Przedstawiciele administracji Donalda Trumpa grożą konsekwencjami prawnymi urzędnikom niższych szczebli, którzy nie będą współpracowali przy akcjach wymierzonych w nielegalnych imigrantów. Osoby na stanowiskach, które sprzeciwiają się i utrudniają akcje ICE mają znaleźć się na celowniku Departamentu Sprawiedliwości.
Sprawa dotyczy między innymi władz Chicago, które od lat jest „miastem-sanktuarium”, które udziela schronienia wielu nielegalnym migrantom. Teraz, kiedy nowa, waszyngtońska administracja wypowiedziała im wojnę, dojdzie prawdopodobnie do sprawdzenia, na ile deklaracje lokalnych władz są trwałe. W ostatnich dniach burmistrz Chicago Brandon Johnson deklarował, że nie będzie pomagał służbom migracyjnym, a radny odpowiedzialny za prawa migrantów odrzucił możliwość współpracy z Tomem Homanen – pełnomocnikiem Trumpa ds. spraw migracji.
Same zapowiedzi konsekwencji prawnych ze stron DOJ są odbierane jako taktyka zastraszania, mająca na celu przekonanie miast, takich jak Chicago, do przestrzegania ograniczeń imigracyjnych. Obserwatorzy zastanawiają się, czy za deklaracjami urzędów federalnych pójdą czyny.