21.2 C
Chicago
wtorek, 7 maja, 2024

Kamil Stoch: Do pracy chodzę z uśmiechem [WYWIAD]

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

– W tym momencie zapisuję nowe rozdziały, cały czas pracuję nad swoimi skokami. Staram się rozwijać i wiem, że mogę się rozwijać – mówi KAMIL STOCH. Święta spędzi w rodzinnym Zakopanem, potem z resztą kadry ruszy na Turniej Czterech Skoczni.

Święta spędzi Pan…

Radośnie. Staram się je zawsze spędzać, wyciszając się od skoków, to dla mnie jest moment wytchnienia w dosyć napiętym kalendarzu zimowym. Staram się też spędzić je tak bardziej duchowo, ponieważ dla nas chrześcijan to jest piękne święto. Narodzenie Chrystusa to naprawdę wspaniała rzecz, dlatego powinniśmy celebrować i doceniać ten czas.

Czyli nie jest tak, że po ostatnich dobrych występach nie może doczekać się Pan kolejnych zawodów Pucharu Świata?

Przerwa świąteczna to dobry czas na odpoczynek, na spokojny trening i doszlifowanie pewnych elementów. Na skoncentrowanie się na sobie, odcięcie od rywalizacji. Można przy okazji trochę zregenerować głowę, bo tych emocji i konkursów było ostatnio sporo. A przed nami jeszcze więcej wszystkiego i to – że tak powiem – na wyższym poziomie medialnym. Było przyjemnie potrenować na skoczni w Zakopanem, a teraz będzie jeszcze przyjemniej odpocząć w gronie najbliższych.

W drugi dzień świąt czekają was na Wielkiej Krokwi mistrzostwa Polski, ale myśli krążą już wokół Turnieju Czterech Skoczni?

Nie. Najpierw myślę o mistrzostwach, są przecież pierwsze w kolejce. Ja do każdego skoku i konkursu podchodzę tak samo, staram się, żeby motywacja zawsze była na tym samym poziomie. Każdy skok jest ważny i sprawia mi dużo przyjemności.

Rywalizacja na krajowym podwórku może być zacięta.

Walka na pewno będzie, poziom w naszych skokach z każdym rokiem się podnosi. Reprezentacja jest bardzo wyrównana. Skoro potrafimy wchodzić trójką do dziesiątki w Pucharze Świata, potrafimy wygrywać zawody drużynowe, to oznacza, że poprzeczka będzie zawieszona naprawdę wysoko. Myślę, że będą emocje. Czekam na ten konkurs ze spokojem, ale też z uśmiechem i radością.

Jak Pan czuje się w roli jednego z faworytów Turnieju Czterech Skoczni?

W porządku. Sam się za takowego nie uważam, ale jest mi miło, że ktoś mnie tak postrzega. Przede wszystkim jednak skupiam się na sobie, na swojej pracy i na jakości skoków.

Czyli presji nie ma?

Nie ma. Są w stawce zawodnicy, którzy w tym sezonie częściej wygrywali, częściej stawali na podium, więc to oni będą pod większą presją.

Nie ma jednak co ukrywać, że Pan też jest w dobrej formie. Gdy siada Pan na belce, to czuje już podobną moc, pewność siebie, jak trzy lata temu w sezonie olimpijskim?

Tego nie da się porównać. Mogę tylko powiedzieć, że moje samopoczucie jest na dobrym poziomie, zarówno psychiczne jak i fizyczne. Cieszę się, że z radością mogę wykonywać swoją pracę.

Właśnie. Widać było ostatnio, że niektóre skoki sprawiły Panu dużo frajdy, pojawiały się gesty znane z czasów największych sukcesów. – Nie kryję się z emocjami, zwłaszcza jeśli wszystko wyjdzie tak jak trzeba i jestem zadowolony z jakości swojej pracy.

Był taki moment, kiedy Pan poczuł, że wróciło to, co najlepsze? – Nie poczułem takiego momentu, żeby coś wróciło. To, co się działo do tej pory, to już historia. Piękna, ale historia. To były wspaniałe doświadczenia, ale w tym momencie zapisuję nowe strony, cały czas pracuję nad swoim skokami. Staram się rozwijać i wiem, że mogę się rozwijać.

O Turnieju Czterech Skoczni mówi się, że jest specyficzny, wyjątkowo trudny. Na czym to polega? Ponieważ jest długi, a przez dziesięć dni rywalizuje się praktycznie dzień w dzień. Trzeba być bardzo dobrze przygotowanym nie tylko pod względem fizycznym, ale również mentalnym, żeby to wytrzymać. Obciążeń, które trzeba wytrzymać i znieść, jest sporo.

Da się to polubić?

Ja to uwielbiam.

Na papierze głównym faworytem jest młodziutki Domen Prevc. Zdziwiła Pana ta zmiana w rodzinie Prevców?

Nie, bo nie skupiam się na rodzinie Prevców. Wiadomo, są bardzo utalentowani i skaczą naprawdę wspaniale. Jednak to, że teraz Petera nie ma na podium, to nie jest wcale dla niego ujma. Każdy zawodnik ma lepsze i gorsze momenty, a dla niego takim gorszym jest wypadnięcie od czasu do czasu z dziesiątki, co moim zdaniem trudno określić jako zły wynik. A dla niego ta sytuacja też jest o tyle dobra, że uwaga skupiła się na kimś innym i ma chwilę oddechu. Może spokojnie pracować.

Z trenerem Stefanem Horngacherem rozmawialiście o celach przed TCS?

Cele to dobra jakość skoków, czyli przede wszystkim koncentracja na sobie i swoich zadaniach.

Cztery różne skocznie, są wśród nich takie, które wywołują u Pana większy respekt?

Obawiam się tylko złej pogody. Każda skocznia ma coś w sobie, za co można ją polubić i z każdą skocznią można się zmierzyć.

W ostatnich dniach mieliście okazję skakać na wyremontowanej – w połowie – Wielkiej Krokwi. Wrażenia?

Nowy rozbieg sprawia, że skacze się troszkę trudniej, choć zmiana nie jest duża. Cieszę się jednak, że w końcu doszło do pewnych zmian na Wielkiej Krokwi, Mam nadzieję, że w przyszłym roku wszystkie sprawy związane z przetargami, wykonywaniem dalszych prac modernizacyjnych pójdą znacznie szybciej. A zwłaszcza mam nadzieję, że w bliskiej przyszłości zostaną wyremontowane małe skocznie, na których będziemy mogli trenować (Stoch prowadzi z żoną klub Evenement Zakopane – red.) i będą mogły wychowywać się nowe pokolenia skoczków.

Od dawna Pan o to apeluje.

I będę nadal to robił. Mam nadzieję, że w końcu przyniesie to jakiś skutek.

 

Przemysław Franczak (AIP)

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520