Zwycięzcą 10. etapu kolarskiego wyścigu Giro d’Italia został Włoch Giulio Ciccone, który trasę 219 kilometrów, z Campi Bisenzio pod Florencją do Sestola koło Modeny, przejechał w czasie 5 godzin 44 minut i 32 sekund. Nowym liderem wyścigu jest Holender Bob Jungels, a Rafał Majka po tym etapie awansował w klasyfikacji generalnej na siódmą pozycję.
Wygrywając dzisiejszy etap 21-letni Giulio Ciccone dokonał sztuki nie lada. Jedzie on w Giro po raz pierwszy w życiu, a jest to w ogóle jego pierwszy sezon jako zawodowca. Walkę o to pierwsze miejsce wygrał z wieloma utytułowanymi mistrzami.
Wśród trzynastu kolarzy, biorących udział w tradycyjnej już ucieczce, był przez dłuższy czas nasz Przemysław Niemiec. Odpadł on na około 30 km przed metą. Jedni mówili, że z braku sił, inni że tak zdecydowała dyrekcja jego teamu Lampre Merida, którego kapitanem jest Włoch Diego Ulissi, zajmujący po 9. etapie 14. pozycję.
Po tym samym etapie, jeździe indywidualnej na czas, liderem był jeszcze Gianluca Brambilla, który obronił pierwszą pozycję, zachowując sekundową zaledwie przewagę nad swoich drużynowym kolegą, Holendrem Bobem Jungelsem. Dziś bez trudu pozbawił on Włocha tej niewidzialnej prawie przewagi i odebrał mu różową koszulkę. Panuje przekonanie, że taka była decyzja kierownictwa teamu Etixx-Quick Step.
Trzymający się na całej trasie w głównej grupie, u boku najsilniejszych, Rafał Majka na metę przyjechał jedenasty i w klasyfikacji generalnej zajmuje już siódme miejsce.
Kolarze jak zawsze nie bardzo mieli czas się rozglądać i podziwiać widoki. Momentami zresztą niewiele było widać, bo pogoda raczej jesienna, szaro i zimno. Na szczęście nie padało. Transmitująca wyścig włoska telewizja publiczna RAI pomyślała o siedzących przed telewizorami. Kiedy sprawozdawcy nie mają nic do powiedzenia, głos zabiera krytyk literacki Marco Cassini, który czyta fragmenty poezji i prozy na temat kolarstwa.
Naczelna Redakcja Sportowa PR/ d/ M. Lehnert/ mg