11 owiec zostało zagryzionych, a dwie kolejne wywleczone poza ogrodzenie. Z tych ostatnich zostały tylko racice, skóra i kręgosłupy. Hodowcy z podkoszalińskiego Dunowa są pewni, że to dzieło wilków. Do zdarzenia doszło kilka dni temu w Dunowie, nieco ponad 10 kilometrów od Koszalina.
– Była już noc, około godziny 21 – opowiada nam właścicielka stada. – Zagoniłam zwierzęta za ogrodzenie i poszłam do domu. Koło północy wyszłam jeszcze z moim psem na spacer. Wszystko było w porządku – przypomina sobie nasza rozmówczyni. Niestety, z rana już nic nie było w porządku. Z 36 sztuk zwierząt żywe zostały 23 sztuki. Dwie z zabitych były wywleczone poza ogrodzony teren i rozszarpane. Zostały z nich – pokazuje właścicielka stada – tylko racice, skóra i kawałki kręgosłupów. Pozostałych 11 sztuk zostało zagryzionych i tak porzuconych.
– Od razu pomyślałam, że to wilki, bo sąsiedzi opowiadali, że widzieli niedawno samicę wilka z kilkoma małymi. Może przyszła tu uczyć małe polować? Chwyciłam więc za telefon i zadzwoniłam na policję – opowiada dalej gospodyni. Policjanci – słyszymy od poszkodowanej – powiedzieli, że sprawą powinna zająć się straż gminna. Strażnicy jednak nie bardzo wiedzieli co robić. Przyjechał ktoś z nadleśnictwa, myśliwi. Powiedzieli, że jeśli to były wilki, to nic nie mogą zrobić, bo to zwierzęta pod ścisłą ochroną.
Pobrano próbkę sierści, która została na ogrodzeniu. Trzeba ją zbadać i ustalić co dokładnie zaatakowało owce z Dunowa. Jeśli wilki, gospodarzom należy się odszkodowanie. Ale jeśli były to zdziczałe psy albo hybrydy, czyli mieszańce wilka z psem, to niedobrze, bo wilki boją się ludzi, ale psy i hybrydy już nie. A wtedy sporo osób z okolic Dunowa może czuć się zagrożonymi.
qba aip