Były bramkarz Józef Wandzik, odnosząc się do poszukiwań trenera reprezentacji Polski po rezygnacji Michała Probierza, ocenił, że zazwyczaj wybrany zostaje „czarny koń”, a nie ktoś uchodzący w zgodnej opinii za faworyta. Uważa, że w konflikcie selekcjonera z Robertem Lewandowskim górę wzięły emocje.
Probierz podjął decyzję o odebraniu opaski kapitana nieobecnemu na czerwcowym zgrupowaniu Lewandowskiemu, w odpowiedzi piłkarz ogłosił, że – biorąc pod uwagę okoliczności i utratę zaufania do selekcjonera – nie zagra w reprezentacji, dopóki nie zmieni się szkoleniowiec. 10 czerwca biało-czerwoni przegrali z Finlandią w Helsinkach 1:2 w eliminacjach mistrzostw świata, a już półtorej doby później Probierz, mimo pomeczowych zapowiedzi o pozostaniu na stanowisku, zrezygnował z funkcji.
Zdaniem Wandzika nowy trener kadry musi znać realia polskiej piłki.
„Myślę, że na ten czas, kiedy relacje w polskiej kadrze najwyraźniej nie są najlepsze, ktoś musi potrafić scementować zespół, załagodzić konflikty, posklejać to wszystko. Jan Urban to chyba pierwszy faworyt nie tylko kibiców, ale zawsze jak bukmacherzy kogoś wysoko obstawiają, to wygrywa +czarny koń+” – powiedział PAP.
Jak przyznał, w głowie mu się nie mieszczą opinie, że Urban jest „za miękki”, by zostać trenerem reprezentacji.
„Jakie kryteria powinien spełniać selekcjoner? Przecież musi umieć złapać wspólny język z drużyną. Każdy ma swój warsztat pracy. Jeden dużo krzyczy, chce mieć dyscyplinę żołnierską, a Jasiu, który grał w Hiszpanii, prezentuje inną mentalność. Ma zawodników za ludzi dorosłych, którzy wiedzą, co mają robić” – ocenił mieszkający od lat w Grecji były piłkarz.
Podzielił się też ciekawą refleksją na temat, czy następcą Probierza powinien być Polak, czy obcokrajowiec.
„Skoro jest tylu polskich kandydatów do objęcia kadry, to – niezależnie od wyboru – część opinii publicznej będzie zadowolona, a część – nie. Wybór obcokrajowca utnie wszystkie spekulacje, a jeszcze będzie miał +broń+ w postaci czasu, jakiego potrzebuje. Jeśli trenerem zostanie Polak, to wszyscy będą czekać z euforią na piękną grę i wyniki” – wspomniał.
Jego zdaniem w konflikcie Lewandowskiego z Probierzem górę wzięły emocje.
„Nie mam pojęcia, co się stało i dlaczego. Odpowiedni ludzie na stanowiskach w PZPN są na tyle rozumni, że jeśli popełnili błąd, to muszą go szybko naprawić. Niepotrzebnie emocje wzięły górę i od razu wszystko poszło w świat. Można było usiąść przy stole przed zgrupowaniem. Wiadomo, że Robert miał ciężki sezon. Inaczej reaguje organizm zawodnika mającego 36 lat, a inaczej 25-latka. Można było wszystko ustalić, znaleźć wspólną drogę, rozegrać to całkowicie inaczej, po męsku – twarzą w twarz. A tak mamy konflikt, rezygnację trenera, urażonego Lewandowskiego, który nie wiadomo, czy wróci” – dodał były gracz Ruchu Chorzów, Górnika Zabrze i Panathinaikosu Ateny.
Nie ukrywał, że cała sytuacja musiała wpłynąć na postawę Polaków w meczu z Finami.
„Jest dużo bałaganu, niesnasek, nie wiadomo, co jest grane. Piłkarze nie potrafili się w tym odnaleźć” – dodał.
W jego opinii z powodu popełnionych błędów atmosfera wokół pierwszej reprezentacji nie jest dobra.
„Trzeba to jakoś wyprostować. Kadra – jak kiedyś – bywa wyśmiewana, co na pewno nie pomaga. +Młodzieżówka+ też w ME doznała wysokich porażek, więc nie jest ostatnio wesoło. Może będzie jakiś letni wstrząs i coś się zacznie dobrego dziać. Oby tak się stało” – zakończył 52-krotny reprezentant Polski.
Piotr Girczys (PAP)
