Ożywiona dyskusja o sposobach walki z organizatorami nielegalnych ulicznych wyścigów. Po ostatnich wydarzeniach w Brighton Park radni Chicago zastanawiają się nad rozwiązaniem coraz bardziej poważnego problemu.
Zdaniem radnego Briana Hopkinsa, opóźnione i nieadekwatne do sytuacji reakcje policji wynikają z jej ograniczonych możliwości śledzenia mediów społecznościowych. To właśnie za ich pośrednictwem umawiają się organizatorzy i uczestnicy pokazów ulicznego driftu. Radny podkreślił, że należy zastanowić się nad rozszerzeniem prawnych możliwości konfiskaty pojazdów używanych do wyścigów. Takie przepisy już istnieją, ale na ich podstawie policja zajęła od lipca jedynie 26 takich samochodów.
Radny krytycznie wypowiedział się także na temat możliwości używania przez policjantów pasów z kolcami, które miałyby unieruchamiać pojazdy uczestników wyścigów. Jak podkreślił, to niebezpieczne rozwiązanie, z którego należy korzystać niezwykle ostrożnie.
Skrytykował również propozycję ubiegającego się o fotel burmistrza radnego Raymonda Lopeza. Ten w wystąpieniu po tragicznych wyścigach jakie rozegrały się w ten weekend w jego okręgu powiedział, że policja powinna wykorzystywać do blokownia ruchu pojazdy miejskie – jak solarki, czy śmieciarki. Jak powiedział, takie rozwiązanie narażałoby pracowników na niepotrzebne niebezpieczeństwo.
Obaj radni są zgodni co do jednej rzeczy. Ich zdaniem, burmistrz Lori Lightfoot nie radzi sobie z falą przestępczości i nie ma pomysłu jak jej przeciwdziałać.