Bill Clinton przebywał w poniedziałek podczas Labor Day w Detroit, gdzie przekonywał, że czasy prosperity z jego prezydentury powrócą, jeśli w listopadowych wyborach Amerykanie zagłosują na jego małżonkę Hillary.
– Wiem, że kiedy po raz ostatni mieliśmy rozwiązania ekonomiczne, które popiera [Donald Trump] – tj. szalone cięcia podatków najbogatszych, zaprzestanie regulowania instytucji finansowanych, zniesienie opieki zdrowotnej bez niczego w zamian, uchylenie praw dotyczących środowiska (…) – nie skończyło się to dla nas dobrze – mówił były prezydent.
Clinton przypominał, że w trakcie jego prezydentury przybywało pracy, a do tego rosło wynagrodzenie. – W ciągu tych trzech lat mieliśmy 22,7 mln nowych miejsc pracy. Mieliśmy o 40% więcej miejsc pracy niż za czasów Ronalda Reagana – oznajmił.
Dużą część swojego przemówienia 70-latek poświęcił małżonce, która, jak przekonywał, jest dużo lepszym kandydatem niż Trump.
– W modzie jest mówienie, jak mówił sam Barack Obama, że ma najlepsze kwalifikacje do tej pracy. Powinniście na nią głosować, bo to oznacza więcej pracy, wyższe zarobki oraz społeczeństwo, w którym głosować jest łatwiej, nie trudniej. Społeczeństwo, w którym razem jesteśmy silniejsi – stwierdził.
(dr), Fot. Twitter