Strażacy ugasili pożar, który w nocy ze środy na czwartek wybuchł w fabryce chemicznej w Rouen w północnej Francji. W akcji gaśniczej brało udział kilkuset strażaków. W fabryce produkowano substancje dodawane do smarów. Chmura czarnego dymu rozciągała się na 22 kilometry. W pożarze nikt nie ucierpiał.
„Ogień został ugaszony. Na miejscu pozostają pracownicy, którzy będą chłodzić bębny” – powiedział rzecznik regionalnej straży pożarnej Chris Chislard. Dodał, że z fabryki wciąż unosi się biały dym i wyczuwalny jest „nieprzyjemny zapach”.
Mieszkańcom polecono, by nie spożywali owoców i warzyw z ogródków bez ich uprzedniego, dokładnego umycia. Prefektura zamknęła wczoraj żłobki, przedszkola i szkoły. Z powodu obaw przed zanieczyszczeniem powietrza, ewakuowano mieszkańców domów znajdujących się w odległości pół kilometra od płonącej fabryki. Według władz chmura nie wykazywała żadnej ostrej toksyczności i nie zagrażała zatruciem wody w Sekwanie. Władze nie ukrywają, że takie niebezpieczeństwo jednak istnieje. Sekwana przepływa przez Rouen, uchodząc do morza w pobliżu portu Havre. W tej chwili prowadzone są pod tym kątem dalsze, bardziej szczegółowe analizy. Na rzece umieszczono specjalne pływające wysięgniki, które mają badać poziom ewentualnego zanieczyszczenia.
Pożar zniszczył magazyn, magazyn bębnów i budynek administracyjny. Przyczyna pożaru nadal nie jest znana. Prefekt zapowiedział rozpoczęcie dochodzenia w sprawie okoliczności, w jakich wybuchł ogień.
Fabryka znajduje się, podobnie jak siedemset innych tego typu obiektów, na pierwszym miejscu listy najbardziej zagrażających otoczeniu w czasie pożaru zakładów produkcyjnych.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/AFP, wczesn./Wj/kj