Południowa Kalifornia oraz Kolumbia Brytyjska w Kanadzie zmagają się z groźnymi pożarami lasów. Tysiące strażaków walczy z ogniem, prądu nie mają setki tysięcy ludzi. W dotkniętym żywiołem regionie Kanady wprowadzono stan wyjątkowy.
Blisko 2 tysiące strażaków i innych służb gasi pożary na południu Kalifornii, która zmaga się z największymi upałami od pół wieku. W kurorcie w Palm Springs w piątek odnotowano rekordowe 50 st. C, a susza w regionie trwa już piąty rok. Jak podkreśla Reuters, akcja ratunkowa jest trudna z powodu bardzo wysokich temperatur i silnego wiatru. Trudna sytuacja panuje m.in. w dolinie Sierra Nevada, gdzie spłonęło blisko 800 hektarów lasów, a także na granicy hrabstw San Luis Obispo i Santa Barbara – tam ogień strawił co najmniej 700 hektarów zalesionego terenu. Krajowy Serwis Pogodowy podał, że w sobotę strażacy walczyli tam z aż 40 pożarami. Żywioł rozprzestrzenia się od czwartku, a do soboty ugaszono tylko 10 proc. wszystkich skupisk ognia – informuje Reuters.
W dolinie Sierra Nevada ogień zniszczył już kilkanaście domów. Mieszkańcy dotkniętego regionu nie mają prądu oraz bieżącej wody. Elektryczności pozbawiona została część miasta Los Angeles. W południowej Kalifornii ewakuowano setki ludzi, mówi się także o kilku rannych. Nie ma na razie informacji o zabitych.
Ciężka sytuacja panuje także w Kolumbii Brytyjskiej w zachodniej Kanadzie, którą w ostatnich dniach dotknęły burze oraz susze. Władze ogłosiły już stan wyjątkowy (pierwszy raz od 14 lat), od piątku w regionie odnotowano bowiem ponad 140 pożarów. Walczy z nimi ponad 1600 strażaków, ewakuowano tysiące mieszkańców. Tutaj także akcja ratunkowa jest wyjątkowo trudna z powodu niesprzyjających warunków atmosferycznych.
Aleksandra Gersz AIP