19.8 C
Chicago
niedziela, 28 kwietnia, 2024

Cofnęliśmy się do czasów przedwojennych – Koniecpol bez bieżącej wody

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Cierpimy, cofnęliśmy się do czasów przedwojennych – mówią mieszkańcy Koniecpola i okolic, którzy od pół roku nie mają bieżącej wody, bo ich studnie wyschły latem

Cofnęliśmy się do czasów przedwojennych, a może nawet do XIX wieku – mówi Andrzej Kozak, radny i sołtys Wólki, o sytuacji, z jaką od ponad pół roku zmagają się mieszkańcy gminy Koniecpol. Trudno w to uwierzyć w XXI wieku, ale ponad 1300 osób od lipca nie ma dostępu do wody! Ich studnie wyschły, a jeśli nawet w niektórych z nich jest woda, to nie nadaje się ona do niczego, nawet do prania. Problemy z wodą w 6-tysięcznym Koniecpolu, miejscowości na północno-wschodnich rubieżach woj. śląskiego, i jej okolicy, były zawsze. – Zdarzało się, że wody zabrakło, bo studnie wyschły, ale zazwyczaj po kilku tygodniach woda znów się pojawiała. Nie pamiętam, żeby jej nie było przez tyle miesięcy. Mam nadzieję, że w końcu woda pojawi się w studni – mówi 73-letni Jan Kabała, który od urodzenia mieszka w Załężu pod Koniecpolem. Co drugi dzień wodę dowożą mu strażacy z Jednostki Ratownictwa Gaśniczego nr 4 w Koniecpolu, podległej Komendzie Miejskiej PSP w Częstochowie.

