-17.7 C
Chicago
środa, 22 stycznia, 2025

Po kolejnych odmrożeniach wzrost zachorowań na koronawirusa w marcu jest nieunikniony. Czy walczyć z wirusem za wszelką cenę?

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Po kolejnych odmrożeniach wzrost zachorowań na koronawirusa w marcu jest nieunikniony. Jego skala zależy od stopnia zachowanych obostrzeń i mutacji wirusa – prognozuje czwartkowy „Dziennik Gazeta Prawna”.

Dziennik podaje, że są to wnioski płynące z prognoz naukowców Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania UW.

 

„Szacunki matematyków pokazują też, że otwarcie szkół dla najmłodszych uczniów spowolniło spadek zakażeń. Liczba przypadków koronawirusa jest większa niż zakładano” – czytamy w gazecie. Według dziennikarzy „DGP” z modeli, które brały pod uwagę powrót do ławek klas I–III, wynikało, że „dziennie powinno być do 4,6 tys. przypadków pod koniec stycznia a obecna średnia to 5,3 tys.”. „W marcu czeka nas jeszcze większy wzrost. To efekt posłania dzieci do szkół oraz rozluźnienia dyscypliny społecznej” – prognozują dziennikarze.

 

„DGP” informuje też, że autorzy modelu epidemii ocenili, jaki może być wpływ brytyjskiej mutacji koronawirusa, której obecność potwierdzono już w Polsce. „Najgorszy scenariusz zakłada, że jego zakaźność będzie wyższa o 70 proc. od dotychczasowej odmiany – wówczas na przełomie marca i kwietnia czeka nas 10 tys. przypadków dziennie. I to zakładając, że obostrzenia pozostaną bardzo rygorystyczne” – podaje gazeta.

 

Powołując się na obliczenia naukowców, dziennikarze „DGP” oceniają, że gdyby wszystkie dzieci z podstawówek wróciły do szkół, to w połowie marca moglibyśmy się spodziewać 7 tys. przypadków zakażeń dziennie. „To jednak przy założeniu, że zamknięte byłyby centra handlowe. Tymczasem od poniedziałku są one otwarte” – zauważają.

 

Według nich, powszechniejsze rozmrożenie i zniesienie obostrzeń mogłoby spowodować powrót do najgorszego scenariusza z listopada. Jak mówi im cytowany w dzienniku dr Franciszek Rakowski z ICM UW, „nawet bez prognoz i wyliczeń można łatwo oszacować, że wówczas osiągnęlibyśmy 30–40 tys. przypadków dziennie”. „Te szacunki są powodem rezerwy i dyskusji w rządzie dotyczącej dalszych etapów polityki antyepidemicznej” – przekonują autorzy artykułu.

 

Według rozmówców dziennika „dziś waży się, czy zostanie wdrożony wariant minimalnego luzowania – otwarcia np. basenów czy kortów tenisowych, czy dalej idący – otwarcie hoteli”. „W żadnym z wariantów nie jest przewidziane otwarcie siłowni ani tym bardziej barów czy restauracji” – podaje „DGP”.(PAP)

 

krz/ mark/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520