21.2 C
Chicago
wtorek, 7 maja, 2024

Bocianica z Józefiny, która nie odlatywała na zimę do ciepłych krajów, zginęła pod kołami samochodu

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Bocianica z Józefiny, która od 15 lat nie odlatywała na zimę do ciepłych krajów, zginęła pod kołami samochodu; w idącego poboczem ptaka uderzył samochód – powiedział we wtorek PAP opiekun bocianicy 70-letni Tadeusz Szmajdziński. „To było nasze oczko w głowie i języczek uwagi” – powiedziała burmistrz Iwona Michniewicz.

Sprawczyni – jak powiedział Szmajdziński – jechała z nadmierną prędkością. „Odjechała, ale z drogi zawróciła ją inna kierująca, która powiedziała jej, co zrobiła. Nie wezwaliśmy policji” – powiedział Szmajdziński.

 

Świadkami zdarzenia była żona i 6-letnia wnuczka opiekuna ptaka, „które bardzo to przeżyły”.

 

„Najbardziej brak bocianicy odczuję zimą, kiedy będę widział puste gniazdo” – powiedział PAP gospodarz. Dodał, że „liczyłem na to, że mnie przeżyje”.

 

W gnieździe została trójka młodych, którymi opiekuje się samiec.

 

Bocianica na stałe mieszkała w wielkopolskiej Józefinie w 2006 r. Ptak – jak twierdzi jej opiekun – miał uszkodzone skrzydło i dlatego nie odlatywał na zimę do ciepłych krajów. „Była symbolem naszej wioski. Była zżyta z mieszkańcami, często spacerowała po wiejskich dróżkach” – powiedział.

 

Co roku składała jaja i wychowywała potomstwo z wyjątkiem 2010 r., kiedy młode zamarzły z powodu intensywnych opadów deszczu i niskich temperatur.

 

Jak twierdzi Szmajdziński, zimą też mieszkała w gnieździe, była zahartowana i potrafiła znieść nawet silne mrozy. Nie wchodziła do gniazda tylko w przypadku zmiany pogody. „Była naszym barometrem. Przeczuwała intensywne opady, wichurę czy śnieżyce. Wtedy zostawała na polu” – powiedział.

 

Państwo Szmajdzińscy karmili bocianicę. Ale nie pozwala zbliżyć się do siebie. „Jak była głodna, to przychodziła przed nasz dom i stała. Dziennie zjadała 100 gram mięsa. Kupowem jej wątróbki, porcje rosołowe a ostatnio to nawet drobiowe nóżki” – powiedział p. Tadeusz.

 

Zdaniem burmistrz Koźminka, śmierć bocianicy to strata. „Oni traktowali ją jak przyjaciela rodziny, jak członka familijnej gromady” – powiedziała Iwona Michniewicz. Burmistrz przyznała, że w urzędzie padł pomysł, żeby przy gnieździe zamontować odpowiedni sprzęt w celu możliwości obserwowania życia bocianicy zimą, „ale tego pomysłu już nie zrealizujemy”.(PAP)

 

autorka: Ewa Bąkowska

 

bak/ mark/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520