Włodzimierz Marcisz, na co dzień funkcjonariusz Straży Miejskiej Miasta Krakowa, w minioną niedzielę jako uczestnik biegu Cracovia Maraton udzielił pomocy dwóm biegaczom, przy których nie zatrzymał się żaden z przebiegających wcześniej zawodników.
Do 35 kilometra wszystko szło zgodnie z planem. Po przebiegnięciu prawie całego maratonu funkcjonariusz zauważył, że biegnący kilkanaście metrów przed nim mężczyzna osuwa się na jezdnię. – Mężczyzna dostał drgawek i z trudem oddychał. Widząc, że nikt się nie zatrzymuje, podbiegłem do niego i zacząłem udzielać pierwszej pomocy – relacjonował. Na miejsce wezwał także pomoc medyczną, która zajęła się biegaczem. Po kilkunastominutowej przerwie związanej z akcją ratunkową zawodnik kontynuował bieg. Kilka kilometrów dalej sytuacja się powtórzyła. Na trasie zemdlała kolejna osoba, której z pomocą pospieszył funkcjonariusz Straży Miejskiej. Przed startem Włodzimierz Marcisz założył sobie, że dobiegnięcie poniżej 6 godzin będzie dla niego wielkim osiągnięciem. Ostatecznie funkcjonariusz osiągnął zamierzony cel. Na mecie zjawił się po upływie 4 godzin 39 minut i 36 sekund. Po skończonym biegu, zapytany ile czasu stracił na udzielanie pomocy, odpowiedział: „To nie są minuty stracone. Pomogłem komuś, to najważniejsze. Wynik nie ma znaczenia.” Włodzimierz Marcisz – rocznik 1971, w Straży Miejskiej Miasta Krakowa od 1997 roku. Pracował w dwóch rejonach miasta, zarówno w Śródmieściu, jak i Nowej Hucie. Od dwóch lat pełni służbę w Referacie Kontroli Odpadów – na co dzień sprawdza czym w piecach palą krakowianie. Żonaty. Ma jednego syna. Bieganie zaczął trenować kilka miesięcy temu.
TS/16-05-2016 Piotr Rąpalski (aip)