Modlitwą w cerkwi w Bielsku Podlaskim uczczono pamięć furmanów, zabitych przez oddział zbrojnego podziemia, dowodzony przez kapitana Romualda Rajsa, pseudonim „Bury”. Dziś mija 70-ta rocznica tej tragedii.
Przed pomnikiem na cmentarzu wojskowym w Bielsku, gdzie wypisane są nazwiska 30-tu furmanów, wieniec od Rady Miasta złożył jej przewodniczący, Igor Łukaszuk. Jak mówi, o historii należy pamiętać, by wyciągnąć wnioski na przyszłość. Łukaszuk mówił także, że kilka dni temu Rada Miasta przyjęła oświadczenie upamiętniające rocznicę pacyfikacji białoruskich wsi i mordu na furmanach, dokonanego przez oddział „Burego”. To stanowisko traktuje o bardzo tragicznych wydarzeniach z naszej wspólnej historii, które do dzisiaj nie wybrzmiały i do dzisiaj budzą emocje – powiedział przewodniczący Rady Miasta.
Oddział polskiego zbrojnego podziemia, dowodzony przez kapitana Romualda Rajsa, pseudonim „Bury”, na przełomie stycznia i lutego 1946 roku spalił wsie: Zanie, Zaleszany, Końcowiznę, Szpaki i Wólkę Wygonowską – w większości zamieszkane przez ludność białoruską. W sumie „Bury” odpowiada za śmierć 79 cywilów, w tym 30 furmanów, zabitych w okolicy wsi Puchały Stare.
IAR/Jarosław Iwaniuk PR Białystok/vey/
W tamtych stronach na Podlasiu ludzie do dnia dzisiejszego pamiętają „czyny patriotyczne żołnierzy wyklętych”. Nie rozumiem dlaczego bierzemy wszystko na wiarę i nie mamy siły by sprawie przyjrzeć się baczniej.Jeszcze żyją świadkowie mordu Zaleszanach. To ostatni żyjący naoczni świadkowie „walki o lepszą Polskę” w wykonaniu bohaterów.