Setkom imigrantów i uchodźcom, którzy koczowali w Grecji udało się przekroczyć w poniedziałek graniczne ogrodzenie z Macedonią, znajdując w niej dziury.
Nieco wcześniej około tysiąc migrantów, w tym wiele dzieci opuściło grecką wieś Idomeni i z narażeniem życia ruszło prze pobliską rzekę, by wyrwać się z tego kraju.
Świadczy to o wyjątkowej determinacji ludzi, którzy od tygodni koczują w koszmarnych warunkach w greckiej pułapce, gdyż Macedonia zamknęła granicę z Grecją, nie chce przez swoje terytorium przepuszczać imigrantów. W przygranicznych obozach w Grecji koczuje około 14 tysięcy uchodźców.
Zamknięcie granicy macedońskiej oznaczało szlaban tak zwanego szlaku bałkańskiego, którym uchodźcy kierowali się w głąb Europy, najczęściej do Niemiec i krajów skandynawskich.
Jak podała macedońska policja dwie osoby utonęły w poniedziałek w nurtach przygranicznej rzeki Suva, starając się uciec z Grecji. Jak dodawały oenzetowskie władze monitorujące sytuację w tej części Europy 19 uchodźców, którzy chcieli dostać się przez rzekę do Macedonii zatrzymano i umieszczono w jednym z obozowisk.
Uciekinierzy z Grecji ruszają w niebezpieczną drogę najpierw górami, kiedy docierają do przygranicznej rzeki z Macedonią przerzucają liny na drugi brzeg. Następnie tworzą „ludzki łańcuch”, by razem z dziećmi ruszyć dalej przez rwący nurt. – Wyszukujemy dziur w granicznym płocie, czasami się to wielu udaje, nie chcemy tu sterczeć w Idomeni, tu robi się piekło – mówił dziennikarzowi AP Associated Press Television News (APTN) 24-letni Aziz, syryjski imigrant.
Kazimierz Sikorski (aip)