Nick Symmonds, jeden z najlepszych amerykańskich biegaczy na dystansie 800 metrów, nie poleci na lekkoatletyczne mistrzostwa świata, bo sprzeciwił się koncernowi Nike i wstawił za swoim sponsorem z Seattle.
31-letni sportowiec, dwukrotny olimpijczyk i wicemistrz świata sprzed dwóch lat, w czerwcu po raz piąty został mistrzem Stanów Zjednoczonych i zapewnił sobie udział w rozpoczynających się 22 sierpnia MŚ w Pekinie. Do imprezy przygotowywał się przez dwa lata. Jak się okazało – na próżno.
Symmonds został wydalony z amerykańskiej reprezentacji, ponieważ nie podpisał umowy, która zobowiązałaby go do tego, aby podczas wszystkich oficjalnych wydarzeń Team USA nosił strój firmy Nike. Zawodnik jest tymczasem wierny Brooks Running, która ma siedzibę w Seattle i finansuje jego treningi.
Biegacz podkreśla, że był gotowy zgodzić się na założenie stroju Nike, ale chciał wyjaśnienia, co to znaczy „oficjalne wydarzenie Team USA”, żeby wiedział, kiedy ma promować głównego sponsora reprezentacji, a kiedy może chodzić w odzieży Brooks Running. Federacja odmówiła jednak komentarza i pozbawiła Symmondsa miejsca na MŚ.
Sportowiec zamierza teraz walczyć nie tylko w swoim imieniu, ale i wszystkich innych lekkoatletów reprezentacji. Podkreśla, że federacja lekkoatletyczna dzięki umowie z Nike dostaje rocznie od potężnej firmy 20 milionów dolarów, ale tylko 8% tej sumy trafia do zawodników.
– Nie mogę teraz założyć koszulki Team USA. To w niej doświadczyłem najdumniejszych chwil w swoim życiu. Nie w porządku jest jednak, gdy federacja zarabia krocie, a lekkoatleci są pomijani – powiedział.
(mcz)