Bójka po sobotniej imprezie w Chicago przerodziła się w masakrę. Łącznie ucierpiało 15 osób. Ofiary mają od 20 do 40 lat. „Dwie przecznice dalej jest komisariat policji, a 15 osób zostało postrzelonych” – powiedział działacz społeczny Ja’Mal Green.
Około godziny 4:40, przy 6798 South Chicago Avenue, doszło najprawdopodobniej do sprzeczki, która następnie przerodziła się w regularną strzelaninę. Osoby wracające z sobotniej imprezy, z niewiadomych przyczyn pokłóciły się. Bójka jednak nie skończyła się – jak to zwykle bywa – kilkoma zadrapaniami czy złamanym nosem. Ktoś otworzył ogień z broni palnej. 13 osób zostało ranionych, a 2 nie żyją – 30-letnia Rayneesha Dotson i 39-letni Lionel Darling.
„Finansowanie zdrowia psychicznego, finansowanie domów kultury, ofert pracy – musimy zająć się tym, co naprawdę ważne, a nie finansować policję. To nie jest rozwiązanie” – powiedział Ja’Mal Green – działa społeczny.
Strzelanina była jedną z najbardziej brutalnych, pod względem liczby rannych, w ostatnim czasie, w Chicago. Jak wynika z policyjnych statystyk – w tym roku, przed 7 marca, funkcjonariusze zareagowali na 393 strzelaniny w Chicago. To 31% wzrost, w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym, w którym doszło do 301 strzelanin.
Red. JŁ