Kilkuset uczniów uczęszczających do szkół publicznych w Bostonie wyszło we wtorek z klas, aby po raz kolejny zaprotestować przeciwko cięciom w budżecie.
Studenci przeszli wspólnie w kierunku ratusza. Nie podoba im się plan budżetowy burmistrza Marty’ego Walsha, na którym ma ucierpieć edukacja w mieście.
– Narzekają na to, że młodzi siedzą na ulicach. Poprzez cięcia będzie na nich jeszcze więcej młodych. I jeszcze więcej przemocy – mówił Chris Folkes w rozmowie z lokalną stacją WHDH.
Walsh zaprzecza zarzutom, jakoby przez cięcia którakolwiek ze szkół miała zostać zamknięta. Podkreślił, że protest studentów wysyła „złą wiadomość”
Kilku uczniów wzięło udział w posiedzeniu rady miasta na temat budżetu. Zaprosił ich na nie radny Tito Jackson, który nadmienił, że studenci mają prawo do protestu. Sam apeluje, aby zwiększyć o 30 milionów dolarów środki przeznaczone na szkoły. Zapewnił, że miasto dysponuje takimi funduszami.
Był to już drugi taki protest w Bostonie w ostatnich miesiącach. Po pierwszym Walsh zapowiedział wycofanie się z cięć wymierzonych w szkoły średnie.
(jj)