Na tydzień przed wygaśnięciem kontraktu Chicago na technologię wykrywającą strzały ShotSpotter w dalszym ciągu trwa debata czy powinna zostać utrzymana. Jej przeciwnikiem jest burmistrz Brandon Johnson.
„Wydaliśmy 100 milionów dolarów na coś, co zasadniczo jest krótkofalówką na patyku” – powiedział w poniedziałek burmistrz. Podczas rozmowy z dziennikarzami Johnson podtrzymał swoje stanowisko dotyczące wyłączenia setek nadajników ShotSpotter w całym Chicago.
„To tak zwane urządzenie, które jest nam wciskane przez korporację po prostu zawiodło” – mówił. Dodał, że woli inwestować w społeczność, potrzebującą miejsc pracy oraz w edukację i mieszkalnictwo.
W międzyczasie w chicagowskim ratuszu lokalni przywódcy, którzy popierają ShotSpotter, nadal próbowali wszelkich możliwych taktyk, aby powstrzymać jego anulowanie. Radni chcieli uchwalić rozporządzenie, nakazujące departamentowi policji Chicago zawarcie nowej umowy z właścicielem ShotSpotter. Propozycja ta została złożona w komisji regulaminowej Rady Miasta.
Przewodnicząca komisji radna z 8. okręgu Michelle Harris, która zdecydowanie opowiada się za ShotSpotter, powiedziała, że trwają inne działania proceduralne, w tym kolejna próba zorganizowania specjalnego posiedzenia Rady Miasta związanego z ShotSpotter po spotkaniu pełnej Rady Miasta w środę. Podobne spotkania były już zwoływane wcześniej, ale nie doszły do skutku z powodu braku kworum.
„Jestem zwolenniczką ShotSpotter. Niedawno w moim okręgu doszło do strzelaniny. Policja była tam w ciągu paru minut dzięki tej technologii a nie dlatego, że ktoś zadzwonił” – powiedziała Harris. Radna z South Side potwierdziła, że powiedziano jej, iż administracja Johnsona sprawdza inne, nowe technologie, które mogłyby zastąpić ShotSpotter ale nie wiadomo jakie dokładnie.
BK