Kalifornia walczy z groźnymi pożarami lasów. Żywioł próbuje zatrzymać ponad 3,4 tys. strażaków, jednak na razie udało im się ugasić jedynie 5 proc. szalejącego ognia. Zginęło już 5 osób, wśród nich są dwoje dzieci i ich prababcia, a także dwóch strażaków.
Pożary w Kalifornii, szczegolnie w hrabstwie Shasta, rozpoczęły się w poniedziałek, po tym jak wysuszona ziemia zapaliła się z powodu usterki jednego z samochodów. Obecnie żywioł, który esperci nazwali Carr Fire, opanował już 194 kilometrów kwadratowych powierzchni – to teren większy od miasta San Francisco. Reuters pisze, że zniszczonych zostało już 500 budynkow, a tysiące innych jest zagrożonych. Zarządzono już ewakuację 37 tysięcy ludzi.
Z ogniem walczy 3,4 tysiące strażaków, jednak służby ostrzegają, że według prognoz w najbliższych dniach ma być gorąco i sucho, co może znacznie pogorszyć sytuację. Straż pożarna ma też wyjątkowo trudne zadanie z z powodu pojawiających tak zwanych „tornad ognia”, czyli przypominających tornado wirów ognia, które mogą być wysokie na kilka metrów, a temperatura wewnątrz nich może wynosić nawet ponad tysiąc stopni Celsjusza.
Służby w hrabstwie Shasta mówią już o pięciu ofiarch. Wśród nich jest dwóch strażaków, którzy zginęli w czwartek, a także operator buldożera, który pomagał w akcji gaszenia pożaru. Zginęła rownież 70-letnia kobieta i jej dwoje prawnucząt: 5-letnia dziewczynka i 4-letni chłopiec. Stacja NBC podaje, że stracili oni życie, kiedy próbowali uciec z palącego się domu w mieście Redding. Matce dzieci udało się uciec, jej mąż akurat był w sklepie. Jeden z członków rodziny powiedział, że kiedy kobieta dzwoniła po straż pożarną, połączenie zostało zerwane z powodu żywiołu.
Pożary w Kalifornii są częste podczas upalnych miesięcy letnich. Jednak eksperci podkreślają, że tegoroczny początek „sezonu na pożary” jest najgorszy od 10 lat. To m.in. z powodu suszy, która utrzymywała się od 2012 do 2017 r. i zniszczyła znaczną część roślinności, która byłaby w stranie zatrzymać ogień. W grudniu gubernator Kalifornii Jerry Brown powiedział, że pożary lasów, których przyczyną są m.in. zmiany klimatyczne, „są nową rzeczywistością”, a groźne, duże żywioły „mogą przydarzać się co roku albo co kilka lat”.
Aleksandra Gersz AIP