Samorządy nie brały pod uwagę zastrzeżeń Wód Polskich co do zagospodarowania terenów zalewowych. Ale także same Wody zwykle zgadzały się na prowadzenie tam inwestycji, twierdzi NIK – czytamy w piątkowym wydaniu „Rzeczpospolitej”.
Dziennik podnosi, iż miejskie tereny w pobliżu rzek są często tak urokliwe, że nie brakuje chętnych, by tam zamieszkać. „Jednak prawo, a także zwykły rozsądek znacznie ograniczają możliwość swobodnego budowania tam osiedli mieszkaniowych” – czytamy w „Rz”.
Gazeta przypomina, że z tego powodu samorządy, zanim uchwalą plan zagospodarowania tych terenów, muszą konsultować swoje zamiary z Wodami Polskimi, odpowiedzialnymi m.in. za troskę o bezpieczeństwo przeciwpowodziowe. Dziennik przywołuje raport Najwyższej Izby Kontroli z kwietnia 2023 r., z którego wynika, że jeśli nawet samorządy te sprawy formalnie z Wodami uzgadniały, „to potem te uzgodnienia pozostawały tylko na papierze”.
„W rezultacie potencjalni inwestorzy nie mieli rzetelnych informacji o zagrożeniu powodziowym w miejscu planowanej inwestycji” – twierdzi autor tekstu.
„NIK zwraca również uwagę, że samorządy nie brały pod uwagę kosztów budowy dodatkowych wałów i innych zabezpieczeń dla takich terenów, a także kosztów usuwania skutków powodzi” – czytamy.
Zdaniem „Rz” także same Wody Polskie w postępowaniach dotyczących warunków zabudowy i zagospodarowania obszarów zalewowych najczęściej wydawały przychylną opinię. „W latach 2018–2021 wydały ponad 19 tys. decyzji w tych sprawach, z czego aż 90 proc. oznaczało zgodę na rozpoczęcie tam inwestycji” – zaznaczono.
W toku kontroli ustalono, że w dziewięciu spośród 11 zbadanych gmin złamano przepisy prawa wodnego. (PAP)