Warto, by rząd w perspektywie 2023 r., następnych12–18 miesięcy, przekładał wajchę z finansowania konsumpcji na inwestycje – mówi prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys w poniedziałkowej rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.
Zdaniem szefa PFR, „nie ma sensu, żeby stopy procentowe goniły główną stopę inflacji, która zależy w połowie od czynników zewnętrznych, na które polityka pieniężna nie ma żadnego wpływu”.
„Obecnie stopy procentowe już istotnie zbliżyły się do inflacji bazowej na poziomie prawie 7 proc. To ją trzeba obserwować i kontrolować. Stabilizacja złotego wokół 4,65 za euro daje możliwość bardziej stopniowych zmian stóp procentowych. Przy poziomie 5,5–6,0 proc. można szukać pierwszej stabilizacji, obserwując dane z realnej gospodarki w kolejnych miesiącach. Można tu szukać pierwszego poziomu równowagi, koncentrując się nie na dalszych wzrostach, ale co kluczowe, na zwiększeniu efektywności tzw. transmisji polityki pieniężnej” – mówi Borys w „DGP”.
W ocenie prezesa PFR, „warto, by rząd w perspektywie 2023 r., następnych 12–18 miesięcy, przekładał wajchę z finansowania konsumpcji na inwestycje”. „Automatycznie konsumpcję będzie osłabiać wzrost obciążenia kredytów. Jeśli chodzi o inwestycje, to krytyczne jest uruchomienie Krajowego Planu Odbudowy. On z jednej strony ustabilizuje nam bilans płatniczy, z drugiej strony są to środki, które, gdy gospodarka będzie zwalniała, będą metodą na pobudzanie inwestycji, co może poprawi produktywność i strukturę wzrostu” – tłumaczy Borys.
Jak dodał, pozytywny scenariusz jest taki, że w 2023 r. nastąpi osłabienie napięć geopolitycznych, spadną ceny surowców, żywności, paliw, energii. „To zmniejszy efekty drugiej rundy, presję płacową i inflację. Ruchy na stopach procentowych działają z opóźnieniem trzech–czterech kwartałów, więc inflacja bazowa także wówczas powinna zacząć hamować przy osłabieniu wzrostu PKB do ok. 2 proc., ale bez ryzyka wzrostu bezrobocia. Wtedy złapalibyśmy równowagę, a wzrost gospodarczy byłby podtrzymywany inwestycjami, więc nie groziłaby nam recesja. To scenariusz tzw. miękkiego lądowania” – powiedział.
Zdaniem Borysa „w sytuacji wojny w Ukrainie i bardzo rozchwianej gospodarki fakt, że w przyszłym roku mamy wybory, nie jest dobry”. „Bo widać już w tej chwili różne pomysły, postulaty, które z punktu widzenia stabilizowania gospodarki nie działałyby dobrze, np. 20-proc. wzrost wynagrodzeń jest bardzo proinflacyjny. Z dużą ostrożnością podchodziłbym do pomysłu emitowania obligacji przez NBP” – powiedział. (PAP)
aop/ ann/