Pomimo potencjalnych niebezpieczeństw rzęsiste opady deszczu i śniegu, będące skutkiem najsilniejszego od lat El Nino, to dobra wiadomość dla zmagającego się z suszą stanu Kalifornia.
Lekki deszcz zaczął padać już w niedzielę. We wtorek przyniósł podtopienia na niektórych drogach i kilka stłuczek. Meteorolodzy zapowiadają, że na przestrzeni kolejnych szesnastu dni na północy stanu może spaść nawet 15 cali deszczu, a na południu około 3,5 cala.
W Kalifornii takie opady to ostatnio rzadkość. Na terenie stanu od czterech lat panuje susza, która doprowadziła do konieczności oszczędzania przez mieszkańców wody. I choć wraz z El Nino nadszedł upragniony deszcz, eksperci podkreślają, że nie można myśleć, iż deficyt wodny to przeszłość. Do tego, tłumaczą, potrzeba wielu wilgotnych okresów nie tylko w tym roku, ale i w latach kolejnych. – Ale przynajmniej jesteśmy na dobrej drodze – mówi Mike Anderson, klimatolog ze stanowego Departamentu Zasobów Wodnych.
Obecne El Nino – zjawisko polegające na utrzymywaniu się ponadprzeciętnie wysokiej temperatury na powierzchni wody strefy równikowej Pacyfiku, wywołujące zmiany pogodowe na całej Ziemi – jest określane jako najsilniejsze od sezonu 1997/98. Wtedy żywioł zabił w Kalifornii siedemnaście osób.
(hm)