Ekspansja TSMC – tajwańskiego producenta półprzewodników i partnera m.in. Apple – w Arizonie nie przebiega bezproblemowo. Okazuje się, że azjatyckie kierownictwo zderzyło się w Ameryce z istotnymi różnicami kulturowymi. Te przekładają się na rosnące koszty oraz nieprzewidziane problemy logistyczne.
W Arizonie mają powstać trzy fabryki półprzewodników (chipów) tajwańskiego giganta TSMC (Taiwan Semiconductor Manufacturing Company). Ekspansja azjatyckiej firmy w Stanach Zjednoczonych spotkała się z głęboką aprobatą amerykańskiego rządu, który wsparł producenta chipów wieloma dotacjami. W ostatnim czasie – w związku z decyzją TSMC o planach budowy w Arizonie trzeciej fabryki – rząd federalny obiecał dofinansować projekt kwotą 6 miliardów dolarów.
Są więc pieniądz, jest wola polityczna, ale problem stanowi… kadra. Nie chodzi tu bynajmniej o wykształcenie, ale kulturę pracy, która w Ameryce jest zgoła odmienna od tej azjatyckiej. Według „Rest of World” – TSMC musi zmagać się z nieprzewidzianymi kosztami w związku z różnicami kulturowymi pomiędzy amerykańskimi i tajwańskimi pracownikami.
Zdaniem znawców TSMC – swój ogromny sukces firma zawdzięcza rygorystycznej, wręcz wojskowej, kulturze pracy oraz dyscyplinie i zaangażowaniu pracowników. W azjatyckich zakładach inżynierowie TSMC pracują po 12 godzin dziennie i często także w weekendy. Ze strony amerykańskich specjalistów kierownictwo zderzyło się w tym zakresie z „brakiem zaangażowania” – co można rozumieć jako mniej rygorystyczną kulturą pracy.
Choć kwestia wydaje się błaha, TSMC opracowywało harmonogram dostaw na bazie dotychczasowych doświadczeń, a teraz będzie musiało go korygować.
W międzyczasie TSMC przygotowuje proces produkcji półprzewodników 1,8 nm nowej generacji. Oczekuje się, że iPhone przyjmie technologię 2 nm do 2026 roku wraz z premierą serii iPhone 18. W tym samym roku ma zadebiutować technologia 1,6 nm od TSMC, ale nie będzie wykorzystywana w produktach do 2027 roku.
Red. JŁ