Rosja wsparła Aleksandra Łukaszenkę i od teraz ponosi odpowiedzialność za jego sadyzm i przemoc – napisała na blogu Echa Moskwy rosyjska politolog Lilija Szewcowa. Dziś Władimir Putin w telewizji państwowej oświadczył, że Rosja na prośbę prezydenta Białorusi sformowała siły interwencyjne. Prezydent Rosji poinformował, że wprowadzi swoje oddziały do sąsiedniego kraju, jeśli dojdzie tam do zamieszek, w których demonstranci zaczną palić samochody i zajmować rządowe budynki. Na Białorusi od 9 sierpnia tysiące ludzi protestuje przeciwko dyktaturze Aleksandra Łukaszenki. Demonstracje są brutalnie tłumione przez milicję i OMON.
W ocenie Liliji Szewcowej, Rosja wybrała drogę zatrzymania Białorusi w swojej strefie wpływów poprzez utrzymanie przy władzy Aleksandra Łukaszenki. Rosyjska politolog zwróciła uwagę, że publiczne oświadczenie Władimira Putina, iż wyśle na Białoruś swoje oddziały to „putinowskie ostrzeżenie dla Zachodu i białoruskiej opozycji”.
Ekspertka Moskiewskiego Centrum Carnegie zastanawia się, czy rzeczywiście Kreml jest gotów wysłać na Białoruś desant, gdy na ulice białoruskich miast wyjdą setki tysięcy protestujących. „Rosja, wspierając Łukaszenkę, bierze na siebie odpowiedzialność za prześladowanych, pobitych i zaginionych bez wieści” – napisała Lilija Szewcowa. Rosyjska politolog dodała, że Rosja poniesie również odpowiedzialność za gotowość Łukaszenki do uczynienia z Białorusi „stalingradzkiego poligonu wojny z Zachodem”. Jednocześnie skrytykowała zachodnie państwa za zbytnią ostrożność w podejmowaniu działań na rzecz ludzi walczących na Białorusi przeciwko dyktaturze.
IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/Maciej Jastrzębski/Moskwa/ w dw