Wiele firm ze Stanów Zjednoczonych – z inicjatywy prywatnej – stara się pomóc walczącej o swoje być albo nie być Ukrainie. Słyszeliśmy już o firmie z Arizony, któa zadeklarowała się przesłać milion sztuk amunicji, używanej przez ukraińską armię. Ten ładunek zapewne dotarł już nad Dniepr. Tymczasem inne przedsiębiorstwo pomaga w dość nietypowy sposób – ale za to nieoceniony.
Ukraiński rząd potwierdził, że dziesiątki tysięcy cywilów ustawiło się w kolejkach po broń, aby mieć swój udział w obronie kraju. Wielu Ukraińców powróciło także zza granicy, aby bronić swojej ojczyzny. W ciągu tylko kilku dni na Ukrainę powróciło 80 tys. mężczyzn. Ta liczba jest teraz pewnie o wiele większa. Tymczasem firma z Arizony pomaga szkolić kolejnych rekrutów, którzy chcą spełnić swój obowiązek względem kraju.
„W dniu inwazji rozmawialiśmy z naszymi przyjaciółmi z ukraińskiej policji państwowej i po prostu pytaliśmy: „Czego potrzebujecie?” I powiedzieli: „To jest to, czego potrzebujemy. Systemy trenignowe, bo biuro, w którym teraz jestem, jutro może nie istnieeć” – powiedział Mike Farrell, prezes Smart Firearms Training Devices.
Farrell właśnie wrócił z Polski po dostarczeniu ponad 100 systemów szkoleniowych. Mówi, że Ukraina ma szczęście, że ma jednych z najlepszych trenerów wojskowych na świecie, a to dzięki temu, że muszą improwizować, bo ich infrastruktura szkoleniowa jest systematycznie niszczona.
„Nie mają infrastruktury do trenowania, nie mają. Strzelnice nie zostały oszczędzone. Wszystkie te rzeczy, z którymi trenowali miesiąc temu, zniknęły” – powiedział Farrell.
„Niesamowicie ważne, że mogą trenować w piwnicy, na stacji metra, ustawiać cele na odległej ścianie. Tak pociągasz za spust, tak ustawiasz celowniki, tak robisz to i tamto, a tak wymieniasz magazynek. Wszystko to są rzeczy, które możesz robić gdziekolwiek i to ‘gdziekolwiek’ stanie się dla nich tym ważniejsze, im bardziej miasta zostaną odcięte ”- wyjaśnił Farrell.
Red. JŁ