Kilkaset osób zgromadziło się w niedzielę w katedrze w chrześcijańskim mieście Karakosz na Równinie Niniwy w Iraku, który jest następnym etapem wizyty papieża Franciszka po tym kraju. Spotyka się on tam z ofiarami terroru i wysiedleń.
„Gdyby jeszcze rok temu w Irbilu, gdzie schroniłem się z rodziną, ktoś powiedział mi, że papież przyjedzie do Karakosz, uznałbym go za kompletnego szaleńca” – powiedział PAP wzruszony mężczyzna, który przybył do katedry.
Przyznał, że obecnie w wyzwolonym przez armię iracką mieście jest już bezpiecznie.
„Ta wizyta to jak balsam na nasze serca i na nasze rany. Nie znam tu nikogo, kto nie doznałby cierpień, o których trudno mi mówić” – dodał starszy mieszkaniec Karakosz.
Jego żona podkreśliła: „Do ostatniej chwili nie wierzyłam w to, że na własne oczy tu, w moim ukochanym i zdeptanym przez terrorystów mieście zobaczę papieża”.
Kobieta przyznała, że z przyjazdu Franciszka cieszą się także ich muzułmańscy sąsiedzi.
„A najbardziej zazdroszczą nam teraz ci, którzy wyjechali stąd daleko, nawet za Ocean” – dodała.
Młoda chrześcijanka powiedziała przez łzy: „Nie chcę mówić o tym, co tu przeżyłam. Teraz już płaczę z radości, że zobaczę Ojca Świętego”
Na ulicach Karakosz zgromadziły się tysiące wiwatujących ludzi.
Z Karakosz Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ mars/