Dramat ludzi zaczął się latem

Prawdziwy dramat ludzi rozpoczął się w lipcu wraz z falą tropikalnych upałów, która nawiedziła Polskę. Woda w wielu studniach wyschła, w innych nie nadawała się nawet do mycia. – Nawet nie trzeba wrzucać torebki z herbatą, aby ją zrobić – żartowała mieszkanka Kuźnicy Grodzi-skiej, ale tak naprawdę nikomu nie było do śmiechu ani wtedy, ani tym bardziej teraz. Od lata mieszkańcy kilkunastu wsi w gminie Koniecpol korzystają jedynie z wody, którą regularnie dowożą im strażacy zawodowi i ochotnicy. Ludzie wystawiają w określone dni butelki, beczki, baniaki i inne przedmioty, które strażacy napełniają wodą. Musi jej wystarczyć aż do kolejnego przyjazdu. – Żyje się nam bardzo ciężko. Musimy oszczędzać wodę, żeby wystarczyło do kolejnego przyjazdu. Żeby się umyć, trzeba wodę podgrzać. – Ludzie nie mogą korzystać nawet z pralek, bo nawet jeśli jest na tyle wody w studni, to jest ona tak żółta, że niszczy ubrania. Same pralki także nie wytrzymują długo z powodu kamienia. Do łask wracają więc znów stare „Franie”. Problem mają sąsiedzi, którzy mają własne gospodarstwa i potrzebują więcej wody dla zwierząt, ale ciężko żyje się również ludziom z małymi dziećmi oraz w podeszłym wieku. Ci ostatni nie mają często sił, aby nosić ciężkie pojemniki z wodą, na szczęście pomocą służą strażacy, którym należą się gorące słowa podziękowania – mówi Andrzej Kozak. – Teoretycznie można byłoby rozwiązać problem budując studnie głębinowe, ale warunki są u nas tak trudne, że nie jest pewne, czy dotrze się do wody. Poza tym nawet woda w studniach głębinowych może być zanieczyszczona. Mieszkańcy muszą również ponosić koszty związane z badaniami wody – dodaje Kozak. Sołtys Wólki mówi, że od kilkunastu lat wraz z grupą mieszkańców zabiega o budowę wodociągu. Bezskutecznie. – Byłam u poprzedniego burmistrza Koniecpola i powiedział mi na początku kadencji, że wodociąg będzie, a on nawet postawi spirytus, który będziemy mogli popijać wodą z nowego wodociągu – wspomina Danuta Bukowska z Kuźnicy Grodziskiej, która wielokrotnie zwracała się do Urzędu Miejskiego w tej sprawie. – Obietnice nie zostały dotrzymane, a obecne władze Koniecpola mają związane ręce, bo zadłużenie jest tak duże, że na wodociąg nie ma pieniędzy. Bardzo się jednak dziwię, że nikt nam nie chce pomóc w tej trudnej sytuacji – dodaje Danuta Bukowska. – Przecież dla rządu wydatek kilkunastu milionów złotych to żaden problem, a nam żyje się bardzo ciężko. Dlatego apeluję o pomoc do pana prezydenta Andrzeja Dudy i pani premier Beaty Szydło. Niech do nas przyjadą i zobaczą, jakie mamy problemy. Przecież na nich głosowaliśmy – mówi. Pani Danuta pochodzi ze Śląska. Do gminy Koniecpol przeprowadziła się kilkanaście lat temu, żeby pomieszkać w spokojniejszym miejscu. Okolice Koniecpola to rzeczywiście wymarzone miejsce na odpoczynek od miejskiego zgiełku i hałasu. Niestety, życie utrudniają jej problemy z wodą. Paradoksalnie teraz może jej jest nawet ciut łatwiej, bo strażacy dowożą wodę. W przeszłości niektórzy sąsiedzi mieli pełne studnie, więc musiała sobie sama radzić. Jeździła po wodę do znajomych. – W którym wieku my żyjemy? – pyta Danuta Bukowska. – Przecież to nie do pojęcia, żeby w XXI wieku nie było wody w kranach. Ja z praniem muszę jeździć aż do córki do Bytomia!
Niestety na razie nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja mieszkańców mogła w najbliższym czasie się poprawić. Problemu by nie było, gdyby władze Koniecpola na przełomie wieków wybudowały sieć wodociągową, co wówczas było o tyle łatwo, że funkcjonowało wiele programów, z których można było pozyskać środki zewnętrzne. Niestety, wtedy władze Koniecpola myślały o innych inwestycjach. – Wodę pewnie będziemy wozić jeszcze bardzo długo, bo nawet jeśli wróci do studni, to wielce prawdopodobne jest to, że nie będzie się ona nadawała do spożycia – mówi Ryszard Suliga, burmistrz Koniecpola. Wożenie wody to dla gminy duże obciążenie. Wydano na to już kilkadziesiąt tysięcy złotych. Koniecpol uzyskał pomoc finansową od władz wojewódzkich i starostwa powiatowego w Częstochowie, ale pieniądze pokryją tylko sam koszt dowozu wody. Wydatki będą jednak znacznie większe. – Strażakom należą się podziękowania, zwłaszcza ochotnikom, bo to nie jest przecież ich praca. Ale nasze samochody są przestarzałe, wiele z nich ma 40 lat i więcej. Już cztery z nich uległy awarii, boję się, czy pozostałe przetrwają zimę, zwłaszcza jeśli przyjdą wielkie mrozy. Wolę nie myśleć, jak będziemy dowozić wodę, jeśli zawiodą samochody – mówi burmistrz Suliga. Jedynym rozwiązaniem problemu rzeczywiście byłaby budowa nowego wodociągu, ale na to nie ma pieniędzy. Gmina została poważnie zadłużona za kadencji poprzednich władz i obecnie realizuje plan naprawczy. Dlatego nie może przeznaczyć żadnych środków na inwestycje, a nawet gdyby Koniecpolowi udało się pozyskać środki zewnętrzne na budowę wodociągu, to miasto nie miałoby wkładu własnego, który jest wymagany. Dlatego miasto, wspierane między innymi przez Związek Miast Polskich, apeluje o pomoc wszędzie, gdzie się da. Wystosowało nawet pismo do byłej premier Ewy Kopacz. Odpowiedź była negatywna. Wskazano w niej źródła, z których miasto może pozyskać dofinansowanie. – Nie wiem, czy oni myślą, że my nie wiemy, jak pozyskać środki – denerwuje się burmistrz Suliga. – Przecież gdybyśmy mogli to zrobić, to byśmy już to dawno uczynili. Dlatego teraz zwróciłem się o pomoc do nowej pani premier Beaty Szydło. Czekam na odpowiedź, ale jeżeli będzie potrzeba, to pojedziemy do Warszawy. Władze Koniecpola zbierały pieniądze na wodociąg nawet podczas dożynek. Uzbierano zaledwie kilka tysięcy złotych, co jest kroplą w morzu potrzeb. Pomoc zadeklarowały również inne gminy, które chcą przekazać niewielkie środki dla Koniecpola z własnych budżetów. Ale to wszystko może wystarczyć co najwyżej na przygotowanie projektu. Nie wiadomo więc, jak długo mieszkańcom przyjdzie płacić za błędy poprzednich władz. – Już ósmy raz rozmawiam z przedstawicielami mediów, ale zaczynam wątpić, że ktokolwiek w Warszawie nas słyszy – mówi Danuta Bukowska.

Koniecpol realizuje plan naprawczy.

Dlatego do 2017 roku musi oszczędzać. To powoduje m.in. brak środków własnych na inwestycje, a bez nich nie można pozyskać żadnego dofinansowania na budowę wodociągu. Strażacy z JRG 4 mają do dyspozycji specjalną cysternę. Ma ona aż 25 tysięcy litrów pojemności i jest w pełni przystosowana do przewożenia wody do celów spożywczych. Przeszła wszystkie niezbędne badania. Woda jest pobierana z hydrantu przy koniecpolskiej komendzie.

, foto

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520