Trwa proces w sprawie, która wstrząsnęła całą Polską. 28-letnia Aleksandra J. została oskarżona o czterokrotne zabójstwo nowo narodzonych dzieci. Jej konkubent odpowiada za pomocnictwo. W środę (13 listopada) przed sądem zeznawali kolejni świadkowie.
Przed Sądem Okręgowym w Opolu, który wyda wyrok w tej sprawie, miała być przesłuchana siostra oskarżonej, ale nie chciała zeznawać. Jako osoba najbliższa miała do tego prawo. Ojczym Aleksandry J. mówił w postępowaniu przygotowawczym, że podejrzewał, iż przybrana córka może być w kolejnej ciąży.
Zapytał nawet o to matkę Aleksandry, ale ta miała mu powiedzieć, że córka choruje na „sprawy kobiece”. – Olka była skrytą osobą. Mało co mówiła na temat szkoły albo pracy – zeznawał przed sądem ojczym oskarżonej. – Daniel (chodzi o 7-letniego dziś syna oskarżonej pary – przyp. red.) zawsze chodził czysto ubrany. Ona dbała o tego chłopaka. Również przybrana babcia oskarżonej twierdziła, że Aleksandra J. była dobrą matką dla swojego jedynego żyjącego dziecka. W Ciecierzynie mówiło się o tym, że ona kilka razy była w ciąży, ale dzieci w domu się nie pojawiały – mówiła sądowi mieszkanka wioski, która oskarżoną – jak twierdzi – znała tylko z widzenia.
– Ludzie opowiadali, że Aleksandra rodziła je w szpitalu i oddawała do adopcji. Latem 2016 albo 2017 roku widziałam ją, gdy była na spacerze z synem. Miała brzuszek i wydawało mi się, że jest w ciąży. Dla syna była raczej dobrą matką. Zawsze chodził czysto i schludnie ubrany. Proces w głośnej sprawie zabójstwa czwórki noworodków w Ciecierzynie w powiecie kluczborskim ruszył pod koniec września 2019 roku. 28-letnia Aleksandra J. początkowo twierdziła, że nikomu nie mówiła o ciążach. W czasie procesu zmieniła zdanie i winą obciążyła konkubenta. Tłumaczyła to tym, że chciała go chronić, bo obawiała się, że zabierze jej ich syna. Aleksandra J. i 37-letni dziś Dawid W. byli parą od 2010 roku
. Po roku urodził im się syn, którego wspólnie wychowywali. O tym, jaki dramat skrywał dom w Ciecierzynie pod Byczyną cała Polska usłyszała w grudniu 2018 roku. Policjanci na jednej z posesji znaleźli szczątki czwórki noworodków, które przyszły na świat w latach 2013-2018. Ich matka, Aleksandra J., przyznała się do zabicia dzieci. Zeznała, że rodziła sama w domu i dusiła noworodki, wkładając je do reklamówki. Aleksandra J. została oskarżona o czterokrotne zabójstwo nowo narodzonych dzieci. Jej konkubent odpowiada za pomocnictwo. W ocenie śledczych wiedział o ciążach, akceptował, że noworodki są po urodzeniu zabijane i wywierał presję na partnerce, by nie pojawiały się kolejne dzieci. Obojgu grozi dożywocie.
aip