Prokuratura rejonowa wszczęła śledztwo w sprawie zgonu 56-letniego mężczyzny, który nie został przyjęty na szpitalny oddział ratunkowy w Limanowej. Według ustaleń mieszkaniec jednej z wsi pod Limanową został odesłany do domu, bo wcześniej nie miał zrobionego testu na koronawirusa. Mężczyzna zmarł, sprawę wyjaśnia także dyrekcja placówki oraz Narodowy Fundusz Zdrowia.
W poniedziałek, 9 października mieszkaniec gminy Limanowa, zgłosił do szpitalnego oddziału ratunkowego w Limanowej. Miał problemy z oddychaniem i duszności. Lekarka pełniąca dyżur miał odmówić przyjęcia pacjenta, bo ten nie posiadał wyniku testu w kierunku koronawirusa. Podczas powrotu do domu stan mężczyzny znacznie się pogorszył. Wezwano do niego karetkę, ale pacjenta nie udało się już uratować.
– Sprawa jest badana. Lekarki, która w tym czasie pełniła dyżur, nie było już w szpitalu, więc wystąpiłem o pilne złożenie wyjaśnień na piśmie. Został zabezpieczony monitoring. – powiedział portalowi Limanowa.in lek. Andrzej Gwiazdowski, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w Szpitalu Powiatowym w Limanowej.
Do tej pory ustalono, że mężczyzna nie został ujęty w ewidencji szpitalnej. Co istotne, limanowski szpital jako jeden z nielicznych szpitali w regionie ma kilkanaście łóżek obserwacyjnych, przygotowanych specjalnie dla takich pacjentów, którzy mają objawy, ale nie wykonano jeszcze u nich testu w kierunku koronawirusa.
Zabezpieczono dowody w sprawie oraz powołano biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie. Jak wyjaśnił Mirosław Kazana, prokurator rejonowy w Limanowej sekcja zwłok zostanie przeprowadzona w Warszawie, ze względu na fakt, że zmarły mieszkaniec Limanowszczyzny miał podejrzenie zakażenia koronwirusem, a w takim przypadku to standardowa procedura. Postępowanie wszczęto z artykułu dotyczącego nieudzielenia pomocy i nieumyślnego spowodowania śmierci, za co grozi do pięciu lat więzienia.
Joanna Mrozek aip