Co dalej w kwestii kalifornijskich reparacji dla Afroamerykanów? W styczniu do stanowej legislatury trafił pakiet 14 ustaw, które dotyczą ambitnego planu zadośćuczynienia potomkom amerykańskich niewolników poprzez różnej maści odszkodowania dla ich potomków. Kilka z nich już przeszło przez kluczowe komisje.
W tym miesiącu Komisja Sądownictwa Senatu Kalifornii zagłosowała 8-1 za utworzeniem Kalifornijskiej Agencji do Spraw Amerykańskich Freedmenów – czyli byłych niewolników, którzy otrzymali akt wyzwolenia. Stanowa instytucja zajmowałaby się wdrażaniem zaleceń Kalifornijskiej Grupy Zadaniowej ds. Reparacji – m.in. ustanowiłaby Biuro Genealogiczne, które badałoby, kto kwalifikuje się do otrzymania reparacji z krzywdy przodków.
Kilka dni później ta sama komisja zaakceptowała dwa inne projekty ustaw dotyczących kwestii reparacji. Jeden z nich zakłada przeznaczenie 6 proc. rezerw budżetu stanowego na poczet finansowania reparacji.
Zeszłego lata Kalifornijska Grupa Zadaniowa ds. Reparacji opublikowała swój finałowy raport, w którym zaleciła wypłatę średnio 1,2 miliona dolarów każdej kwalifikującej się do reparacji osobie. Według opracowanych wówczas, zewnętrznych szacunków – program kosztowałby podatników 800 miliardów dolarów. Dla porównania – cały roczny budżet Kalifornii wynosi ok. 300 miliardów dolarów.
Propozycja grupy zadaniowej była jednak jeszcze w miarę konserwatywna. W międzyczasie pomocniczy Komitet Doradczy ds. Reparacji dla Afroamerykanów z San Francisco „wycenił” niewolnictwo na 5 milionów dolarów reparacji na głowę kwalifikującego się potomka. Zgodnie z wcześniej przytoczonymi szacunkami – przy tej kwocie całkowity koszt mógłby wynieść ponad 3,3 biliona dolarów (tj. 3,3 tys. miliardów).
Krótko po opublikowaniu raportu gubernator Gavin Newsom wykluczył możliwość wypłaty reparacji w formie gotówkowej – o co część grupy zadaniowej zabiegała. Przypuszczalnie reparacje – jeśli zostaną wypłacone – będą miały formę pomocy publicznej, dotacji, bonów lub dodatkowych usług publicznych.
Red. JŁ