zwierzęciu antybiotyk i założył na złamaną nogę gips. Zdejmie go za 4-5 tygodni. Ptak nie chciał jeść, a gdy już coś połknął, zaraz zwracał.
– Na początek dawałem mu surowe jajka. Wlewałem mu po prostu do gardła dwa razy dziennie. Teraz zjada już surową wątróbkę – opowiada naukowiec i twierdzi, że ptak ma duże szanse na przeżycie. Niestety raczej będzie już zawsze uzależniony od pomocy ludzi. – Jest mało prawdopodobne, że będzie mógł samodzielnie chodzić. Raczej pozostanie do końca inwalidą – twierdzi profesor Dubiel.
Być może bocian zostanie stałym lokatorem posesji w Kocmyrzowie, która przypomina małe zoo. Bocian dzieli wolierę ze srebrnym bażantem chińskim. Obok można spotkać setki innych ptaków: ozdobne kury, indyki, gołębie, perliczki, pawie itp. Na wybiegach pasą się kuce, owce merynosy i muflony.
– Ja się tym bocianem zaopiekowałem społecznie. Żałuję, że nie ma na tym terenie żadnego ośrodka, w którym dzikie zwierzęta mogłyby otrzymać pomoc – mówi profesor.
(AIP)