W sieci pojawiło się zdjęcie z interwencji strażników miejskich na głównym deptaku Opola. Internauci denerwują się, że mundurowi zakazują gry i śpiewu ulicznemu muzykowi. Krzysztof Maślak, komendant Straży Miejskiej, przekonuje, że o żadnym zakazie nie było mowy.
Fotografia pojawiła się na facebookowym profilu „Nie polecam – hejtuję w Opolu”. „Bardzo smutny obrazek. Straż Miejska zakazuje grać ulicznemu grajkowi. Czy takie sceny powinny mieć miejsce w stolicy polskiej piosenki” – napisał internauta Kazio, który zamieścił zdjęcie w sieci. Inni internauci nie kryją oburzenia. „Co za naród i to jeszcze w stolicy festiwalu Opole robi się już nudnym miastem żenada…” – napisał Mariusz Wołoch.
Wtóruje mu Paweł Morrison: „Takie to miasto muzyki, w którym zamyka i burzy się kluby muzyczne, a muzyków goni nawet z ulicy. Nic dziwnego że na festiwal musi przyjeżdżać Sławomir i Maryla, skoro Opole zamyka młodym i utalentowanym możliwości rozwoju i pokazania się”. Krzysztof Maślak, komendant Straży Miejskiej potwierdza, że funkcjonariusze interweniowali w czwartek na ul. Krakowskiej.
– O interwencję poprosiła osoba, której przeszkadzała głośna muzyka – mówi. Krzysztof Maślak informuje, że mundurowi w ramach tego zgłoszenia działali w trybie art. 51 kodeksu wykroczeń [w artykule tym czytamy m.in., że „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym,podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny” – dop. red.].
– Strażnicy przeprowadzili rozmowę z osobą, która grała. Poprosili o ściszenie muzyki, co zostało uczynione, a tym samym interwencja zakończona. Nie zastosowano żadnych sankcji wynikających z art. 51 kodeksu wykroczeń, a muzyk mógł grać dalej – stwierdza Krzysztof Maślak.
Piotr Guzik aip