Po środowym strajku, w którym udział wzięło kilkaset pielęgniarek, burmistrz Bostonu wezwał wszystkie strony do wznowienia negocjacji nad nowymi warunkami zatrudnienia.
Był to pierwszy taki strajk w Bostonie od niemal trzech dekad. Protestowały pielęgniarki ze szpitala Tufts Medical Center.
– To nikomu w niczym nie pomaga. Szpital tylko straci pieniądze, tak samo pielęgniarki, a co najważniejsze, pacjenci stracą opiekę. To coś, co nie powinno mieć miejsca w naszym mieście. Boston jest znany jako miasto ze światowej klasy opieką medyczną – powiedział Marty Walsh, który przed objęciem urzędu burmistrza pełnił funkcję lidera związku zawodowego.
Negocjacje pomiędzy związkiem pielęgniarek a przedstawicielami Tufts Medical Center zostały wstrzymane na pięć dni. Walsh zaproponował, aby obie strony „zamknęły się w pokoju i nie wychodziły z niego przez 24 czy 48 godzin, do czasu osiągnięcia porozumienia”. Podkreślił, że strajk „nie pomaga pacjentom, miastu ani sektorowi medycznemu”.
(jj)